
Pygar
Uczestnik-
Zawartość
273 -
Dołączył
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Pygar
-
Witku, u mnie każdy odsłuch to jest audiofilskie święto i aby go nie profanować, to nikt z uczestników nie spożywa ani przed ani w trakcie napojów alkoholowych. Nie częstuję też kawą co by kofeina nie mogła zaburzać narządu słuchu. Czytałem kiedyś wyniki badań, że duże dawki kofeiny bardzo spowalniają proces regeneracji słuchu po ekspozycji na źródło głośnego dźwięku, tak więc sam rozumiesz, że ograniczam się jak mogę Sony ES odpada w przedbiegach, bo nie lubię jak mi coś "cyka" w salonie, zamiast tego wolę słuchać pięknej, strzelisto wysokiej oraz kryształowo czystej góry, a nie jakiegoś cykającego i niewyraźnego szumu z atrapy do słuchania muzyki . Pozdrawiam Pygar
-
U Pawła może być szybciej, bo ma łatwiejsze kolumny i źródło w którym nie grzebie wiec dźwięk szybciej się stabilizuje. Generalnie oprócz podłączania innego wzmacniacza raz na kilka tygodni, to nie zmienia innych składników, a to bardzo pomaga w szybkości "dochodzenia" do optimum brzmienia. AU-Alpha907 Limited postawiona na klockach Diatone Acoustic Cube (80mm wysokości + fabryczne nóżki) Godzina 12:15 temp. 28.0 st. C, "zimny" i niegrany całą noc ... do 4tej nad ranem . 12:15 ( start ) 28,0 st. C 12:40 ( 30 minut ) 34,5 st. C 13:15 ( 60 minut ) 38,1 st. C 13:35 ( 80 minut ) 39,1 st. C 14:15 ( 120 minut ) 39,3 st. C 14:45 ( 150 minut) 39,4 st. C Później będzie jeszcze rosła pomału i zatrzyma się gdzieś między 40,x a 41,x st. C Przez cały czas gałka głośności ustawiona na plumkanie, czyli -68dB, w pozycji na godzinie 7:45. Z tym czasem, to jest tak, że grzeje się wszystko nie tylko wzmacniacz ale zwrotnice, źródło i cała reszta. U mnie słychać każdą zmianę, bo sprzęt na to pozwala, a przez to że kolumny są wredne i dokładne, to można świetnie obserwować każdy z etapów przez jakie przechodzi dźwięk z godziny na godzinę. Jak robimy porządny zjazd to oprócz mnie jest jeszcze 2-3 kolegów, którzy "od wczoraj" nie zaczęli słuchać i mają w domu na czym, więc odpadają tzw. "omamy słuchowe", "zmiany w mózgu" i "przyzwyczajanie się do dźwięku" o których pisze cała zgraja turbo-debili z "audiostereo", którzy w d.... byli i gówna słuchali. Pozdrawiam Pygar P.s. U mnie ma się co grzać, ponad 40 szt. Silmiców + 8 szt. BG w źródle i po 13 kondensatorów w każdej zwrotnicy, z czego 9 to bi-polary, a dobry elektrolit to ciepły elektrolit .
-
Paweł Bardzo prosto jak to mówią z dodawania 150R 2szt. 8,2kR 4szt. 270kR 4 szt. 1,2kR 8szt. Razem = 18szt. Do tego trzeba kupic przynajmniej 2x tyle, żeby coś z nich wybrać, podobierać, poparować itd. To daje +- 36 Rikenów czyli 2 garście. W kwestii PR-ek. Oryginalne są jednoobrotowe i co tu dużo kryć nie z najwyższej półki, minimum 100ppm, węglowe ze stopem srebra, który utlenia się szybciej w miejscach gdzie PR-ka jest bliżej źródła ciepła, po 20stu paru latach pracy mają zaniżone wartości i przestawiają się od przenoszenia wzmacniacza z miejsca na miejsce oraz grania na większych głośnościach. Przy częstych regulacjach potrafią się tak poluzować, że w zależności od "ciasności" trzymają kilka miesięcy, czasem tygodni, a w skrajnych wypadkach kilka dni ale to już takie naprawdę "rozklekotane". Zapytaj Barona jak gra Limited na ślicznotkach jakie mu załatwiałem, najlepsze PR-ki w całej galaktyce 5ppm, pozłacane, foliowe, metalizowane. W bonusie mają zupełnie liniowy przebieg rezystancji w bardzo szerokim zakresie temperatur, a nie skokowy jak przy zwykłych węglowych, dodatkowo są tak zbudowane, że mają zabezpieczenie przed przestrojeniem, mianowicie trzeba je znacznie "ruszyć" aby zmienić ich wartość, bo przy małych ruchach w prawo i w lewo na wyświetlaczu miernika odczyt nie drgnie nawet o 0,01 Ohma. Minusem tego zabezpieczenia jest to, że wrednie się je ustawia ale za to trzymają jak "św.Michał diabła" . Po ich właściwej aplikacji można zejść z regulacją do takich wartości, że oczy wychodzą na wierzch. Rozrzut na masie, tzw. pływanie z "książkowych" (-30mV do +30mV) spada do uwaga (od -2mV do +1,5mV) , a różnica między kanałami spadła do 0,02mV. Idealna masa blisko zera i stabilna jak skała zmienia ten wzmacniacz w cudo z marzeń i snów. Projektując go nie sprawdzili ile tak naprawdę można wyciągnąć z tej konstrukcji. To ile informacji potrafi odzyskać z dobrego sygnału nie mieści się w głowach najtwardszych "znafców" i "teoretyków-bajarzy". Przy takich nastawach na rozgrzanym wzmacniaczu, porządnym źródle w stylu Esoterica, konkretnych kablach (Transparent z serii Ultra) i idealnie zestrojonych zwrotnicach na kolumnach z współosiowym głośnikiem i doładowane drugim na basie ma prawdziwy Hi-End pełną gębą. Czyli w myśl zasady " Nie ma uja nad Sansuja" Pozdrawiam Pygar P.s.W trakcie planowania dalszych wojaży musisz koniecznie zahaczyć o Mazury, bo okolice piękne, a muzyka jeszcze bardziej. Baron już jest przeszkolony z udzielania pierwszej pomocy i w razie czego będzie Cię reanimował. Bo co tu kryć szok w trakcie odsłuchu będzie z tych bardzo wielkich. Tak więc zamiast w góry jedź na Mazury !!!
-
PioOss Które WBT zamontowałeś do 707ki ? U mnie w źródle po wymianie RCA na NextGeny była wyraźna poprawa i wiem, że czeka mnie wymiana terminali głośnikowych w 907XR i RCA dla dwóch par DIRECT no i może XLR-ki oraz wewnętrzne okablowanie na Duelunda i Mundorfa SilverGold, do tego PR-ki Vishaya, ze dwie garści Rikenów, dobierane podkładki mikowe pod MOSy, dobieranie tranzystorów, trochę świeżej pasty, regulacja wszystkich prądów i można zacząć słuchać Jak u Ciebie gra 707ka po remoncie ? Opisz proszę różnice przed i po. Pozdrawiam Pygar
-
MOS zagra dopiero jak przestanie rosnąć mu temperatura, potem trzeba jeszcze minimum 1h pogonić mu kota słuchając na dużych poziomach głośności, tak żeby się "przeczyścił", a wtedy będzie lepsza mikrodynamika i więcej detali oraz lepsza praca na basie. Wg. mnie niezbędnym minimum jest 2-3h grania a potem można zasiadać do słuchania. Już wiele razy zaobserwowałem z gośćmi, że tak naprawdę to zaczyna dobrze grać po 4h słuchania z wcześniejszą 1-2h rozgrzewką. Jak włączę system około 17tej a koledzy przyjadą na 18-19tą, to optymalnie gra dopiero około 22giej. Pozdrawiam Pygar P.s. Piotrek608 ma jeszcze lepszy sposób, po południu MOSa słucha żona i katuje go dość specyficznym materiałem muzycznym,a On dopiero pod wieczór zasiada do właściwego słuchania.
-
Witaj AU-X711 bardzo długo się rozwija w nowym systemie. To wyjątkowy wzmacniacz, bardzo subtelny ale potrafi zaskoczyć swoją dynamiką tylko potrzebuje więcej czasu. Największy przełom następuje po 2-3 tygodniach codziennego słuchania po wiele godzin lub później jeśli słuchamy rzadziej. Bardzo przyjemna barwa i "niemęczący" bas ale jak każde Sansui, żeby pokazać wszystkie możliwości musi być dokładnie skalibrowany na PR-kach. Wymiana na precyzyjne wieloobrotowe rozwiązuje temat. Teraz dostrzeżesz to o czym często pisał Paweł, czyli o tym jak starsze modele "interpretują" muzykę na swój unikalny sposób, a czym nowsza i wyższa seria tym brzmienie staje się coraz bardziej bliższe "prawdzie". Bezlitosne dla kiepskich nagrań i stworzone do wybitnych realizacji w których można zanurzać się jak w osobnych historiach. Słuchanie wysokiej klasy materiału to celebracja magicznego spektaklu na dwa głośniki i wzmacniacz. Życzę dużo przyjemności w odkrywaniu na nowo posiadanej muzyki. Pozdrawiam Pygar
-
Gratuluję !!! Czekam na relacje za 2 tygodnie jak już się wstępnie ułożą i poprawi się cała rozdzielczość. Trzymam kciuki . Pozdrawiam Pygar P.s. Bas też będzie stopniowo ewoluował .
-
Piotr, to co zaobserwowałeś w przypadku Denona, to częsty objaw wielu modeli z tej stajni, a nasila się szczególnie gdy urządzenie dawno nie grało i generalnie jest mało rozegrane. Po odpowiednio częstym używaniu, wspomniana "przywara" zmienia się w zaletę czyli dobrą/wysoką detaliczność/rozdzielczość , a dźwięk łagodnieje. Te typy tak mają . Miałem kiedyś bardzo długo niegraną DCD-S1-kę i na początku było bardzo ostro, a po 2 tygodniach codziennego grania, dźwięk znacznie się ocieplił i nabrał naturalnej barwy. Dodatkowo dodam, że bez minimum 1,5h rozgrzewki na różnym materiale nie ma co podchodzić do właściwego odsłuchu. Identycznie zachowywała się DCD-S10-tka (przed tuningiem) podczas wizyty u Czubsiego, a jak złapała odpowiednią temperaturę, to aż miło było posłuchać. Pozdrawiam Pygar
-
Audiowit Kolega Metka nie popisał się kultura i poziomem wypowiedzi, a teksty w stylu nie chce mi się czytać, to podajcie mi na tacy, to wybacz ale nie zasługują na odpowiedź, bo Nam też się nie chce odpisywać na takie pytania, jak ktoś nie umie normalnie i z szacunkiem zadać pytanie. Chłopcy na posyłki to są u szewca. Pozdrawiam Pygar
-
Witaj PioOss Czy byłeś już może u Pawła za "nową" 917 ? Jestem ciekaw jak zagra w jego systemie. Czekam na relację z odwiedzin. Pozdrawiam Pygar P.s.Mariusz ma bardzo dobre pomieszczenie, czuć w nim dobrą energię, akustykę i odpowiedź pokoju, a do tego dobre ucho, tak więc jestem spokojny o efekty jego pracy. Myślę, że taka dopieszczona 917-ka mogła by stworzyć piękny duet z B-2105.
-
Są dwie szkoły. 1. Kupuje się kolumny a później do nich dobiera się wzmacniacz, gdy cenimy ich możliwości dźwiękowe oraz bardzo odpowiada nam (żonie) ich wygląd. 2. Kupuje się kolumny do konkretnego wzmacniacza, który się bardzo ceni i lubi. Przy wyborze konkretnych kolumn, trzeba zadać sobie kilka pytań: Czy i kiedy będę miał odpowiednie środki na przystosowanie ich do posiadanego pomieszczenia np. przez zakup/wykonanie podstaw pod kolumny, aranżację akustyki pokoju ? Jak duże kolumny mogą zagrać optymalnie w posiadanym metrażu ? Gdzie mogę je prawidłowo postawić ? Czy będę mógł zrezygnować z jakieś szafy lub pułki, by tym samym zapewnić im lepszą pracę (więcej swobody/przestrzeni wokół miejsca gdzie będą stały ? Czy w grę wchodzi przemeblowanie pokoju ? itd. itp. Pozdrawiam Pygar
-
Metka Czytanie jest bardzo korzystne dla kondycji mózgu, wzbogaca słownictwo, poszerza horyzonty, pozwala poznać doświadczenia innych ludzi, ich wrażenia, przygody, problemy i sukcesy. Polecam lekturę całego wątku, bo znajdziesz w nim dużo skondensowanej wiedzy na temat : dobry sprzęt do słuchania muzyki. Pozdrawiam Pygar P.s. Kolumny Sansui ma przynajmniej 4 uczestników tej dyskusji, a kilka dodatkowych osób słyszało jakiś model przynajmniej raz w życiu. Zawęź temat rozmowy, to może ktoś Ci odpowie na konkretne zagadnienie. Firma Sansui produkowała kolumny na przestrzeni kliku dziesięcioleci i było tego naprawdę sporo, dlatego ważne jest dokładne określenie o jakie konstrukcje Ci "chodzi", bo każda seria była inna, tzn. różniła się jakością wykonania, epoką dla której była produkowana (korespondowała do wzmacniaczy, aktualnej mody, gatunków muzycznych itd. Nie można kolumn tej firmy wkładać do jednego worka, bo z łatwością można znaleźć przykłady, które są różne od siebie jak dzień od nocy. To samo dotyczy również cen, gdyż jest kilka modeli o które zabijają się audiofile na rynku Azjatyckim i nie tylko.
-
Z tymi procentami, to bardzo życzeniowo . Średnie kolumny potrafią wprawić w osłupienie gdy podepnie się do nich wzmacniacz, który ma klasę, styl i umie z nimi zagrać, patrz np. system by Czubsi. Najważniejsze jest dopasowanie wzmacniacza do kolumn, tak by bez problemu je napędzał lub nawet "przepędzał" . Nie miał dla nich litości i żeby tak tańczyły jak im zagra. Świetnie wypadają tzw. zamordniki, kiedy to kolumny nie mają nic do dyskusji, tylko muszą się uwijać i robić dokładnie to co każe im wzmacniacz. Kable pozwalają systemowi rozwinąć skrzydła, bez zacnych nigdy nie usłyszymy co stoi w salonie, bo zwyczajnie nie będzie mieć szans zagrać z większą prawdą i bliżej faktycznych możliwości. Czym lepiej (kable) tym większe zróżnicowanie i rozciągnięcie pasma, rytmika, rozwarstwienie dźwięków na najmniejsze detale. Tanie i przede wszystkim kiepskie kable, bardzo zaciemniają obraz. Tym samym wpuszczają Nas w maliny, że zmiana nic nie daje itd., to chodzenie po omacku. Wystarczy dać dobre przewody na zasilanie, by tchnąć w system nowe życie i lepszą jakość, żeby było śmiesznie efekt ten nie dotyczy wysokich Sansui, które z oryginalnymi przewodami grają zaskakująco dobrze i tylko od reszty systemu zależy, czy zabłyszczą i czy będzie im dane pokazać z "kim się tańcuje". Źródło odgrywa ogromną rolę, po ostatnich doświadczeniach, śmiem twierdzić, że decydującą. Gdy system jest już na jakimś poziomie, dobry wzmacniacz, kable, kolumny, akustyka zgodnie ze sztuką, bez szkolnych błędów itd., to wtedy zmiana źródła na takie z grupy "zacnych" przewraca wszystko do góry nogami. Testowałem ostatnio źródło, które nowe kosztowało 60,000zł i zmiotło mnie z powierzchni ziemi. Wynik odsłuchu był następujący : "Nie ma uja nad Sansuja" Niespotykana dynamika, narastanie sygnału opanowane do perfekcji, ultra szybki timing, w ułamkach sekund pojawia się dźwięk i znika i tak na okrągło bez zadyszki i utraty płynności tempa. Wulkan energii, eksplozje basu i detale tak czytelne, że można podziwiać jak szybują w powietrzu, bez przerwy się rotując ( wokół własnej osi). Do tego wszystkiego średnica podana z takim powietrzem, lekkością i zwiewnością, że wszystko otacza powietrze. Każdy instrument pływa w tym powietrzu, a gdy trzeba to masy tego powietrza drgają lub zastygają jak beton i wibrują w takt basu. Tak jakby nasze stopy zastygły w tej masie na podłodze i to powietrze sztywnieje i porusza całym pomieszczeniem. Dźwięk wielu systemów na wystawach audio może tylko pomarzyć o takiej scenie, wglądzie w głąb i niekończącej się przestrzeni. Z wybrzmieniami tak szczegółowymi, że słychać wybrzmienia w wybrzmieniach, a w najlepszych nagraniach wydanych na złocie oraz specjalnych japońskich tłoczeniach o wysokiej gęstości, daje efekt unoszenia się dźwięku jakby na przeźroczystych fragmentach jedwabnego płótna, które faluje na delikatnym wietrze, tak jakby te dźwięki płynęły jak szarfa wprawiana w ruch przez dłonie gimnastyczki. To wszystko zaledwie na 907 Limited, aż strach się bać, jakby to zagrało na np. B-2105 lub innym zacniejszym wzmacniaczu, który wyrzuca z kolumn kaskady dźwięków i robi to z jeszcze większą energią i ekspresją. Tak więc te "%" które podałeś, to maja bardziej zastosowanie w bardzo budżetowych systemach, gdy badziewne kolumny zabijają cały dźwięk, a sprzęt jest tak niskiej próby, że dzięki kolumną i całej reszcie kable robią mała różnicę, zaledwie słyszalną dla wprawnego ucha. Pozdrawiam Pygar P.s. Nie napisze jakie to było źródło, ponieważ rzadko można je kupić z drugiej ręki, a nie chcę robić sobie konkurencji w postaci wszystkich osób które czytają ten wątek.
-
Co za pytania, przy kablach za 100zł ? Srebro czy starsze tym lepsze, bo utlenianie poprawia dźwięk (przewodność srebra). Z miedzią jest odwrotnie. Jeśli chodzi o czas, to zależy od tego jak mocno przylega izolacja do przewodnika i czy odizolowane końce są zabezpieczone przed utlenianiem (specjalne preparaty) oraz czy i jak zarobione są końce kabli. W przypadku tanich kabli najczęściej izolacja jest marnej jakości i przy dużych przekrojach czasem dość luźna, zależy od tego czy na koniec jest zgrzewana i ściślej otula druciki czy zakładana bez podgrzewania. Tanie kable = kiepska miedź, brudna, o chaotycznej strukturze krystalicznej itd. mówiąc najogólniej Święty Boże nie pomoże ! Z taniochą robi się tak, ze kupuje się dłuższy kabel i co rok, dwa odcina się końce i zarabia "na świeżo" , dzięki temu mamy co rusz "nowe", jaśniejsze i bardziej szczegółowe kable. Przy bardzo dobrych kablach to zjawisko jest marginalne, bo klasa przewodnika, geometria, izolatory, wypełniacze itd. robią cały dźwięk. Pozdrawiam Pygar P.s. Czubsi poszedł "po bandzie" i ma kable z pozłacanego czystego srebra ale to jest większa inwestycja i trzeba wysupłać trochę grosza, za to ma się spokój na bardzo bardzo długo. Wg. mnie nie warto "bawić się" w kombinacje kablami budżetowymi, bo efekty nie są adekwatne do zainwestowanych pieniędzy, a odsprzedaż łączy się z trudnością znalezienia kupca i duża stratą, dlatego lepiej słuchać na tym co się ma i odkładać na coś porządnego, niż kręcić się "w kółko" w kabelkach za parę zł.
-
Paweł nie dziwie się, że ta końcówka ma wygar i uderzenie młota Thora , skoro wsadziłeś do każdego modułu tyle BG w najbardziej strategicznych miejscach. Musi być moc ! Pozdrawiam Pygar
-
Witam Od wczoraj od godziny 10:00 gra u mnie Sansui B-2105 . Piękna maszyna ... wykonanie na 5 z +. Wszystkie ścianki z grubego aluminium, wewnątrz miedź i miedziowana stal. Dolna pokrywa to podwójna płyta z 2 blach oczywiście z czystej miedź. Robi wrażenie ! Piękno, minimalizm i dbałość o każdy detal. Największy efekt robi półmatowa "belka" po środku ścianki frontowej, na której widać bardzo delikatne linie w kształcie wycinków obwodu koła, które biegną w pionie przez całą długość. Robili to na specjalnej maszynie, której ostrze pozostawia delikatny i bardzo dekoracyjny wzór. Takie rzeczy trzeba umieć zaprojektować, a potem mieć kogoś kto jeszcze umie to wykonać. Wszystkie gałki : selektor źródeł i głośność dla obu kanałów, mają czoła polerowane na lustro. Całość ponad 40kg prawdziwego Sansui w oryginalnym kartonie ze zgodnym numerem seryjnym. Z początku zajęło jej parę godzin "obwąchanie się" z resztą systemu ale potem, to już tylko sama przyjemność słyszeć jak śmiga z Infinity Renaissance 90. Wieczorem przyjechał do mnie Piotrek i po krótkim odsłuchu komisja lekarska stwierdziła, że pacjent wymaga hospitalizacji. Pan profesor hab. Piotr stwierdził, że prawa strona gra inaczej niż lewa (nie było wyrównania kanałów) i padła komenda : Siostro proszę przygotować salę, będziemy operować ! Po otwarciu pacjenta okazało się, że jest w doskonałej kondycji, tylko troszkę się rozjechał. Na Lewym kanale po 1,5h grzania mierniki pokazały : Pierwsza para 31mV, druga para 32mV Na Prawym kanale -II- : trzecia para 11mV, czwarta para 13mV. Po ustawieniu prądów na prawidłowe wartości, naszym oczom ukazały się równe 4 identyczne odczyty z różnicą do 0,01mV Następnie Vmin i masa, która również nie była idealna bo wyszła o 50mV poza dopuszczalną wartość. Po sprawdzeniu czy nie "zaszyjemy jakiejś chusty lub nożyczek" przystąpiłem do zszywania pacjenta. Po operacji błyskawicznie zaczął grać jeszcze lepiej niż na początku, dostał dodatkowej mocy i precyzji wybrzmień, zrównały się kanały i pokazała piękna scena, z nieznaną dotąd otwartością, swobodą, rozmachem i czegoś czego nie słyszeliśmy jeszcze na Sansui. Ten model można stosować profesjonalnie do nagłaśniania dużych pomieszczeń. W trosce o sąsiadów nie słuchaliśmy głośniej niż do godziny 9:15. Wzmacniacz ma nieograniczone pokłady energii i karmiony prądem z transformatora 3000VA, robi co chce z głośnikami Watkinsa. W połączeniu z kablami głośnikowymi Acoustic Revive SPC-PA 2.0 bi-wire, pokazuje piękną, szczegółową górę, a dodatkowo w porównaniu do 907LIMITED w tej samej konfiguracji pokazuje dłuższe i dźwięczniejsze wybrzmienia dzwonków, które "lecą" w kierunku słuchacza dalej i wyraźniej. Kontrola basu jest znakomita, pełna kultura, gładkość dźwięku i zdecydowane uderzenie, przy tym jest czytelny i zróżnicowany. Stojąc przy drzwiach czuć dosłownie każdą falę basu, która wprawia w bogate wibracje. Pompuje ciśnienie tak ..., że w wybranych utworach aż miło robi się w brzuszku i na klatce piersiowej . Do pełni szczęści przydałoby się jeszcze pre Sansui i 2x większe pomieszczenie. Ten wzmacniacz kocha prąd i głośne granie. Wewnątrz ma największe radiatory jakie widzieliśmy w Sanui, po około 11h grania non stop nie chciał się rozgrzać bardziej niż 39,2 st. C, co przy pogodzie na zewnątrz jest doskonałym wynikiem. Oba radiatory nagrzewają się równomiernie co świadczy o dobrej kondycji jednostki. Każdemu z Was życzę posiadania takiego cuda !!! Od kolegi wiem, że w duecie ze źródłem Esoterica, jest tak samo jak u mnie tyle, że kilka razy lepiej, co daje gwarancję, że to wzmacniacz na całe życie, tylko trzeba szukać dla niego coraz lepszego towarzystwa, a za każdą dobrą zmianą będzie odkrywał przed słuchaczem coraz więcej doskonałej muzyki przez duże M. To taka baza systemu na zawsze, wystarczy kupić źródło powyżej pewnej kwoty oraz kable w cenie wzmacniacza i jeszcze parę innych dodatków, by móc w pełni docenić jego prawdziwe możliwości. W drugi dzień od podłączenia i po kalibracji gra jeszcze mocniej i głośniej przy tych samych ustawieniach potencjometrów głośności, czyli polubiła się z resztą systemu i rozwija skrzydła, a zaczynała tak skromnie i niepozornie . Ach te Sansui, nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać ! Pozdrawiam Pygar P.s. Oprócz wspaniałego dźwięku będzie przyjemnym źródłem dodatkowego ciepła na długie zimowe wieczory, a przy okazji audiofilskim odświeżaczem powietrza ... kadzidełkiem. Boże jak ja kocham zapach rozgrzanego mos-feta Sansui !
-
Paweł Ten sprzedawca ma : 188 NEGATYWÓW 138 NEUTRALNYCH Nie dziwne, że raz się uda, a raz nie. Jak ktoś chce na poważnie zapolować, to powinien śledzić kilka miesięcy, zapisywać na HDD zdjęcia z aukcji z nr seryjnymi, nicki sprzedawców, sprawdzać komentarze po itd. Jak widać cały świat schodzi na psy i gówniarzeria zabrała się za robienie machlojek i tzw. "interesów". Pozdrawiam Pygar
-
Peludito, to przynajmniej posłuchasz teraz lepszego Radia . Powodzenia ! Ps. Czuję że jesteś coraz bliżej. Obstawiam te wymienione, jako potencjalnie podejrzane. U mnie podobnie było na słuchawkowcu ale Piotrek znalazł winowajce i już się pięknie wygrzewa
-
Peludito Nie wygląda tak źle ale przez to że ma konstrukcję bardziej otwartą, to może do środka dostać się dużo zanieczyszczeń z powietrza. Pierwsza sprawa, czy ta blacha od góry, która łączy się z brzegiem obudowy na 2 śruby/nity ??? Jest demontowalna wielokrotnie, czy tylko raz ? Trzeba wyciągnąć cały selektor na zewnątrz, żeby był do niego swobodny dostęp. Zastanów się 20x zanim coś zrobisz ! Rób zdjęcia z różnych ujęć i zapisuj co z czym się łączy itd. Porób znaki flamastrem/markerem, żeby na 200% po złożeniu wszystko było na swoim miejscu. Dopiero potem bierz się za robotę. Trzymam kciuki ! Pygar
-
Mario100007 Wielkie dzięki za prezent ! Piotrek załatwił mi nową taśmę do lasera i w końcu mogłem uruchomić CD. Włączyłem płytę od Ciebie i po jednokrotnym odtworzeniu całości, bas schodzi tak nisko jak nigdy dotąd. Jestem w szoku jak to pomogło ! Normalnie inny system !!! Całość ma większy rozmach oddech, przestrzeń, lepsze wybrzmienia i ... bas jak z marzeń i snów. Jesteś Wielki ! Dziękuję Pygar P.s. Demagnetyzacja zrobiła CUDA !
-
Tego selektora w Sasnui (mulit-blaszkowego) nie da się wyczyścić bez rozbierania. W tym przypadku zakrapianie płynem to wielka loteria, bo jak potem go osuszyć z płynu i jeszcze sprawić żeby dotarł tam gdzie potrzeba . Na nadmiarze płynu będzie osadzał się brud z powietrza i z czasem zabrudzi się jeszcze bardziej. Idea płynu jest taka, że musi "popracować" z czyszczoną powierzchnią kilka minut, a potem trzeba go wytrzeć do sucha miękką ściereczką lub bawełnianą szpatułką, oczywiście mowa tu o płynie czerwonym. Płyn żółty-złoty nakłada się po wyczyszczeniu i usuwa nim pozostałości po czerwonym, w którym są rozpuszczalniki, tak żeby zakończyć proces "odtlenkowania" Jest opcja następująca. Na wyłączonym (!) sprzęcie delikatnie "przejść" gałką wszystkie ustawienia po kilka razy od lewa do prawa. Trzeba to robić z wyczuciem, a nie na chama, cyk,cyk, cyk, cyk i z powrotem. Tylko niech ktoś nie siedzi cały dzień i niech nie przełącza od rana do wieczora, bo każdy przełącznik ma swoją żywotność. Istnieje szansa, że coś co tam jest zmieni swoje ułożenie, wytrze się, odpadnie, wykruszy się, et cetera et cetera. Zabieg powtarzać codziennie przed uruchomieniem sprzętu, aż do ustąpienia objawów. Jak po kilku dniach dalej nie pomaga, to w grę wchodzi tylko rozbieranie i czyszczenie z prawdziwego zdarzenia. Żeby zabieg się powiódł potrzebne są: dłonie chirurga głowa nieodparady właściwe narzędzia woda święcona różaniec książeczka - modlitewnik Pozdrawiam Pygar P.s. Wklejam zdjęcia selektora opublikowane przez Czubsi w grudniu 2013.
-
W AU-919 jest filtr SUBSONIC, włącz go i sprawdź, czy i jak bardzo to pomaga. Na przyszłość warto zaopatrzyć się w specjalne urządzenie do wyrównywania płyt. Powyginaną płytę kładzie się między dwie płyty które rozgrzewają się do ściśle określonej temperatury i pod wpływem swojej masy, nadają płycie gramofonowej idealnie płaski kształt. Pozdrawiam Pygar
-
Witaj Najpierw sprawdź jak zachowuje się na innych płytach/muzyce. Potem na innych źródłach, np. CD, żeby wykluczyć, czy to wina od gramofonu lub jego pre, czy niezależnie od źródła sam wzmacniacz robi takie "coś". Powodzenia Pygar P.s.Do czasu usunięcia usterki nie zalecam słuchać zbyt głośno i często.
-
Mariusz Już nie mogę się doczekać, by móc usłyszeć efekty Twoich prac. Trenuj do upadłego ! Jak skończysz dopieszczać swoje klocuszki, to może warto byłoby zajrzeć do moich . Pozdrawiam Pygar
-
Peludito W kwestii pierwszych tłoczeń, to pełna zgoda. Ta muzyka jest nagrana rewelacyjnie. Słuchałem wielokrotnie starych wydań i takiej dynamiki, przestrzeni, energii i ekspresji nie jest w stanie oddać większość dzisiejszego, drogiego sprzętu CD/DAC. Ta muzyka po prostu żyje i oddycha pełną piersią. Nie zapominajmy, że dawniej czarne płyty miały monopol na dźwięk, były sprzedawane w milionach egzemplarzy na całym świecie i stanowiły koło zamachowe dla całej branży audio. W tamtych czasach każda rodzina miała w domu przynajmniej 1 gramofon, a w bardziej zamożnych drugi egzemplarz stał w pokoju dziecinnym. Fakty są takie, że dzięki wynalazkowi radia ( przed 1894 Tesla) i fonografu (1877 Edison) powstało całe nasze hobby. Do lat 60'- 70' poprzedniego wieku inżynierowie mieli blisko 100 lat by usprawnić i udoskonalić oba epokowe wynalazki. Najgorsze w tym wszystkim jest obecne dążenie do bylejakości i cięcia kosztów. Zasady nowej ekonomi niszczą fundamenty branży audio : trwałość, jakość, niezawodność. Dawno temu ludzka mentalność, honor i wartości wpajane w procesie wychowania kształtowały jednostki, które nie wyobrażały sobie zjawiska "bylejakości", projektowano urządzenia długowieczne, które realnie wpisują się w dzisiejsze hasła o tzw. "ekologi produkcji" , w przeciwieństwie do dzisiejszych energochłonnych i "jednorazowych produktów" EKO . Wracając do sprawy produkcji płyt, to obecnie brakuje doskonałych, wielkich i ciężkich maszyn, które poszły na żyletki oraz ludzi którzy na nich pracowali, by móc tłoczyć tak samo dobre wydania jak dawniej. Z całego skarbu - parku maszyn na całym świecie zostało zaledwie kilkanaście, które w Europie można policzyć na palcach jednej ręki. Przysłowiowym gwoździem do trumny jest powszechnie stosowana cyfrowa technika zapisu dźwięku, która bezpowrotnie odbiera duszę rejestrowanym nagraniom. Starzy wyjadacze gramofonów wiedzą doskonale o czym piszę. Pozdrawiam Pygar