Skocz do zawartości

elektron6

Uczestnik
  • Zawartość

    1 393
  • Dołączył

  • Ostatnio

Posty napisane przez elektron6

  1. Z drugiej strony popatrzmy na źródło - z moich obserwacji co druga płyta CD jest źle nagrana (lub niekoniecznie źle a inaczej... ) i z każdą płytą jest inaczej (jaśniej, ciemniej...) czyli dla każdej słuchanej CD, należy dobrać inne kable?? to trochę słabe - chyba łatwiej i prościej zniwelować różnice korektorem. To samo z stacjami radiowymi - z każdej inna głębia dźwięku,.. w zależności od ilości kompresji;)

  2. Moim zdaniem moda na kabelki pojawiła się w raz z wprowadzeniem minimalizmy w konstrukcjach audio - to znaczy w przypadku wzmacniaczy brak regulacji bas, sopran.

    Taka moda iż na panelu przednim ma być tylko potencjometr volume. Wielu pisze zastosowałem kabelek "x" i system gra jaśniej czyli wnioskuję, iż pierwotnie za dużo było dołu a za mało wysokich? no i nie było czym wyregulować punktów 100Hz/10khz i trzeba sięgać po kable za tyśiączki... jak nie kable to można tak prąd spoczynkowy końcówki zmniejszyć o te 30% i tez zagra wzmak mniej dołem. Generalnie użytkuje sprzęt z lat 60 - tych i jak mam za "jasno" to rozwiązanie jest proste - potencjometr od wysokich tak 2-3 db w dół i po sprawie. Wszak czym jest wymiana okablowania? - to zmiana pojemności i indukcyjności systemu czyli tłumimy pewne pasmo częstotliwości... nic jak korektor barwy.

    8 minut temu, Bogusław Kożyczkowski napisał:

    oki

    ciekawe jak długo??? :)

    Spokojnie - to nie Francja elegancja gdzie ludzie wyszli na ulice jak paliwo podrożało:) Polak jest wytrwały i do demolki tu daleko.

  3. 2 minuty temu, Fafniak napisał:

     

    Jest podstawą , tylko audiofile nie chcą o tym "słyszeć" :D

    Jeszcze rozumiem przewody sygnałowe i głośnikowe i ich wpływ na dźwięk - każdy kabelek ma trochę inną pojemność, indukcyjność choć różnice nie są aż tak duże. To jest jeszcze wytłumaczalne, iż może się zmienić barwa dźwięku choć tak jak pisałem równie dobrze można użyć innych metod zmiany barwy; korektor, kolumny, podział pasm w zwrotnicy, opampy wyjściowe, inne prądy spoczynkowe wzmacniacza - za każdym razem zagra to inaczej. Błędne koło. W przypadku okablowania zasilającego - temat jest prosty - przewód ma dostarczyć do wzmacniacza 230 v bez spadku napięcia (w typowym konstrukcjach już żyła miedziana 1,5mm na to pozwala, jeśli ktoś ma potwora 1000W to dobra niech zastosuje żyły o przekroju 2,5mm). Przewód taki nie zniweluje odchyłek napięcia sieci, nie zlikwiduje odkształceń sinusoidy. Pytanie; Przewód zasilania zmienił brzmienie ponieważ? podwyższył, obniżył napięcie a tym samym zmienił punkt pracy wzmacniacza - jeśli tak to o ile? 2% a może 50% , przewód usunął zniekształcenia i odkształcenia sieci ? w jaki sposób ? wzmacniacz gra dynamiczniej - czyli skąd przyrost mocy ? - perpetuam mobile ? nowe źródło energii? Co niektórzy są tak naiwni, iż powinni napisać do zakładu energetycznego prośbę o wymianę trafa 1Kv/230V na nowszy typ i koniecznie droższy - kto wie może i uzwojenia będą z srebra + okablowanie w ścianach + skrzynka rozdzielcza w mieszkaniu.. Dla mnie wyznacznikiem przewodu sieciowego jest ; bezpieczeństwo (odpowiednia izolacja) , pewny punkt styku na linii wtyczka - przewód, średnica przewodu i materiał przewodu dobrane do obciążenia odbiornika.

    2 godziny temu, tomek4446 napisał:

    Z testami mam ten problem , że mam tych kabli od cholery i co pewien czas podłączam nowy ot tak by się przekonać. W 90 % po przepięciu przez pierwsze pięć minut wydaje mi się , że słyszę różnicę , powtarzam kilkakrotnie wybrany charakterystyczny fragment utworu i doszukuję się różnic. Po paru przepięciach wszystko się zaciera i najczęściej odpuszczam , dużo większe różnice słyszę w realizacjach nagrań, niż w tych powodowanych przez kable. A nie zamierzam słuchać w kółko jednego utworu :) 

    Podświadomość ludzka na tym właśnie polega - jeśli wiesz, iż coś zmieniłeś w systemie to dopatrujesz się różnić i  chcesz w te różnice uwierzyć - sam kreujesz zmiany w dźwięku których nie ma.

    To tak trochę jak z bólem psychogennym:) jeśli będziesz sobie wmawiał, iż X organ Ciebie boli to tak się stanie i taki ból będzie odczuwalny.

  4. 1 godzinę temu, tomek4446 napisał:

    Z testami mam ten problem , że mam tych kabli od cholery i co pewien czas podłączam nowy ot tak by się przekonać. W 90 % po przepięciu przez pierwsze pięć minut wydaje mi się , że słyszę różnicę , powtarzam kilkakrotnie wybrany charakterystyczny fragment utworu i doszukuję się różnic. Po paru przepięciach wszystko się zaciera i najczęściej odpuszczam , dużo większe różnice słyszę w realizacjach nagrań, niż w tych powodowanych przez kable. A nie zamierzam słuchać w kółko jednego utworu :) 

    Podświadomość ludzka na tym właśnie polega - jeśli wiesz, iż coś zmieniłeś w systemie to dopatrujesz się różnić i  chcesz w te różnice uwierzyć - sam kreujesz zmiany w dźwięku których nie ma.

    • Gratulacje 1
  5. Dnia 17.12.2018 o 15:33, MobyDick napisał:

    Dla mnie wysokie szumy i trzaski zawsze były tym co minie bardzo uwierało w słuchaniu muzyki z winylu. Szczególnie jest to uciążliwe na słuchawkach. A mówię to z perspektywy człowieka pamiętającego czasy gdy jeszcze nie było płyt CD.

    A co jest takiego niewygodnego w winylach ? Kładziesz płytę na talerzu, który nie trzeba nawet wysuwać i chować i kiedy płyta się kręci opuszczasz ramię.

    Trzaski i szumy tak jeśli masz porysowanego , zakurzonego vinyla lub igła jest na wykończeniu,.. Szumy, brum - to zakłócenia od innych urządzeniach, pętle masy etc.

    Przy odpowiednio przygotowanym zestawie nie ma mowy o opisywanych zjawiskach.

    Co do wygody - wiele osób jest tak wygodnych iż poświęca sporo czasu na tysiące podłączeń, testów okablowania, zatyczek , złotych bezpieczników - no fakt to jest mega wygodne,..

  6. Każdy wzmacniacz ma pewien poziom przesłuchu między wejściami. Taki parametr nawet się mierzy i podaje jako parametr wzmacniacza. Nie ma idealnej separacji. 

    Przesłuch taki może być słyszalny przy maksymalnym wzmocnieniu wzmacniacza ale wtedy to masz na wyjściu te kilkadziesiąt wat mocy versus kilka mV sygnału zakłócającego co daje separację z 80dB albo i więcej (niesłyszalne).

    Nawet bardzo stare konstrukcje wzmacniaczy miały separację rzędu 60dB co przy podpięciu CD (amplituda sygnału ok. 2V) da sygnał przesłuchu 2mV (tysiąc razy mniejszy).

     

  7. 13 godzin temu, nowy78 napisał:

    Pomimo, że trochę OT, jeszcze raz powrócę do tematu przesłuchów pomiędzy wejściami wzmacniacza. 
       Otóż kolejny raz rozkręciłem wzmacniacz, aby dobrać się do półprzewodnikowego selektora związanego z modułem multiroom, który to podejrzewałem o wspomniane przesłuchy. Odlutowałem nóżki podłączone do kanału lewego i prawego wejścia nr 1 wzmacniacza. Po tym zabiegu, tak jak poprzednio, przełączyłem wzmacniacz na wejście 2 (później 3, 4, itd), a gałkę głośności do oporu w prawo. Play w odtwarzaczu i ... Niestety przesłuch nadal występuje :| Słychać to naprawdę cicho (od powiedzmy -5 dB do pełnego wysterowania), ale jednak. Przyznam, że to mnie nieco zmieszało. Właściwie jedynym połączeniem wzmacniaczy wejściowych znajdujących się przed selektorem przekaźnikowym jest w tej chwili ich zasilanie. Nie wydaje mi się jednak możliwe aby mogło być powodem przesłuchów. Jakieś pomysły? Może ktoś byłby skłonny sprawdzić, czy podobne zjawisko występuje także u niego? Byłbym wdzięczny :)

     

    Sel1a.jpg

    Sel2a.jpg

    Duży błąd popełniany przy majsterkowaniu z nowymi konstrukcjami - brak zachowania podstawowych zasad ESD. A później zdziwienie, iż za pół roku, rok... padł jakiś scalak.

  8. 15 minut temu, nowy78 napisał:

    A no właśnie. W starych Altusach, pomimo 30 cm, bas był, co tu dużo mówić kiepski.

    To fakt altusy miałem słuchałem i nie pochwalam (głównie słaba górka). Ale z tamtych lat były SABY, Grudnigi, Telefunkeny, Heco i tam bas był odmiennej klasy niż w Altusach.

    Zresztą jeśli dyskutujemy ogólnie o obudowach zamkniętych to nie bierzmy za punkt odniesienia kolumn Tonsila - z samego założenia to klasa niższa kolumn (słabe przetworniki, szczególnie średnica i wysokie).

  9. W temacie kolumn, a czy to nie jest trochę taka moda na minimalizm i "słupki" - kolumna ma być ustawna w salonie - wysoka, wąska + średnica przetworników góra 18cm. Obudowa zamknięta i basowiec te 30 cm, to już jest nie mały kwadraciak mebla,,,a koszty no cóż w tych starych kolumnach często sama buda jest najdroższa (drewno).

    Co do lampy - apogeum konstrukcji powstała w latach 60 tych. Obecne lampiaki to klony starych konstrukcji (te same konstrukcje przedwzmacniaczy, układów PP, te same lampy ECCxx, SN, ELxx, 300B, 2A3) - zmieniły się tylko obudowy i może konstrukcie traf głośnikowych - nie koniecznie na lepsze.

    10 minut temu, Pboczek napisał:

    Można biec za króliczkiem, można też pomału za nim dreptać, nie zmienia to faktu, że ta zabawa nie ma końca.

    Na kolumnach z lat 70 w zasadzie mógłbym pozostać gdyby nie to, że nie potrafią zagrać dużej części późniejszej muzyki.

    Późniejsza muzyka to w zasadzie rap, hiphop, metal...a większość audiofilli podpina się słuchaniem jazzu  jako punktu odniesienia do oceny kolumn. Jazz był i w latach 60 -tych

    26 minut temu, MobyDick napisał:

    Nowe kolumny są takie jakie są, głównie nie z powodu gorszych technologii lub oszczędności, tylko dlatego że na takie akurat kolumny jest zapotrzebowanie. Najlepiej sprzedają się kolumny które najlepiej wypadają w krótkim odsłuchu w sklepie, czyli takie o mocno podkreślonych skrajach pasma. Jeśli ktoś widzi oszczędności , to chyba porównuje kolumny które kiedyś były bardzo drogie z obecnymi ze znacznie niższej półki. Jak się popatrzy na tanie kolumny z zamierzchłych czasów , to bida z nędzą :) . Większość z nich dawno się już rozpadło ze starości. Do tego większość obecnie produkowanych kolumn zupełnie nie jest przewidziana do współpracy z dość specyficznymi na obecne czasy wzmacniaczami lampowymi. Te które były robione w czasach gdy lampy były na porządku dziennym, musiały być do nich przystosowane.

    Mocno podkreślone skraje pasma - to tak trochę jak z wyśmiewanym "loudness/kontur" w wzmacniaczach.

  10. Tak wiem wiem swego czasu sporo się bawiłem w upgrady (wymiana kondów, opampów etc) ale doszedłem do wniosku do czego to zmierza - tysiące kombinacji i zawsze coś jest nie tak. Pomijam fakt iż sprzęt X nie jest po upgradzie sprzętem X a Y. Inny wniosek to taki iż nie ma sensu szarpać się na coś czegoś droższego - wystarczy podstawowy wzmacniacz + nieskończone kombinacje ugradów i akcesoriów = niezliczone kombinacje różnych barw dźwięku.

    Przytoczę jeden z przykładów. Kolega kupił kable za 600 zł za metr z wynikiem iż teraz w zestawie ma więcej wysokich etc. Ok dało się to jakoś potwierdzić ale on wydał na ten biznes 2400 zł. Zrobiliśmy zakład, iż w jego systemie uzyskam ten sam efekt za kwotę do 50 zł. Mój wybór padł na CD Philips z TDA1541A, który był podpięty pod system.

    Skupiłem się na wymianie wzmacniaczy operacyjnych (LM833) na wyjściach sygnałowych.

    Wstawiłem dwie podstawki 8pin DIL po 1 zł za sztukę plus dałem koledze zestawy 4 różnych wzmacniaczy (rekomedowanych przez audiofilów) seria OPAxxxx, NE,...

    Wymiana zajmowała 1 minute (zdjęcie obudowy, wpięcie nowych kości  w podstawki). Z każdym układem uzyskaliśmy całkiem inne brzmienie (od detalicznego po przykryte kocem, od uwypuklenia basu, sopranu po ich wytłumianie). Kolegał wybrał jedną z kością i stwierdził - fakt jest prawie identycznie jak z kablami za 2400 zł plus poprosił o przygotowanie innych sztuk układów...

    Po kilku browarach doszliśmy do wniosku po co to wszystko? CD Philips nie był już tym samym odtwarzaczem...po co te kable jak można było wybrać inną (tańsza formę) kreowania dźwięku? gdzie jest początek a gdzie koniec upgradu? ot ot takie przemyślenia...

  11. W przypadku choroby jakim jest audiofilia nie przejmowałbym się kosztami; wszak jest tu sporo osób którzy potrafią wydać grube tysiące na "zatyczki", "złote bezpieczniki" aby zyskać?? szumy o 0,001% mniejsze ...to czemu nie powrócić do obudów zamkniętych z samego założenia lepszych od BR?

  12. 8 godzin temu, nowy78 napisał:

    Jakieś zamieszanie. Efektywność kolumn ma znaczenie, jeżeli zakładamy, że chcemy uzyskać poziomy ciśnienia akustycznego podobne do tych występujących na sali koncertowej - np ponad 100 dB, aby powiedzmy poczuć się jakbyśmy tam właśnie byli podczas odsłuchu. Wtedy trzeba odpowiednio dobrać moc wzmacniacza do kolumn o danej efektywności. Jej obniżenie o 3 dB w kolumnach skutkuje potrzebą użycia wzmacniacza o 2 razy większej mocy, (10 dB - wzmacniacz o 10 razy większej mocy) aby uzyskać takie samo odczucie głośności. Oczywiście głośniki muszą być w stanie to wytrzymać. Przy względnie cichym/normalnym słuchaniu, efektywność kolumn nie ma natomiast zbyt dużego znaczenia i faktycznie kilka watów przy kolumnach o wspomnianej efektywności 87 dB wystarczy z zapasem. Reasumując: kolumna 87dB + wzmacniacz 40W = (co do możliwości uzyskania ciśnienia akustycznego) kolumna 90 dB + wzmacniacz 20W. Dodam jeszcze, że klasa pracy wzmacniacza w ogóle nie ma tu znaczenia.

    87dB i wzmacniacz 40W to rozumiem to ma sens - to już zagra w warunkach domowych. 

    300B (9W) i kolumny 87db jak dla mnie nawet do warunków domowych to nie zagra (jakby nie patrzeć przy fajnym kawałku chce się czasami posłuchać trochę głośńiej)

    1 godzinę temu, audiowit napisał:

    A kto z Was słucha tak głosno jak na koncercie. Jazzowym....metalowym hehhhh.

    Każde z tych konstrukcji mają swoje wady i zalety.

    Przy Kudosach u mnie głośno jest na godz 11. Naprawdę glosno na 12. Normalnie słucham na 10. Zniekształcenia nie wiem kiedy się pojawiają i nie zamierzam sprawdzać, bo nie moje kolumny.

    Elektron, kolumny Vintage mają swój urok ale mają swoje ograniczenia. Przede wszystkim nie nadają się do współczesnej muzyki. Byly projektowane do innych wzmacniaczy i innej muzyki. Technika poszla do przodu w dziedzinie materiałów. Nie było membran ceramicznych, kevlarowych. Aluminiowe były bardzo drogie. Stosowane włokna bananowca odbiegają parametrychnie od powłok z nanorunek, włókien weglowych. Nie wspomnę o rozwoju wysokotonowców.

    Szukając kolumn kompletnie nie biorę pod uwagę jak wygladają, jaka to ma być konstrukcja z czego będzie zrobiona. Musi spelnić wymogi.

    Mialem, sluchałem kolumn vintagowych i sory, ale nie. Nie znasz mnie ale jestem milosnikiem vintagu. Ale traktuję go jak ciekawostkę, historię. Cenię ale jednoczesnie chcę isć do przodu.

    Kudosy są żetelnie zrobionymi kolumnami. Tradycyjnymi metodami. W cenie 19-23 kzł są narazie bezkonkurencyjne ( dwudrożne ). W poszukiwaniach odsluchiwałem różne rowniez te po 10-16k$ i bardzo unikatowe kolumny ( np uważane za najlepsze na swiecie) Bywało, ze juz się łamałem ale nadal w tych pieniądzach są kompromisy. Kudosy nie są efektowne. I tu jest najwiekszy problem. Nie ma " muzykalnosci" milych podbarwień. Jest to co zostało zarejestrowane na płycie. No moze trochę przesadzam, bo z czasem już słyszę pewne ich cechy. Ale jest w nich prawda, a nie maskowanie niedoskonałosci.

    Nie mam warunkow na Wilsony czy Magico więc muszę szukać wśród dwudroznych, niewielkich podlogowek.

    Moze macie jakieś pomysły?

    Hej

    W cale nie twierdzę, iż kolumny vintage są lepsze (we wszystkich aspektach) od nowych konstrukcji. Kto co lubi. Jestem świadomy wielu ograniczeń ze strony kolumn vintage ale i w nowych konstrukcjach jest sporo ograniczeń (wynikających głównie z cięcia kosztów). Podstawowe wady jak dla mnie ; 

    - mało konstrukcji obudów zamkniętych (bas reflex ma niby ten bas a dla mnie to nie jest ta dynamika ...)

    - niska skuteczność (często daje się dwa głośniki niskotonowe aby ratować się zwyżką SPL o te 3dB)

    - mała średnice głośnika niskotonowego (bas napompowany)

    - wysokotonowce niby z materiałów kosmicznych ale w wielu konstrukcjach są zbyt natarczywe, męczące - po kilku godzinach słuchania człowiek jest tym zmęczony . Mało tego, tego się nie da wyregulować nawet korektorem.

    Co do muzyki i czasów vintage to czy w latach 70 -tych nie było jazzu, muzyki pop, rock? No na pewno nie było rapu, muzyki hip hop czy cieżkiwgo matalu ale kto z audiofilów słucha rapu?

    • Lubię to 1
  13. 41 minut temu, MobyDick napisał:

    Przy sporej sensownej mocy wzmacniacza niezbyt duża skuteczność kolumn ogranicza tylko maksymalny poziom głośności. Mało się mówi na temat tego że wysokoskuteczne głośniki wprawdzie graj głośno przy małej mocy lecz przy większej mocy ograniczeniem staja się małe liniowe wychylenia membrany. To sprawia że w zakresie niskich częstotliwości głośnik nie będzie grał głośno bez zniekształceń mimo dużej skuteczności kolumn.

    Zgadzam się PP i te 30-40W na kanał poradzi sobie z skutecznością kolumny 88db ale np. lampa 300B i te 8W - z tym bywa różnie- często gęsto użytkownicy mają problem z niskim zejściem systemu.

    Co do wysoko skutecznych głośników i większej mocy to trochę kłóci się idea stosowania takiego głośnika bo i po co takiemu głośnikowi dużo mocy? 

    Małe liniowe wychylenie = małe zniekształcenia

    Fizyka;Duże wychylenie membrany = duże zniekształcenia . No ale teraz taka moda (cięcie kosztów) ; głośniczek 13cm, duże wychylenie membrany, skuteczność 86db i koniecznie bas reflex.

  14. Co do prezentowanego filmiku to powtórzę to co napisałem w innej dyskusji.

    W pierwszej kolejności niech Pan, który "coś" tam mierzy niech zwróci uwagę na bałagan na stanowisku pomiarowym (kable, kabeleczki, pajączki,..) - w tym momencie podejrzewam iż mierzy mniej lub bardziej jakiś tam przypadkowy szum. W drugiej kolejności należy podać warunki pomiaru, punkty odniesienia oraz co istotnie akredytację na przyrządy pomiarowe. Jeśli ktoś bierze ten chałupniczy film za punkt odniesienia do dyskusji to znaczy, iż nigdy nie wykonywał profesjonalnych pomiarów. Jak dla mnie film przypomina historię o pomiarach w stylu "u Pana Zbyszka w stodole". Widzę, iż za dużo osób za bardzo podnieciło się filmikiem = naiwność.

    Cod o kabli i redukcji zakłóceń - widzę, iż pojawiła się nowa teoria iż kabel ogranicza ziekształcenia i szumy. W przypadku kabli głośnikowych - nie zgadzam się. Mówimy tutaj o porównaniu rzędu kilka vol amplitudy rzędu zakłócenia RFI i inne rzędu uV (milionowe części). Pomijam fakt iż zakłócenia RFI/EMI są to sygnały dużo, dużo powyżej pasma akustycznego a biorąc pod uwagę nawet harmoniczne tych sygnałów to znowu mamy obniżenie amplitudy względem syg. podstawowego (fizyka - każda kolejna harmoniczna ma o połowę mniejszą amplitudę).  Wpływ kabla głośnikowe wynika przede wszystkim z jego pojemności (a to może w pewnym stopniu kształtować charakterystykę). Ten sam efekt uzyskamy bawiąc się korektorem czy też na przykład podłączając do wzmacniacza inny zestaw kolumn lub ustawiając prawidłowo prądy spoczynkowe swojego wzmacniacza (większość osób użytkuje swój wzmacniacz bez przeglądów - z innymi prądami spoczynkowymi niż założył to producent:)

    Trochę inaczej jest z kablem sygnałowym - dajmy na to - gramofon - tutaj mamy do czynienia z sygnałem rzędu kilku mV i zakłócenia o amplitudach rzędu uV sa już bliżej - warto użyć dobrego kabla sygnałowego - dobrego to przede wszystkim z dobrze wykonanym oplotem, ekranem.

    Zakładam też inną przyczynę (na serio) - część audiofilii może mieć nadprzyrodzone właściwości percepcji słuchu.

    Minimalizm wzmacniacza - ma to jakieś tam plusy ale niech audiofile mają świadomość iż spora część nowych konstrukcji nie posiada potencjometru "balance". Czy nie dręczy was fakt, iż wasze kanały nie są idealnie zrównoważone? Na 100% jest różnica w poziomach mocy w obydwu kanałach + różnica skuteczności waszych kolumn...

    Moim zdaniem przed odsłuchami powinniście "koniecznie" dokonać pomiaru SPL kanału P i L tak aby przykładowo w kanale P było 91,2dB a lewym również 91,200000 dB - wtedy będziecie spokojni. Aha i koniecznie musicie dołożyć do wzmaka pot. balansu bo inaczej nici z regulacji + zakupcie specjalistyczny sonomter, kabinę ciszy etc (to takie kolejne gadżety jakie lubicie). Bawcie się panowie z odpinaniem, podpinaniem a ja idę posłuchać muzyki (tak zwyczajnie bez stresu , bez szukania dziury w całym, bez nasłuchiwania szumów i zakłóceń). 

    • Gratulacje 1
  15. Dnia 23.07.2018 o 09:39, steff napisał:

    Witam, wasze odpowiedzi rozumiem następująco (w skrócie):

     

    - muszę mieć jakiś element toru, chociaż wiadomo że żaden z nich nie będzie neutralny

      (zmiana elementu wpłynie na dźwięk), przy czym regulator barwy nie jest niezbędny.

    - tor sygnałowy powinien być jak najkrótszy

    - potencjometry barwy zmieniają dźwięk nie redukując zniekształceń i szumów, kable ulepszają ograniczając zaszumienie.

     

    O ile dwie pierwsze konkluzje można uznać za spójne, to trzecia nie jest już dla mnie aż tak jednoznaczna. Wydawać by się mogło, że kable jako elementy pasywne nie powinny nic do toru dodawać, więc poprawiają filtrując. Ale założyliśmy już wcześniej że filtr to zło (ze swojej natury) i koło się zamyka. Po za tym, skąd kabel miałby wiedzieć gdzie się zaczyna i kończy zniekształcenie a co jest elementem utworu muzycznego?…

     

  16. Gość z przedstawianego rysunku który coś tam mierzy to w pierwszej kolejności niech uporządkuje stanowisko pomiarowe (mnogość kabli, sprzężeń i pajączków). Później zajmiemy się co mierzy i czym mierzy (na pewno skalibrowaną, certyfikowaną aparaturą:) ). Ponownie zastanawiam się jak 75Ghz o amplitudzie pojedynczych uV (milionowe części volta) mogą był słyszalne w pasmie akustycznym a amplitudach sygnału min. kilku volt. Nawet jeśli to będzie harmoniczna sygnału 75Ghz to każda kolejna ma 2 - krotnie mniejszą amplitudę. A dodajmy jeszcze tłumienie selektora wejść np. 60 dB. Czyli mamy do czynienia z zakłóceniem rzędu nV a może i piko volt (nano) - nie do pomyślenia...

    lub cześć osób stosująca zaślepki ma po prostu nadprzyrodzone właściwościowi słuchowe - tylko tak to można tłumaczyć. Ciekaw jestem czy usłyszą również niewielką różnicę mocy w obydwu kanałach np. 4W versus 4.01W?

  17. Gość z przedstawianego rysunku który coś tam mierzy to w pierwszej kolejności niech uporządkuje stanowisko pomiarowe (mnogość kabli, sprzężeń i pajączków). Później zajmiemy się co mierzy i czym mierzy (na pewno skalibrowaną, certyfikowaną aparaturą:) ). Ponownie zastanawiam się jak 75Ghz o amplitudzie pojedynczych uV (milionowe części volta) mogą był słyszalne w pasmie akustycznym a amplitudach sygnału min. kilku volt. Nawet jeśli to będzie harmoniczna sygnału 75Ghz to każda kolejna ma 2 - krotnie mniejszą amplitudę. A dodajmy jeszcze tłumienie selektora wejść np. 60 dB. Czyli mamy do czynienia z zakłóceniem rzędu nV (nano) a może i piko volt (10 do minus 12)- nie do pomyślenia...To już szum własny półprzewodników jest większy - teraz zapewne warto wynaleźć specjalne ekrany na 60 sztuk tranzystorów znajdujących się w wzmacniaczu.

×
×
  • Utwórz nowe...