Jarosław Kaczyński znowu zostanie prezesem PiS. Niby zero zaskoczeń i nie ma o czym mówić, a jednak jest to informacja, która wpływa na całą scenę polityczną. W PiS bardzo wielu polityków czekało aż prezes ustąpi i tak samo wielu odetchnęło z ulgą, że jednak nie ustąpi. Bo prezes jest osią polskiej polityki niezależnie od tego, czy ktoś się z nim zgadza, czy nie.
Prezes odchodził już tak wiele razy, że chyba nikt poza kompletnymi amatorami nie bierze tych jego zapowiedzi poważnie. Kiedy prezes zapowiada, że nie będzie już startował w wyborach na szefa partii, w PiS odbywa się swoisty rytuał. Spora część polityków partii z uniesieniem zaczyna odgrywać rolę zmartwionych porzuceniem sierotek, które proszą prezesa, żeby ich nie zostawiał. Lamentom nie ma końca. Pojawiają się listy i błagania.
Na biurko prezesa trafiło wiele relacji
Część kompletnych żółtodziobów politycznych wyskakuje przed szereg i zaczyna kombinować, co by tu zrobić, skoro prezes właśnie się zbiera na emeryturę. Tych prezes sobie bardzo dokładnie zapisuje. Tak będzie teraz z Andrzejem Śliwką, który przestrzelił i sądził, że może zaatakować ulubionego rzecznika partii. Śliwka chciał zastąpić Rafała Bochenka, ale ten ma jeden atut, prezes zwyczajnie go lubi, a nie lubi, kiedy coś wokół niego się zmienia.
Śliwka natomiast ma jeden mankament, jest kojarzony ze środowiskiem Morawieckiego, a były premier popełnił już błąd i kiedy za którymś razem prezes zapowiedział swoją emeryturę, zgłosił, że bardzo chętnie zostałby prezesem PiS w przyszłości. Prezes to sobie zapamiętał. Teraz było identycznie. Jarosław Kaczyński zgłosił, że chyba tym razem odpuści i od razu pojawiły się listy, prośby i deklaracje. Nikt co prawda nie zgłosił swojej kandydatury na nowego prezesa, ale za to prezes dostał na biurko na Nowogrodzkiej bardzo wiele relacji o tym, kto się mało zmartwił, a kto wyrażał choćby po cichu nadzieję, że tym razem to na poważnie. Prezes jednak przecież nie mógł odejść, bo oto 1 czerwca uwierzył, że może dokonać ostatecznego rozrachunku z Tuskiem i za dwa lata pokonać go definitywnie. To jest wizja, która musiała prezesa przekonać, że emerytura nie jest dla niego.
Co to zmienia w polskiej polityce? Właściwie wszystko. Koalicja 15 października mogłaby po cichu liczyć, że prezes tak jak już wielokrotnie zapowiadał, odejdzie, a pisowskie frakcje wezmą się za łby, wyrywając sobie schedę po prezesie.
https://www.newsweek.pl/polska/polityka/to-wszystko-zmienia-jaroslaw-kaczynski-wie-ze-czeka-go-ostatnie-starcie/xtjq97k
– Oczywiście (rzucałem koktajlami Mołotowa – red.), ze skutkiem pozytywnym. Rzucaliśmy przede wszystkim w Nyski policyjne i działka armatnie, które jeździły podczas demonstracji i bardzo zimną wodą rozpędzały demonstrantów. To był nasz główny cel. – powiedział podczas wywiadu na żywo na Facebooku Mateusz Morawiecki.
A nawet nie wiedział, że to były 'suki' i 'polewaczki' 🤦
https://natemat.pl/299313,morawiecki-rzucal-molotowami-w-policyjne-nysy-zapytalismy-o-to-historykow
Poza tym - jak każdy kłamca - podaje zbyt wiele szczegółów (dla, wg siebie, uwiarygodnienia konfabulacji).
– Uciekałem razem w kolegą po takich rachitycznych rusztowaniach przed milicjantami, bo tak się wtedy nazywali policjanci. I w końcu nas złapali na tych rusztowaniach na czwartym czy piątym piętrze. Próbowali szarpać się z nami, grożąc, że zrzucą nas stamtąd. I mnie konkretnie również – wspominał premier.
I dodał z grozą: – Trzymałem się takiej rachitycznej rurki, która chyba ocaliła mi życie, bo udało się przetrwać tamtą scenę.