-
Zawartość
41 -
Dołączył
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez il Dottore
-
Filmik z koncertu Claptona był nagrywany na moim zapasowym Apogee Mini DAC (delta/sigma od CS) po ok 100 godzinach wygrzewania SU-6, czyli to MUSIAŁO brzmieć jak delta/sigma z oczywistych przyczyn. Ale to pstrykanie na strunach to nie jest wina czy właściwość Apogee, które gra milutko i bez agresji - to niewygrzany Singxer taki efekt daje. Więc 150-200 godzin zanim się przekonacie jak naprawdę SU-6 gra.
-
Nazwijmy rzecz po imieniu: Cinnamony mulą. Mam USB i HDMI i jest to samo. Zmarnowane pieniądze. Aha - errata! SU-6 potrzebował ok. 150 godzin, by dźwięk się uspokoił. Na Head-Fi wspominają nawet o 200 godzinach. Po 600-godzinnym wygrzewaniu nowego przetwornika już nic mnie nie zdziwi... Kogo interesuje moja wnikliwa oraz odkrywcza recenzja SU-6, to jest na AS. Już żadnej mojej wnikliwej i odkrywczej recenzji tam nie zobaczą. Sami tego chcieli. https://www.audiostereo.pl/topic/169369-singxer-su-6-czyli-wszystko-czego-nie-wiecie-o-ddc-ale-boicie-się-zapytać/
-
Tu jeszcze gitarki z Singxera SU-6: https://banbye.com/watch/v_P-xPYyMAJWsf
-
Mam SU-6 i jestem bardzo zadowolony. Musi tylko pograć ok 100 godzin, żeby dźwięk się "wygładził". Przed wygrzaniem był ostry i nieprzyjemny na górze, zdecydowanie zbyt ekspansywny. Na urodzinowym koncercie Clapton tak strzelał ze strun, że myślałem, że mi bębenki pękną. OK, mam metalowe tweetery ale nie muszę być o tym bez przerwy informowany. Na początku był trochę szok, bo moja normalnie gładka jak d*** niemowlaka Havana brzmiała jak delta/sigma. https://rumble.com/v6eekb1-slowhand-live-at-singxer-su-6.html Na szczęście długo nie potrwało i Singxer się uspokoił, ucywilizował i wygładził. Już mu nie w głowie strzelanie ze strun. Teraz jest pełna kultura. Naprawdę dobrze brzmi. Oczywiście w stosunku do moich poprzednich DDC: Musical Fidelity V-Link i V-Link 192 postęp jest ogromny. Najlepsze określenie mają na to Anglosasi: clarity. Polskie słowo "czystość" czy "przejrzystość" tego wrażenia tak nie oddaje. Ciekawe, bo język angielski jest przecież dużo uboższy od polskiego. Jest czarne audiofilskie tło, jest przestrzeń, jest detal, barwa i nasycenie. Ale tak sobie myślę, że Singxer to zwierzę z nieco bardziej analitycznej stajni, co w sumie dobrze robi mojemu systemowi, bo poza Singxerem siedzą tam same zamulacze. Teraz gitary brzmią tak: https://banbye.com/watch/v_6rjdEEJvDQQU W modelu SU-6 Singxer zastosował 2 ciekawe rozwiązania: 1/ Zasilanie z użyciem superkondensatora (i tak mówią, że warto spróbować LPS zamiast wtyczki impulsowej, choć teoretycznie powinno być wsio rawno). Gdy się wyciągnie wtyczkę to działa jeszcze przez ok. 20s. aż superkondensator się wyładuje. Podobnie po podłączeniu do prądu zaczyna działać dopiero po ok. 20 sekundach. 2/ Zegar stabilizowany termicznie z autorskim "grzejnikiem". Dlatego "na zimno" musi pograć 20 minut a najlepiej godzinę, żeby zegar się nagrzał i ustabilizował. W ogóle najlepiej trzymać go pod prądem nonstop. Zużycie energii jest śladowe. Nie posiada wyłącznika sieciowego, gdyż go nie potrzebuje. Spokojnie mogę polecić SU-6. Bardzo fajny DDC szczególnie do głośników na polipropylenie, do lampiaków, do R2R. Używam wyłącznie po I2S, ale ma chyba wszystkie możliwe połączenia cyfrowe.
-
Jasne - np. Kayah & Bregovic. Chyba nagrywana w PL. Bardzo fajny bas! A ze starszych - I Ching. Ileż tam powietrza! Realizatorzy (przez duże R!): Wojciech Przybylski, Jarosław Regulski. Fachury ze starej szkoły. Nagrywane jeszcze z Havaną a PC jako źródło. Bez subwoofera. https://rumble.com/v6p90mr-i-ching.html
-
Może dlatego współczesne nagrania i mastering są tak ciulowe? Może dlatego w polskich filmach dialogi są do tego stopnia niezrozumiałe, że muszę oglądać je z napisami? Polski "inżynier dźwięku" to jak papuaski neurochirurg. Taki sam oksymoron. I Bogu dziękować, że w końcu naród przejrzał na oczy! W końcu dzięki Chińczykom (tanie drabinki rezystorowe) można posłuchać muzyki w komforcie i bez stresu. W całym jej pięknie i majestacie. Do czasu wprowadzenia technologii drukowanych drabinek byliśmy skazani na konstrukcje na 40-letnich chipach, których zapasy nie są nieskończone. A teraz można technologię R2R pchać wreszcie do przodu i "sky is the limit". Mój człowiek! Też wolę Targety od nowych wydań czy (Boże, uchowaj!!!) remasterów. Ale muszę jednocześnie przyznać że nowy remix "Animals" Floydów jest GENIALNY!!! Amen! Ale brzmienia The Cure nawet na R2R nie trawię.
-
O, to bardzo ciekawa opinia. Chyba się z nią zgodzę - tak samo dobrze. 😃 A na poważnie - one różnicują nawet kable cyfrowe. Przy PMC TB2+ różnicy nie słyszałem i grałem na USB od drukarki ze sklepu komputerowego. Teraz też gram na jakimś kablu USB no name dostarczonym razem z Singxerem ale ładnie wykonanym i wyraźnie grającym lepiej od Audioquesta, który muli w porównaniu.
-
O, to ciekawe! Który od Harbeth?
-
OTÓŻ TO!!! Pomiary nie grają. A ASR to raczej sekta niż obiektywny portal. Ja osobiście kieruję się pomiarami. Zasadę mam prostą: im gorzej coś się mierzy, tym większa szansa na lepsze granie. Sprzęt w 100% neutralny jest w 100% nudny. Po posłuchaniu tego filmiku dostrzegam różnicę na korzyść Naima. Bezdyskusyjnie. Ale biorąc pod uwagę 40-krotną(!!!) różnicę ceny: czegóż innego można się spodziewać? Bądźmy poważni. Mnie zaskakuje inny fakt: że Fosi wgl nadaje się do takich porównań. Co do chęci posiadania... ja kupiłem Fosi. Nie po to, żeby mi grało, tylko po to, żeby wygrzać przetwornik. Z ciekawości oczywiście odpaliłem. I zatkało mnie. To nie jest dźwięk za 100€. To nie jest dźwiek do jakiego nas przyzwyczaiła budżetówka do powiedzmy 2000€. Ten dźwięk jest lepszy. Obiektywnie. Bez fajerwerków, za to uczciwie gra. https://rumble.com/v6uxpdb-you-will-be-shocked-folks-chantal-fosi-shock.html Mi tam się Fosi podoba. Gdybym nie miał kasy na lepsze zabawki to spokojnie z Fosi mógłbym żyć.
-
Zdaniem testera - rozkłada. Gdybym handlował chińszczyzną to też bym tak twierdził. Z tego co słyszałem na YT, to Fosi jeszcze trochę musi nad brzmieniem popracować. Ale, cholerka... są blisko! Za 100€!!! Ludzie! Kto to widział???
-
O, moje Fosi! Ten klient od Qualio wrzucił w YT test, w którym ZA-3 rozkłada Supernaita za ponad 4000€. No, tak dobrze to nie ma. Nawet na YT było słychać lepszą barwę i nasycenie z Naima, ale sam fakt, że kosztujące czapkę śliwek Fosi gra w takiej lidze mocno daje do myślenia. Tak u mnie Fosi gra Claptona: "wzmacniacz" za 100€, no ja nie mogę... czego tu się czepiać? https://rumble.com/v6uykw9-fosi-za-3-killer-in-bugdet-class..html IMO w dobie tych śmiesznie tanich Chinoli zakup czegokolwiek w Klasie AB tak do 2000€ nie ma żadnego sensu. Dostaniecie ładniejszą obudowę i bardziej prestiżową nazwę producenta, ale nie lepszy dźwięk. Chińczycy pozamiatali. Aż strach pomyśleć, co będzie, gdy się zabiorą za wyższe przedziały cenowe.
-
W poprzednim przetworniku (MHDT Havana) nie miałem wyjścia i byłem skazany na coax. Nowy przetwornik (Audio-gd R-1 NOS) daje duże możliwości połączeń i I2S zdecydowanie góruje jakością nad innymi. USB w nowym DAC nie próbowałem bo za odbiornik USB robi u mnie DDC Singxer SU-6, który uwielbiam za krystaliczną czystość, muzykalność, kreatywne i profesjonalne podejście do konstrukcji oraz niską cenę.
-
😃😃😃 Już sobie wyobrażam rachunek za prąd jak Sugden chodzi tygodniami po 20 godzin/dobę! No i u mnie we wsi wezwanie straży pożarnej jest płatne, więc gdyby wzmacniacz podpalił stolik czy sprzęt towarzyszący, to musiałbym sam gasić. A Fosi z potencjometrem skręconym na zero pobierało z sieci 8,8W - wiem bo mam taką wtyczkę sprytną. Wszystkim będę polecał tę chińszczyznę, bo urządzenia z takim stosunkiem jakość-cena spotyka się na rynku audio raz w życiu.
-
No skąd? Za gotówkę, jak burgera w McDonalds. Ale golec jestem teraz i muszę się trochę odkuć. Co wyklucza zakupy audio.
-
Niczego nie naprawia. Po prostu nie generuje tych zakłóceń. Naprawdę nie słyszysz różnicy? Nie słyszysz jak dźwięk z R2R jest otwarty? Jakie jest wrażenie obecności artysty? Ktoś tu na forum pisał, że nowe ESS imitują R2R gdyż są ciepłe. Nic z tych rzeczy. R2R nie gra ciepło. Gra swobodnie i otwarcie. Zamulaniem dźwięku DS nie odtworzy się specyfiki grania R2R. Mam w jednym donglu nowe chipy ESS i też zwróciłem na to uwagę. Boże! To ma być zimny i zgrzytliwy ESS? Jak przyjemnie, jak słodko! Nie do wiary! Ale wsłuchujesz się w ten dźwięk i już po chwili wiesz, że to nie jest prawda. To jest kreacja. Że nad tym dźwiękiem pracowali fachowcy z najwyższej półki. I wyszło im coś niesamowitego. Ale wrażenie sztuczności, takiej mgiełki z waty cukrowej wokół muzyki jest dojmujące. W porównaniu do tych cukierkowych ESS mój inny dongiel - RU6 Cayina, który jest R2R gra wręcz szorstko i brutalnie. Nie jest tak przyjemnie, o nie! Za to czujesz, że dostajesz prawdę o dźwięku, jest ta otwartość charakterystyczna dla R2R. To jest bardzo pouczające porównanie, bo wielu producentów chipów delta/sigma kreuje teraz takie cukierkowe granie. Tylko, że z prawdą o muzyce nie ma to nic wspólnego. Żeby było weselej - te chipy ESS mierzą się jak złoto zaś RU6 mierzy się fatalnie - jak przedwojenne radio. I to jest kolejny dowód, że pomiary nie grają.
-
Nie ma szans. Przez najbliższe kilka lat nie kupię nawet kabelka. Po zakupie domu zostałem goły i wesoły.
-
Otóż to! Popieram! Mój poprzedni DAC to 2xPCM56P K Grade Japan plus podwójna trioda Bendixa z 1964r. na wyjściu. Bajeczka. Obecny przetwornik to full solid state i czuję że jednak wnosi do systemu więcej. Ale to tylko moje odczucia a nie ostateczny werdykt.. Bo jeszcze bezpośrednio nie porównywałem z racji natłoku nawału obowiązków zawodowych. Tu potrzeba dobrych kilku godzin i pełnej koncentracji. Teraz zbyt wiele spraw mnie rozprasza. Kto wygra? Starożytne chipy 16 bit z lat 80-tych ubiegłego wieku, czy 8 nowoczesnych drabinek 24 bity z customową korekcją? Czy w ogóle w ciągu ostatnich 40 lat zaszedł jakikolwiek postęp w tym Digital Audio? Bo Delta/Sigma to był ewidentny regres - czarne lata Hi-Fi.
-
Ja teraz jadę na Chinolu R2R fabrycznie pozbawionym oversamplingu i filtrów cyfrowych. Do tego porządne zasilanie na potężnym R-Core, 4 drabinki rezystorowe na kanał, autorskie układy korekcji błędów drabinki na chipach FPGA, w pełni dyskretny układ wyjściowy w klasie A. To wszystko poniżej 1000€. W życiu nie miałem lepszego grania. Wejście USB ma ten DAC na chipie Amanero, niby przyzwoite, ale nie korzystam, bo używam DDC Singxera zasilane z superkondensatora na autorskim rozwiązaniu OCXO. Nawet nie powiem jak z tym Amanero gra, bo nigdy nie korzystałem. Można? Można! Tylko trzeba poszukać. I to nie z firmy-krzak z Aliexpress ale od uznanego producenta z ponad 20-letnim doświadczeniem.
-
Delta/Sigma topowa pozostaje DS. Ileż to ja tych "topowych" DS się nasłuchałem. I zawsze to samo - zero satysfakcji. Tylko R2R gra, DS nie gra. Dlaczego? Bo R2R pracuje na danych/wartościach rzeczywistych z drabinki rezystorowej a DS pracuje na wartościach wyliczonych z algorytmu o których myśli, że są rzeczywiste. Do tego dochodzi agresywna obróbka oryginalnego sygnału: oversampling, filtry cyfrowe.... i muzyka gdzieś ginie w natłoku zakłóceń w domenie czasu na które ludzki mózg jest szczególnie wrażliwy. Ja gram bez oversamplingu i bez żadnych filtrów cyfrowych. I jest muzyka. Tylko R2R. To FIIO + LPS/ULPS nie jest wcale głupim pomysłem na budżetowy DAC R2R. Nie słuchałem, ale wszyscy chwalą. Jednocześnie zalecają zastąpienie wtyczki impulsowej porządnym zasilaczem liniowym.
-
Ba! Ponoć to był ulubiony chip Hiroyasu Kondo!
-
Zawsze informuję, bo głośnik w laptopie czy w telefonie to jednak nie to... Weź np. taki bas - syntetyczny i już dość głęboki. Na słuchawkach jednak lepiej jest. https://banbye.com/watch/v_7REqKILFo0vZ
-
Spoko, spoko. Nie roszczę sobie prawa do głoszenia prawdy absolutnej. Dzielę się wyłącznie swoją prywatną opinią po z górą 30 latach przewalania gratów. Zresztą w moim systemie za wszystko poniżej 70Hz i tak odpowiada Klasa D. 800W mocy ciągłej, 2,5kW w szczycie. I nie sądzę by moje 25W w Klasie A wykonało tę robotę lepiej. Ale gdy się połączy siły... https://banbye.com/watch/v_vOojVxTQWEPf
-
Oczywiście. Co kto lubi. Ja jestem wrażliwy na wszelkie wyostrzenia i np. ten sławny Boulder, do którego ludzie się modlą, u mnie spowodował tylko odruch ucieczki. A Musical Fidelity A1 wspomniany przez Ciebie gra właśnie tak, jak lubię. Zaś za AMS 35i tej firmy ojca i matkę bym sprzedał!