Skocz do zawartości

nowy78

Uczestnik
  • Zawartość

    2 304
  • Dołączył

  • Ostatnio

Posty napisane przez nowy78

  1. 9 godzin temu, zolt napisał:

    Powinien być oddzielnie założony dla wzmacniaczy w D klasie (zasilane impulsowo) i oddzielnie założony dla wzmacniaczy cyfrowych (tych jest na rynku bardzo mało). Sugerowanie, że wzmacniacz zasilany impulsowo jest wzmacniaczem cyfrowym powoduje duże zamieszanie.

    W skrócie. Wzmacniacz w klasie D to taki, w którym stopień mocy pracuje dwustanowo - stąd nazwa wzmacniacze impulsowe. Tranzystory końcowe mogą znajdować się tylko w stanie nasycenia lub odcięcia. Ilość mocy dostarczanej do obciążenia reguluje się szerokością impulsu (lub przerwy pomiędzy impulsami przy stałej szerokości impulsu), tj czasu w którym tranzystory stopnia mocy przewodzą. Odwzorowanie sygnału następuje po odfiltrowaniu wysokich częstotliwości wynikających z zasady pracy takiego wzmacniacza. Natomiast nazwa "wzmacniacze cyfrowe" przylgnęła do tych urządzeń pracujących w klasie D, w których sygnał dostarczany do wejść wzmacniacza jest w postaci cyfrowej i w takiej steruje stopniem mocy. Przejście do analogu następuje dopiero na samym końcu, tuż przed terminalami głośnikowymi, poprzez filtrację.

    Tak więc sposób zasilania nie ma tu nic do rzeczy. Może być dowolny.

    • Lubię to 3
    • Gratulacje 1
  2. 2 godziny temu, Grzesiek202 napisał:

    A czy jest możliwe, że zbyt mała wartość napięcia sygnału wejściowego (dajmy na to 200mV) w połączeniu z małą czułością wzmacniacza (powiedzmy 600mV) może powodować że on po prostu nigdy nie zagra tak głośno, jak w przypadku gdyby miał na przykład czułość wejścia również na poziomie 200? I czy to znaczy, że część jego mocy jest ograniczana poziomem sygnału już na wejściu?

    Dokładnie tak. W przypadku trzykrotnie mniejszego sygnału w odniesieniu do czułości wzmacniacza, maksymalna możliwa do uzyskania moc wyjściowa będzie mniejsza od nominalnej aż 9 razy, a więc zmniejszenie głośności będzie już wyraźne.

  3. 51 minut temu, Grzesiek202 napisał:

    Mam wzmacniacz z czułością wejścia 400mV / 100 kOhm. Czy prawdą jest, że podłączając do takiego wejścia źródło o napięciu wyjścia 400 mV, jego maksymalną głośność uzyskam przy potencjometrze odkręconym na 100% i czy to jest równoważne z jego najwyższą osiągalną mocą?

    Tak, o ile oczywiście na wyjściu źródła wystąpi sygnał o takim napięciu. W przypadku muzyki, czyli sygnału o względnie dużym współczynniku szczytu (crest factor) wzmacniacz rzadko osiąga moc maksymalną (chwilową), przy założeniu, że go nie przesterowujemy. Choć biorąc pod uwagę dzisiejsze realizacje nagrań... ;) 

    59 minut temu, Grzesiek202 napisał:

    Czy podłączając 200mV na wejściu mam sytuację, gdzie gałką muszę dojechać praktycznie dwa razy dalej (no dobra, to uproszczenie) żeby dostać tyle samo dB z kolumn?

    Potencjometry głośności mają charakterystykę logarytmiczną, aby lepiej współdziałały z naszym słuchem, tzn. aby zwiększanie głośności (a nie moc, czy napięcie) było w miarę proporcjonalne w odniesieniu do pozycji potencjometru. Odnośnie konkretnego przykładu, czyli podania na wejście napięcia będącego połową czułości wzmacniacza - na wyjściu otrzymamy 4-ro krotnie mniejszą moc (moc jest proporcjonalna do kwadratu napięcia), ale to nie przełoży się na odczucie zmniejszenia głośności nawet o połowę (przyjmuje się, że aby wystąpiło poczucie dwukrotnego zwiększenia głośności, potrzeba zwiększyć moc dziesięciokrotnie). 

    • Lubię to 2
  4. 17 godzin temu, Arko55 napisał:

    swoja droga zrobienie mikrofonu nie jest drogie tylko umieć nabyć dobrą wkładkę i sobie polutować elementy hmm

    8 godzin temu, DiBatonio napisał:

    A taki mikrofonu pomiarowy są obróbka, to już w ogóle loteria, pomijam stworzenie pliku kalibracyjnego dla takiego DIY mikrofonu.

    Do tego typu zastosowań, tj amatorskiej oceny warunków akustycznych w naszych pomieszczeniach odsłuchowych, powszechnie używane wkładki elektretowe zapewniają wystarczającą (a nawet większą niż wystarczającą) liniowość w dziedzinie częstotliwości i to bez potrzeby kalibracji. Ot choćby popularna niegdyś Panasonic WM-61a, której sam używałem:

    https://media.digikey.com/pdf/Data Sheets/Panasonic Electronic Components/WM-61A.pdf

    Z tym, że przy dzisiejszej dostępności i cenach mikrofonów pomiarowych raczej szkoda zachodu. Wszak oprócz wkładki potrzebna będzie jakaś obudowa dla niej, jak również interfejs do komputera. A jeżeli mamy taki, który nie jest wyposażony w przedwzmacniacz mikrofonowy zapewniający zasilanie wkładki, to trzeba poskładać jeszcze jedno urządzenie.

    18 godzin temu, DiBatonio napisał:

    Przecież to jest odsluch bliskiego pola, bardzo bliskiego. 

    O jakich peakach Ty mówisz,  tutaj pewno wystarczy zniwelowanie pogłosu(jak jest) i nie trzeba żadnej super duper adaptacji robić. 

    Przy odsłuchu w bliskim polu większość zjawisk akustycznych dzieje się dokładnie tak samo jak przy słuchaniu z większej odległości. Niestety problemów z modami się w ten sposób nie pozbędziemy. Trzeba mieć na uwadze, że także i w tym przypadku zdecydowana większość dźwięku docierająca do naszych uszu, to dźwięk pochodzący z odbić. 

  5. Trochę czasu minęło i znalazłem jedynie wzory płytek, także z rozmieszczonymi elementami. Załączam, bo w połączeniu z notą aplikacyjną stabilizatora LM317 (rysunek 9), o który opiera się zasilacz, można coś z tego sklecić. R2 ze schematu jest w postaci przełączanych pr-ek (na małej płytce) ustawionych tak, aby uzyskać poszczególne napięcia widoczne na zdjęciach powyżej (opis przełącznika: 1,5 ; 3 ; 4,5 ; 5 ; 6 ; 7,5 ; 9 ; 12 V)

    Płytka1.pdf Płytka2.pdf lm317.pdf

  6. 13 godzin temu, crazy_fly napisał:

    ale "+" od "-" odróżniam, przynajmniej na papierze :)

    Akurat w przypadku kostek gitarowych trzeba z tym uważać :) A to dlatego, że mają (w sumie nie wiem dlaczego) inną polaryzację zasilania niż jest w większości urządzeń. Tu "-" jest na środkowej części wtyku.

    13 godzin temu, crazy_fly napisał:

    chyba mnie poniosło z tym 50W ? :)

    Myślę, że 20W spokojnie wystarczy.

    Ja sobie kiedyś zmontowałem, właśnie głównie pod kątem zasilania efektów gitarowych (ale z możliwością regulacji także pod inne urządzenia) coś takiego:

    1.jpg

    2.jpg

    Transformator 20W. No ale, Ty jak piszesz chciałbyś raczej gotowy kit. 

  7. 9 godzin temu, DiBatonio napisał:

    Poza tym akurat izolatory Vibrapoda można mieszać, czyli używać różne typy(twardości) pod jednym urządzeniem np w miejscu, gdzie transformatory, to stosujemy twardsze, a w pozostałych miejscach bardziej miękkie.

    Wręcz wskazane. Ja tak w każdym razie robię. W przypadku sprężyn jest o tyle łatwiej, że są bardzo powszechne. Dobór izolacji do wagi ma duże, a nawet powiedziałbym kluczowe znaczenie dla jej skuteczności.

    9 godzin temu, DiBatonio napisał:

    Co do vibrapodów, przy zbyt dużym obciążeniu blisko maksymalnemu brzmienie zrobi się zbyt dociążone i miękkie w odbiorze, bez konturu.

    Hmm... No cóż, w tej kwestii na pewno oceny będą mocno subiektywne. Wg mnie np, wraz z poprawą jakości izolacji (z technicznego punktu widzenia) dźwięk staje się mniej nachalny, lepiej poukładany a pozorne źródła dźwięku bardziej zogniskowane. Być może przy cichym słuchaniu niektórzy odniosą wrażenie zmniejszenia dynamiki i wycofania. Wystarczy jednak pokręcić gałką volume i już wiadomo, kiedy jest obiektywnie lepiej ;) 

    • Gratulacje 1
  8. Zasilacz liniowy 50W przy 9V na wyjściu to już dość pokaźny klocek. 5,5A prądu. Trzeba odprowadzić minimum kilkanaście watów mocy w postaci ciepła. 

    Z ciekawości zerknąłem na wymagania moich kostek: przester 13mA, ale looper już 100 mA (wg instrukcji). Niby niewiele, ale spore różnice, więc trudno powiedzieć czego się spodziewać po kostkach kolegi. Stare mogą być mniej ekolgiczne ;) 

  9. Chyba najprostszym rozwiązaniem są stabilizatory serii 78xx (w tym wypadku 7809), ze względu na konieczność użycia znikomej ilości elementów w otoczeniu tego układu. Przy obciążalności do 1,5A na kilka kostek powinno wystarczyć. Do zasilania dużego pedalboardu też ujdzie, ale trzeba by było nieco rozbudować o dodatkowy równoległy tranzystor, no i lepsze chłodzenie. Tak jak wspomniał Mariusz - trzeba najpierw określić ile prądu potrzebujesz.

  10. 6 godzin temu, DiBatonio napisał:

    One mają max udźwig 32kg, ale to nie oznacza,  że należy na nie położyć owe 32kg. 

    Podobnie jest izolatorami Vibrapoda.

    Nakazu rzeczywiście nie ma, ale... Wibroizolatory są najskuteczniejsze gdy ich obciążenie jest bliskie maksymalnemu dopuszczalnemu. A to z tej prostej przyczyny, że w ten sposób obniża się częstotliwość rezonansową układu obciążenie-wibroizolator. Izolacja zaczyna się powyżej tej częstotliwości i wzrasta w kierunku częstotliwości wyższych. Trzeba dodać, że jeżeli obciążalność pojedynczego elementu izolującego wynosi 32 kg, to przy zastosowaniu 4 szt. mamy już 128 kg.

    Dnia 24.02.2023 o 12:26, apodemus napisał:

    chciałbym na własnej skórze przetestować działanie podkładek antywibracyjnych pod standy głośnikowe. Czy ktoś z was miał do czynienia z czymś co faktycznie zrobiło różnice?

    Zdecydowanie lepiej zastosować pomiędzy kolumnami a standami. Jeżeli zależy Tobie na skuteczności (mniej na wyglądzie, czy prestiżu związanym z marką), nic lepszego niż zwykłe stalowe sprężyny nie znajdziesz. Należy dobrać takie o jak najmniejszym współczynniku sprężystości, jednocześnie pozwalającym zachować bezpieczną stabilność. Mnie udało się w ten sposób uzyskać częstotliwość rezonansową w okolicach 6 - 7 Hz (przy kolumnach ważących ponad 57 kg/szt). Sprężyna ma niewielkie tłumienie, a to przekłada się na szybki wzrost własności izolujących tuż ponad tą częstotliwością. 

  11. 8 godzin temu, Butler napisał:

    Zwykła elektrodrążarka, cięcie drutem :)

    Tak jest. Pan z "B" na zielonym kwadracie wygrał. Niestety nie przewiduje się nagród rzeczowych ;) 

    8 godzin temu, Butler napisał:

    A czemu maszynowymi nie robisz? Na raz by poszło.

    Nawet nie pomyślałem. Po prostu zacząłem tym co mam z myślą, że "kilka dziurek to będzie moment". Policzyłem dopiero gdy mnie rozbolała ręka od kręcenia :) Choć z drugiej strony niekoniecznie dałoby radę maszynowym. To jednak gliniaste metale i pomimo przyzwoitych gwintowników (Fanar), nawet zestawami potrójnymi szło tak sobie.

    8 godzin temu, Butler napisał:

    W razie czego daj znać to pomogę, od 20 lat na CAD/CAM i CNC jestem.

    No masz, a ja już ku końcowi się zbliżam z tym gwintowaniem. ;) 

    W każdym razie dziękuję za chęć pomocy. Będę pamiętał na przyszłość. Kto wie co tam jeszcze wymyślę :D

    • Lubię to 2
  12. Tak, to moje dzieło 😎

    8 minut temu, Rafał S napisał:

    A co, jeśli któreś się skusi, żeby to odtworzyć?

    O ile pamiętam, nie było łatwo i nie za bardzo chciało poprawnie działać od razu. Przy tak ekstremalnych napięciach (setki tysięcy woltów, bliżej miliona), użyte materiały pracują na skraju swoich możliwości. Nie trudno o wyładowania tam, gdzie nie powinny się pojawić.

  13. 5 godzin temu, Asia napisał:

    Czyli to obciążenie genetyczne 😁

    :) 

    Niewątpliwie ojciec miał duży udział w zaszczepieniu we mnie chęci do budowania, jako że sam ciągle coś majstrował - pod kątem hobby, przy samochodzie, wyposażenie mieszkania itp. Ja podglądałem i naśladowałem. Np pierwsze podłączenie sprzętu audio wykonanego przeze mnie przy użyciu zestawu "mały konstruktor" (na wzór tego z powyższych zdjęć) zaowocowało głośnym "puk" i pojawieniem się snopka iskier. Pralka chyba nie lubiła iskier, bo przestała działać, co z kolei nie spodobało się mamie. Przynajmniej takie sprawiała wrażenie. Po tym wydarzeniu musiałem siłą rzeczy zrobić sobie dłuższą przerwę od zajęć z elektrycznością 🤣

    W każdym razie, zbudowanie czegoś użytecznego (nie tylko w temacie audio) daje niesamowitą satysfakcję. Polecam. 

    PS. Nie mogłem zapomnieć tych iskier i gdy byłem starszy, zbudowałem poważniejszy generator tychże, który dawał wyładowania o długości ok 1 m - transformator Tesli na transformatorze 1kVA. Rzecz całkiem bezużyteczna, ale bardzo efektowna (skany z klasycznych zdjęć)  :D 

    IMG_20190531_222229.jpg

    IMG_20190531_222049.jpg

    IMG_20190531_221906.jpg

    • Lubię to 2
  14. 9 godzin temu, Rafał S napisał:

    Najlepiej, żeby się tu wypowiedział Piotr ( @nowy78 ), który chyba jest ekspertem od klasy A. :)

    Kalumnie i pomówienia.

    Wprawdzie rzeczywiście użytkuję A klasowy wzmacniacz, jednak naprawdę nie czuję się kompetentny do ogólnego wypowiadania się w kwestii cech charakterystycznych brzmienia, prezentowanych przez tego typu wzmacniacze. A to z tej prostej przyczyny, że miałem i nadal mam w domu słownie jeden :D  Tak więc do eksperctwa mi bardzo daleko.

    • Lubię to 1
  15. I od razu człowiek taki podbudowany i zmotywowany do działania :) 

    11 godzin temu, slaw0001 napisał:

    Hmm. nie wiem czemu, ale dotychczas audio kojarzyło mi się z elektroniką. 🤦‍♂️

    Niby tak, ale jak sięgam pamięcią, zwykle najbardziej pracochłonną częścią zabawy w elektroniczne diy była właśnie część mechaniczna  ;) Żeby zrobić estetyczne opakowanie, trzeba mieć z czego, jak również czym, co kiedyś sprawiało duże trudności. Dziś jest o wieeele łatwiej. Bez problemu można kupić bardzo ładne gotowe obudowy, i zapakować wszystko do środka bez zbędnych fanaberii (jak np te z powyższych fotek). I tak o tym jak wygląda zawartość wie tylko ten, kto składał :P .

    Coś mi się przypomniało, gdyż akurat wypłynęło z piwnicznego zakamarka przy okazji porządków u rodziców. Poniżej fotki sprzętu, który powstawał blisko 40 lat temu. Nawet trochę pamiętam, gdy jako kilkulatek dziarsko "pomagałem" ojcu w stworzeniu tego dzieła (zapewne bez pomocy powstałoby szybciej :D ).  Dodam, że ojciec jest inżynierem mechanikiem  :) Z ciekawszych cech, które pamiętam było dotykowe sterowanie magnetofonem (nad kieszenią) i elektroniczny licznik przesuwu taśmy z wyświetlaczem vfd (w owym czasie widywało się głównie mechaniczne). W każdym razie przez dłuższy czas, to moja muzyka królowała na osiedlu 🤣

    I teraz wyobraźcie sobie zmajstrowanie czegoś takiego w czasie, gdy dostęp zarówno do części jak i wiedzy był niezwykle marny. 

    Niestety, najprawdopodobniej sprzęt pójdzie do utylizacji :| 

     

    1.jpg

    2.jpg

    • Lubię to 2
  16. Kilka fotek dla urozmaicenia przydługich wywodów.

    1. Radiator jednej strony pojedynczego kanału (1 z 4), czyli będą na nim dwa tranzystory. Musi poradzić sobie z odprowadzeniem ponad 100W mocy. Niezbyt widać wielkość, zatem wymiary podstawy to 403x150 mm, grubość 12,5 mm, wysokość (żebra wraz z podstawą) 70mm. Kawał kloca :) 

     

    radiator.jpg

    Robótki różnego typu. To w odniesieniu do niedawno prowadzonych rozmów na temat warunków w jakich powstaje sprzęt audio ;) 

     

    626569005_pia.jpg

    frezarka.jpg

    O, to ciekawe - jako, że mniej popularna maszyna. Ktoś może wie co to?

    474926825_drarka_alu.jpg

    1017929419_drarka_blacha.jpg

    490277282_drarka_mied.jpg

    Elementy wykończone do pokryć galwanicznych:

     

    szczotka.jpg

    poler.jpg

    A tu już na gotowo:

     

    anoda.jpg

    chrom.jpg

    Przyznacie, że miedziane płytki pod tranzystory wyszły rewelacyjnie 😎

    Ale jest też plastik. Bo plastik is fantastik :) 

     

    polietylen.jpg

    • Lubię to 1
    • Gratulacje 3
  17. O, jak miło, że ktoś mnie w końcu odwiedził w tym zapomnianym zakamarku forum :) 

    12 godzin temu, Asia napisał:

    Inspirowane śmietanką do kawy w jednorazowych pojemnikach.

    Rzeczywiście coś w tym jest 🤣 

    Mam sentyment do tych prehistorycznych "kapelusików" (zapewne za sprawą popularnych niegdyś 2N3055).  Tym bardziej, że to chyba jedne z ostatnich - producent obwieścił zakończenie produkcji tranzystorów w tego typu obudowach. Wybrałem je jednak z jeszcze innego powodu. Wg not katalogowych, elementy z kanałem typu N i P mają w przypadku serii ECF o wiele bardziej zbliżone charakterystyki, w porównaniu do obecnie używanych ECW. Są prawie identyczne. Wcześniej nie przyglądałem się im zbyt uważnie, gdyż na pierwszy rzut oka (podstawowe parametry) obie serie wyglądały tak samo, za wyjątkiem obudowy. Metalowy kapelusik jest jednak trudniejszy w aplikacji niż plastikowe TO264 pod względem mechanicznym, a poza tym są droższe o ok 50%. W tej chwili 1 szt. kosztuje ponad 21 euro, a potrzebuję 8. Dokupiłem później jeszcze 4, tak "w razie czego" :D (wystraszyli mnie końcem produkcji - czyżby chwyt marketingowy? 🤔 ). 

    Kontynuując opowieść o półprzewodnikach, w stopniu wejściowym tym razem oryginalne Toshiby (z zasobów diyaudiostore.com) w parach 2SK170bl + 2SJ74bl (na schemacie się pomyliłem i wpisałem gr). Ze względu na niskie napięcie zasilania wybrałem te o wyższym Idss (8-11mA). Tu też niestety nie jest tanio. Za 4 pary trzeba zapłacić 100$. 

×
×
  • Utwórz nowe...