Skocz do zawartości

fp74

Uczestnik
  • Zawartość

    720
  • Dołączył

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez fp74

  1. To dobrze, że to piszesz, bo martwiłem się, że mam coś ze sluchem, sprzętem albo i co najbardziej prawdopodobne, po prostu się nie znam. Ale jeszcze póki co, niezależnie od gatunku, potrafię odróżnić płytę dobrze nagraną od nagranej źle lub dziwnie...😁. Bo dla mnie te płyty są nagrane właśnie dziwnie. Wiele razy czytałem, że wbrew pozorom fortepian to trudny temat, bo bogata skala dźwięków itd, no ale tu problem nie leży w dynamice chyba, czyli zróżnicowaniu dźwięków tylko w ogólnym planie, który zwykle nazywamy sceną. Jakby w za dużej sali stał za mały instrument, który brzmi dobrze dopiero jak się do niego podejdzie bliżej - wtedy jest ok. Ale to juz takie rzeźbienie. Moja córka, która slucha u siebie, mówi, że jest ok i patrzy na mnie z politowaniem....
  2. Jedna z rewelacji Enter Enea Festival. Gdyby dzisiaj grały takie zespoły jak Soft Machine czy Return To Forever, to myślę, że mogłoby to brzmieć tak: Kurcze, nie mogę przestać ...😜
  3. Drugi dzień EEF chyba przejdzie do historii poznańskich koncertów w ogóle, a samego festiwalu na pewno. Zaczęła Anat Cohen z kwartetem i jak zwykle to co miało być małą przystawką okazało się wielce sycącym daniem! Grająca na klarnecie (i monstrualnym klarnecie basowym) Anat, siostra Avishaia Cohena, pokazała po co w ogóle jest muzyka. Zagrali radośnie, przyjemnie i bezpretensjonalnie, na totalnym, brooklyńskim luzie. Rewelacyjnie muzycy, zagrali jak na prywatnym spotkaniu - tylko dla wlasnej przyjemności. To było słychaći widać. Radość Dowcip i Inteligencja. Kenny Garrett to nazwisko, które kojarzą również ci, którym do jazzu daleko. To gigant saksofonu, facet który wytyczał kierunki muzyki ale w sumie nie wiadomo było czego się spodziewać po występie na prowincjonalnym festiwaliku... Sextet Garretta pokazał jednak jak jazz rozumieją w Ameryce. To była inwazja dźwięków, które eksplodowały niespodziewanie i bez żadnego ostrzeżenia! Rytm, melodia i bogactwo instrumentów, świetna wokaliza i Garrett showman, który nie tylko postawił publikę na nogi ale zmusił ją do śpiewu i tańca. Szok! Zabawa Energia Wyobraźnia. Po takim występie strach się bać, bo nie wiadomo co dalej, a przecież główna gwiazda jeszcze nie wyszła nawet na scenę. Trio Al Di Meola, Peo Alfonsi (gitary akustyczne, syntezator gitarowy) i Sergio Martinez (intr perkusyjne ale głównie marimba) pokazali swój sposób prezentacji muzyki. Stworzyli tak magiczny show na prawie pustej scenie, że poza owacjami i eksplozjami euforii między utworami, nikt nie śmiał drgnąć, nawet komary przestały latać. Słychać było drżenie strun, a nawet szelest przewracanych kartek z nutami.... Magia Wirtuozeria i Emocje. Na bis zagrali to na co wszyscy tak naprawdę czekali i można było mieć wrażenie, że sam Meola też czekał, by zagrać Mediterranean Sundance, oczywiście w wyjątkowej, pół improwizowanej i niepowtarzalnej wersji. Marzenia się spełniają. Zachęcam wszystkich, by za rok skorzystać. Jak ktoś szuka prawdziwego brzmienia, o którym wciąż ktoś pisze na forum, to ono tam właśnie jest.
  4. A tak realizacyjnie...? Instrument brzmi blisko, czy wycofany - bo takie miałem dotąd wrażenie, co zmuszało mnie do podkręcenia volume. Chwilowo słucham innych rzeczy, bo się obkupiłem dżezami, więc lecą i tak pewnie cały weekend. Na marginesie dodam, że Garrett i Di Meola wczoraj rozwalili system - szczegóły wrzucam w innym wątku 🤘
  5. Dziś do posłuchania znowu garść plyt pofestiwalowych. Może dobrze dla mojego portfela, że stoisko z plytami zaczęło juz świecić pustkami na półkach...😉
  6. To ja na tle kolegów mam chaos totalny i w dodatku zmienny w czasie😂. Część plyt alfabetycznie wykonawcami - to te, których prawie nigdy nie słucham. Część seriami np Polskie Nagrania SACD - uzbierała się cała półka, a że Niemen z Wodeckim i SBB... to wymienią poglądy na życie 😉. Część wytwórniami: ECM (to prawie setka), zawsze razem, podobnie Team Blue Note😁. Tak samo CD 7" - z różnych bajek ale razem po prostu fajnie wyglądają itd itd. A za tydzień pewnie zmienię coś albo wszystko. Mam ponad 1000 płyt ale jakoś wiem co i gdzie. Lubię przestawiać te klocki😆😁😄😉. A do archiwizacji mam Discogs.
  7. Ja dzisiaj słucham tego, co wczoraj miałem na żywo. Jedni kupują na festiwalach frytki, a inni to:
  8. Minirelacja z pierwszego dnia Enter Enea Festival. 3 x zaskoczenie. Po pierwsze Yonglee & The Doltang..., zastanawiałem się czy to nawzwa sponsora - korporacji, kancelarii podatkowej, brokera ubezpieczeniowego...? Jazz w genialnym, ostrym wykonaniu w stylu fusion made in Korea. Lider, pianista jest raczej geniuszem😁, gitarzysta gra nadzwyczaj pomysłowo😲 ale uwagę przykuwa perkusistka, która jest po prostu wulkanem energii😍, a gary miała tak dostrojone, że można było tego słuchać bez końca. Po drugie Esbjorn Svennson Trio, które po tragicznej śmierci lidera jest już duetem a tu wystąpiło jako sextet. Mózgiem i zarazem konferansjerem był perkusista Magnus Ostrom, a wykonanie utworów E.S.T. w wydaniu sześcioosobowym live było strzałem w dychę. Panowie po prostu prześcigali się w karkołomnych dłuuuugich popisach solowych, a cały czas wtórował im z prędkością światła niezmordowany pałkarz. Natomiast wg mnie show skradł fiński trębacz Verneri Pohjola, który nawet gdy nie grał był centralną postacią sceny. Kilkuminutowa owacja na stojąco była zasłużona. Po dwóch zaskokach na plus, był jeden na minus. Jak gra Możdżer to chyba nie trzeba opowiadać i grał jakby trzeba, panie grające na saksie (Tia Fuller) i na garach (Terri Carrington) pokazały kilka razy na czym polega jazz, a solo Mine Cinelu na trójkącie (!!!) odebrało mi na chwilę mowę ale.... Okazuje się, że zebranie nawet genialnych muzyków nie gwarantuje udanego show na scenie. Możdżer przyznał, że za bardzo razem nie grali i dopiero zaczynają, wszyscy grali z nut, tak trochę bez komunikacji i radości. Nuty były pewnie odegrane wzorowo ale jednak czegoś zabrakło. Nie pomogła im pogoda, bo Fuller ciągle zacierała dłonie próbując je rozgrzać, część publiki nie wyrobiła tak było zimno po zmroku, nadto a po występie i owacji dla E.S.T. ciężko byłoby każdemu nas zadowolić. Gdyby ten występ zaczął, a nie skończył koncert, pewnie wrażenie byłoby inne. A dziś gwiazda całego festiwalu Al Di Meola w składzie na dwie gitary i perkusję więc może być pięknie ale doświadczenie uczy, że ktoś dosiądzie się w trakcie występu do fortepianu.... Może ktoś z Was też był, jestem ciekawy wrażeń. Ps. Organizacja wzorowa, pełna kultura, wygodne siedziska, super widoczność i nagłośnienie. Top pod tym względem.
  9. Gdzie ta półka miałaby się zaczynać, a gdzie kończyć? Jakoś ortodoksi przełknęli takie plyty jak Officium czy Lumiescence. A może nie...? Ja już dawno zrezygnowałem z segregowania plyt gatunkami bo nie widzę w tym sensu. Np. Santana to jazz, rock, pop czy world music? Zależy gdzie ucho przyłożysz, to usłyszysz.
  10. Nie zmienia to faktu, że fortepian Jarretta zawsze brzmi bardzo...... No właśnie "bardzo" nawet nie, że blisko, bo wiele koncertów było granych w dużych salach i to po prostu słychać ale ten fortepian tam jest. Może racja z tymi mikrofonami, ja mam wrażenie, że na tych płytach instrument jest daleko ode mnie, jakbym siedział w ostatnim rzędzie przeciętnej akustycznie filharmonii.... A teraz Państwo wybaczą ale lecę słuchać fortepianu Możdżera nad jeziorem Strzeszyńskim😃. Zobaczymy jak tam zabrzmi instrument na żywo.
  11. Posłuchałem wczoraj plyty nr. 1. Jak dałem głośniej niż zwykle słucham, to było ok ale gdy po tej płycie zarzuciłem fortepian z płyty ECM, to nagle pokój wypełnił się muzyką. Także hmmm... Samej gry na instrumencie nie oceniam bo się nie znam aż tak, tym bardziej samego instrumentu. Natomiast gdzieś czytałem, że niektóre plyty były po kilku latach wznawiane w nowych wykonaniach i autor zachodził w głowę jak ten sam repertuar, na tym samym instrumencie, w tym samym studiu a nawet przez tych samych realizatorów nagrany może brzmieć tak różnie tzn. w sensie realizacyjnym, a nie wykonawczym. Chodziło chyba o nagrania Szebanowej i Dang Tai Sona ale nie pamiętam dokładnie tej konfiguracji. Po prostu traktuję to wydanie wyłącznie jako historyczny zapis i nie szukam doznań innych niż sama możność zapoznania się z możliwie szerokim repertuarem Chopina.
  12. Jeśli masz przebicie w GAD to napomknij przy okazji, że ludzie (😉) czekają na wznowienie Cytrusa - Trzecia łza od słońca....
  13. Zachwyciła mnie ta pani. Również Vijaya Iyera nie znałem z takiej nie-akustycznej strony. Niezwykły nastrój tworzą te płyty i są naprawdę świetnie nagrane. Trudno się oprzeć skojarzeniu okładki (ale tylko jej!, bo muzycznie to raczej rodzina Bastardy...) z okładką plyty Blue Train - podobne, nieobecne spojrzenie jak u Coltrane'a, ciekawe czy efekt zamierzony, a może tylko mi się wydaje.... A druga okładka to po prostu estetyczny dramat, ale muzyka się broni. I to jeszcze jak...
  14. Clarka mam jedną solo płytę - School Days. Lubię . Lenny White że swoim solo czeka na odpowiedni moment do zakupu....😃
  15. Tak słucham Ala Di Meoli wszystko co mam ale tu akurat to nie on i nie Corea lecz sekcja rytmiczna Stanley Clark - Lenny White po prostu wymiata! Wydanie 2021 SHM-CD, remaster z 2011, made in Japan.
  16. Dopiero głośniej fortepian zaczął brzmieć żywo, emocjonalnie...? Powiedziałbym realistycznie. Przyczyną może być historyczny instrument, bo one były po prostu dużo mniejsze od współczesnych gigantów koncertowych, które jakoś tak słuchowo mamy wkodowane w pamięć. Ale możliwe, że to też ma związek z charakterem utworów - przelatywałem nokturny bez zaangażowania, skupiając się na polonezach, zwłaszcza As durowym, który wg mnie powinien być hymnem naszego kraju (🫡😁😉), no i to są takie kobyły trochę, które chyba potrzebują więcej mocy... Cicho to można sobie Cohena słuchać np, ale już IX Symfonię Beethovena to raczej rozkręcamy na full. To z kolei oznaczałoby, że realizacja nie jest ok, bo nie oddaje ducha utworu... jest liniowa niezależnie od rodzaju muzyki. Swoją drogą dziwny dość dobór repertuaru - nokturny z polonezami, hmmm.... Przez pół dnia ryczała mi wtedy w uszy w samochodzie Metallica i może słuchanie Chopina tegoż wieczoru to nie był dobry pomysł . No ale wiadomo jak jest - paczuszka od kuriera już czekała na otwarcie, więc jak się tu powstrzymać.. .
  17. We wtorek koncert więc pewne ruchy są oczywiste....😁 Udało mi się przesłuchać jedną płytę (Olejniczak polonezy i nokturny) i miałem wrażenie, że trzeba tego słuchać dość głośno i wtedy brzmi jak należy. Nie wiem czy to taki sposób realizacji, charakter instrumentu czy jeszcze coś... ale nie jestem wielkim znawcą gatunku🤫
  18. Dzisiejsza nowość, która mi bardzo przypadła . Trochę to przypomina Canterbury lat 70tych i kojarzy mi się to najbardziej z Caravan, National Health czy Hatfield And The North. Ale jest w tym nuta współczesna więc nie jest to odgrzany kotlet, tylko raczej nowy sposób podania 😁
  19. Trochę klasyki na koniec dnia. Polydor 2023, shm-cd wydanie dwupłytowe z remesteringiem w wykonaniu Jona Astleya, prywatnie, szwagra Peta Townshenda. Nie wiem, czy po znajomości się załapał na robotę 😉 ale ponoć pracował przy nagrywaniu plyt, a potem robił już remastering wszystkich plyt The Who. Brzmi to dobrze po prostu.
  20. Ciekawe, bo ostatnio jakoś mi wpadł w ucho na Tidal'u, ma fajną EPkę Cinnamon coś tam... Nie wiedziałem, że to made in Poland... A cudze chwalimy...
  21. A propos apek i innych takich okolic, to właśnie Discogs zaprosił do testowania wersji beta nowej apki. Jest w dechę!🤣.
  22. ja złapałem ale na później, bo mnie tak ta Metallica wczoraj wkurzyła, że dziś od rana lecę wszystkie płyty po kolei. Ogólnie ich płyty są słabo zrealizowane ale, że to jeden z zespołów of my life, to zawsze ich słuchałem emocjonalnie i chyba tak trzeba. A remastery są jeszcze gorsze, niż te słabe realizacje z lat 80-tych, no ale te przynajmniej brzmią jakoś autentycznie - jak my z kolegą nagrani w mojej rowerowni🤣😜😂. Zresztą ponoć część zespołów metalowych z początków tego gatunku celowo nagrywała albumy w wersji "pogorszonej" żeby brzmiały bardziej autentycznie...😉 Po szczegóły odsyłam do rewelacyjnej książki "Metallica. Bez przebaczenia" Joela McIvera. Dowiemy się z niej, że rzeczywiście Ulrich nie jest wybitnym technikiem gry na perkusji (zresztą jest samoukiem) ale to po prostu on wymyślił metal w tej postaci, jaką poznaliśmy w latach 80-tych. I tej historii już nikt i nic nie zmieni. Amen.
  23. To wydanie trzypłytowe, rocznicowe, najfajniejsza jest w nim płyta nr 2 czyli wersje demo, są rewelacyjne i naprawdę demówki z prawdziwego zdarzenia. Mastering plyty głównej wg mnie do d...
×
×
  • Utwórz nowe...