Skocz do zawartości

fp74

Uczestnik
  • Zawartość

    834
  • Dołączył

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez fp74

  1. Jack DeJonette to tak lubiany przeze mnie pałkarz, że niemało plyt kupiłem tylko dlatego, że on był w składzie. A co do Evansa to szczęście, że Japończykom też się spodobał, bo wypuścili całe mnóstwo jego plyt zarówno w wersjach sacd jak i shm-cd.
  2. Dużo dźwięków, dużo planów, świetna przestrzeń, delikatny jazz na mocnym, elektronicznym, ambientowym fundamencie.
  3. Dzisiejsza premiera. Lubię takie granie.... ....ale nie wiem czyj to styl....😁🤣. Na pewno siedzieli na lekcjach muzyki w tej samej ławce co Skalpel czy Portico Quartet..
  4. Mówię o tej płycie, podanej przez Resi. Styl Evansa nie wymaga chyba opisu dla kogoś kto słyszał jego nagrania, podobnie jak styl Jarretta, czy Hancocka. Czasem używamy pewnych skrótów myślowych, żeby ułatwić komunikację, no ale czasem się nie udaje. Ta akurat plyta kojarzy mi się z Evansem a nie np Coltranem czy słuchanym wlasnie Garrettem. Także stylu Evansa nie opiszę bo nie umiem ale mogę go do czegoś porównać np do twórczości Miecia Kosza ale Komedy juz nie.
  5. Mam liniowy do dac'a, podwójny Tomanek, bo był tam jeszcze podpięty trasport plików. Czy poprawia brzmienie? Tak, o jakieś 2% i to tylko jak przypomnę sobie ile kosztował 😂. Za to podnosi bardzo morale słuchacza no i daje jakieś takie ogólne poczucie, że jest lepiej, bezpieczniej, profesjonalnie...? Duuuużo więcej wniosła u mnie listwa filtrująca z dc blokerem.
  6. Trochę styl Billa Evansa, co lubię ale nie dzisiaj....
  7. Trochę rzeczywiście szkoda, bo akurat w jazzie jest wyjątkowo dużo plyt sacd. Mój arcam to może nie mistrzostwo świata ale na moje potrzeby wystarczy, a różnica w płytach CD i SACD jest dla mnie oczywista, chociaż jak zwykle w tym całym audio, oczywista nie oznacza wielka. Jest po prostu słyszalna na plus ale dobre płyty CD i tak dają radę. W sklepie ecm koszt przesyłki to 3 euro za paczkę, więc pomijalny przy zamówieniu kilku plyt. Co prawda duży wybór jest tez na stronie empiku ale tam część naciekawszych plyt dostarcza dvd max - wg mnie najdroższy dostawca o zbójeckich cenach. Polecam Bandcamp - ostatnio kupiłem tam płytę z wytwórni Rune Grammofon, od zapłaty do rozpakowania plyty przyslanej z Norwegii minęły 3 dni! Wiele dużych i dobrze zaopatrzonych sklepów działa przez Discogs np. GroovesLand, Kupiku. Masz wtedy pewność jakości, bo po prostu kupujesz nówki w folii, ale od osób prywatnych też nie ma lęku. Niestety czasem koszty przesyłki zniechęcają... ale takie życie kolekcjonerów 😉
  8. Jeszcze tylko dodam, że szczerze odradzam jeden tylko sklep tj CDs Vinyl Japan Store. Kupuję regularnie co miesiąc w Japonii ale z tego sklepu skorzystałem raz i chyba utopiłem sporo kasy. Skusili dość rzadkim repertuarem. Zero kontaktu, zero odpowiedzi na maile, nie ma się dokąd dodzwonić, zamówienie po prostu wisi z info: opłacone, niezrealizowane. Nie wiadomo czy czekają na coś, zapomnieli, olali. Minęły 2 miesiące więc chyba po ptakach... Czytałem negatywne opinie w necie ale juz po fakcie...🫤. Także tyle.... Natomiast bardzo polecam sklep Fan, mają tam ciekawą praktykę - składasz zamówienie i dopiero jak skompletują ( co czasem trwa kilka tygodni, bo plyty rzadkie i jadąz roznych krain) przysyłają info z prośbą o zapłatę. Wysyłka idzie w 1 dzień także wtedy to juz express. Uwaga też taka, że niektóre sklepy nie zawierają umowy sprzedaży tylko umowę o usługę znalezienia ściągnięcia i dostarczenia plyty na ind zamówienie. Różnica polega na tym, że nie można w ciągu 14 dni zrezygnować z zakupu. Ale to uczciwa praktyka, bo ktoś po prostu na swój rachunek kupuje dla nas płytę i ją ściąga do PL.
  9. U mnie kontynuacja E.S.T. Wydanie z 2002 ACT Music.
  10. Plyty uzywane: Discogs, popularne portale niegdyś aukcyjne... Płyty nowe: polskie i niepolskie sklepy w necie jak Fan, cd-dvd-vinyl, winylownia, bandcamp, cdjapan, empik, plays, Również sklepy konkretnych wytworni: ECM, ACT, BlueNote, GAD, DUX, Ninja - często to najlepsze źródło... Trochę to zależy też od repertuaru. Jak szukasz klasyki, jazzu itp, to warto pójść w jakieś lepsze formaty i szlachetniejsze wydania i poszukać, w przypadku popu, folku, rocka nie ma czasem po prostu wyboru, gdy wykonawca nie jest bardzo popularny. Warto szukać starych wydań z lat 80 i 90tych, tamte plyty były lepiej realizowane, nie redukowano jeszcze dynamiki, no ale tu wiadomo, że tylko używki. Moje doświadczenie z kupowaniem przez Discogs jest pozytywne, kupiłem tam setki plyt i ani razu się nie zawiodłem.
  11. fp74

    Tidal vs CD

    Ta dyskusja jest tak samo sensowna jak ta między kabloentuzjastami i kablosceptykami. No ale jak już gadamy... Mnie bardzo zdziwiło, że na forum audio jest tyle osób, które godzinami dyskutują o zwrotnicach, kablach, napięciach i innych ważnych sprawach wpływających na dźwięk, a w kolekcji mają 5, 10, 30 plyt... i w całości lecą ze streamingu. Są tu też tacy, którzy mają po kilka różnych wydań tej samej płyty i oni rozumieją na czym polega dobra i zła realizacja nagrania. A przede wszystkim to, że właśnie ona ma kluczowe znaczenie dla brzmienia, a nie podział zwrotnicy czy interkonekt. Dlatego wiedzą też, że płyty shm-cd, bluspec czy K2, nie mówiąc o sacd brzmią po prostu inaczej. Kwestie czysto sprzętowe oczywiscie są niezmiernie istotne ale pomijanie czy bagatelizowanie wpływu źródła nagrania rozumianego jako jego nośnik jest zaskakujące, a już upieranie się, że streaming jest lepszy od płyty, jest co najmniej dziwaczne. Pomijam już takie kwestie jak całkowity brak wiedzy na temat pochodzenia i jakości streamowanych plików, bo te cyferki wyświetlające się na ekranikach są tyle warte co nic. Zwykłe 16/44 można nadmuchać do dowlonych rozmiarów ale co z tego ma niby wynikać. Oczywiście dotyczy to tylko plyt zrealizowanych co najmniej przyzwoicie. Zaraz ktoś powie, że słyszał kiedyś itd... Tak, ja też słyszałem tragiczne płyty, gorsze czasem od plików . Ale to wyjątek. Dlatego kupujemy dobre wydania, na co wydajemy pewnie jeszcze więcej kasy niż na sprzęt. No ale to już kwestia priorytetów , a każdy ma prawo do swoich.
  12. Kwintesencja skandynawskiego jazzu, a może w ogóle tego co utożsamiamy że Skandynawią gdy myślimy o naturze, sztuce, kulturze masowej czy dizajnie - z jednej strony minimalistyczna równowaga, z drugiej jakiś ukryty niepokój. ACT Music 2012, made in Germany, jedyne zresztą wydanie tej płyty.
  13. Piękna płyta i doskonała (!) realizacja. Ear Music 2018, made in Germany
  14. Człowiek, który nad Jeziorem Strzeszyńskim, zatrzymał ziemię i poruszył publiczność. Mack Avenue Records 2008, made in US.
  15. To dobrze, że to piszesz, bo martwiłem się, że mam coś ze sluchem, sprzętem albo i co najbardziej prawdopodobne, po prostu się nie znam. Ale jeszcze póki co, niezależnie od gatunku, potrafię odróżnić płytę dobrze nagraną od nagranej źle lub dziwnie...😁. Bo dla mnie te płyty są nagrane właśnie dziwnie. Wiele razy czytałem, że wbrew pozorom fortepian to trudny temat, bo bogata skala dźwięków itd, no ale tu problem nie leży w dynamice chyba, czyli zróżnicowaniu dźwięków tylko w ogólnym planie, który zwykle nazywamy sceną. Jakby w za dużej sali stał za mały instrument, który brzmi dobrze dopiero jak się do niego podejdzie bliżej - wtedy jest ok. Ale to juz takie rzeźbienie. Moja córka, która slucha u siebie, mówi, że jest ok i patrzy na mnie z politowaniem....
  16. Jedna z rewelacji Enter Enea Festival. Gdyby dzisiaj grały takie zespoły jak Soft Machine czy Return To Forever, to myślę, że mogłoby to brzmieć tak: Kurcze, nie mogę przestać ...😜
  17. Drugi dzień EEF chyba przejdzie do historii poznańskich koncertów w ogóle, a samego festiwalu na pewno. Zaczęła Anat Cohen z kwartetem i jak zwykle to co miało być małą przystawką okazało się wielce sycącym daniem! Grająca na klarnecie (i monstrualnym klarnecie basowym) Anat, siostra Avishaia Cohena, pokazała po co w ogóle jest muzyka. Zagrali radośnie, przyjemnie i bezpretensjonalnie, na totalnym, brooklyńskim luzie. Rewelacyjnie muzycy, zagrali jak na prywatnym spotkaniu - tylko dla wlasnej przyjemności. To było słychaći widać. Radość Dowcip i Inteligencja. Kenny Garrett to nazwisko, które kojarzą również ci, którym do jazzu daleko. To gigant saksofonu, facet który wytyczał kierunki muzyki ale w sumie nie wiadomo było czego się spodziewać po występie na prowincjonalnym festiwaliku... Sextet Garretta pokazał jednak jak jazz rozumieją w Ameryce. To była inwazja dźwięków, które eksplodowały niespodziewanie i bez żadnego ostrzeżenia! Rytm, melodia i bogactwo instrumentów, świetna wokaliza i Garrett showman, który nie tylko postawił publikę na nogi ale zmusił ją do śpiewu i tańca. Szok! Zabawa Energia Wyobraźnia. Po takim występie strach się bać, bo nie wiadomo co dalej, a przecież główna gwiazda jeszcze nie wyszła nawet na scenę. Trio Al Di Meola, Peo Alfonsi (gitary akustyczne, syntezator gitarowy) i Sergio Martinez (intr perkusyjne ale głównie marimba) pokazali swój sposób prezentacji muzyki. Stworzyli tak magiczny show na prawie pustej scenie, że poza owacjami i eksplozjami euforii między utworami, nikt nie śmiał drgnąć, nawet komary przestały latać. Słychać było drżenie strun, a nawet szelest przewracanych kartek z nutami.... Magia Wirtuozeria i Emocje. Na bis zagrali to na co wszyscy tak naprawdę czekali i można było mieć wrażenie, że sam Meola też czekał, by zagrać Mediterranean Sundance, oczywiście w wyjątkowej, pół improwizowanej i niepowtarzalnej wersji. Marzenia się spełniają. Zachęcam wszystkich, by za rok skorzystać. Jak ktoś szuka prawdziwego brzmienia, o którym wciąż ktoś pisze na forum, to ono tam właśnie jest.
  18. A tak realizacyjnie...? Instrument brzmi blisko, czy wycofany - bo takie miałem dotąd wrażenie, co zmuszało mnie do podkręcenia volume. Chwilowo słucham innych rzeczy, bo się obkupiłem dżezami, więc lecą i tak pewnie cały weekend. Na marginesie dodam, że Garrett i Di Meola wczoraj rozwalili system - szczegóły wrzucam w innym wątku 🤘
  19. Dziś do posłuchania znowu garść plyt pofestiwalowych. Może dobrze dla mojego portfela, że stoisko z plytami zaczęło juz świecić pustkami na półkach...😉
  20. To ja na tle kolegów mam chaos totalny i w dodatku zmienny w czasie😂. Część plyt alfabetycznie wykonawcami - to te, których prawie nigdy nie słucham. Część seriami np Polskie Nagrania SACD - uzbierała się cała półka, a że Niemen z Wodeckim i SBB... to wymienią poglądy na życie 😉. Część wytwórniami: ECM (to prawie setka), zawsze razem, podobnie Team Blue Note😁. Tak samo CD 7" - z różnych bajek ale razem po prostu fajnie wyglądają itd itd. A za tydzień pewnie zmienię coś albo wszystko. Mam ponad 1000 płyt ale jakoś wiem co i gdzie. Lubię przestawiać te klocki😆😁😄😉. A do archiwizacji mam Discogs.
  21. Ja dzisiaj słucham tego, co wczoraj miałem na żywo. Jedni kupują na festiwalach frytki, a inni to:
  22. Minirelacja z pierwszego dnia Enter Enea Festival. 3 x zaskoczenie. Po pierwsze Yonglee & The Doltang..., zastanawiałem się czy to nawzwa sponsora - korporacji, kancelarii podatkowej, brokera ubezpieczeniowego...? Jazz w genialnym, ostrym wykonaniu w stylu fusion made in Korea. Lider, pianista jest raczej geniuszem😁, gitarzysta gra nadzwyczaj pomysłowo😲 ale uwagę przykuwa perkusistka, która jest po prostu wulkanem energii😍, a gary miała tak dostrojone, że można było tego słuchać bez końca. Po drugie Esbjorn Svennson Trio, które po tragicznej śmierci lidera jest już duetem a tu wystąpiło jako sextet. Mózgiem i zarazem konferansjerem był perkusista Magnus Ostrom, a wykonanie utworów E.S.T. w wydaniu sześcioosobowym live było strzałem w dychę. Panowie po prostu prześcigali się w karkołomnych dłuuuugich popisach solowych, a cały czas wtórował im z prędkością światła niezmordowany pałkarz. Natomiast wg mnie show skradł fiński trębacz Verneri Pohjola, który nawet gdy nie grał był centralną postacią sceny. Kilkuminutowa owacja na stojąco była zasłużona. Po dwóch zaskokach na plus, był jeden na minus. Jak gra Możdżer to chyba nie trzeba opowiadać i grał jakby trzeba, panie grające na saksie (Tia Fuller) i na garach (Terri Carrington) pokazały kilka razy na czym polega jazz, a solo Mine Cinelu na trójkącie (!!!) odebrało mi na chwilę mowę ale.... Okazuje się, że zebranie nawet genialnych muzyków nie gwarantuje udanego show na scenie. Możdżer przyznał, że za bardzo razem nie grali i dopiero zaczynają, wszyscy grali z nut, tak trochę bez komunikacji i radości. Nuty były pewnie odegrane wzorowo ale jednak czegoś zabrakło. Nie pomogła im pogoda, bo Fuller ciągle zacierała dłonie próbując je rozgrzać, część publiki nie wyrobiła tak było zimno po zmroku, nadto a po występie i owacji dla E.S.T. ciężko byłoby każdemu nas zadowolić. Gdyby ten występ zaczął, a nie skończył koncert, pewnie wrażenie byłoby inne. A dziś gwiazda całego festiwalu Al Di Meola w składzie na dwie gitary i perkusję więc może być pięknie ale doświadczenie uczy, że ktoś dosiądzie się w trakcie występu do fortepianu.... Może ktoś z Was też był, jestem ciekawy wrażeń. Ps. Organizacja wzorowa, pełna kultura, wygodne siedziska, super widoczność i nagłośnienie. Top pod tym względem.
  23. Gdzie ta półka miałaby się zaczynać, a gdzie kończyć? Jakoś ortodoksi przełknęli takie plyty jak Officium czy Lumiescence. A może nie...? Ja już dawno zrezygnowałem z segregowania plyt gatunkami bo nie widzę w tym sensu. Np. Santana to jazz, rock, pop czy world music? Zależy gdzie ucho przyłożysz, to usłyszysz.
  24. Nie zmienia to faktu, że fortepian Jarretta zawsze brzmi bardzo...... No właśnie "bardzo" nawet nie, że blisko, bo wiele koncertów było granych w dużych salach i to po prostu słychać ale ten fortepian tam jest. Może racja z tymi mikrofonami, ja mam wrażenie, że na tych płytach instrument jest daleko ode mnie, jakbym siedział w ostatnim rzędzie przeciętnej akustycznie filharmonii.... A teraz Państwo wybaczą ale lecę słuchać fortepianu Możdżera nad jeziorem Strzeszyńskim😃. Zobaczymy jak tam zabrzmi instrument na żywo.
×
×
  • Utwórz nowe...