Skocz do zawartości

Recommended Posts

Napisano
3 godziny temu, Kraft napisał:

Co powiecie na japoński Kraftwerk? Oto Yellow Magic Orchestra

Może YMO jest i kultowe, ale mi zawsze kojarzyło się z takim infantylnym graniem…

A Teraz kącik historyczny: Jeszcze nie czterdziestka, ale już za niecały rok… wczoraj minęło 39 lat od wydania 7- go albumu Talking Heads…

IMG_2614.jpeg

Napisano

Dziś katowany jest remix koncertowego albumu Pink Floyd "Delicate Sound of Thunder". Mam w wersji 24/96 i muszę powiedzieć że w stosunku do oryginalnego wydania gra to lepiej. 

No i stara dobra Jacintha. Tego albumu akurat jeszcze nie słuchałem. Bardzo dobry! Mam K2-XRCD.

 

Napisano
58 minut temu, il Dottore napisał:

Pink Floyd

In December 2019, A Momentary Lapse of Reason was reissued again as part of the Later Years box set. It was updated and remixed by Gilmour and Jackson, with restored contributions from Wright and newly recorded drum tracks from Mason to "restore the creative balance between the three Pink Floyd members". 

A to masz? 

Screenshot_20250916-182314.jpg

Screenshot_20250916-182400.jpg

Napisano

Przyjechała do mnie plyta CD Nils petter molvaer, live in Bergen, wcześniej będąc ciekaw słuchałem przez tydzień na Spotify. Powiem jedno, jakość z CD na systemie Naim jest nie do podrobienia przez te wszystkie streamery, DACi itd. To po prostu pieknie i dynamicznie gra.

Napisano

Hehe, to Marantz @Pitt39. Pożyczyłem ten odtwarzacz CD z ciekawości, chciałem porównać jego brzmienie z moim Denonem. Kolumn na razie nie chcę mi sie przerzucać, wzmacniacz mam w miarę 'świeży', więc korzystając z okazji sprawdzam firmowe brzmienie Marantza. 

A z Piotrkiem spotkamy się na AVS albo u mnie, a może ja kolejny raz wybiorę się do niego, zobaczymy 😀

Napisano
2 godziny temu, Mprezi napisał:

Nils petter molvaer, live in Bergen

Facet nagrał prawie dwadzieścia płyt jako lider a w Bergen gra materiał właściwie tylko z dwóch z nich: „Khmer” i wydanej bezpośrednio po niej „Solid Ether”! Uważam to za bardzo ciekawy i dość jednoznaczny gest.

”Solid Ether” poznałem i kupiłem jako pierwszą dawno temu podczas zwyczajowego przesłuchiwania randomowych płyt w Empiku, które mają szansę być dla mnie ciekawe. „Khmer” jest obiektywnie lepszą. Ale subiektywnie zawsze wolałem „Solid Ether”. Na późniejszych nagraniach Nils Petter już złagodniał. Wciąż go cenię ale wolę jego początki. Najważniejsze jednak, że jakiej muzycznej drogi nie obierał, zawsze pozostawał wierny wykreowanemu przez siebie oryginalnemu stylowi. Dlatego wciąż zachwyca i w przeciwieństwie do wielu wygładzonych przez Eichera muzyków - jest ciekawy i nie przynudza (branżowy żart mówi, że Manfred podaje muzykom w studio specjalny koktajl powodujący to, że wszyscy brzmią nieco podobnie: sennie, delikatnie, przestrzennie, eterycznie).

”Live in Bergen” - właśnie słucham, świetny koncert! Ciekawe aranżacje!

Napisano

Po odsłuchu świetnego albumu 'Broken English' ten poniżej to jakieś brzmieniowe nieporozumienie. Żeby tak sknocić mastering. Wiele mam płyt nagranych ujowo, ale w tym momencie mam ochotę wyrzucić trzy albumy Queen, które posiadam do kosza. 

20250916_224258.jpg

Napisano
1 godzinę temu, sonique napisał:

Facet nagrał prawie dwadzieścia płyt jako lider a w Bergen gra materiał właściwie tylko z dwóch z nich: „Khmer” i wydanej bezpośrednio po niej „Solid Ether”! Uważam to za bardzo ciekawy i dość jednoznaczny gest.

”Solid Ether” poznałem i kupiłem jako pierwszą dawno temu podczas zwyczajowego przesłuchiwania randomowych płyt w Empiku, które mają szansę być dla mnie ciekawe. „Khmer” jest obiektywnie lepszą. Ale subiektywnie zawsze wolałem „Solid Ether”. Na późniejszych nagraniach Nils Petter już złagodniał. Wciąż go cenię ale wolę jego początki. Najważniejsze jednak, że jakiej muzycznej drogi nie obierał, zawsze pozostawał wierny wykreowanemu przez siebie oryginalnemu stylowi. Dlatego wciąż zachwyca i w przeciwieństwie do wielu wygładzonych przez Eichera muzyków - jest ciekawy i nie przynudza (branżowy żart mówi, że Manfred podaje muzykom w studio specjalny koktajl powodujący to, że wszyscy brzmią nieco podobnie: sennie, delikatnie, przestrzennie, eterycznie).

”Live in Bergen” - właśnie słucham, świetny koncert! Ciekawe aranżacje!

Bylem na tym koncercie w Bielsku w pięknej filharmoni. Fenomena akustyka sali i odsluch dookolny. 

Napisano
11 godzin temu, soberowy napisał:

Po odsłuchu świetnego albumu 'Broken English' ten poniżej to jakieś brzmieniowe nieporozumienie. Żeby tak sknocić mastering. Wiele mam płyt nagranych ujowo, ale w tym momencie mam ochotę wyrzucić trzy albumy Queen, które posiadam do kosza. 

20250916_224258.jpg

To trochę kwestia sprzętowa, na przejrzystym, detalicznym cedeku i tranzystorze też zgrzytałem zębami.

Po latach leżakowania na półce, wrzuciłem ją na tackę stuningowanego Onkyo, czy to z a-klasową lampą, która sporo pokazuje, czy z tranzystorem Vintage, album wciąga bez reszty, niewątpliwe niedoróbki kompletnie nie przeszkadzają.

Nie pozbywaj się płyt. Przez lata miałem tak, że zależnie od konfiguracji sprzętu raz jedne, raz inne płyty brzmiały najlepiej.

Teraz mam dwupiecowy system, na którym każda płyta brzmi przyjemnie.

 

Napisano (edytowany)
2 godziny temu, Nowy75 napisał:

Mam składaka Queen na CD i mimo,że ani ucho ,ani sprzęt referencyjne odbieram jako jakoś nieszczególnie nagrane/ zrealizowane. 

Bardzo gęsta produkcja, szczególnie na późniejszych płytach. Dużo nakładek dźwiękowych itd. Takie rzeczy zwykle brzmią gorzej od nagrań z oszczędnymi aranżami.

Przy okazji: @Nowy75 (niestety nie pamiętam, jak Ci na imię) i @Grzesiek202  dzięki za wcześniejsze miłe słowa. :) 

@sonique: Pełna zgoda, że audiofile amerykańscy patrzą na wszystko nieco inaczej. Nawiasem mówiąc, mam wrażenie, że oni dość mocno postawili na winyle i w ten sposób obeszli problem niskiego DR-a swych rodzimych produkcji jazzowych na CD.

A wracając do muzyki: u mnie w tle do pracy tradycyjnie instrumentalny jazz. 

Bill Moring & Way out East - A Space In Time (Owl Studios, 2008)

Lider - kontrabasista - mało popularny, ale grał z masą ludzi, których lubię. W składzie tego kwintetu występuje ceniony przeze mnie saksofonista Tim Armacost (mam nawet jakąś jego solową płytę), a także trębacz Jack Walrath. Stylistyka albumu to szeroko rozumiany hardbop, momentami ocierający się o fusion (elektryczne klawisze Steve'a Allee). Ogółem płyta jakich wiele, dźwiękowo też bardzo przeciętna, ale kilka kompozycji udanych, zwłaszcza tytułowy temat kojarzący mi się z klasykami Lee Morgana. Posłuchajcie tego jednego utworu - czyż to nie miłe, gdy trafiamy we współczesnym jazzie na tak klarownie podaną melodię?

 

Edytowano przez Rafał S
Napisano

@Rafał S ciężko pracujesz na Forum na dobrą opinię , więc zasłużona. Mariusz jestem. A wracając do tego,czego słuchamy,na tym skladaku Queen szczególnie ciężkie wydają się dla sprzętu rzeczy,które dzieją się wokół sekcji perkusyjnej,ale płytę jako całość odbieram jako taką nawet nie zabrudzoną,tylko przyszumioną.

Napisano

Dziś katowany jest Archie Shepp - płyta "Blue Ballads" konkretnie. Nie miałem pojęcia, że Archie także śpiewa. :) 

Boże, co to jest za album!!! 

 

Z ciekawości przeszukałem archiwum Aurendera, ile wersji "Cry me a River" posiadam - wyszło ponad 20. :) 

Szczególne przypadła mi do gustu Chie Ayado - niezwykła aranżacja: tylko wokal i chomąty. ;)

 

 I tak to dzisiaj leci leniwie przed obiadkiem... :) 

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wkleiłeś treść z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Only 75 emoji are allowed.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Poprzedni post został zachowany.   Wyczyść edytor.

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Utwórz nowe...