Skocz do zawartości

Płyty- arcydzieła edytorskie


Recommended Posts

Dla kolekcjonera płyt, tak LP jak i innych formatów (poza plikami, rzecz jasna), istotną wartością jest strona edytorska publikacji. Oczywiście strona edytorska powinna iść w parze z artyzmem muzyki zawartej w edycji, w innej sytuacji przestaje mieć sens opisywanie ich tutaj. Jednocześnie zdaję sobie sprawę z tego, że przede wszystkim gust muzyczny nakłania nas do zakupu, który nie zawsze dobrze rozpozna czy coś się stanie klasyką gatunku. Do podjęcia takiego tematu zainspirował mnie komplet (20CD+1LP) płyt Edith Piaf wydany przez Warner Music na 100 lecie urodzin tej pieśniarki. Płyta nosi tytuł "Integrale 2015 (The 100th Anniversary Boxset)", limit wynosi 10000 płyt (ja mam 00875 nr).
Poniżej zamieszczam zdjęcia, które nie oddają tego jak wielkie wrażenie musi zrobić bardzo duży, bardzo ciężki zbiór płyt w stylowej szacie (wzór z początków lat 60. ubiegłego stulecia). Mam w swoich zbiorach wiele pięknych tzw. specjalnych edycji, ale ta jest wyjątkowa- najpiękniejsza. Póki co przesłuchałem pełne dwie płyty i część trzeciej... Uważam, że Warner z francuskiego oddziału, który przygotowywał remaster zrobił najlepszą robotę jaką można było zrobić w 2015 roku. Pierwsze nagrania datowane są na rok 1937. Od wstępu- wokal i instrumenty są duże i nasycone jednak barwa jaką słyszy się np na filmach przedwojennych została zachowana co pozwala wyobraźnią przenieść się w tamten czas... Na to liczyłem i się nie rozczarowałem. Następne lata tracą podbarwienie lat 30. Nagrania stają się matowe i bez pogłosu, ale nie tracą ani rozdzielczości, ani naturalności. W początkowym okresie lat 50. pojawia się w nagraniach pogłos.... Czemu o tym piszę? Bo audiofilowi i melomanowi jednocześnie poza wnikaniem w atmosferę tamtych lat, pozwala prześledzić sposoby realizacji nagrań na przestrzeni dwudziestu paru lat.
Nagrania Krzysztofa Komedy realizowane przez studia Polskiego Radia również "przenoszą nas w czasie", również robią to doskonale... Jednak w nagraniach Komedy pojawiają się brudy, przesterowania itp., natomiast w realizacji francuskiej- nagrań Edith Piaf jest czysto, szum płyt winylowych, z których na pierwszych trzech płytach remasterowano, jest właściwie niezauważalny (jest, ale mocno zredukowany)
Wartość artystyczna? Poza dyskusją, bo to jak ze Strawińskim, lub Callas- można lubić, nie lubić, ale odbierać Jej- Edith Piaf mistrzostwa nie można bez narażania się na śmieszność.

DSC01446.jpg

DSC01446.jpg

DSC01446.jpg

DSC01446.jpg

DSC01446.jpg

DSC01446.jpg

DSC01446.jpg

DSC01446.jpg

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem sen... Okropny! Straszny sen, że zostałem jedynym, który płyty przepiękne kupuje. Wszyscy w tym śnie, ktorzy mieli się w temacie wypowiedzieć pliki FLAC od pewnego czasu przesłuchują, więc nie mogłem na nich już liczyć! No kurcze, książek drukowanych też już nie czytają... A najgorsze w śnie było to, że mnie starym zgredem nazwali co to nie zauważył, że nowe- cyfrowe czasy (co najmniej 24 bitowe) nastały.... Hmmm... Nie zauważyłem rzeczywiście i nie chcę zauważyć.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piękne wydania, miło popatrzeć, mieć z czymś takim kontakt i mieć świadomość, że jakiś grafik,plastyk to zaprojektował, pochylił się nad tym, aby niosło przyjemność począwszy od "opakowania" (brzydkie słowo) po muzykę.
Ja lubię zapach oryginalnych płyt, takich wydań, książeczek etc. , mam nadzieję że nie ja jeden.

PS.Co do złego snu, to popatrz na to inaczej, skoro byłeś "ostatni płytowy" to wszystkie płyty Twoje icon_mrgreen.gif
Ja e-booka też nie przeczytam, nie wciąga mnie lektura na wyświetlaczu.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cudnie! Jest nas trzech... Może niejeden pójdzie po rozum do głowy i sobie przypomni, że muzyce zawsze towarzyszył obraz. Kiedyś obraz żywego muzyka, przedstawienia operowego, aż do okładki płytowej. Teraz chcą ograbić nas z wrażeń dotykowo- wzrokowych? Za tę samą cenę? Ja jestem przeciw! Ja się buntuję- nie kupiłem i nie kupię pliku muzycznego! Zresztą plik "gra" gorzej, więc to tylko kwestia czasu gdy i audiofile się odwrócą od tego "zimnego" medium.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moi drodzy, chcę wrócić do zestawu Edith Piaf "1915-2015". Początkowo sądziłem, że napiszę o tej pięknej edycji, tylko dlatego, że zauroczyła mnie jej szata graficzna.... Ale nic z tego, słucham trzeci dzień wyłącznie Piaf. Skończyła się płyta nr 11. A ja wciśnięty w sofę ruszyć się nie mogę przytłoczony nadmiarem wrażeń. Przyznam, że nigdy jakoś szczególnie nie kochałem piosenki francuskiej. Owszem- Piaf, Brela czy Aznavoura ceniłem i lubiłem, ale nie przesadnie. Przesłuchując kolejno od pierwszej po dwusetne nagranie (a jest ich chyba dwa razy więcej) z podziwu wyjść nie mogę... Jakim cudem ani jedno nagranie z tych, które wysłuchałem, nie było gorsze niż te znane- " Milord", "Non, Je Ne Regrette Rien" czy "Padam, Padam"? Odpowiedź może być tylko jedna- genialna realizacja nagrań to sprawiła! Zauważcie, że słuchane na żywo kwartety Brahmsa, czy Shostakovicha są atrakcyjniejsze, nawet gdy są wykonywane przez.... No, nie przez Emerson String Quartet. Do czego zmierzam? Ano do tego, że źle nagrane utwory, choćby najwspanialsze, nie przekonają słuchaczy i odwrotnie- świetna realizacja pomaga w wsłuchiwaniu się. Francuski zestaw Edith Piaf to wynik miłości muzyków, producentów, plastyków, a nawet sprzętu (tu chyba przesadziłem) biorącego udział w nagraniu do tej wspaniałej wykonawczyni.
Żeby było konkretniej- od płyty zawierającej nagrania z końca lat 50. instrumenty stają się realne (duże i poprawnie rozmieszczone), barwowo naturalne (ach te- akordeony, dzwonki, charmonijki, gitary, fortepiany!), nasycone i ciepłe. Piaf- nie mam pojęcia skąd tak wielki głos w tak małym ciałku? Nagrania mają przecież 50, 60 lat a brzmią jak współczesne... Ba! Lepiej brzmią, bo z łatwością się zapomina, że to płyta sygnał daje. Nie ma w moich zbiorach (a są duże) lepiej nagranej retrospekcji muzycznej!

Jak mnie Pani Piaf "objęła" tak puścić nie chce!
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

... za to mam pięknie wydane edytorsko winyle. icon_smile.gif


A nie zechciałbyś, drogi Belfrze, którąś z płyt nam przedstawić? Pamiętam parę płyt atrakcyjnych, np- Family "" Bandstand", Jethro Tull "Stand Up", Chicago VI i VII... Wiele ich było. Pamięć o tych najciekawszych wywołuje nostalgię... I dlatego też wolę tzw mni LP od edycji normalnych, by przynajmniej namiastkę mieć.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejne wydawnictwo. Tym razem słynna płyta Jethro Tull "Thick As A Brick", czyli popularnie nazywana u nas "gazeta". Szata graficzna okładki skromna, choć pomysł przedni i nie spotykany. Może nie widać tego tak dobrze na zdjęciach, ale po rozłożeniu albumu mamy do czynienia z niczym innym jak gazetą.
Jak widać okładki płyt winylowych to małe arcydzieła.
Drogi Wpszoniaku mam nadzieję, że spełniłem choć po części Twoje oczekiwania. icon_smile.gif
Ale nie martw się ciąg dalszy nastąpi.
Z góry przepraszam też za słabą jakość zdjęć, robione trochę w pośpiechu.

DSC01446.jpg

DSC01446.jpg

DSC01446.jpg


DSC01446.jpg

DSC01446.jpg

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za piękne fotografie oraz za przypomnienie rzeczywiście przedniego pomysłu odpowiedzialnych za formę graficzną Jethro Tull.
Pat'a LP przepiękny malarsko... Czekam(y) na dalsze ciekawe eksponaty.
Ale, ale! Czyżbyśmy sami? Tylko my płyty kolekcjonujemy?
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dorzucę się z kilkoma moimi. Były limitowane, są rzadkie, albo było ich tylko kilka promo wydanych... Czy są arcydziełami edytorskimi ? Można się spierać.
Ale cieszą oko...

Na początek laptop Kraftwerk - Minimum - Maximum.
Zestaw wydany w boxie przypominającym laptopa... Po otwarciu mamy monitor oraz klawiaturę, która kryje książkę ze zdjęciami oraz podwójne wydawnictwo cd i dvd..
Nie pamiętam, jak wiele egzemplarzy było dostępnych, ale pamiętam, że nawet jako pracownicy firmy wydającej to w Polsce musieliśmy się na to zapisywać...

DSC01446.jpg

DSC01446.jpg

DSC01446.jpg





DSC01446.jpg

DSC01446.jpg

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...
  • 4 weeks later...
Kolejna ciekawostka edycyjna. Tym razem winyl – Led Zeppelin III. Płyta typu „album” – rozkładana. Na pierwszej - zewnętrznej stronie okładki wycięte okrągłe otwory, wewnątrz wstawiony obracający się na metalowym nicie element w postaci koła zawierający m.in zdjęcia członków zespołu, grafiki (rysunki). Jak w książce obrazkowej, z tamtego okresu dla dzieci. icon_smile.gif
Po prawej stronie wycięcie dzięki, któremu można pobawić się ustawiając w okienkach dowolny element graficzny. Niby nic odkrywczego, jednak w tamtym okresie – lata 70 – robiło wrażenie i było niespotykanym rozwiązaniem.

DSC01446.jpg

DSC01446.jpg

DSC01446.jpg



DSC01446.jpg

DSC01446.jpg

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piękne edycje tu Belfrze prezentujesz (zresztą jak i pozostali mili forumowicze), ale ja mam nie gorsze-
Dwie płyty znakomitej grupy Jefferson Airplane: "Bark" i "Long John Silver" z lat- 1971 i 1972
"Bark" to paczka owiniętej w papier ryby (okładka płyty) a ta wsadzona w worek papierowy (dość gruby)... Tak jest wykonany LP i CD w wersji miniLP
Z okładki tekturowej płyty "Long John Silver" można zrobić pudełko na cygara, posiada odpowiedni kształt i nacięcia (w wersji LP i miniLP)

DSC01446.jpg

DSC01446.jpg

DSC01446.jpg

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...
Witaj wpszoniak. Tak, na temat tej okładki już kiedyś czytałem. Do dzisiaj projekt robi wrażenie. Należy do tych na pewno, których się po prostu - nie zapomina, pomijając już zawartość muzyczną, bo jest genialna.

Poniżej kolekcjonerska edycja albumu New Order "Movement". Dla mnie album jeśli chodzi o ta grupę bardzo ciekawy. Może z uwagi na skojarzenia z Ianem Curtisem i Joy Division. Jakoś na tym albumie muzycznie nawiązywali do twórczości z Ianem. Następne albumy New Order średnio mi przypadły do gustu. Może to wina akurat takich czasów i tego, że "tworzyło" się inaczej... Ciekawe wydanie dwuplytowe. Na drugiej mamy dwa utwory nagrane z Ianem, a które nie znalazły miejsca na pierwotnym krążku. Fajna książeczka, w której opisane są ciekawe sytuacje z okresu nagrywania albumu, w tym także stan kapeli po śmierci Curtisa. Swoją drogą, szkoda takiego artysty....

DSC01446.jpg

DSC01446.jpg

DSC01446.jpg

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wkleiłeś treść z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Only 75 emoji are allowed.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Poprzedni post został zachowany.   Wyczyść edytor.

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Utwórz nowe...