Skocz do zawartości

Czarne płyty, kasety, szpule itp. – audio zombie.


FromBorg

Recommended Posts

W medycynie istnieje taki termin jak uporczywe leczenie. Oznacza podtrzymywanie przy życiu mimo braku szans na wyzdrowienie. Mam wrażenie, ze obecny rynek audio w czymś takim zaczyna się specjalizować z powodu tego samego co i medycyna – pieniądze i sentymentu.
Jak inaczej nazwać modę na gramofony i czarne płyty? Można sobie dorabiać filozofie, ale jakość dźwięku realnie przeciętna, praktyczność zerowa i tylko ta otoczka i wyciąganie pieniędzy z naiwnych zostaje. Po jakimś czasie gramofon ląduje w kacie a ceniący praktyczność, jakość i wygodę użytkownik i tak zwróci się do streamingu, tradycjonalista ewentualnie do cd.
Ponieważ na strychach zostało jeszcze masę gratów magnetofonów szpulowych i kastowych, rynek i w nich zwietrzył interes. I znów dorabianie teorii o jakiejś mitycznej jakości, klimacie itp. a za nią drenowanie kieszeni audiomaniaków.
Bądźmy poważni – to jak obrona telewizorów kineskopowych. Dajmy tym wszystkim gramofonom, magnetofonom, minidiskom i patefonom odejść z godnością. Niech pozostaną w pamięci, ale miejmy litość i nie konfrontujmy ich z tym co pod każdym względem lepsze, z wyjątkiem jeszcze nie dorobionych legend. Niech spoczywają w spokoju. 
 

Edytowano przez FromBorg
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, FromBorg napisał:

W medycynie istnieje taki termin jak uporczywe leczenie. Oznacza podtrzymywanie przy życiu mimo braku szans na wyzdrowienie. Mam wrażenie, ze obecny rynek audio w czymś takim zaczyna się specjalizować z powodu tego samego co i medycyna – pieniądze i sentymentu.
Jak inaczej nazwać modę na gramofony i czarne płyty? Można sobie dorabiać filozofie, ale jakość dźwięku realnie przeciętna, praktyczność zerowa i tylko ta otoczka i wyciąganie pieniędzy z naiwnych zostaje. Po jakimś czasie gramofon ląduje w kacie a ceniący praktyczność, jakość i wygodę użytkownik i tak zwróci się do streamingu, tradycjonalista ewentualnie do cd.
Ponieważ na strychach zostało jeszcze masę gratów magnetofonów szpulowych i kastowych, rynek i w nich zwietrzył interes. I znów dorabianie teorii o jakiejś mitycznej jakości, klimacie itp. a za nią drenowanie kieszeni audiomaniaków.
Bądźmy poważni – to jak obrona telewizorów kineskopowych. Dajmy tym wszystkim gramofonom, magnetofonom, minidiskom i patefonom odejść z godnością. Niech pozostaną w pamięci, ale miejmy litość i nie konfrontujmy ich z tym co pod każdym względem lepsze, z wyjątkiem jeszcze nie dorobionych legend. Niech spoczywają w spokoju. 
 

Odważne stwierdzenia.

Radziłbym poczytać trochę szerzej o jakości muzyki z czarnych płyt. 
Cyfrowej muzyki nie weźmiesz do ręki, nie wyjmiesz z koperty, nie poczujesz zapachu nowowydanej świeżej płyty, czyteż albumu z przed lat kupionego gdzieś na giełdzie. Ta otoczka też jest ważna tak, jak klimat i otoczka jedzenia pysznej potrawy gdzieś w przytulnej restauracji.
Pewnie Ciebie nie przekonam, ale dla wielu ludzi w tym i dla mnie to wszystko jest ważne.

1 godzinę temu, Tomasz S. napisał:

@FromBorg ale co Cię interesuje z czego ludzie lubią słuchać. Jak ktoś ma sentyment do winyli to sobie słucha z gramofonu i w sumie to tyle. Jak ktoś chce sobie kupić odtwarzacz kaset bo ma swoją muzykę na kasetach to czemu nie. Ludzie lubią też stare samochody. Ja lubię stare zegarki na rękę.

71zn1UIMhyL._AC_SL1500_.jpg

Co do tej fotki powyżej, ciekawe jaka jest jakość tego deck'a :)

Edytowano przez El-Maniaque
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, FromBorg napisał:

W medycynie istnieje taki termin jak uporczywe leczenie. Oznacza podtrzymywanie przy życiu mimo braku szans na wyzdrowienie. Mam wrażenie, ze obecny rynek audio w czymś takim zaczyna się specjalizować z powodu tego samego co i medycyna – pieniądze i sentymentu.
Jak inaczej nazwać modę na gramofony i czarne płyty? Można sobie dorabiać filozofie, ale jakość dźwięku realnie przeciętna, praktyczność zerowa i tylko ta otoczka i wyciąganie pieniędzy z naiwnych zostaje. Po jakimś czasie gramofon ląduje w kacie a ceniący praktyczność, jakość i wygodę użytkownik i tak zwróci się do streamingu, tradycjonalista ewentualnie do cd.
Ponieważ na strychach zostało jeszcze masę gratów magnetofonów szpulowych i kastowych, rynek i w nich zwietrzył interes. I znów dorabianie teorii o jakiejś mitycznej jakości, klimacie itp. a za nią drenowanie kieszeni audiomaniaków.
Bądźmy poważni – to jak obrona telewizorów kineskopowych. Dajmy tym wszystkim gramofonom, magnetofonom, minidiskom i patefonom odejść z godnością. Niech pozostaną w pamięci, ale miejmy litość i nie konfrontujmy ich z tym co pod każdym względem lepsze, z wyjątkiem jeszcze nie dorobionych legend. Niech spoczywają w spokoju. 
 

Slyszales kiedys jak potrafi zagrac audio z vinyla ? Uwielbiam moje vinylki a ze trzeba wstac przelozyc strone ?.....ruch to zdrowie 😉  Zapomniales o modzie na retro wzmacniacze .....

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, El-Maniaque napisał:

Cyfrowej muzyki nie weźmiesz do ręki, nie wyjmiesz z koperty, nie poczujesz zapachu nowowydanej świeżej płyty, czyteż albumu z przed lat kupionego gdzieś na giełdzie. Ta otoczka też jest ważna tak, jak klimat i otoczka jedzenia pysznej potrawy gdzieś w przytulnej restauracji.
Pewnie Ciebie nie przekonam, ale dla wielu ludzi w tym i dla mnie to wszystko jest ważne.

Bardzo ładnie napisane, pełna zgoda :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mogę się doczekać, kiedy moda na winyl przeminie i wszyscy hipsterzy, którzy uwierzyli w jakąś niezwykłą jakość analogu zaczną sprzedawać swoje już-nie-trendy gramofony. Być może kiedy analog ponownie zejdzie do podziemia, to będę mógł znów kupować płyty winylowe za normalne ceny.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, El-Maniaque napisał:

Radziłbym poczytać trochę szerzej o jakości muzyki z czarnych płyt. 

Też bym radził to zrobić, ale  możemy pomóc,  jest fajny blog, jest kilka artykułów. 

Dzisiejszy analog (Vinyl) ma tyle wspólnego z analogiem, co zapaśnik sumo z baletnicą.

 

1 godzinę temu, El-Maniaque napisał:

Cyfrowej muzyki nie weźmiesz do ręki, nie wyjmiesz z koperty

Jak to nie?

Wystarczy wyjąć smartfona z dostępem do Tidala, Qobuza, Spotify, można posłuchać wszędzie i w każdej chwili z DAP playera, można pożyczyć komuś na pendrive.

Wyobrażasz sobie posłuchać winyla w samolocie, tramwaju, busie, samochodzie, na rowerze?

Dorabianie tej "magicznej otoczki" to jedyny argument, zresztą najczęściej przywoływany w takich dyskusjach.

Edytowano przez DiBatonio
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, DiBatonio napisał:

Też bym radził to zrobić, ale  możemy pomóc,  jest fajny blog, jest kilka artykułów. 

Dzisiejszy analog (Vinyl) ma tyle wspólnego z analogiem, co zapaśnik sumo z baletnicą.

 

Jak to nie?

Wystarczy wyjąć smartfona z dostępem do Tidala, Qobuza, Spotify, można posłuchać wszędzie i w każdej chwili z DAP playera, można pożyczyć komuś na pendrive.

Wyobrażasz sobie posłuchać winyla w samolocie, tramwaju, busie, samochodzie, na rowerze?

Dorabianie tej "magicznej otoczki" to jedyny argument, zresztą najczęściej przywoływany w takich dyskusjach.

Nie chodziło mi o branie do ręki telefonu i sam dobrze o tym wiesz.
Oczywiście, że poza domem korzystam z cyfrowej muzyki i nie jestem jej przeciwnikiem, ale w domu dlaczego mam nie mieć tej otoczki i nie delektować się nią?

Co do dzisiejszego analogu, to ja przeważnie słucham starych płyt na gramofonie z końca lat 80-tych. Żeby nie było, z CD i Tape też korzystam i zamierzam kupić streamer. Szanujmy się na wzajem i swoje wybory.
 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, DiBatonio napisał:

Czyli słuchasz płyt zdigitalizowanych, poszperaj trochę.

O których płytach piszesz bo już nie wiem. Wydaje mi się, że jasno się wyraziłem w ostatnim poście. Wiem, czego słucham. 

3 godziny temu, Dzik napisał:

Nie mogę się doczekać, kiedy moda na winyl przeminie i wszyscy hipsterzy, którzy uwierzyli w jakąś niezwykłą jakość analogu zaczną sprzedawać swoje już-nie-trendy gramofony. Być może kiedy analog ponownie zejdzie do podziemia, to będę mógł znów kupować płyty winylowe za normalne ceny.

Też się nie mogę doczekać tego bo te ceny faktycznie wymknęły się spod kontroli wszelakiej.

Edytowano przez El-Maniaque
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dyskusjach spod znaku digital vs analog jest zawsze sporo dezinformacji i wsadzania sobie nawzajem kijów w *mrowiska, a niewiele wartościowych wypowiedzi.

Z naukowego punktu widzenia nie ma wątpliwości: format cyfrowy deklasuje analog pod każdym względem. Teoretycznie płyta winylowa może odtworzyć szerszy zakres niż płyta CD, ale co z tego, skoro powyżej 17 kHz winyl zaczyna już niedomagać jak dziad na przeterminowanej viagrze. Zresztą próbkowanie płyty CD w zupełności wystarczy, żeby zachować i odtworzyć maksymalny słyszalny przez człowieka zakres do ok 20 kHz, a przy tym osoba przed czterdziestką najpewniej nie słyszy już powyżej 16 kHz (można samemu sprawdzić). Większe znaczenie od zakresu ma więc jego wierne przekazanie, a winyl wprowadza zniekształcenia. Głębia bitowa? Jest kwestią sporną, jak to obliczyć dla analogu, ale większość osób znających się na rzeczy zgadza się co do tego, że będzie to jakieś 12 bitów w przypadku płyty winylowej, podczas gdy płyta CD ma głębię 16 bitów. Celowo piszę o płycie CD, bo dziś dysponujemy już możliwością odtwarzania plików 32-bitowych z próbkowaniem 192 kHz. Oczywiście odtwarzanie takich plików jest niecelowe, w rzadkich przypadkach wręcz szkodliwe, a dostępne w sieci pliki tzw. Hi-Res to albo przepróbkowane płyty CD, albo nagrania, w których zawartość powyżej 20 kHz to śmieci. Poza tym mało gdzie na świecie nagrywa się dźwięk w wyższym standardzie niż 48 kHz / 24 bit (dodatkowe informacje są potrzebne do masteringu, nie do słuchania). No ale Hi-Res osobny temat.

Powyższe to tylko część problemów z analogiem, bo do tego dochodzą hałasy powierzchniowe, łatwość degradacji nośnika (razem z zawartością), degradacja dźwięku w miarę zbliżania się igły do centrum płyty, niedokładność tłoczenia i inne. Na to nakłada się konieczność odpowiedniego przechowywania, konserwowania, obchodzenia się z nośnikiem i ogólna niewygoda. Jest też trudny do pominięcia czynnik w postaci związanych z tym wszystkim kosztów, a dobry sprzęt analogowy (gramofon, wkładka, przedwzmacniacz), cenione wydania albumów i akcesoria to koszty niemałe.

Czy więc rzekomo doskonałe brzmienie płyt analogowych to tylko mity i audiofilski elitaryzm? Niestety nie. Powyższe to bowiem rozważania nad stricte nośnikiem, a nie nad jego zawartością.

Ze względu na ograniczenia formatu analogowego, informacje o dźwięku zanim zostaną nań wytłoczone wymagają odpowiedniego masteringu (i najlepiej także miksu) w studiu. Jak na ironię archaiczność jest tutaj sprzymierzeńcem dobrego brzmienia, bo znacznie utrudnia złe praktyki studyjne, które w dzisiejszych czasach stały się standardem. Przykładowo, chociaż płyta CD ma zasięg dynamiczny 90 dB, to w praktyce znajduje się na niej dźwięk o zasięgu nawet poniżej 8dB. Jakoś trzeba tego przecież słuchać na np. laptopie.

Trzeba mieć na względzie, że większość nagrań, które uznajemy dziś za dziedzictwo kulturowe ludzkości, to nagrania z epoki analogu (bo wątpię, aby ktoś utwory Rihanny wysłał kiedyś w kosmos jak utwory Elivsa). W studiach siedzieli wówczas ludzie, którzy znali się na rzeczy i korzystali z wielu lat doświadczeń, jeśli chodzi o obróbkę dźwięku pod sprzęt i nośniki analogowe. Kiedy płyty CD zaczęły się upowszechniać nie było porównywalnego doświadczenia w odniesieniu do nowego formatu, a przy tym dźwięk zmiksowany i zmasterowany pod analog był niejednokrotnie na pałę konwertowany do cyfry i wypalany na CD. Ktoś mógłby w tym momencie mi przerwać i powiedzieć: No ale to było kiedyś, co to ma za znaczenie teraz? Otóż ma to znaczenie takie, że dzisiejsze, „remasterowane” wydania starych albumów to często właśnie te stare ripy z taśm studyjnych, które po drodze remasterowano już kilka razy; są to więc remastery wcześniejszych remasterów. Zdarzają się remastery nagrań z taśm matek, ale jest to rzadkość i w takich przypadkach jest o tym wyraźna wzmianka na okładce albumu. Czemu rzadkość? Bo taśmy matki najczęściej albo uległy degradacji, albo zostały dawno temu wyczyszczone pod nowe nagrania. Ewentualnie gdzieś zaginęły lub zjadły je szczury.

Stąd, jeśli ktoś myśli, że na takim Tidalu czy Spotify słucha starych albumów w nowej, niedostępnej starszym generacjom jakości, to jest w dużym błędzie, bo słucha zjechanych kompresorem starych ripów albo zjechanych kompresorem i prze-produkowanych nowych nagrań, bo Loudness War jest faktem i ma się dobrze.

A więc płyty winylowe jednak brzmią zajebiście? Niezupełnie; powiedziałbym, że brzmią inaczej, chociaż subiektywnie często nawet zajebiście. Analogowy mastering ma swoją specyfikę, a przy tym analogowe szumy i zniekształcenia mogą być atutem. Właśnie ze względu na zniekształcenia wielu ludzi kocha przecież brzmienie lampowców, a w studiach nadal używa się analogowego sprzętu, żeby nasycić nawet cyfrowe nagrania zniekształceniami. Zniekształcenia mogą bowiem dodać pewną nutę realizmu, której idealnie czystemu nagraniu będzie brakować. W prawdziwym świecie nigdy nie słuchamy muzyki w idealnych warunkach – np. na koncertach wieje wiatr, krzyczą ludzie, sprzęt jest często kiepsko dostrojony, nagłośnienie dalekie od ideału itd.

Na koniec zostawiłem problematykę, która niektórych śmieszy, chociaż nie powinna. Muzyka ma duchowy wymiar i kiedy sprowadzamy ją do jednego z setek, a nawet tysięcy plików, których słuchamy w samochodzie czy w warzywniaku z telefonu, to ta duchowość osiąga podobny poziom co walenie konia do pornosa przed monitorem. Wielu ludzi może się w tym momencie obruszyć na zaczepność tej analogii i odpowiedzieć: „pierdol się, ja nie potrzebuję badziewnej i trzeszczącej płyty winylowej, żeby obcować z muzyką, nie pouczaj mnie”. Odpowiem: „fair enough”, ale dla mnie fizyczny kontakt z nośnikiem, okładką i bookletem, w które też ktoś niejednokrotnie włożył sporo pracy (a nawet pokłócił się o to ze studiem), to dodatkowy walor, który uczy szacunku do muzyki. Być może bowiem stajemy się tak wygodni, że aż za wygodni i nasze postępujące wygodnictwo zamienia się w dekadencję. Poza tym, kiedy kupię płytę, to jestem jej właścicielem i mogę z nią zrobić, co chcę, a serwis streamingowy może w każdej chwili zabrać mi dostęp do czegokolwiek z przyczyn np. politycznych. Takie sytuacje już się zdarzały i nie tylko na platformach z muzyką, ale też na Netflixie, gdzie niepoprawne politycznie produkcje są cenzurowane albo zdejmowane. Kiedyś wyleciało np. „Przeminęło z Wiatrem” za ukazanie czarnoskórych jako służących, co nie przystaje do naszego nowego, wspaniałego świata bezmyślnej i hiperpoprawnej konsumpcji.

Za długi już ten post.

*w dupy

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

38 minut temu, Dzik napisał:

A więc płyty winylowe jednak brzmią zajebiście?

Wiesz , zaczynam Cię lubić :) Nie wiem jak długo , ale zgadzam się póki co z Twoim wywodem.

22 godziny temu, FromBorg napisał:

Można sobie dorabiać filozofie, ale jakość dźwięku realnie przeciętna, praktyczność zerowa i tylko ta otoczka i wyciąganie pieniędzy z naiwnych zostaje.

Kurna pasuje idealnie do opisu systemów KD w pokojach użytkowych ze szczególnym wyszczególnieniem kuchnio - salonów  :) 

Z kinem to nie ma nic wspólnego a ludzie się zabijają o to :) 

Wracając do drapaków ,to pisząc kilka latek na tym Forum nie spotkałem się z sytuacją , by ktoś przystawiał drugiej osobie pistolet do głowy by ten kupił gramofon. Wręcz przeciwnie , staramy się jasno mówić o kosztach i niedogodnościach takiej decyzji. 

Ja np. nie trawię i nie słucham plików mimo że mam  8 TB muzyki. To mój wybór ,, tak samo jest z gramofonem. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, DiBatonio napisał:

Szerzej temat jest opisany poniżej, warto przebrnąć przez wszystkie poruszane aspekty dotyczące winyla.

https://zrozumiecaudio.blogspot.com/search?q=Winyl

Czytam to sobie i natrafiam na takie stwierdzenia:

Sposobem na Loudness War, przynajmniej w jakimś stopniu, jest zmniejszanie głośności we wzmacniaczu.
(...)
Wobec tego remedium na Loudness War jest normalizacja głośności.

Kompresja dźwięku jest nieodwracalna. Zmniejszenie głośności nie stanowi żadnego remedium na zmniejszoną dynamikę. Na etapie odtwarzania nagrania nie da się już nic zrobić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Winyla nie można naciąć z mastera mającego silny clipping, ale nie dlatego, że to jest niemożliwe. (...) Problem faktycznie jest gdzie indziej i polega na tym, że nie da się odtworzyć na gramofonie przebiegu prostokątnego.

Master z clippingiem jest cyfrowy, wobec tego zastosowanie filtra cyfrowego o bardzo stromym zboczu nie stanowi problemu. Można odfiltrować bez zniekształcania sygnału wszystko, co jest niesłyszalne, np. powyżej 15 kHz. Sygnał z clippingiem po odfiltrowaniu wysokich częstotliwości staje się sygnałem bez clippingu - w sensie braku przebiegów prostokątnych - i można go bezproblemowo naciąć i co ważniejsze płyta nadaje się dobrze do odtwarzania.

Winyle są produkowane z tego samego mastera co CD.

Master po odfiltrowaniu czegokolwiek nie będzie już tym samym masterem. Poza tym po co cokolwiek filtrować, jeśli ma się w studiu cyfrową, nieskompresowaną wersję nagrania? Jeśli już to opowiada on o przypadkach, a nie regule.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, Dzik napisał:

Jeśli już to opowiada on o przypadkach, a nie regule.

Pewno, że tak. 

Warto jednak mieć na uwadze, że:

"W tłoczniach panuje zazwyczaj przekonanie typowo biznesowe : Nasz klient – Nasz Pan! Taki materiał z CD zripowany do plików AIFF lub WAV ląduje w komputerze współpracującym często z miernej jakości przetwornikiem cyfrowo-analogowym i na urządzeniu do wycinania matryc, nacinana jest pierwsza płyta „matka”.

Potem proces tworzenia matrycy (opisany w cz. II) i do tłoczni....!  Efekt jest mierny"

Idąc dalej ...

"Zdarza się często, że po latach od zarejestrowania materiału muzycznego nie zachowały się pliki, taśma DAT lub taśma analogowa. Melomani pragną płyty analogowej i co wtedy? Czy takiego materiału nie usłyszymy już na czarnym krążku? Spokojnie, jest na to sposób. Materiał wytłoczony na CD powinien trafić do studia masteringowego. Tam zostanie poprawnie przetransferowany do komputera i poddany ponownej obróbce zwanej remasteringiem po czym ponownie zostanie zapisany do plików lub na taśmie. Nie jest to działanie uważane za zgodne ze sztuką, ale czego nie robi się dla uciechy naszych uszu. Znam wiele materiałów przygotowanych w ten właśnie sposób. Brzmią doskonale, ale by tak się stało materiał taki „muszą dotknąć” ucho i wiedza inżyniera masteringu... o zapleczu sprzętowym nie wspomnę. 

A co w przypadku kiedy został wyłącznie winyl tłoczony 25, 30 czy więcej lat temu niekoniecznie w stanie MINT? W tym przypadku pozostaje mozolna rekonstrukcja nagrań. To bardzo drogi i żmudny proces. Na palcach jednej dłoni można policzyć studia i fachowców na świecie, którzy są w stanie zrobić to poprawnie."

Edytowano przez DiBatonio
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, DiBatonio napisał:

Warto jednak mieć na uwadze

Warto mieć na uwadze, że niektóre wydania tego samego albumu kosztują 30€, a inne 100€ nie bez powodu. Dealerzy wiedzą, co sprzedają, dlatego będąc kupującym też dobrze zrobić research. Nie da się wytłoczyć jakiegoś szajsu na winylu tak, żeby ludzie tego nie usłyszeli albo nie dało się tego udowodnić. Zdarzają się oczywiście okropne tłoczenia, ale nie powinno to chyba nikogo dziwić. Ze swojej strony porównywałem wiele cyfrowych nagrań do ripów analogu i różnica jest często dramatycznie na korzyść analogu. Nie mówię tylko o słuchaniu, ale też wizualnej analizie w odpowiednich programach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Fantomas napisał:

Gramofony są na topie bez przerw. Winyl nigdy nie umarł! I ma się cały czas dobrze ;)

To akurat nieprawda. Nie bez powodu mówi się o "renesansie".

2 minuty temu, DiBatonio napisał:

A wiesz, że pierwszy zdigitalizowany winyl był bodajże w Japonii już w ok 1978r?

No ale... co z tego?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wkleiłeś treść z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Only 75 emoji are allowed.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Poprzedni post został zachowany.   Wyczyść edytor.

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Utwórz nowe...