Skocz do zawartości

Miles

Uczestnik
  • Zawartość

    442
  • Dołączył

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Miles

  1. Możliwe iż to właśnie te które masz na myśli RoRo, choć na końcu opisu podane było, że właściciel choć z Twoich stron to przebywa z kolumnami bardziej w moich rejonach i w sumie to zadecydowało. W połączeniu z faktem, że wyszło mi na to, iż sprzedawca nie jest osobą przypadkową, lecz z niejednych Vandersteenów dźwięk jadł. Z resztą jak pewnie wiesz kilka tygodni wcześniej wisiały dość długo inne V2CE w Mazowieckiem. Też mnie interesowały, ale jednak to już wyprawa, a poza tym wówczas żona była jeszcze na niezbyt zaawansowanym etapie przygotowań do zakupu. Jeszcze uwaga do wyglądu: a wiecie, że rozpatrywałem jeszcze m.in. Vienny Mozart Grand, Dynaudio Focus 260 oraz różne Sonusy czy Harbethy? Na tym tle mój wybór można określić mianem perwersji, he he. Jak powieszę na ścianie gramofon to wrzucę fotki kompletnego systemu i przekonacie się, że Wandzie są jednak szykowne w (dobrej aplikacji). Faktycznie ostatnie posty piszę z wyrzutem, że może wątek nie ten, no ale gdzieś trzeba czasem podyskutować - dygresji się nie uniknie. Jak powstanie klubik to chętnie w nim podialoguję, a nawet jak będzie trzeba - pomonologuję.
  2. Niestety tak. Trzeba załatać dziurę w budżecie. No i przede wszystkim brak miejsca. Żałuję, że nie mam choć ze dwóch pokoi na audio. No wiesz, a kto powiedział, że fale dźwiękowe lecą sobie stróżką na wprost? Otóż - w pewnym uproszczeniu i uogólnieniu - rozchodzą się one we wszystkich kierunkach, jak światło z żarówki. Zatem odbijają się także od tego co po bokach - od ramek maskownic począwszy na ścianach i meblach skończywszy. Poza tym fale dźwiękowe mają różne kształty - np. niskie tony to fale w kształcie kulistym. Zaznaczam że nie jestem mocny w zagadnieniach technicznych, więc zbyt głęboko nie chcę wchodzić w te kwestie.
  3. No wiesz, maskownice szkodzą, ale nie tak jak ścianki kolumn. Rysiek tak to wykombinował, że jego kolumny nie maja typowych ścianek, tylko skrzynie - osobna do każdego głośnika, a więc dopasowana do niego rozmiarem. Nie ma takiej sytuacji, że ścianka jest szersza od przetwornika. No to już maskownice są mniejszym złem, he he. Nie sądzę żeby ten materiał miał jakieś ekstra właściwości. Choć zamierzam wzbogacać swoją wiedzę w tym obszarze. Zapewne konstruktor gdzieś to wyjaśnia, tyle że jeszcze nie przeczytałem całego internetu. Może Audiowit wie. Inna sprawa, że zapewne kolumny były strojone pod użytek z pończochą. W sumie teraz tak jeszcze myślę, że często w maskownicach najbardziej szkodzą ramki, a tu ich nie ma. No ale to już moje dywagacje, raczej żartobliwe niż poważne. Kurczę, jak wzmacniacz się nagrzał to zrobiło się naprawdę ciekawie. Kontrabas solo grający Bacha miał spore rozmiary, a przecież kolumny stoją ot tak, w sposób jeszcze nie dopracowany. Potem odpaliłem rockową progresję z krakowskiego zagłębia pejzażowego grania i zabrzmiało to tak soczyście i przyjemnie, że przed wyjściem pozwoliłem sobie jeszcze odsłuchać Starless Karmazynowego Króla. A co. Niech mam święto w poniedziałek. Bo takie płyty jak Red to zawsze święto, nieważne: niedziela to czy poniedziałek. Hmm. Muzyka Roberta Frippa jest wymagająca dla każdego systemu. No i jest czad. Nie zauważyłem przesadnego złagodzenia. To znaczy jak dla mnie, to większej ostrości już bym nawet nie chciał, nawet jeżeli ona jest w tych nagraniach. Środek pasma dość jasny i przejrzysty by pokazać cały ten zorganizowany zgiełk KC. Wręcz jest na tyle rozdzielczy, że usłyszałem dużo nowych odcieni metalowych perkusjonaliów czy werbli. Tu chyba chodzi głównie o separację poszczególnych źródeł dźwięku. Na górze to samo (jednak lubię metalowe kopułki). Na koniec w finale utworu gdy ze zgiełku na nowo wyłania się melodia i ta wgniatająca w fotel partia basu...choć słuchałem tego już tyle razy, zatrzęsły mną ciarki przebiegające po plecach... Wrażeń przede mną co niemiara, bawię się świetnie, chyba czas pomyśleć o jakimś mini klubiku, żeby wątek o systemach nie przekształcił się w mój słowotok-monolog chwalący Wandzie. P.S. Na tą chwilę kolumny stoją bez kolców, na gołych podstawach.
  4. Uff, gdzieś koło drugiej w nocy z soboty na niedzielę zakończyłem zabawę z przestawianiem i podłączaniem kolumn. Potem chwila snu (bo w sumie to od czwartej na nogach, prawie doba jakby nie patrzeć) i już rano mogłem wystartować z muzyką. No i tyle właściwie by wystarczyło napisać, bo muzyka gra, he he he. @audiowit, masz rację - zagrały od razu. Z kabli które miałem w szafie jedyny który był bi-wire a do tego zakończony bananami to Audionova Illuminator, więc wrócił z emerytury. Zapewne jak oszczędzę jakieś pieniądze to będę chciał spróbować czegoś "wyższych lotów" do porównania, ale na tą chwilę gra i nie czepiam się, bo nie słyszę niedostatków - jest zbyt wcześnie, a poza tym nie mam porównania jak zagrały by u mnie te kolumny z innymi przewodami, więc na swój sposób nie mam powodów do niepokoju z tego powodu. A że w swoim czasie gdzieś na forach "audiofilskich" Audionova była ostro hejtowana - mnie to nie rusza. Kolumny grają w 20-21m2. Pomieszczenie bardzo gęsto i raczej miękko umeblowane, o silnych właściwościach tłumiących. Lubię silne wytłumienie. Jak odwiedzam znajomych którzy w swoich salonach mają echo to już samo przebywanie w takich pomieszczeniach mnie męczy. Oczywiście przy takiej powierzchni zachodziło ryzyko, że bas będzie zbyt duży czy też dudniący, czy też że ogólnie kolumny będą się dusić. Ja jednak byłem dobrej myśli. Cóż, na tą chwilę mogę stwierdzić, że o żadnych przesadzonych niskich tonach nie może być mowy. Co zaś się tyczy ogólnych moich wrażeń, to napiszę, że V2CE pierwsze wrażenie robią takie, że grają bardzo niewymuszonym i niewysilonym dźwiękiem. Po pierwszych krótkich przesłuchaniach nie słyszę, aby jakieś pasmo było uprzywilejowane. Wręcz ma się wrażenie, że każda część przetwarzanego zakresu robi uprzejmość pozostałym nie starając się wysforować przed szereg. Wysokie dają sporo frajdy z uwagi na dźwięczność i szczegółowość, średnica ani przesadnie podgrzana ani odchudzona, basior akuratny - swobodny, lekki,gdy ma towarzyszyć, obszerny, mocny gdy ma dominować; bez cienia napinki. Wie co potrafi więc nie musi się naprężać. Oczywiście to nie jest żadna recenzja, tylko moje najpierwsze wrażenie. Słucham właśnie płyty Bogdana Hołowni "Chwile", którą Wojciech Pacuła używając podczas swoich testów określa mianem "referencyjnej" (niech to będzie dla Was rekomendacja tego albumu). Przed chwilą musiałem przerwać pisanie by zasiąść przed kolumnami, bo pan Bogdan bardzo mocno uderzał w klawisze i musiałem tego posłuchać "na twarz". No, jest pełne zadowolenie. Fortepian zabrzmiał bardzo mocno, ale nie brzęczał. To ważne. Często gdy któryś z elementów toru nadmiernie dobarwia, czy po prostu przesyca dźwięk, to przy takich nagraniach, w których nie słychać kompresji a czasem nawet ocierających się o przester, fortepian grany mocno potrafi zabrzęczeć. W zasadzie to odnoszę wrażenie, że Wandzie to kompletne kolumny. Słuchając ich czuję, że zakres podany w specyfikacji, tj. 29HZ - 29kHz +/- 3db czy też 32Hz - 21kHz +/- 1,5db to Rysiek ogarnął z elegancką nonszalancją godną prawdziwego dżentelmena. Na tą chwilę czuję, że udało mi się coś osiągnąć w swoim systemie. Zdjęcia będą jak posprzątam bałagan, bo ciągle jeszcze zmagam się z pracami remontowymi w mieszkaniu, a w sumie to prawdziwa demolka u mnie dopiero się zaczyna (tłumaczę się).
  5. Właśnie sprawdziłem stabilność. Stoją bardzo pewnie, nie przewrócisz ich. Może te dwa niskotonowce na dole korzystnie przenoszą w kierunku podłoża środek ciężkości w stosunku do V1? Do tego spora masa własna, więc trzeba by chcieć i włożyć sporo wysiłku by je zdestabilizować. Więcej niż przy innych typowych kolumnach.
  6. Nie tyle cierpliwość co naprawdę nie dałem rady fizycznie. Zaraz kończę pracę, ale jeszcze dziś wycieczka do Ikei. Działania na wielu frontach. Ja kolumny, żona Ikea. Zapakuje mi auto po sufit i jeszcze każe składać to wszystko. Dotąd słuchałem na Delfinach i byłem zadowolony. No ale...
  7. @audiowit, no właśnie byłem pewien, że w standardowych śrubowanych terminalach Ryśka to banany umieszcza się w otworach powstałych po wykręceniu śrubek, czego Boss nie poleca, ale co w Polsce gdzie ludzie są pomysłowi stosuje się. Zaskoczyłeś mnie więc. Choć coś podobnego jest w instrukcji, gdzie przy podwójnych gniazdach jakoś tak właśnie się łapie banana śrubami przy single-wire, by łączył dwa gniazda.Tak przynajmniej rozumiem rycinę przedstawiającą podłączenie kolumn pojedynczym kablem. Jeszcze zerknę. W domu jestem gościem, więc Wandzie jeszcze nie podłączone. Jednak jak wpadam na chwilę to zawsze idę do pokoju w którym stoją by na nie popatrzeć. Są piękne. Ludzie piszą głupoty o ich wyglądzie. Jak ktoś nie ma wyczucia smaku (żart) to niech sobie kupuje te wszystkie błyszczące plastic-fantastic. Dla mnie V2CE, lekko podniesione i pochylone do tyłu na podstawce wyglądają gustownie, dostojnie, finezyjnie i ze smakiem. Ponadczasowa elegancja zawsze opiera się na stonowanym stylu. Mogę się na nie gapić godzinami. Co do Audiomatusa - dla mnie klasa D to czarna magia. Nie pojmuję jak to działa. Pobiera z gniazdka mało a oddaje dużo. Najchętniej pokropił bym to święconą wodą, ale nie moje to się opanowałem i zrezygnowałem z egzorcyzmów. P.S. @RoRo Ty to mnie zawsze zaskoczysz swoim świetnym refleksem. O Suzuki nie pomyślałem. Ale te starsze też niczego sobie. Np."Samurajem" mógłbym jeździć.
  8. Co do wersji Signature, to nie taka prosta sprawa. Jedno jest pewne - są dużo droższe. W jedynym polskojęzycznym teście są opisywane jako "bardziejsze",zwłaszcza w basie, ale jak wiadomo czasem recenzent musi lekko wesprzeć dystrybutora i ja to rozumiem. Natomiast wśród użytkowników już nie jest tak jednoznacznie. Gdzieś na forum Stereophile znalazłem wypowiedź użytkownika, który mając w domu jednocześnie obie wersje szybko oddał Signature, bo mu starsze lepiej grały. Wczoraj usłyszałem taką samą opinię z ust sprzedawcy - starsze lepiej mu leżą niż te po lifcie. W sumie często tak jest, że jakaś firma niechcący zrobi zbyt dobry produkt i potem "ulepszone" wersje są gorzej oceniane przez szarych użytkowników. Oczywiście nie raz to zwykły ludzki sentyment. Jak mój do Golfa I. Gdyby zaproponowano mi Golfa GTI dowolnej generacji to oczywiście nie musiał bym się zastanawiać. Tylko "jedynka". Zdążyłem je dziś tylko rozpakować. Załączam foto terminali, bo to jedna z charakterystycznych rzeczy w Wandziach. Choć moje są bez śrubek, to Rysiek był tak cwany, że bez kabla bi-wire na bananach nie podchodź. Dobrze, że jest coś w szafie na taką okoliczność.
  9. No więc od pewnego czasu chodziła za mną myśl o jakichś kolumnach, przy których mógłbym się ustatkować. Zacząłem oglądać wiele "markowych" i "uznanych" modeli za ciężkie pieniądze, lecz w porę się opamiętałem. Po co wydawać horrendalne sumy (zwłaszcza jak się nie ma tyle pieniędzy!), jak można kupić Wandzie? No oczywiście też kosztują, ale ból o wiele mniejszy niż w przypadku kolumn z pierwszych stron gazet. Co do wzmocnienia - w sumie u mnie szału nie ma, bo niby 100W/8ohm i 180W/4ohm z moich monosów to nie w kij dmuchał, ale nie łudzę się, to nie są waty Sansui. Jednak poprzedni właściciel V2CE w sumie uspokoił mnie, bo próbował ich nawet z kilku watową lampą i dawało radę. Gdy u niego byłem to miał na stanie Krella spawalniczego 300/600/1200W, ale słuchaliśmy na monosach Audiomatusa o ile nic nie pokręciłem to 130W w klasie D. W sumie to odsłuch przed zakupem był tylko tak dla zaspokojenia pierwszej ciekawości, bo u mnie i tak wszystko będzie inne. Nie mieliśmy za dużo czasu - ani ja, ani sprzedający, więc nie omówiliśmy zbyt wielu tematów, zwłaszcza wobec tego że okazało się, że mamy jeszcze jedno wspólne ciekawe zainteresowanie o którym chciało się pogadać. Jednak wracając do mocy, to mój sympatyczny rozmówca twierdził, że jednak waty nie są aż tak ważne dla 2CE. Myślę że wie co mówi, skoro miał wcześniej też V1 oraz V3 i jego wiedza jest praktyczna. Wczoraj Wandzie pojechały ze mną do pracy, a wieczorem już mnie zęby bolały ze zmęczenia więc postanowiłem te kilka godzin do rana przeznaczyć na sen. Zatem tyle co je wtachałem do chałupy. Zaraz jak się ogarnę to jadę z nimi podziałać. Tylko z powodu małego remontu warunki w mieszkaniu mam takie, że między aktualnymi kolumnami stoi suszarka z praniem, he he. Trzeba jeszcze spakować dwie pary stojących w pokoju kolumn, bo jak dołożę jeszcze jedne to wejść nie będzie można. Jadąc po V2CE zabrałem garść ulubionych nagrań, zatem jakieś wrażenia już mam. No więc znacie to uczucie, gdy po długiej podróży przekraczacie próg własnego domu? Tak najkrócej bym napisał o tym co czułem słuchając V. Jednak to prawda, że wszystkie Ryśki to równe chłopy! @Hoo-Lec, w klubie dotyczącym tej marki na AS jest trochę wzmianek o 1B, a czytania nie ma bardzo dużo, jak przysiądziesz na godzinkę to cały "klub" przeczytasz. @audiowit, będziesz tatą chrzestnym dziewczynek. P.S. Co do auta - jak coś jest japońskie, ma sześcioliterową nazwę na "S", to czy to auto czy audio - brać w ciemno. Byle nie diesla. I byle nie naprawiać u kowali.
  10. Wandzie w drodze do nowego domu. A co tam, raz się żyje! No poszalałem trochę, przyznaję. Po prostu nie mogłem się oprzeć i tyle!
  11. Pboczku, dobrze że udało Ci się wybrać kabel z którego jesteś zadowolony. Rzeczywiście Crystal cenowo jest bardzo konkurencyjny. To znaczy na początku gdy zacząłem korespondencję z panem Markiem Crystal był szczytem moich marzeń i możliwości finansowych. Jednakże w między czasie trochę mi się pozmieniało, bo posłuchawszy drogiego (nie w odniesieniu do haj - endu, ale do mojego graj - endu) Acrolinka postanowiłem kupić najlepsze co się da, żeby zbyt szybko nie myśleć o wymianie. Bo zrozumiałem że warto. Stąd pomysł na słuchanie a następnie zakup Diamonda oraz Aurory 2. Niemniej jednak uważam Twój wybór za bardzo dobry, a być może nawet rozsądniejszy od mojego. Nic tak nie cieszy jak zakup w duchu dobrej relacji jakości do ceny. Czasem jednak człowiek wpada na pomysł, żeby dopłacić 50% dla uzyskania poprawy jakości o 5%, he he. Być może w najbliższym czasie skontaktuję się ponownie z M&B. Za dwie godziny urywam się z pracy, wsiadam w auto i jadę po kolumny, których twórca wymyślił, że będzie można je podłączać tylko w bi-wire. Obligatoryjnie, bez możliwości zastosowania standardowych zworek. Dowcipniś. Mam w szafie ze dwa komplety przewodów bi-wire, ale to raczej nie ta półka i powstanie mezalians. Cóż, końca wydatków nie widać. Na razie jednak, jak wszystko się uda i wrócę do domu z kolumnami, to pójdą te podwójne kable które już mam, abym kupując coś lepszego wiedział, czego chcę.
  12. Ten Baltlab to byłby przyszłościowy zakup. Ja podszedł bym do tego właśnie w ten sposób. Nie ma co się nastawiać, że na dzień dobry będzie wielkie: -"O rety, jak super!". W sumie to im gorzej sprzęt zagra u jego właściciela, tym lepiej dla Ciebie 1Ender, bo możesz uzyskać lepszą cenę, he he. To tak pół żartem, po pewnie facet jest doświadczonym audiofilem i wie co ma. Ty musisz mieć świadomość, że Twojego systemu sam wzmacniacz nie uleczy. Ba, może się okazać, że jak go u siebie podłączysz to będzie gorzej niż z Rotelem, bo np. Baltlab całkowicie obnaży niedomagania toru audio. Wszystko jest możliwe. Jest taki oklepany banał: system gra tak dobrze, jak jego najsłabszy element. Do systemu zaś zalicza się wszystko, także kable, zasilanie, pomieszczenie, uszy...Nie piszę tego po to, by Cię zniechęcić. Przeciwnie. Właśnie dlatego, że tak trudno jest złożyć dobry tor audio i że na jego brzmienie wpływa tak wiele elementów to to hobby przyciąga na całym świecie rzesze pasjonatów. Bo jest ciekawie. Zauważ, że są na tym forum koledzy, którzy przesłuchali więcej konfiguracji niż Ty zjadłeś kotletów, a wciąż z wypiekami na twarzy dopieszczają swoje systemy. Nie ma nudy! Więc ostudź nieco swoje oczekiwania, bo od razu, jednym zakupem, marzeń o super brzmieniu raczej nie spełnisz. Natomiast warto słuchać doświadczonych kolegów, by kolejnymi zakupami podążać we właściwym kierunku. Kiedyś przychodzi (albo i nie!) ten dzień, że ze zbioru pozornie bezładnie zebranych elementów wyłania się...muzyka. Ależ patetycznie to sformułowałem. Jak w szkolnym wypracowaniu, hi hi hi. Co do Audio Academy, to jako były posiadacz Phoebe III napiszę, że wg mnie to bardzo solidna brzmieniowo manufaktura. Właściciel AA, pan Michał Kęcerski stroi swoje kolumny z naciskiem na spójność, płynność brzmienia; nie są to konstrukcje efekciarskie. Więc możliwość posłuchania Rhea to kolejny plus całej sytuacji. Korzystaj jak się da. Żona zaś przekona się, jak usłyszy. Daj jej czas i sposobność. Moja małżonka też jest sceptyczna wobec wszelkich zmian w torze -bo po co?-, ale jak ostatnio przesłuchiwałem interkonekty to za każdym razem słyszała i komentowała różnice brzmieniowe.
  13. @1Ender, trzeba przyznać, że świętego byś doprowadził do szewskiej pasji. No ale hobby to hobby - ja tam biorę to na wesoło, bo po to człowiek ma audio-pasję, żeby sobie dostarczyć rozrywki, a nie zmartwień i stresu. Miotasz się straszliwie, ale na przestrzeni 4 (słownie: czterech) wątków które założyłeś w celu pójścia wyżej albo i nie, padła ciekawa i sensowna propozycja: Baltlab Epoca 1 v.3. W sumie to sam bym takiego chętnie przytulił, więc jak nie zamierzasz go brać to dawaj namiary i po sprawie! He he he... Jak byś wziął tego Baltlaba, to zobacz, jakie świetne kolumny możesz dostać do niego za niewielką (relatywnie) kasę: Xavian Gran Colonna v.1 (wersja pierwsza, z obudową zamkniętą): https://www.olx.pl/oferta/xavian-gran-colonna-CID99-IDmT32k.html#a59c979fd6 Według Macieja Stryjeckiego to wspaniałe połączenie z ww. Baltlabem. Masz tu test tych kolumn: http://www.hi-fi.com.pl/kolumny-testy-lista/1084-xavian-gran-colonna.html Podłączasz i cieszysz się dźwiękiem. Ja wiem, że Ty byś chciał 0 (słownie:zero) ryzyka, ale to chyba takie nieco utopijne pragnienie... Mieszkam jakieś 60 km od Ciebie, więc myślałem, że w sumie mógłbyś wpaść i posłuchać innych wzmacniaczy czy kolumn, żeby mieć jakikolwiek punkt odniesienia, no ale nie wiem, czy to by Ci coś dało, bo w sumie to strasznie chaotycznie to wszystko wygląda. A przyznaję, że u mnie kiepsko z czasem. No ale jakbyś chciał podłączyć te swoje kolumny pod inne wzmacniacze albo swój wzmacniacz pod inne kolumny - służę pomocą. Ale uważaj, ja jestem nerwowy człowiek jak ktoś nie wie czego sam chce!
  14. Często jest tak, że kierunkowość nie wiąże się stricte z samym przesyłem sygnału, a wynika z tego że np. ekran jest zlutowany z masą z jednej strony i ta strona powinna być wpięta do wzmacniacza. Nie wiem czy precyzyjnie się wyraziłem, bo fachowiec ze mnie jak z koziej d... trąba. Po prostu masę łapie się od wzmacniacza, tak samo jak w przypadku gramofonu.
  15. Co do kierunkowości kabli M&B to pozwolę sobie przytoczyć fragment mojej korespondencji z panem Markiem. Mam nadzieję, że to nie są poufne informacje, hi hi hi. Cytuję: "Proszę podłączyć kable napisami od strony końcówek mocy, a jeśli będą podłączone miedzy odtwarzaczem cd a przedwzmacniaczem to napisami od strony przedwzmacniacza".
  16. Lampy to radzieckie NOS o niewielkim przebiegu. Nie sprawdzałem jeszcze jakie dokładnie, a też nie chciałem zawracać gitary JanowiVideo nadmiarem pytań, bo wiem, że ma aktualnie sporo na głowie. Czasem myślę, że przesadzam z zakupami, ale wtedy przypominam sobie o kolekcjach niektórych Forumowiczów...i już wiem, że nie jestem wyjątkiem, he he he. Edytuję: lampy to 6N1P, oryginalnie były 6CQ7. Wchodzą w grę ECC82, w takim przypadku Jan poleca Telefunkeny. Tu na razie nie będę robił (chyba) żadnych ruchów, muszę się troszkę z tym wszystkim ogarnąć i poukładać.
  17. Na razie Lux przyjęty na stan i posadowiony w zacnym towarzystwie. Po pracy odpalam rakietę, będzie odliczanie i uroczysta inauguracja. Już sam wygląd mnie cieszy. Na prawdę piękne to nasze hobby, tylko trzeba coś sprzedać, bo w szafie nie mam miejsca na odzież. Same wzmacniacze, cedeki, tunery...zapas na wszelki wypadek! Wrzucę parę fotek co by ciekawie się działo w klubiku...
  18. Wiesz, nie ma to jak zakup z pewnego źródła. Jeżeli chodzi o sprzęty z duszą, wiekowe, to już mam trochę dosyć reanimowania szrotów na swój koszt. Z resztą nie tyle chodzi o pieniądze co o czas który trzeba poświęcić, wliczając w to nie tylko czas mój ale ludzi mających odpowiednią wiedzę i umiejętności których muszę prosić o pomoc jak coś w takim klasyku nie domaga. No a nie czarujmy się, trudno dziś o dobrych fachowców, w dodatku takowi na ogół są bardzo zajęci. Toteż cieszy że dokonuję zakupu z takiego źródła. Już się nie mogę doczekać jak Lux dostojnie zajmie przygotowane dla niego miejsce. No lubię wintydż, nie da się ukryć.
  19. No i pan Tomasz handluje także poprzez allegro: http://allegro.pl/listing/user/listing.php?us_id=6744857&order=m Biorąc pod uwagę koszt samych DC-Blockerów warto chyba dozbierać do listwy wyposażonej w takowe. Ja swoje pierwsze wrażenia opisałem tutaj, w poście nr 325:
  20. Jak wszystko pójdzie dobrze i nic nieoczekiwanego się nie wydarzy (np.kurier odkrywszy zawartość paczki może uciec z nią do Indochin), wkrótce przywitam się w klubiku ze smakowitym urządzeniem Luxmana w kolekcji... Do tego radość moja jest podwójna, gdyż zakupu dokonuję u przesympatycznego pasjonata, znanego w świecie jako Janvideo. Lepiej bym sobie tego nie wymarzył, bo choć nie znam pana Jana osobiście, to na podstawie jego forumowej twórczości (którą poznałem głównie poprzez wątek Sansujowy), wiem że to fantastyczny, szczery człowiek. Zatem ten sprzęt - a chodzi o Luxmana D-105U będzie miał duszę wzbogaconą o ciekawą historię...
  21. Decyzje podjęte. Czy dobre? Nie wiem. Okaże się po kilku miesiącach słuchania. Za to na pewno wybory których dokonałem są bardzo ciekawe i emocjonujące, no a przecież o to chodzi w każdym hobby: żeby było frapująco! Jak znajdę więcej czasu to opiszę szerzej moją pasjonującą przygodę (bo tak to trzeba nazwać!) z kablami M&B. To niesamowite ile emocji i radochy możne mieć meloman za sprawą kilku kabelków. Na tą chwilę załączam fotkę, jak to u mnie z kablami aktualnie wygląda. Jak się tak zajrzy za sprzęt to widać ile tego potrzeba dla pospinania kilku klocków. Zwłaszcza jak się człowiek "ożeni" z zestawem dzielonym... W kolorowym oplocie Diamond, pod nim w czarnej osłonce Aurora 2 (za Acrolinkiem). Czyli taki mały genetyczny tygielek - bo jak wiadomo nie ma nic gorszego niż wąska pula DNA...
  22. Dwa dni temu dostałem 2x Aurora2, dopiero dziś wpiąłem te kable zmieniając dwa komplety łączówek ze srebra na zestawy miedziane (Diamond na Aurora 2). Kurza twarz, jest nieźle, a nawet lepiej niż nieźle. Diamond ma oddech, bezkonkurencyjną gładkość dźwięku, i super dyscyplinę basu. Ponadto nie dobarwia wg mnie dźwięku. No więc gdybym miał gęsto grający wzmak to byłbym w siódmym niebie. Ale...mam tranzystor, który jest najbardziej przeźroczystym wzmacniaczem ze wszystkich które miałem - wnosi on do dźwięku świetną plastyczność, ale barw ani myśli dodawać czy zagęszczać. Zatem klocki AA + kable Diamond to spora doza szczerości. Da się z tym żyć, i to całkiem komfortowo, bo gładkość Diamonda nie przepuści żadnych ostrości mogących powodować dyskomfort. Może Aurora 2 da mi więcej kolorowej soczystości? Kontrabas od razu pokazał się jako bardziej rezonująco - brzęczący. No w tym zakresie Diamond mi bardziej leżał. Za to talerze czy dzwonki jakby kolorowsze, ale na tym etapie to może być sugestia. Głos Anny Marii Jopek nieco - przyjemnie- zmiękczony. Wiem, że nic nie wiem. Żeby nie zwariować od nadmiaru dźwięków do zinterpretowania, chyba trzeba będzie zawęzić ilość słuchanych instrumentów. Zrobię sesję tylko z fortepianami. Albo z fortepianami i skrzypcami. Albo z fortepianami, skrzypcami i obojem. Albo dorzucę jeszcze wiolonczele...
  23. Dzisiaj powinienem otrzymać dwie Aurory 2. W międzyczasie postanowiłem wzmocnić efekt Diamonda. Dotychczas grał na odcinku pre-power, teraz dołożyłem drugi egzemplarz pomiędzy cedeka a pre, gdzie na stałe bytuje Acrolink. Muszę zejść do garażu po suwmiarkę, bo kabel 50cm wydaje mi się być wyraźnie grubszym i sztywniejszym od kabla 100cm. Oczywiście większa długość wyszczupla optycznie i ułatwia manewrowanie, ale i tak mam wrażenie, że nie tylko o złudzenie tu chodzi. Pierwsze wrażenie: jeszcze więcej powietrza, jeszcze więcej światła, jeszcze zwięźlejszy bas no i bezsprzeczna gładkość- czyli uwydatnione cechy szczególne Diamonda. Pierwsze pytanie: czy nie za dużo tego światła? Czy barwy nie wyblakną od nadmiaru słońca? Czy nie staną się zbyt pastelowe? Muszę kilka dni posłuchać, ale może tak być. Jak to kiedyś zgrabnie sformułował @Angel, może być "za dużo tych grzybków w jednym barszczu". W sumie to myślałem, że załatwię sprawę dość prosto: skoro zacząłem od świetnie nagranych płyt jazzowych, gdzie takie doświetlone wokale czy instrumenty wcale nie brzmią źle, to włączę coś, co nie lubi nadmiaru światła. Walnę jakąś rockową koncertówkę i to powinno załatwić sprawę dylematu, czy taka konfiguracja ma sens: będzie zbyt jasno i ostro i się wyleczę. Niestety te kable nie dały się tak łatwo zbyć, bo światła i owszem, przybyło, lecz gładkość trwa niewzruszona. Spokojnie dało się słuchać muzyki rockowej, a nawet sporo smaczków nieznanych wcześniej ubarwiło te nagrania. Ten kabel ma gładkość przekazu wpisaną w DNA. Intuicyjnie jednak odczuwam potrzebę skrzyżowania go w torze z miedzią, czyli tak jak słuchałem dotychczas. Ciekawostka. Gdy żona wróciła z pracy zostawiłem ją sam na sam z muzyką sam zająwszy się czynnościami kuchennymi. Gdy wróciłem do pokoju powiedziałem jej, że wypiąłem Acrolinka i dałem w jego miejsce drugiego Diamonda. Wiem, że ona się tym nie interesuje, ale poczuwałem się w obowiązku udzielić tej informacji. Żona na to: -"Wiem, co chcesz powiedzieć. Że teraz jest jaśniej i bardziej przejrzyście. Od razu wiedziałam, że coś jest znowu namieszane z kablami".
  24. Wybaczcie, że tak długo nie kończę myśli zaczętej kilka dni temu, ale może teraz, tak na szybko: otóż z pośród dwóch porównanych IC zdecydowanie wolę Diamonda. Po pierwsze mam dokładnie takie odczucie jak kolega w ostatnim akapicie powyższego postu co do wysokich tonów. Na początku miarkowałem swój entuzjazm, obawiając się, czy ten aksamit na górze pasma nie odbiega nadmiernie od naturalności. Posłuchałem na innych IC, wróciłem do Diamonda i to było jak powrót do domu z dalekiej podróży. Czy ten kabel prezentuje wysokie tony w sposób naturalny? Hmm, odpowiem tak: nigdy słuchając na żywo "naturalnych" instrumentów, czyli powiedzmy takich jakie wchodzą w skład orkiestry symfonicznej, nie miałem poczucia dyskomfortu powodowanego ostrością przekazu. Ostrość na ogół powodowana była ingerencją elektroniki - tak elektrycznych lub elektronicznych instrumentów jak i po prostu sprzętu audio. Zatem sformułuję taką ryzykowną tezę, że Diamond taktownie usuwa elektroniczny nalot kierując dźwięk w stronę analogu. Zaznaczam jednak, że nie mam wrażenia obcięcia góry! Potrafi tam się zadziać i zadźwięczeć! Gdybym miał jakoś opisowo to porównać, to przychodzi mi na myśl brzmienie płyt cd z muzyką klasyczną wydanych w latach 80., czyli w początkach tego formatu. Płynny gładki dźwięk. Jak z taśmy. Mam kilka takich cd i odnoszę wrażenie, że wtedy mastering wyglądał trochę inaczej: nie chodziło o efekciarski loudness lecz o analogową spójność przekazu. Gdybym miał to opisać hasłowo - marketingowo, to powiedział bym, że ten kabel zamieni wasz cedek w gramofon lub magnetofon... Co do środka pasma, to m.in. odniosłem wrażenie intensywnej ekspozycji głosów ludzkich, ale to w dużym stopniu cecha mojej aktualnej elektroniki. Diamond nie zamaskował tej cechy. Przeciwnie - jeszcze ją wzmocnił. Płyta Magdy Umer i Bogdana Hołowni "Bezsenna noc" dostarcza bardzo intensywnych emocji: miałem wrażenie, jakby pani Magda śpiewała bezpośrednio przede mną, choć żeby to było jasne - mocno słychać w tym śpiewie mikrofon. Generalnie płyta ta zrealizowana jest bardzo bezpośrednio, bardziej w stronę przesteru niż kompresji. Jak ktoś nie lubi żeby mu wokalista chuchał w twarz to może odczuwać przy tych nagraniach mniejszą satysfakcję. Właśnie słucham płyty Janine Jansen z koncertami J.S.Bacha (Decca). Lubię te nagrania. O ile do "analogowej" prezentacji skrzypiec w omawianej konfiguracji już się przyzwyczaiłem, to moja uwagę zwrócił swoim brzmieniem obój. Głęboka barwa i kremowość dźwięku. Tak zapamiętałem brzmienie tego instrumentu gdy słuchałem go w drewnianym Kościele Pokoju, gdzie zespoły kameralne brzmią miękko (i bez pogłosu), nader przyjemnie. Bas określił bym jednak odwrotnie niż Audiowit - u mnie w Diamondzie jest mocniejszy i twardszy niż w Hybridzie. Przy czym pewnie wynika to z tego, że w Diamondzie jest bardzo zwarty, okonturowany, a w Hybridzie trochę mi gdzieś tam ucieka, więc przy okazji traci trochę mocy... No a Hybrid...cóż, roztrzepany i nieokiełznany. Dyl Sowizdrzał! Czuję, że ten kabel w odpowiedniej konfiguracji pokaże piękną muzykę, ale... może nastąpiłoby to za tydzień, a może za pół roku... Jest jak nieokiełznany jeszcze, młody, ognisty ogier - ja jednak wolę wejść "na gotowe", wybierając dobrze już ułożonego konia - Diamonda. Wszak jestem już statecznym jegomościem a nie młodocianym kowbojem. Nie chce mi się szarpać z narowistym zwierzęciem... To taka garść luźnych przemyśleń w oczekiwaniu na dostawę Aurory 2. Kończę bo już żona zauważyła, że to co robię przy komputerze to coś innego niż miałem robić, hi hi hi... P.S. Oczywiście można utyskiwać, że wypożyczonych kabli trzeba słuchać szybko, mając na to ledwie kilka dni. Jednakże to i tak o niebo lepiej, niż zakup w ciemno, lub po jeszcze krótszym odsłuchu gdzieś w świecie, poza swoim systemem. Ja na dobrą sprawę, żebym mógł napisać coś więcej niż powyższe "pierwsze wrażenia" potrzebuję miesięcy... cdn.
  25. Zerwałem się dzisiaj w wielkiej tajemnicy z roboty, bo choć gonią terminy w skarbówce, to czas na słuchanie kabli M&B też się kończy. Trzeba było wybierać: faktury albo kable. Wybrałem kable. Tylko ani słowa mojej żonie lub naczelnikowi urzędu skarbowego! Bałem się, czy dam radę wybrać. Żaden ze mnie tester, jeno zwykły meloman. Dziś postanowiłem działać konkretnie. Najpierw posłucham na Hybridzie, który jest cały czas wpięty, potem wrócę do Diamonda i puszczę te same nagrania. Po wszystkim nie miałem ŻADNYCH wątpliwości. Na to co obydwa kable pokazują u mnie w systemie na dzień dzisiejszy wybór pomiędzy M&B Hybrid a M&B Diamond jest dla mnie naturalny jak uśmiech dziecka! Jeszcze tylko poczekam na M&B Aurora 2, choć trudno mi uwierzyć żeby zawalczył w zaistniałej sytuacji. Ale nie mówię "hop!", bo już z niejednego pewnika mnie życiowe doświadczenia wyleczyły. Domyślacie się co wybrałem?
×
×
  • Utwórz nowe...