Skocz do zawartości

Miles

Uczestnik
  • Zawartość

    442
  • Dołączył

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Miles

  1. Audiowicie, śledziłem z uwagą Twoje wpisy o kolumnach Vandersteen 1ci zamieszczane w wątku Sansujowym. Zaciekawiłeś mnie bardzo, więc jak z miesiąc temu pojawiły się bodaj w Bydgoszczy to patrzyłem w ich kierunku z apetytem. Jednakże Bydgoszcz daleko, czasu by jechać brak, a ja mam Chario no i jestem z nich zadowolony. Niemniej jednak jeżeli V1ci pojawią się w rozsądnej odległości to bardzo będę chciał ich posłuchać. Bardzo mnie ciekawią, zwłaszcza ze względu na ich nietypową konstrukcję. Lubię takie smaczki. Szkoda, że trzeba wybierać i nie można mieć wszystkiego. Ewentualnie może w 2017. wpadnę do Krakowa na jakiś koncert i przy okazji wproszę się do Ciebie ze swoją elektroniką Wpszoniaku, no teraz to dałem Delphinusom sporo prądu. Pierwsze wrażenie jest bardzo dobre. Audio Analogue prowadzi Delphinusy w kierunku większej energii przy zachowaniu pełnej muzykalności - czyli takie koncertowe granie. Jak uderzy werbel to jest masywnie i energetycznie. Nie ma niedopowiedzenia. Dzięki temu jeżeli w utworze jazzowym perkusja ma kilkoma uderzeniami przydać muzyce animuszu i tempa to to się dzieje. Jak skrzypce delikatnie nucą jest cudna finezja. Myślę że Włosi starali się zapracować na to, by Analogue w nazwie nie było tylko pustym frazesem. Oczywiście dynamiki orkiestry symfonicznej z płyt cd nie uzyskam w domu, ale kierunek jest. Na tą chwilę czekam na źródło, wtedy, jak posłucham i nakreślę kierunek zmian, zapytam Was o kable. Na tą chwilę brak mi mikroplanktonu i blasku. Rozdzielczości lampy pewnie nie osiągnę, ale myślę że jednak sporo mogę poprawić. Dziś cedek i kable takie jak pisałem wyżej. Myślę, że zarówno Chario jak i AA stać na więcej, a po prostu inne słabe ogniwa systemu pozbawiają mnie niuansów w brzmieniu. (Czy do dzielonego wzmacniacza interkonekty dobiera się według takich samych zasad jak przy łączeniu źródła ze wzmacniaczem? Czy elektrycznie między przedwzmacniaczem a końcówką dzieje się to samo co między cedekiem a pre? Czy może powinienem mieć trzy jednakowe IC: żeby prądy biegnące z cedeka do pre oraz z pre do monobloków były tak samo filtrowane? Bo np. co z tego jak w jednym miejscu pójdzie srebro jak w drugim będzie miedź itp. Zapewne to nie jest pytanie do wątku o Chario, no ale gdzieś musiałem się z nim podziać ,a tu taka kulturalna atmosfera... ) Tak pisząc te słowa wciąż rozmyślam o brzmieniu Delphinusów i myślę, że są to takie kolumny, które z uwagi na świetne wypełnienie, mięsistość dźwięku, od razu robią na słuchaczu dobre wrażenie i to właśnie jest mylące. Skoro od razu jest "dobrze" to nie każdy poszuka w nich "bardzo dobrze". Przykład skrzypiec pokazał mi to: za przyjemnym, pełnym brzmieniem ( które w rocku zawsze da miły dla ucha efekt, bo nie będzie "łyso",technicznie i ostro) kryje się muzykalność którą docenić możemy w pełni dopiero słuchając chociażby kameralistyki. Bo gdzie spotkamy taką zwiewność, płynność, subtelność, melodyjność jak nie w kameralnej muzyce klasycznej? Tak więc choć te kolumny w rocku dzielnie prężą muskuły, to jednak powstały w kraju, gdzie melodię ma się w genach i tego nie da się oszukać. Zauważcie: u Włochów to nawet rock progresywny pełen był przepięknych subtelnych melodii (lata 70.). Zatem zamierzam popracować mocno nad brzmieniem Delphinusów. No ale komu ja to mówię? Zobaczcie co kolega Wpszoniak nawyprawiał w wątku Verictumowym: to się nazywa wyciągnięcie potencjału kolumn (i nie tylko)...
  2. Hi hi hi, Audiowicie, zaskoczyłeś mnie tą kategoryczną wypowiedzią. Łatwy do przewidzenia, czyli masz na myśli, że Delphinusy "dadzą radę"? Na razie nie nastawiałem się na zbyt wiele, bo raz że odtwarzacz od kompletu jest w rozjazdach, a dwa to mając na uwadze, że monobloki wypadało by podłączyć identycznymi interkonektami wyjąłem z szafy Prolinki, bo tylko takie dwa jednakowe miałem- tak 25 złotych sztuka, więc prawie graj-end Gra to z Onkyo DX-7711 i jest lepiej niż myślałem. Dużo lepiej. A to wszystko jeszcze pójdzie do przodu... Jak kupiłem taki zestaw do Chario? Trzeba było jechać praktycznie w nocy (bo przed świętami wiadomo - czasu brak) wraz z kolumnami, ciężkimi zasypanymi piaskiem stendami z przyklejonymi blu tackiem blacikami pod Delphinusy -strasznie to wszystko nieporęczne - do właściciela tych smakowitych klocków. Odsłuch był trudny: zmęczenie, inne warunki akustyczne (wiadoma rzecz), oraz inny gust gospodarza - sympatyczny właściciel zestawu AA preferował szeroko pojętą muzykę rozrywkową z lat 90. i 80. z naciskiem na bardziej efektowne "kawałki". Była to dobra muzyka, ale obecnie preferuję inne granie, więc dobrze że zabrałem trochę płyt. Przerzuciliśmy trochę utworów i wykonawców i nagle nastąpiło wielkie ŁAŁ! Zostałem porażony. Po włożeniu do odtwarzacza płyty Krzysztofa Jakowicza grającego w jednym z krakowskich kościołów muzykę Jana Sebastiana Bacha: Sonaty i Partity na skrzypce solo - oniemiałem. Powtarzam: oniemiałem. Czułem, że Delphinusy mają potencjał. Wszak Wy,doświadczeni audiofile, wypowiadacie się o nich od dawna bardzo dobrze. Wszak ja, nieopierzony meloman, słucham ich z pół roku i były to udane muzycznie miesiące. Jednak wciąż czułem, że nie wykorzystuję - i to w znacznym stopniu - ich możliwości. Przyznam, że zwłaszcza wpisy kolegi Wpszoniaka w wątku Verictumowym dawały mi do myślenia: tyle wyrafinowania, tyle finezji, tyle smaku, tyle radości - i to wszystko w kameralistyce czy jazzie tak "wyrobiony" audiofil słyszy z moich Chario? Teraz wiiem, że te kolumny potrafią pokazać akustyczne instrumenty w sposób kapitalny. Pozostaje na spokojnie zająć się dopieszczaniem ich brzmienia,w moim przypadku we współpracy z włoskimi pobratymcami spod znaku Audio Analogue... Powiadam wam: ależ te skrzypce zagrały na Delphinusach!
  3. A gdyby tak do włoskich kolumn podpiąć włoską elektronikę? Pod nieobecność odtwarzacza Audio Analogue Paganini (wersja pierwsza), który przechodzi lekkie ulepszenia dzięki pomocy kolegów z naszego Forum, w domu nieoczekiwanie pojawiła się reszta rodzeństwa AA: przedwzmacniacz Bellini (mk1), oraz dość rzadkie monobloki Donizetti. Rzadkie, bo końcówkę stereofoniczną Donizetti częściej (no i dużo taniej jednak) się widuje. Jednak końcówka to dla przykładu 60W/8ohm i 110W/4ohm a monobloki to 100W/8ohm oraz 180W/4ohm. Oczywiście nie chodzi tu o epatowanie watami; jednak na ogół we wzmacniaczach tranzystorowych im bardziej rozwinięta konstrukcja tym przy okazji większa moc. Z resztą tej nigdy zbyt wiele...
  4. Oj, warto było na Śląsk jechać! Trudność w takiej sytuacji oczywiście nie z odległości się bierze lecz z faktu, że czasu na wiele rzeczy brakuje po prostu. Jednak trzeba określić priorytety i pytanie sobie zadać: na co czas chcę mieć, a na co nie. Wtedy decyzja prosta się staje. Niezwykle sympatyczne spotkanie wszech-forumowe,wszech-branżowe,a po prostu pasjonackie,które (jak mniemam) nasz sympatyczny forumowy kolega Wpszoniak -dusza towarzystwa- zaaranżował, pozostawiło mnóstwo wrażeń pozytywnych. Mogąc spotkać tak świetne osoby z miejsca żeśmy się z małżonką przyjemnie zrelaksowali. Dostrzegam u siebie, że im rzeczywistość bardziej wypełniona jest cyfryzacją i rozprzestrzeniającą się za jej pośrednictwem agresją, tym większą mam radość ze spotykania życzliwych ludzi którzy mają wiele ciekawego do powiedzenia, a wiedza ich wprost z głębokiej pasji pochodzi. Pasji -w tym przypadku- do muzyki oraz jej brzmienia jak najlepszego. Co zaś się koncertu samego tyczy, to pięknie i ciekawie było. Gra Bomsori Kim idealna mi się wydała. Wszystko na swoim miejscu, wszystko - łącznie z samą solistką - przepiękne. Kwintesencja sztuki lotów najwyższych. Chciało by się jej, tj.Bomsori, o wiele częściej słuchać. Jednakże o ile w grze koreańskiej skrzypaczki moja dusza ukojenie znalazła, to nasza Maria Włoszczowska spokój mej duszy zburzyła i to o niej cały czas myślę! Nie Bomsori a Maria siedzi w mej głowie i opuścić jej nie myśli. Zatem można zaryzykować stwierdzenie, że polska laureatka twórczy oraz artystyczny sukces w odniesieniu do mojej osoby odniosła. Pani Maria emanuje wprost oddaniem muzyce. Sposób w jaki na scenie przysłuchuje się orkiestrze: ileż w tym szczęścia, spełnienia, radości. Miałem wrażenie, że solistka czekając na swoją kolej wprost chłonie nuty wygrywane przez inne instrumenty. Do tego trzeba wspomnieć o energii, jaką polska skrzypaczka starała się wydobyć z instrumentu wykonując utwór Brahmsa. To było dla mnie zaskoczenie! Momentami myślałem, że na scenę wdarł się sam Angus Young z zespołu Ace-Piorun-Dece. Tylko czekałem, aż solistka po ostatnim dźwięku roztrzaska skrzypce o parkiet (18.wieczna robota -jednak szkoda by było), lub rzuci się szczupakiem w widownię! Ciekawe czy ktoś jeszcze oprócz mnie miał skojarzenie z Angusem... P.S. Szanowny Wpszoniaku! Czy po drugim bisie Bomsori Kim nadal twierdzisz, że Bach to matematyka? Hę??
  5. Dziś tylko rozpakowałem otrzymane właśnie paczuszki z płytami, zajrzałem do pakietu albumów Tomasza Stańki i widzę, że za mastering ww. wydawnictwa odpowiada pan Marcin Mikulski. Posłuchać nie zdążę bo trza szybko zjeść śniadanie i iść spać. Załączam link do strony gdzie pan Marcin przedstawia się. cdn. http://www.acousticity.pl/referencje/rekom...marcin-mikulski
  6. Dopiero w południe zamówiłem ten zestaw. Na tą chwilę nie znam odpowiedzi na Twoje pytania. Jak tylko paczka dotrze zamieszczę dodatkowe informacje. Przy zakupie kierowałem się ceną, oraz moją dobrą opinią nt. Metal Mind-u oraz Tomasza Stańki rzecz jasna
  7. Drogi Wpszoniaku, Pani Beata podobała mi się bardzo: to piękna kobieta i świetna solistka. Jeżeli chodzi o muzykę, to trzeba mieć na uwadze fakt, że tego wieczoru wykonany został koncert o ogromnym ciężarze emocjonalnym - II Koncert fortepianowy Wojciecha Kilara poświęcony jest pamięci o wydarzeniu niezwykle dramatycznym, choć jego wspomnienie zostało wielu z nas zohydzone przez konflikty polityczne. Tak czy siak Katastrofa Smoleńska to czarna karta w historii naszego kraju, a Wojciech Kilar opowiedział za pośrednictwem muzyki całą tą tragedię o wiele dobitniej niż co niektórzy krzykacze... Zatem trudno było w tym przypadku skupić się na aspektach czysto muzycznych - gęste,dramatyczne emocje wypełniły salę koncertową po brzegi. Pozwolę sobie dodać taką prywatną obserwację, że Pani Beata twarzą w twarz wygląda jeszcze piękniej niż na fotografiach. Gdybym był jej dobrym znajomym (a nie jestem) rzekłbym krótko: -Beato,zwolnij "nadwornego" fotografa bo to partacz zwykły i urody Ci ujmuje!* Jako dopełnienie owego wieczoru zakupiłem jeszcze dwie wydane przez DUX płyty Pani Beaty, a nawet sympatyczne autografy artystki zdobyłem, co wiąże się z małą anegdotą... *Fotografowi owemu (czy to jeden, czy też może jest ich kilkoro) odpowiadam jeśli poczuł się urażony: ja tu w obronie kobiecej urody jako wartości najwyższej występuję!
  8. Dla chcących uzupełnić swoją kolekcję o starsze nagrania Tomasza Stańki dobrą okazją jest limitowany, numerowany (nakład 2000 sztuk) - a zatem ekskluzywny,hi hi hi - zestaw wydany przez Metal Mind,składający się z 5 płyt o tytule: "1970-1975-1984-1986-1988". W jednym z moich ulubionych sklepów - fan.pl - teraz za 60 PLN - niemal darmocha. Załączam link i fotki ze strony sklepu (chyba się nie obrażą) : http://www.fan.pl/katalog/p91324141_tomasz...8419861988.html
  9. No wiesz, jak grają to w lombardzie nie stwierdzę. Tym bardziej ciężko by mi było Tobie o tym opowiedzieć. Inny sprzęt,słuch,gust,kryteria. Ogólne cechy brzmienia opisał Ci F1angel. Chyba że chodziło Ci o to,czy grają równo,nie charczą itp.,czyli czy po prostu nie są uszkodzone.
  10. Zid1224, gdybym szukał kolumn w tym budżecie to długo bym się nie zastanawiał i skorzystał bym z rekomendacji doświadczonego F1angela co do Grundigów. Szczerze mówiąc to zważywszy że są do wzięcia w moim mieście miałem nawet myśl żeby je kupić tak z ciekawości, no ale mam już w kolekcji kolumny z tego przedziału cenowego, a kolejne pół metra miejsca na szafie już się nie znajdzie, bo trochę tam tego stoi Rozumiem Twoje obawy co do wysyłki - dlatego też nikt Cię tu na siłę nie namawia żebyś wpłacił gościowi kasę - to Twoje ciężko zarobione pieniądze. Jednak myślę, że ryzyko nie jest jakieś ogromne. Jak ktoś ma w ofercie 10 000 bardzo tanich Ajfonów albo Adidasów no to jest to podejrzane. Ale jak gość ma jedną parę starych Grundigów to ja bym zaryzykował. Choć przyznaję, że nie jestem najlepszym przykładem, bo nie takie kwoty ludziom wpłacałem a konto audio-zakupów, co można nazwać lekkomyślnością. Tak z ciekawości jeżeli to nie jest tajemnica - skąd jesteś?
  11. W dniu jutrzejszym będę miał przyjemność wysłuchać II Koncert fortepianowy Wojciecha Kilara w wykonaniu znanej pianistki - Beaty Bilińskiej. Pani Beata otrzymała w 2015. roku nagrodę "Fryderyk" za nagranie tego utworu, zatem można powiedzieć, że zaprezentuje publiczności "specjalność zakładu".
  12. Niegdyś opisałem swoje uczucia posłuchawszy owej 911 (post #1290,str.43.). Minęło wiele miesięcy, a ten kontrabas Charliego Hadena wciąż mnie elektryzuje, gdy tylko przywołam wspomnienie, jak Mr. Charlie pojawił się w pokoju kol. Pygara...
  13. Kolejne ważne dla mnie w ostatnim czasie nazwisko : Kelly Richey. Dziewczyna świetnie gra na gitarze, śpiewa, często także pisze swoją muzykę. Szkoda tylko że jej płyty - jak tysiące innych świetnych tytułów z "Ameryki" - nie są u nas zbyt łatwo dostępne. Słuchając audycji radiowych moich ulubionych prezenterów jak choćby niezastąpiony Wojciech Mann dochodzę do wniosku, że prawa rynku są bezlitosne, bo importujemy zza oceanu tylko główny nurt i największe nazwiska. Oczywiście w dobie internetu takie problemy dużo łatwiej rozwiązać - nie jest konieczne posiadanie cioci w U.S.A. Link do strony artystki: https://kellyrichey.com/
  14. Podczas gdy czytając Sansujowy wątek można odnieść wrażenie, że życie toczy się wyłącznie wokół Alf oraz ich właściwego ustawienia (mam na myśli właściwe parametry pracy urządzeń), a także towarzystwa w jakim te wzmacniacze najlepiej się odnajdują ( i tu mowa zarówno o urządzeniach towarzyszących grających jak i...nie grających),ja sprowadzę w tym poście dyskusję na ziemię. Za pozwoleniem Szanownego Towarzystwa, mam nadzieję. Otóż od dłuższego czasu gra u mnie dziadek Au-710. Gra i się trzyma. 38 lat na karku i nic nie trzeszczy, nie nawala, kanały równe itp. Postanowiłem, że przez szacunek do ww.urządzenia oddam go w dobre ręce celem należytej regulacji - niech pokaże pełnię swoich możliwości,a co! Bo przecież wiem jak gra,ale nie mam porównania a zatem i wiedzy jak zagrać może! W tym miejscu muszę przytoczyć pewną analogię - otóż nie od dziś wiadomo, że mężczyzna jest silny, zdrowy i zahartowany w bojach dopóty, dopóki do lekarza nie pójdzie... Wtedy się zaczyna: a to ciśnienie nie ten teges, a to prostata nie halo, a to cholesterol nie za bardzo... Au-710 okazał się być facetem. Elektronik nie miał dobrych wiadomości: główne kondensatory (bagatela 4x15000 mikrofaradów) gdzie-nie-gdzie zaczynają powoli przepuszczać elektrolit. Ech do diaska - po tylu latach mają prawo! Cóż, każdy kto jeździ starym autem, powiedzmy takim za dwa tysiaki wie, że można wymienić rozrząd, klocki, akumulator, pół silnika i... auto nadal jest warte dwa tysiaki. Zatem decyzja o wymianie baterii kondensatorów nie dla każdego musi być oczywista. No chyba że jest się miłośnikiem Sansui: wtedy sprawa jest jasna. Trza wymienić natychmiast na tak dobre jak się da, a jak przyjdzie kiedyś sprzedać wzmacniacz ze stratą, cóż - najwyżej napiszą: Miles płakał jak sprzedawał. Cztery nowe Nichicony Gold trafiły do mojego dziadka. Gwoli rzetelności dodać muszę, że wzmacniacz mój posiadał dość niefrasobliwie zamontowany nieoryginalny kabel zasilający, więc jak już był na stole operacyjnym dostał przy okazji solidne gniazdo Furutecha - pogorszyć nic to nie pogorszy, a kabel mnie wkurzał i tyle. Gdy przywiozłem wzmacniacz do domu przeżyłem szok, a nawet dwa szoki: nie wiedziałem że ten wzmacniacz ma taki świetny pazur (szok pierwszy) oraz że kolumny do których go podpiąłem mają ... taki świetny pazur (szok drugi). Okazało się, że moje zdanie na temat brzmienia Sansui z lat 70. było tak naprawdę zdaniem na temat brzmienia Sansui z lat 70. trzydzieści lat później... Żeby było śmieszniej (i bardziej bulwersująco dla internetowych znawców co wiedzą co z czym na pewno nie zagra) wyjaśnię, że podpiąłem wzmacniacz pod kolumny Castle Severn 2.(czyli tzw. muły bagienne), oraz że od pierwszego uruchomienie opisanego zestawu non stop słucham...rocka. I jest bosko. Po wymianie kondensatorów nie poznaję własnego dziadka! No nie wiem - może ten Rotel Rcd-06 jako źródło daje taki sympatyczny rockowy sznyt muzyce? (żarcik). Nie wiem,nie znam się. Aha: kable mam najgorsze, znaczy się Audionova. Jedno jest pewne : jak masz wintydżowe Sansui i kochasz je, nie żałuj mu mamony na świeże elektrolity! Ciekawe czy nastąpi jeszcze jakaś zmiana w brzmieniu w ramach wygrzewania nowych elementów? Na koniec dziękuję kolegom Pygarowi oraz Piotrkowi608 za to, że zechcieli poświęcić swój czas na regenerację mojego wzmacniacza. Warto było!
  15. Nareszcie udało mi się dostać kompaktowe wydanie mało znanej płyty Breakoutu sprzed 20 lat - "Ballady". To w zasadzie kompilacja (jak sam tytuł wskazuje) plus coś nowego dla wiernych fanów. Musiałem to mieć, choć sam album znałem dobrze, gdyż nabyłem go przed 20 laty, tyle że na jedynym słusznym dla mnie w owym czasie nośniku - na kasecie. Stare ballady z Mirą Kubasińską chwytają za serce bardzo mocno, ale nowsze z Grażyną Dramowicz są równie piękne. Kiedy wraca się do takich nagrań kalejdoskop wspomnień jest nieunikniony...
  16. Jutro we Wrocławiu w Narodowym Forum Muzyki wystąpią wszyscy laureaci. Nie mam biletów, ale tak sobie myślę, że ceny wysokie a muzycy zmęczeni. Ciekawie by było posłuchać i zobaczyć, ale rwać włosów z głowy nie będę. Zwłaszcza że 10.grudnia dzięki koledze Wpszoniakowi będę siedział kilka metrów od grającej Bomsori! To się nazywa fart! Zaczynam podejrzewać, że nasz forumowy kolega ma bardzo poważne koneksje, skoro to akurat Bomsori Kim przyjedzie do Katowic. Są dwa wyjścia: 1.przypadek, 2.pewien forumowicz ze Śląska zatelefonował gdzie trzeba i załatwił najlepszego wykonawcę. Hmm... Teraz trzymam kciuki by wszystko się udało!
  17. Galowy występ Bomsori uczynił mnie jej dozgonnym wielbicielem. Taka muzyka i taka kobieta spotkały się. Ucieleśnienie marzeń melomana. Kwintesencja piękna. Totalne estetyczne spełnienie. LOVE BOMSORI.
  18. Co za emocje! Cieszę się że zwyciężyła totalna prezentacja Veriko Tchumburidze. Nie ukrywam, że w muzyce zawsze szukam zatracenia, a z Veriko można osiągnąć to z łatwością. Precz z perfekcją, niech żyje szaleństwo! No dobra. Jedna rzecz jednak dryluje spokój mej duszy. Bomsori Kim jest perfekcyjna pod każdym względem, więc moją radość ze zwycięstwa Veriko zakłuca smutek z dopiero drugiej nagrody Bomsori. Ona nie zasługuje na nie-wygranie... Ot taka moja schizofrenia...
  19. Drugiego dnia finałowych przesłuchań nie dane mi było śledzić. Jednak udało się złowić małą, ale jakże piękną perełkę - za pośrednictwem samochodowego radioodbiornika nastawionego na odbiór PR2 odsłuchałem powtórkę fragmentu występu Bomsori Kim. Chodzi o kadencję z koncertu Szostakowicza. Ciemno i głucho dookoła, ja sam w aucie (żona ze zrozumieniem pozwoliła mi pozostać w samochodzie gdy sama oddaliła się), skrzypce Guarneriego i Bomsori Kim. Mistyczne tete-a-tete. Wspaniale!
  20. Wpszoniaku, Veriko tak zagrała, że niemal spadła mi szlafmyca! Energia rockowego koncertu to przy jej grze spacerek po parku! Fantastyczne przeżycie. Posłuchać jej na żywo - marzenie. Oby ziściło się za te kilka tygodni.
  21. Obecność Marii Włoszczowskiej w kolejnym etapie jest dla mnie bardzo miłą wiadomością a zarazem niespodzianką. Na tle mistrzowskich popisów skrzypków o azjatyckich korzeniach można było odnieść wrażenie, że pani Maria to skromna nieśmiała osoba, grająca po prostu swoją ukochaną muzykę. Dlatego liczyłem się z tym, że jury może nie puścić jej dalej. Jednak choć polska skrzypaczka nie "rozbiła banku" jak choćby Seiji Okamoto, to gdzieś tam musiała dotknąć swoim smyczkiem którejś z czułych strun w mojej duszy, bo jej muzyka siedzi w mojej głowie i nie daje mi spokoju. Ciekawe że pani Maria w swojej wypowiedzi którą usłyszałem dziś w radiu tak się właśnie do tego odniosła, że po prostu kocha muzykę i będzie szczęśliwa jeśli jej występ sprawił, że choć kilku osobom zrobiło się cieplej (tak to chyba ujęła). No więc Pani Mario - co najmniej jedną duszę już Pani złowiła.
  22. Dotarła do mnie kilka dni temu płyta o której wspominałem w poście nr 240. W ferworze codziennym, przy braku czasu musiała chwilę zaczekać. Właściwie to ja czekałem, nie chcąc jej słuchać na łapu-capu. Okazało się,że była to dobra decyzja, gdyż po uruchomieniu jej w sobotni wieczór wszystko przestało się liczyć - inne płyty, sprzęt na którym to wszystko gra, oraz ta cała dookolna rzeczywistość... Album Magdy Umer i Bogdana Hołowni "Bezsenna Noc" to zbiór najpiękniejszych piosenek świata. Tak,Magda Umer nie jest "wyczynową" wokalistką. Jest za to niezrównaną interpretatorką. Co to znaczy rozumieć dogłębnie o czym się śpiewa! Bogdan Hołownia? Jak zawsze pokazuje pełnię swej muzycznej wrażliwości która czyni z niego tak świetnego akompaniatora. Przepiękna płyta. Odżałujcie te kilkadziesiąt złotych, bo taka muzyka i taka poezja nie mają ceny!
  23. Uff, po występie Celiny Kotz pójdę spać w dobrym humorze. Pani Celina przypomniała mi, że uwielbiam muzykę Mozarta pod jednym warunkiem: musi być zagrana lekko i subtelnie. Słuchało się tego występu po prostu bardzo przyjemnie, beż analizowania. Muzyka na pierwszym miejscu, konkurs na dalszym planie.
  24. To jak to jest z tym konkursowym ocenianiem, że do 3.etapu nie przeszedł choćby taki Vasyl Zatsikha, a jego krajanka Hanna Asieieva "pokazała" się chyba tylko po to, by zrobić dobry kontrast innym uczestnikom, którzy na jej tle wypadać będą o wiele lepiej? No ja nie jestem kimś, kto może dyskutować z jury, ale opinie ludzi związanych z muzyką i skrzypcami na temat gry Ukrainki są jednoznacznie na nie. To o co tu chodzi?
  25. Choć teraz mówienie o urodzie kobiet bywa - o zgrozo! - niepoprawne politycznie i o seksizm posądzonym można zostać, jak już wspominałem w innym wątku dla mnie piękno muzyki i piękno kobiece to najwyższe wartości estetyczne jakie znam. Zatem gdy idą w parze to - nie czarujmy się - gra pięknej skrzypaczki lepszą mi się może wydawać niż jest w rzeczywistości, ale nie widzę w tym nic złego - bo po co być w tym przypadku obiektywnym? Żeby sobie przyjemność ze słuchania muzyki umniejszyć? Na przykład niedawno II Koncert skrzypcowy Paganiniego w wykonaniu Katarzyny Dudy spowodował u mnie ogromne emocje. Gdyby wykonywał go mężczyzna, choćby był to sam ............ (wstawcie sobie dowolne nazwisko), to nie wiem czy nadrobił by swą wirtuozerią braki estetyczne. P.S. No po takiej wypowiedzi to na jurora mnie już na pewno nie wezmą.Przynajmniej jeśli chodzi o konkursy skrzypcowe.Pozostaje miejsce na widowni...
×
×
  • Utwórz nowe...