-
Zawartość
12 205 -
Dołączył
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Kraft
-
Jajcarz z Ciebie:). Oczywiście wszystko co wymieniłeś przeszkadza tylko w badaniach mikrofonem pomiarowym. Bo na słuch różnice są przecież oczywiste (tzw. głuchy by usłyszał).
-
Z tego co wiem, to żaden producent okablowania nie deklaruje konkretnych właściwości swoich kabli. Pisze tylko ogólnie, że będzie lepiej;). Że zwiększają "rytmiczność" czy "detaliczność", czyli takie właściwości, których nie da się faktycznie zmierzyć, bo nie wiadomo, co dokładnie mogą oznaczać (zawsze można się wykpić, że chodziło o coś innego). Dlaczego? Bo nie chce być ciągany po sądach, że wyrób nie spełnia deklaracji. A tak. Obiecanki cacanki.
-
Mariusz, taki test nic nie wykaże. Wiem bo próbowałem;). Strata czasu. Gdyby w ten sposób można było udowodnić, że kable "grają", to internet byłby zalany wynikami takich pomiarów (i dyskusja "grają", "nie grają" byłaby dawno zakończona).
-
Moim zdaniem wyglądają świetnie. A co do wymiarów. Uważasz, że są za małe? Nie są przecież większe nić większość kolumn podłogowych, a nawet są od wielu z nich nieco niższe (zaledwie 85 cm). Einklangi, to te najmniejsze.
- 1 086 odpowiedzi
-
- diamond 25
- kef
-
(i %d więcej)
Tagi:
-
A może KEF Q150 lub Q350. Mają przetwornik koaksialny, więc można je nawet położyć na boku. W ten sposób masz wszystkie przetworniki na wysokości tych 2 m. Jakby Ci się udało je jeszcze trochę pochylić do przodu, to już prawie mogłoby być idealnie.
-
Oczywiście. https://www.audioholics.com/audio-video-cables/speaker-wire-gauge Piszesz "może'. A ma? Masz jakiś wykres na poparcie swojego przypuszczenia? Jakie różnice w dB i w jakich częstotliwościach występują (między przewodami dobranymi według reguł).
-
To ku pamięci wykres, jak dobrać kabel głośnikowy, żeby nie było go słychać;) Powyżej czerwonej przerywanej kreski jest OK.
-
Mariusz, ale w swoim przykładzie udowodniłeś, że parametry wzmacniacza zmieniają się po podłączeniu kabla. To to ja wiem. Pytanie, czy zmieniają się po zmianie jednego kabla na inny (oczywiście sensowny)?
-
Tylko DF=10 to chyba rzadki przypadek. Nawet tanie tranzystory mają go na poziomie ok. 40 (dla 4 omów). Wiadomo, że w ekstremalnych przypadkach coś tam wychodzi. Ciekawsze, czy różnice wychodzą w przypadku standardowego sprzętu i kabli o normalnej konstrukcji i długości.
-
Ktoś miał okazję słuchać kolumn na głośniku pełnopasmowym? Kogoś takie kolumny przekonały do siebie? Ktoś kupił? Cenię zgranie fazowe, a jednocześnie jestem już w tym wieku, że pasmem przenoszenia do 20 000 Hz się nie ekscytuję. To może warto?
- 1 086 odpowiedzi
-
- diamond 25
- kef
-
(i %d więcej)
Tagi:
-
Link?
-
Tak się składa, że chyba wiem;)
-
A znasz jakieś pomiary kabli głośnikowych z których wynika, że jedne bardziej tłumią jakieś zakresy pasma niż inne? Piszesz o tym wybiórczym tłumieniu, jak o jakiejś oczywistości, to dopytuję. Znasz taki pomiar właściwości elektrycznych kabli?
-
Nie ma szans żeby to wyrazić słowami. W Bowersach 706 między instrumentami było mnóstwo pustki i to własnie była ich popisowa zagrywka. Miało się wrażenie, że można się przechadzać pomiędzy muzykami. W KEF R3 to było znowu poczucie powietrza wokół wokalisty, ale nie pustego, tylko rozedrganego. W Quadralach to wrażenie, że od wokalisty nie dzieli nas żaden dystans, bo tak wyraźnie i szczegółowo go słyszymy. Tę namacalność można realizować na różne sposoby. Ale i tak, to co napisałem, to tylko wierzchołek góry lodowej, by wyrazić czym ona może być.
-
A to kto napisał?
-
No własnie nie. Dlatego tak się użalam nad niedostatkami języka. Wydaje się, że słowami pewnych spraw nie sposób wyjaśnić. Namacalność niewiele ma wspólnego z głębią obrazu stereo, która u mnie właściwie z każdych kolumn jest podobna (przynajmniej ta za liną kolumn, bo z tą przed bywa już bardzo różnie). Posłużę obrazkiem poglądowym. Jest głębia przestrzeni? Są plany? Jest 3D? Wszystko jest, a mimo to wrażenie przestrzeni nie jest realistyczne.
-
Nie jesteś konsekwentny. Skoro przyznajesz, że pomiar był do kitu (a był), to nie możesz jednocześnie pisać, że jednak coś potwierdził. O tym "pomiarze" i jego "wynikach" po prostu zapominamy. Nie masz racji. Skoro w Twoim pomieszczeniu da się, jak piszesz, usłyszeć, że po zmianie kabla np. przybyło basu, to z całą pewnością da się to też w nim zmierzyć. Odbicia nie stanowią tu przeszkody. Przecież wszystkie systemy kalibracji pomieszczeń mierzą właśnie dźwięk z odbiciami. I tu wraca problem, że jeszcze nikomu nie udało się zmierzyć (w pomieszczeniu czy w komorze bezechowej), żeby kabel dodał czy ujął jakiegoś pasma. A wielu (w tym ja) próbowało.
-
No dobra. Trzeba dokończyć opisywanie Sedanów. Problem w tym, że brak słów, żeby precyzyjnie opisać, co usłyszało ucho. Czekałem, odwlekałem opis, ale nowych słów nikt w międzyczasie nie wymyślił. Muszę sobie radzić tymi, które są. Ostrzegam! Będzie mętnie. O wokalach. Za wokale wystawiam celujący minus. Za co celujący, a za co minus? Niby wokale nie są jakoś specjalnie powabne, niby nie czarują (choć pewna magia występuje, ale o tym za chwilę), ale są niezwykle realistyczne. Quadrale zbierają najwyższe noty za takie elementy, jak precyzja i naturalność. Minus natomiast za mój konik, czyli namacalność. I tu zaczynają się lingwistyczne schody. Czym bowiem jest owa namacalność, której w moim odczuciu tutaj brakuje. Może ja ją rozumiem inaczej niż inni, a wtedy odmawiając jej Quadralom zrobię im niezasłużoną krzywdę. No to wyjaśniam. Dla mnie namacalność to poczucie, że wokalista śpiewa u mnie w pomieszczeniu, albo też, że ja jestem u niego w studiu nagrań (ten drugi sposób opanowały KEF R3 i Bowers 706). W Sedanach czegoś brakuje, żeby doznać podobnej iluzji. Czyżby powracał temat wstęgi i tego, że jej sposób kreowania przestrzeni cenię mniej niż to, co potrafią dobre kopułki. Możliwe. W Sedanach ("prawdziwa" wstęga) jest lepiej niż z AMT (Elac) i lepiej niż z quasiwstęgi (Dali), jednak z tym "ale", które nie dopuszcza do pełnej satysfakcji. Ale co z tą magią. No właśnie. Quadrale mają alternatywny sposób na namacalność (tę w moim rozumieniu). Wokale są tak zniuansowane, szczegółowe, czyste, że idealnie pasuje do nich wyświechtany audiofilski zwrot o zdejmowaniu koca. Wszystkie koce zdjęto - wszystko słychać. Przy blisko nagranych wokalach, jeśli np. Cohenowi zbierze się podczas śpiewu trochę śliny w kąciku ust, to Quadrale natychmiast nas o tym poinformują. I tu własnie wkracza magia. Wystarczy się trochę wsłuchać, a łapiemy niezwykle bezpośredni kontakt z wokalistami. Może nie materializują się nam w pokoju, ale mamy wrażenie, że jesteśmy tak blisko nich, że bliżej się nie da. Takie zakrzywienie przestrzeni. To tyle. Jak nic z tego nie zrozumieliście, to trudno. Starałem się, jak umiałem.
-
Jak już jesteśmy przy merytoryce, to przypominam, że to temat głównie o pomiarach, a nie "ogólnorozwojowy". Kolega pomierzył kable. Podyskutowaliśmy trochę na ten temat i starczy.
-
Ja bym się bał, że z R300 będzie w takim pomieszczeniu za dużo basu. Bez odsłuchu u siebie bym nie zaryzykował.
-
Masz taki wykres (z odświeżaniem 45 fps, więc śmiga to wszystko niemiłosiernie). I zapamiętaj człowieku, że dokładnie w tej, a nie innej chwili (bo za ułamek sekundy wykres się przecież zmieni wraz z muzyką, czasem diametralnie) miał on taki kształt, a teraz, po przepięciu kabla, inny. Absurd.
-
Jeśli kolega nie zauważyłby różnic, to można by się zastanawiać nad czułością mikrofonu. Skoro uważa, że zauważył, to ta kwestia traci znaczenie.
-
Tu nawet nie chodzi o trzymanie telefonu i kalibrację mikrofonu. Wykresy z tych apek niezwykle dynamicznie zmieniają się w ułamkach sekund. Nakładając je na siebie w kompie można by jeszcze coś próbować porównać, ale zapamiętać ten gąszcz skaczących linii przecież nie sposób. Że skok dziesiątek punktów był taki w tej sekundzie utworu na tym kablu, a taki w tej samej sekundzie na innym kablu. Absurd! Mi się w tym eksperymencie podoba to, że coś słyszymy, potem tak patrzymy, żeby to samo zauważyć na wykresie i ostatecznie upewniamy się, że to co słyszeliśmy ma obiektywne potwierdzenie w pomiarach. Perfekcyjny mechanizm.
-
Test sprzedawcy skrzypiec;) Tu linki do trzech wspomnianych przeze mnie wcześniej ślepych testów skrzypiec. Szczególnie pierwszy ciekawy, bo bardzo starannie przeprowadzony z naukowym wsparciem. 1. 10 muzyków miało dokonać wyboru najlepszego ich zdaniem instrumentu spośród sześciu nowych i sześciu starych skrzypiec, w tym pięciu Stradivari. 6 muzyków wybrało nowe instrumenty, a umiejętność rozpoznania przez nich, czy grali na nowym, czy starym była bliska 50%. Wielu było sfrustrowanych, że wybrali nowsze skrzypce. 2. 21 doświadczonych skrzypków porównywało w ślepym teście instrumenty Stradivariego i Guarneri del Gesu z nowymi konstrukcjami. Wyniki pokazały, że najbardziej preferowane były nowe skrzypce, a najmniej preferowany był Stradivari. Istniała niewielka korelacja między wiekiem instrumentu, jego ceną, a postrzeganą jakością. Większość muzyków nie była w stanie stwierdzić, czy najbardziej preferowany przez nich instrument był nowy czy stary. 3. W szranki stanęło sześć instrumentów. Trzy wyprodukowane współcześnie przez członków The Swedish Violin and Bow makers Association oraz trzy egzemplarze będące działami włoskich mistrzów: Antonio Stradivari z 1709 r., GB Guadagnini z 1772 r. i Joseph Gagliano z 1766 r. Dwaj soliści grali utwory testowe na poszczególnych instrumentach, a grupa testowa składająca się z nauczycieli gry na skrzypcach przyznawała od 1 do 3 punktów najlepiej ich zdaniem brzmiącym instrumentom. Test był "ślepy" ponieważ oceniający nie widzieli instrumentów (scena była nieoświetlona). Wyraźnie wygrały tanie skrzypce zrobione współcześnie, a ostatnie miejsce zajął słynny Stradivarius.
-
To jest w tej historii najciekawsze. Może też najbardziej znamienne. Ze ten pomiar był skorelowany z Twoim subiektywnym odczuciem różnic w brzmieniu.