Skocz do zawartości

Adi777

Uczestnik
  • Zawartość

    4 997
  • Dołączył

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Adi777

  1. @nowy78 Czyli lubisz 😁 Na razie poznałem "Symbolic" i "The Sound of Perseverance". Na tę chwilę metalu mi wystarczy 😉
  2. @nowy78 Lubisz Death? Chyba najlepsza metalowa kapela, jaką kiedykolwiek słyszałem.
  3. @Profi Ten album Loscil znasz? Sketches From New Brighton (2012). Jutro zamierzam przesłuchać.
  4. Żeby nie było. Ja nie uważam jazzu "dla ludu" za zły jazz, czy słaby. Sam bardzo, ale to bardzo lubię na przykład "Warm Canto" Mala Waldrona, a to jest chyba dobry przykład takiego jazzu dla wszystkich. Po prostu znacznie bardziej cenię nieco bardziej awangardowe podejście do tej muzyki. Nie musi to być od razu free jazz. Davis niby nie lubił free, ale są momenty na jego płytach, które ocierają się o frytowe granie. Ja może tak, bo jeszcze cienki Bolek jestem, ale ktoś bardziej ogarnięty i osłuchany? Pewnie było trochę takich jazzmanów. Natomiast drugie trochę po prostu chciało zaproponować coś innego, wymykającego się jakimś określonym schematom, odejść od pewnej formuły. Mi Romantyczny Wojownik akurat nie podszedł za bardzo. Nie moja bajka. Dla mnie Return to Forever to głównie debiut, mimo, iż nie przepadam za latino Tak, byli tacy, i mi, jako jeszcze nieopierzonemu w jazzie trudno byłoby odróżnić takiego czarodzieja od kogoś, kto wie, co robi. Ja osobiście stawiam wyżej te bardziej awangardowe odmiany jazzu, są dla mnie znacznie bardziej wartościowe, aczkolwiek dobrym hard-bopem na pewno nie pogardzę. Znasz płytę Wayne' a Shortera - "The All Seeing Eye"? Ciekawe, czy by Ci podeszła. To taki jakby wypośrodkowany jazz. Polecam. A z free, płyta "Sart" z Garbarkiem, Rypdalem, Bobo Stensonem, i Arildem Andersenem. Takie free dobre na początek Niby free, ale nie do końca. Niby free, ale nie do końca. Niby free, ale nie do końca.
  5. Żeby nie było, lata 60 w jazzie też uwielbiam, ale gdybym miał wybierać pomiędzy latami 60 a 70, to kurczę, sam nie wiem, co bym wybrał. Zajebiście trudne pytanie
  6. Don Cherry - Don Cherry z 1977 roku jest bardzo spoko także. Sun Ra and His Arkestra - Sleeping Beauty Jest też fantastyczny David Holland Quartet, i jego Konferencja Ptaków. Masa fantastycznych płyt. Po prostu lubisz, wolisz prostsze jazzy, takie bardziej "dla ludu".
  7. No tak, jeszcze zapomniałem o Weather Report, solowym debiucie Zawinula - bardzo dobra płyta, no i powiedzmy, że debiut Return to Forever, oraz oczywiście The Mahavishnu Orchestra - jak mogłem o nich zapomnieć. Zapomniałem też o takich płytach, jak: Eddie Henderson - Realization Julian Priester - Love, Love Sun Ra - Lanquidity Możesz napisać coś więcej o tym?
  8. W życiu. Był większy bo? Bo Kind of Blue? Miles z lat 60 jest bardzo spoko, z 50 trochę mniej, ale elektrycznego okresu nic nie pobije. Bitches Brew, Agharta, Pangaea, Dark Magus, In a Silent Way, A Tribute to Jack Johnson, psychodeliczno-funkowe odjazdy na On the Corner, Get Up with It, czy Big Fun. Nie ma szans. Hard-bop? Nie powiem, że nie lubię, ale wolę Post-bop, i to zdecydowanie. Najlepiej taki z elementami avant.
  9. Jak dla mnie w 50 było zbyt archaicznie, z małymi wyjątkami. Za mało mięska A lata 70? Sporo dobra było, na przykład Pani Coltrejnówna, Kawaida, genialne Mwandishi, wielki Davis, takie rodzynki, jak Art Ensemble of Chicago - Les stances à Sophie, Blue Effect & Jazz Q Praha - Coniunctio - to nie tylko jazz, ale przepyszna mieszanka, jest Bobby Hutcherson - "Now!", świetny, niebanalny jazz, jest ponownie Hutcherson z równie znakomitym "Head On", John Surman - How Many Clouds Can You See?, równie dobry "Morning Glory" Surmana, Pharoah Sanders - zrówno z Deaf Dumb Blind (Summun Bukmun Umyun), jak i przede wszystkim z fantastycznym "Black Unity", jest w końcu moja ulubiona płyta jazzowa, czyli Joe Henderson - The Elements, i wiele, wiele innych. Soft Machine - Third też można by zaliczyć do jazzu. Tomasz Stańko nagrał wyśmienite płyty, czyli "Music for K" (1970), "Jazzmessage from Poland" (1972), "Purple Sun" (1973), "TWET" (1974), "Balladyna" (1976), czy "Almost Green" (1979). Jest jeszcze świetny Seifert z płytą "Man of the Light" (1977). No i sporo wartościowych płyt z ECM-u.
  10. No, ciekawe, co tam "mesjasz" wysmażył... Łe, myślałem, że jakieś starsze płytki masz. Przecież lata 60 i 70 były najlepsze w jazzie.
  11. Wiem, domyśliłem się Co tam masz ciekawego?
  12. 😒 😒 Co jest nienormalnego w jazzie? Jazz to piękna muzyka, nawet ten brutalny, ale w takie granie trzeba się wgryźć. Chyba, że nie chodzi Ci o jazz? Nie słucham tylko trudnych rzeczy. Tak naprawdę, to ostatnimi czasy słucham prawie wszystkiego. Co do Rory' ego, to mówiąc krótko - wymiata. Po prostu. Debiut i właśnie Irish Tour '74 to rzeczy, które trzeba znać. 😒 Co jest nienormalnego w jazzie? Jazz to piękna muzyka, nawet ten brutalny, ale w takie granie trzeba się wgryźć. Chyba, że nie chodzi Ci o jazz? Nie słucham tylko trudnych rzeczy. Tak naprawdę, to ostatnimi czasy słucham prawie wszystkiego. Co do Rory' ego, to mówiąc krótko - wymiata. Po prostu. Debiut i właśnie Irish Tour '74 to rzeczy, które trzeba znać. To żem narobił Chyba już pora iść spać
  13. Dużo przesadziłeś, kroiła ją jakieś dwie, może trzy sekundy, nie więcej, natomiast warzywa, wszystkie, kroiła około 39 sekund, więc Twoje pomiary są nierzetelne. Dziękuję, żegnam Pana. 🤣 A tak serio, ja się wręcz zakochałem w tym filmie. Uwielbiam relację Vermeera z Griet. Ale ja lubię takie kino.
  14. A jakby tak połączyć te dwie drogi? Oraz postarać się dowiedzieć, co z czego wynika, i dlaczego. To chyba jest całkiem ciekawy kierunek?
  15. Może za szybko zapisałeś? Jak wkleisz, to poczekaj chwilę.
  16. Pod okładką albumu masz takie trzy kropeczki. Klikasz w nie, i wybierasz opcję udostępnij, a z niej - Skopiuj łącze do albumu. Później wklejasz to tutaj prawym przyciskiem myszy.
  17. Bardziej realnie? Mi się słowo barwa kojarzy z konkretnym sposobem grania, brzmienia, czyli jasne/ciemne lub zimne/ciepłe.
  18. Ale to chyba nie jest/nie miał być film biograficzny? Nie wiem, jak wyglądało życie Vermeera, to raczej swój sposób na przedstawienie historii stworzenia tytułowego obrazu Vermeera. Szczerze? Dla mnie "Dziewczyna z perłą" to być może mój drugi ulubiony film, zaraz po wiadomo czym Za co go lubię i cenię? Za te rzeczy, o których wspomniałem w opisie powyżej, plus ładna, klimatyczna muzyka Desplata, świetnie współgrająca z obrazem, obrazem, który jest bardzo plastyczny, bym powiedział.
×
×
  • Utwórz nowe...