-
Zawartość
5 078 -
Dołączył
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Adi777
-
Spoko, ale jak wrócę z pracy.
-
@seba3002 Masz na myśli słynne - kurła, kiedyś to było? 😄 Co do King Crimson, dla mnie to zespół z najlepszymi melodiami, obok Gentle Giant, jeśli chodzi o rocka progresywnego.
-
Z Porpucine Tree słuchałem "The Sky Moves Sideways" - niezła nawet, "Signify" - smęty, i "Deadwing" - smęty numer 2. Oprócz tego solowy Wilson, ten z księżycem na okładce, nie chce mi się szukać nazwy płyty. Przyzwoity album. Czyli ogólnie średnio.
-
Porcupine Tree nie lubię, Opeth jeszcze nie słuchałem, Toola coś tam kiedyś przesłuchałem, ale też średnio.
-
Nie rozumiem. Gdyby nie jazz współczesny, to jazz pozostałby "jedynie osobliwym obskurantyzmem wyciąganym od czasu do czasu z przykurzonej szafy historii muzyki. Jak art-rock. Albo rock progresywny, które dzisiaj kuleją, że hej… (parę niszowych kapel tego nie zmieni)." Co masz dokładnie na myśli? Nie. 1 - Mwandishi 2 - Crossings 3 - Sextant Dla mnie wszystkie genialne, i na tym samym poziomie. Dobra, idę w kimono, bo będę spał w pracy 😆
-
-
Takiej muzyki jak Mwandishi to tylko przy zgaszonym świetle, i w totalnej ciszy, wtedy jest kosmos 🤩
-
Albo inaczej, bardziej mi się podoba. O kurde, niedługo północ. Czas iść spać
-
Trylogia Hancocka dla mnie lepsza niż Bitches Brew.
-
-
Płyta z poprzedniego roku. Ambientowo elektroniczny jazz. Całkiem ładne nagranie. Osobiście wolę gęstsze jazzowe granie, ale takie ambientowe klimaty też oczywiście potrafią mnie zatrzymać na dłużej. A, okej, o to Ci chodziło, ale ja nie. Za cienki w uszach jestem. Kolega Mahavishnuu pisuje w Lizardzie. Fajne czasopismo. Takie postanowienie, to myślę, że raczej każdy ma. Chyba.
-
Najlepiej też podejść bez żadnych oczekiwań. Postanowienia? Nieee, co to niby miałoby być za postanowienie? 😆 ??? Dlaczego zawodowo? Dziwne stwierdzenie. Męczące mnie albumy? Raczej nie, choć mocno, mocno radykalny free jazz potrafi "dać w kość" 😁
-
Czasami jest tak, że na początku coś nam się nie podoba, ale później, po którymś z kolei przesłuchaniu nasze nastawienie do tego danego albumu się zmienia. Do muzyki najlepiej podchodzić z otwartą głową.
-
U mnie była to naturalna kolej rzeczy, raczej większość osób tak ma. Tak jak ja, czyli zaczyna od łatwiejszych odmian, bardziej przyjaznych początkującemu słuchaczowi, a później idzie krok po kroku w stronę tych cięższych.
-
Jeśli chodzi o metal, to ten utwór jest prawdopodobnie wciąż moim ulubionym: Ale rzadko już słucham metalu, chyba, że jest połączony z jakimś innym gatunkiem. No tak, więcej czasu od Ciebie mam, bo jeśli masz tylko godzinę lub dwie, to mam więcej, natomiast jaki związek ma ilość czasu ze słuchaniem, powiedzmy, bardziej awangardowych odmian jazzu?
-
Polecić Ci coś? 😉 Tak. Ja mam sentyment do tego utworu, wtedy jeszcze słuchałem white metalu.
-
A nie, myślałem, że to jakieś szatany będą. Genres: Avant-Garde Metal Brutal Prog, może być ciekawe.
-
Nie ma czegoś takiego 😛
-
Nie rozumiem, co w tej wypowiedzi jest nie tak. No i spoko. "Trochę" głupio słuchać czegoś w stylu Poison, czy innego Mister Biga, i jednocześnie pisać, że na przykład muzyka Bacha czy Chopina jest do dupy. Co to za szatany??? 😱 😁
-
Oczywiście, że nie Ale mimo wszystko, free jazz to jakiś określony sposób grania.
-
Kwestia przyzwyczajenia do nowych dźwięków. U mnie to szło mniej więcej tak - rock w stylu Scorpions, Guns N’ Roses, Dire Straits, sporo ballad rockowych - dziś bym nie dał rady, nie ma opcji, później hard rock, czyli Deep Purple, Led Zeppelin, Black Sabbath, następnie trochę metalu, głównie w wersji white, czyli "chrześcijański", w tym także death metal, później rock progresywny, następnie jazz rock, jazz-fusion, i w konsekwencji jazz, zarówno akustyczny, jak i elektryczny. Dużo ostatnio nie jazzowych rzeczy słucham.
-
Dlatego, że fajnie by było, gdyby ktoś wyciągnął coś dla siebie z tych moich linków. Znasz fińskie Oranssi Pazuzu?
-
Tak, podoba. Co mi się podoba w tym albumie? Kontrabas Hollanda, jego gra i jego brzmienie, piękny utwór tytułowy, melodyjny motyw w "Four Winds", "Interception", i bardzo lubię flet w jazzie, klimat i nastrój w "Now Here (Nowhere)". @sonique W tym Vangelisie nie ma ani grama free jazzu. Za co kocham jazz? Za improwizacje, za niewiadomą, która może się czaić za zakrętem, za gęstość, za rytmiczność, za nawiązywanie do różnych kultur, za spirytualny klimat, za instrumenty, za wszystko. Tak po prostu. Nie ma co się bać jazzu, jazz nie gryzie. Oczywiście nie ma co zaczynać od free jazzu, bo to raczej głupota. Kind of Blue, Kolos saksofonu Rollinsa - chyba @Asia ma na CD, i wiele, wiele innych stosunkowo łatwych w odbiorze płyt. U mnie przyswajanie tych nieco trudniejszych albumów jazzowych nie było specjalnie ciężkie, bo wcześniej byłem zaznajomiony z jazz-rockiem, jazz-fusion, rockiem progresywnym - także tym trudniejszym, także poszło w miarę gładko.
-
Powiem tak, nie znam zbytnio współczesnego jazzu. Nie chcę strzelać, ale poznałem może 30 albumów jazzowych z ostatnich kilku lat, i na pewno było warto je przesłuchać, natomiast absolutnie nie zgodzę się z tym, co napisałeś. Jakie ograniczenia? Aż żałuję teraz, że nie mam takiej wiedzy jak Mahavishnuu, bo bym Cię wypunktował jak Dzik kablarzy 🤣 Jeśli pozwolisz, to spytam się paru bardziej obeznanych ode mnie osób, co sądzą o Twoim wpisie. Zakładam, że to nie jest dla Ciebie problem? Ja nie mam wiedzy zbytnio.
-
Jakie ograniczenia? Akurat rock ma się całkiem dobrze. Nie, nie mam na myśli Srety van Flety, przecież jest sporo dobrych rockowych płyt. Czy chodzi o to, że Led Zeppelin już nie gra, Deep Purple nie tworzy płyt w stylu In Rock, a Black Sabbath kolejnego Paranoid?