Dzik

Mój słuch ma się dobrze, a przy okazji jestem całkowicie spokojny. Nie jest prawdą, że to ja ruszam pierwszy.

Po raz milardowy: żeby coś usłyszeć, to coś musi najpierw istnieć. Nie ma zjawisk akustycznych, które byłyby niewykrywalne dla aparatury. To, jak te zmiany są interpretowane przez ludzki umysł, to odrębna kwestia. Pokaż mi różnicę, to będziemy mogli rozmawiać jak ty ją słyszysz, a jak ją słyszę ja. Guzik prawda. Kto, przykładowo, rozwalił wątek o Wiim? Kablarze oczywiście.

No ale taki pomiar, żeby miał sens, musiałby być wykonany w warunkach studyjnych. Pytanie tylko, jaki ma to sens, bo żeby coś innego wyszło z głośników, to musi do nich najpierw wejść.

No ale ja mówiłem o tych, co niczego takiego nie słyszą, bo tacy też się tu wypowiadali. Naprawdę nie wierzę, ale gdybyś ułamek tej energii, którą wykorzystujesz na polemiki z „głuchymi” poświęcił na nagranie tego „innego muzycznego świata”, to może bym zwątpił. Byłbyś pierwszą osobą na forum, która w tej materii pokazałaby coś więcej niż złość. (Widzę że populizm rośnie wprost proporcjonalnie do frustracji. Oby co innego się w efekcie nie skurczyło.) Amir nie ma żadnego laboratorium, po prostu podpina te kable do lepszych i gorszych urządzeń, żeby sprawdzić czy jest jakakolwiek różnica na wyjściu – bo to, co na wyjściu ma jednak, naprawdę, NIESTETY, trochę związek z tym, co słyszysz.

Tak. Nawet w tym temacie ludzie, którzy mają ten sprzęt twierdzą, że nie słyszą różnicy w odniesieniu do droższych transportów. Skoro więc pomiary też nic nie wykazują, to do jakiej konkluzji dojdziesz: a) masz nadzwyczajny słuch, a pomiary nie grają, b) może to jednak placebo i warto zrobić ślepy test.

Burz słonecznych, promieniowania kosmicznego... To jest smoleńska logika.

Ja właśnie wychodzę pobiegać, więc jak ktoś się zamierzał taktycznie obrazić, żeby móc skończyć pierniczyć, to oświadczam, że już nie musi.

Sorry, ale to już jest mocno prostackie pod każdym względem. Jeśli ktoś posuwa się do retoryki takiego populizmu jak wyżej, to IMO najlepiej świadczy o jego sprawie.

Wg kogo tak powinno być? Nie słyszałem o takiej zasadzie. No ale chociażby Amir podłączał te super kable do różnego sprzętu i sprawdzał, czy coś się zmienia na wyjściu - nie zmienia się. Nie wiem, co można zrobić więcej.

Sam stwierdził „potrzebna jest mi chemia!” czy jednak przeprowadzono odpowiednie BADANIA?

MariuszZ, jak zwykle snujesz dużo teoretycznych wątpliwości i zadajesz masę pytań, ale także jak zwykle nie masz żadnych odpowiedzi. Jak rozumiem twierdzisz, że kabel może zagrać tylko przy jakimś konkretnym układzie planet (czyt. w konkretnych okolicznościach), dlatego w warunkach laboratoryjnych nie da się tego sprawdzić. Wg mnie skrajnie wątpliwa teoria, bo nikt nawet w warunkach poza-laboratoryjnych nie uchwycił wpływu kabla na brzmienie.

Prawdopodobną przyczyną zatonięcia Titanica jest zjawisko mirażu – ot choćby dlatego nie powinniśmy bezkrytycznie ufać naszym zmysłom. W ogóle nie rozumiem logiki, która subiektywne obserwacje stawia ponad mierzalnymi zjawiskami – bo wg mnie nie mówimy tu już o logice. Linijka pokazuje jedno, a mnie się na oko zdaje co innego, więc linijka nie jest dogmatem!

Jeśli instrumenty pomiarowe, które nie mają problemu z usłyszeniem tupania komara, nie są w stanie nawet wykryć jakichś zmian akustycznych, które słyszy człowiek, to pytanie, co to zamiany oraz czemu znikają, kiedy nie wiadomo, który kabel jest podłączony. Sugestia czy jakiś efekt obserwatora?

Masz jakieś wątpliwości co do tego, że twoje zdanie jest twoim zdaniem – czyli subiektywną opinią?

Możliwości ludzkiego słuchu są dobrze przebadane. Jak dobrze? Jakąś setką lat badań. Zjawiska akustyczne są mierzalne, a w każdym razie nie ma zjawisk akustycznych, które byłby niewykrywalne. Audiofile twierdzą, że słyszą rzeczy niewykrywalne albo wykraczające poza możliwości ludzkiego słuchu. Jak więc nazwać taką postawę? Po co ty robisz to samo, tylko w drugą stronę i domagasz się, żebym ja przestał pierwszy?

W ramach akademickiej uczciwości trzeba przyznać, że to i tak bardziej konstruktywne zajęcie niż siedzenie cały dzień w oknie i gnębienie z niego sąsiadów.

Ręce mi już opadają, kiedy po raz tysiąc-któryś ktoś wali jak kiełbasą o psią budę parafrazą nieśmiertelnego, boskiego argumentu, czyli „pomiary się mylą, bo uny jedno, a jo słyszę drugie!”. To, co słyszysz, to jest twoja prywatna sprawa. Pomiary mówią jedynie jak jest, a nie jak ta oślizgła galareta w twojej czaszce to zinterpretuje. Każdy ma swoje gusty, guściki, uprzedzenia itd. – pomiarom nic do tego.

Był już wstawiany i komentowany ten filmik. Ten gość to hurraoptymistyczny recenzent, a ta różnica to jakaś minuta w programie do edycji video. Jeśli to jest jedyny namacalny argument na rzecz grających kabli, to dość znamienny. Po raz n-ty: mylisz sferę obiektywną z subiektywną. Sprzęt nie jest mniej transparentny, bo komuś ta transparentność nie pasuje.

Nagraj tę różnicę i nam puść. Czemu nikt tego nie zrobi? Można odwrócić całą tę logikę kolegi Wito76 i spytać, czemu kablarz z ciekawości nie zorganizuje sobie ślepego testu i nie sprawdzi, czy słyszy któryś z tych super kabli, kiedy nie wie, który jest podłączony. Odpowiadam: bo wcale nie jest tego ciekawy.

To jest twoja definicja. Termin „audiofil” odnosi się po prostu do kogoś hobbystycznie zainteresowanego dźwiękiem wysokiej klasy – i w tym rozumieniu wszyscy tutaj na forum jesteśmy audiofilami. Od pewnego czasu jednak to słowo przylgnęło do konkretnej, antynaukowo nastawionej części społeczności audio. Przecież te dyskusje są wywoływane głównie przez kablarzy. Nikt nie próbuje niczego „zabijać”.

I miałeś rację, bo rozmawiamy o Ważkach, a z tymi miałem do czynienia (i kilkoma innymi produktami Audioquest). Jeśli sugerujesz, że muszę najpierw mieć u siebie wszystkie produkty danej marki, żeby mieć prawo głosu, to jesteś absurdalny.

Słucham sobie tego po wielu latach i nadal się zastanawiam, jak można nagrać album tak mało znany, niemal nieznany, który jednocześnie wywrócił mój muzyczny świat do góry nogami:

Chodzi o jakieś "NightHawk" i "NightOwl'? Ja nawet nie wiem co to jest.

Oczywiście można sobie tłumaczyć, że "pomiary nie grają" tak jak niektórzy wierzą, że Ziemia jest płaska.