W sobotę rano wróciłam do pokoju Haiku Audio w hotelu Sobieski aby posłuchać Sola Indigo (piękna gałka 😍).
O niespodzianko, grał Sensei 211, ale słowo się rzekło, opiekun sali przełączył wzmacniacz na Sola. W tym momencie większość zgromadzonej publiczności wyszła z komentarzem, że wrócą jak będzie grała ponownie lampa 😉.
No i zagrał Sol. Najpierw jazzowy kawałek, potem, na moją prośbę, coś bardziej rockowego w klimatach @Rafał S - niestety nie potrafię podać tytułu ani wykonawcy. Kolumny te same czyli Klipsch Heresy III.
Było dobrze, wystarczająco dynamicznie, z mocą, ale bez prężenia muskułów. Zarówno głośniej, jak i ciszej. Trudno oceniać więcej aspektów w czasie tak krótkiego odsłuchu, w malutkim pomieszczeniu, wydaje się że w większym byłoby zdecydowanie lepiej. Trochę mi się dźwięk wydał ściśnięty.
Publiczność napierała więc podziękowałam i powróciła lampa 211. I w tym połączeniu było jednak więcej "powietrza" i swobody.
Oczywiście to tylko moje odczucia, ale ja jednak wolę lampy.