Skocz do zawartości

Muzyka klasyczna


RoRo

Recommended Posts

Co do Maxa Richtera i jego "Recomposed By Max Richter:Vivaldi The Four Seasons" to choć natknąłem się na to wydawnictwo,i mimo że ponoć był to "sukces",to ani przez myśl nie przyszło mi kupować tej płyty. No co można rekomponować w Czterech Porach? Żartowniś z tego Maksia...

Jednak z Olafurem i Alice Sarą to jednak rzecz odebrałem inaczej. Tu nie chodzi tylko o "cover",ale przede wszystkim o odmienne podejście realizacyjno- akustyczne. Alice Sara Ott,jako klasyczna pianistka (podobno jej Etiudy Liszta są najwyższej próby,jeszcze tego nie mam,ale foto załączam - można sobie powyobrażać jak gra),wykazuje się niemałą odwagą. Niektórzy klasyczni pianiści nie wyobrażają sobie pewnie gry w tak "brudnej" brzmieniowo rzeczywistości. A pachnie to jednak Chopinem,i to mocno...

Poza tym należy docenić wszelkie próby propagowania muzyki ambitnej podanej w ciekawej formie...byle nie robić z tego wydawnictw typu "The Best of Bach" albo "Chopin - Gold" czy inny chłam wydawniczy...

DSC01446.jpg

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Jednak z Olafurem i Alice Sarą to jednak rzecz odebrałem inaczej. Tu nie chodzi tylko o "cover",ale przede wszystkim o odmienne podejście realizacyjno- akustyczne. Alice Sara Ott,jako klasyczna pianistka (podobno jej Etiudy Liszta są najwyższej próby,jeszcze tego nie mam,ale foto załączam - można sobie powyobrażać jak gra),wykazuje się niemałą odwagą. Niektórzy klasyczni pianiści nie wyobrażają sobie pewnie gry w tak "brudnej" brzmieniowo rzeczywistości. A pachnie to jednak Chopinem,i to mocno......


No to ja się wyżalę- gdy pisałem tu o realizacjach (fantastycznie zrealizowanych) granych na Erardzie lub Pleyelu to cicho było....

No OK... Trza w takim razie posłuchać. Przekonałeś mnie. Gdyby Ona (Alice) Polką była na dokładkę...... Bo wiesz- Japońce grają Chopina po japońsku, Niemcy po niemiecku, itp.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

No to ja się wyżalę- gdy pisałem tu o realizacjach (fantastycznie zrealizowanych) granych na Erardzie lub Pleyelu to cicho było....



Cicho? Wiesz ile mnie ten zestaw wszystkich dzieł Chopina na instrumentach z epoki kosztował? Hi hi,wiesz,bo sam kupiłeś. Fakt - wydawnictwo warte każdej złotówki. Tylko kiedy to wszystko rzetelnie uda mi się przesłuchać? To już inny temat...

Wpszoniaku Drogi,nawet jak Ci się wydaje że nie ma odzewu na to co piszesz,to nie raz wpływasz na domowe budżety czytających Twe słowa.
No masz bajerę krótko mówiąc!
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Wpszoniaku Drogi,nawet jak Ci się wydaje że nie ma odzewu na to co piszesz,to nie raz wpływasz na domowe budżety czytających Twe słowa.
No masz bajerę krótko mówiąc!


No! Toś mnie uspokoił Milesie.. Wreszcie ktoś będzie ciutek biedniejszy ode mnie!
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie ja się zupełnie z Wami nie zgodzę. Telewizyjna transmisja? icon_mad.gif
To trzeba posłuchać w skupieniu na swoim zestawie. A nie tam... .
Ja mam tę płytę od długiego czasu i słuchałem wielokrotnie.
Pisałem, że nie jestem może koneserem, znawcą muzyki klasycznej, ale Vivaldi i "Cztery Pory Roku", to mój mały bzik.
I dlatego poleciłem tę rekompozycję. Dla mnie genialna rzecz, ale nie trzymajmy się schematów. Potraktujmy to bardziej swobodnie. Otwórzmy się.
Jest co rekomponować. I nie dlatego, że złe, ale że bardzo dobre. To moim zdaniem było duże wyzwanie i Richter wyszedł z tego zdecydowanie "z tarczą".
Ja lubię jazz i dużo go słucham. Dla mnie nie ma, że czegoś nie można, że obrazoburczo.
Jak będę chciał klasycznie i subtelnie, to posłucham wersji którą nagrali Nils-Erik Sparf i Drottingholm Baroque Ensemble albo Konstantego Andrzeja Kulki z Warszawską orkiestrą Filharmonii Narodowej (1975r.)
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

...Dla mnie genialna rzecz, ale nie trzymajmy się schematów. Potraktujmy to bardziej swobodnie. Otwórzmy się.
Jest co rekomponować. I nie dlatego, że złe, ale że bardzo dobre. To moim zdaniem było duże wyzwanie i Richter wyszedł z tego zdecydowanie "z tarczą".


Angelusie, zapytam tak-
czy równo oceniasz Mona Lisę Leonarda da Vinci i rekompozycję tego obrazu autorstwa Salwadora Dali?
Nie mogę się zgodzić z twierdzeniem, że należy rekomponować dzieła wielkie, a to dlatego, że małe są szanse poprawienia ich. Natomiast panu Richterowi mogę parę kompozycji zaproponować, bo bez jego ingerencji prawie nikt nie chce ich słuchać (da więcej satysfakcji, bo poprawienie złego jest trudniejsze).

Oczywiście dopuszczam możliwość złego ocenienia tego co z TV wysłuchałem, jednak będę się uparcie trzymał wersji, że to słabe kompozycje potrzebują pomocy a nie te genialne.

DSC01446.jpg

DSC01446.jpg

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie napisałem, że potrzebna była pomoc. Wręcz przeciwnie. Zmierzenie się z takim dziełem to wyzwanie i trzeba pokonać opory takich malkontentów jak Ty icon_biggrin.gif
Ale nie chcesz, nie słuchaj. Twoja strata (moim zdaniem).
Wiem, że nie lubisz odejścia od klasycznych kanonów, co pokazałeś wyraźnie w relacjach z Konkursu Chopinowskiego.
Lecz moim zdaniem tracisz nie wgłębiając się w tak świetną moim zdaniem muzykę.
To nie dyskredytowanie twórczości Vivaldiego, ale swoisty hołd dla niego.
Znów wrócę do jazzu. Jeśli wybitni muzycy zagrają standardy Beatlesów, Dylana, Stonesów, itp, to nie należy ich słuchać, bo cóż oni mogą poprawić w tych dziełach? Ale przecież nie o poprawianie tu chodzi, ale właśnie o własne spojrzenie na dane dzieło, na jego melodykę, rytmikę, proporcje.
Czy uważasz wówczas, że to jest poprawianie gdy Brad Mehldau zagra Radiohead inaczej? To genialne i to genialne.
Jeszcze raz apeluję, nie zamykaj się, tylko otwórz na nowe doznania.
Nikt tu nie twierdzi, że wersja Richtera jest lepsza niż oryginalna. Jest inna. Mnie sprawiła dużo radości, świetnie się bawiłem słuchając tego.
Tak samo słuchając "Yoshimi Battles the Pink Robots" w wykonaniu The Flaming Lips. Czy "Jazz Side Of The Moon" Sama Yahela.
Nie muszę chyba pisać jak wybitne dzieło wzięli na warsztat Ci muzycy. Uwielbiam obydwie płyty. I pierwowzór. Nie wartościuję tych wersji, bo na pewno nie o to w tym wszystkim chodzi.
A czy inni wykonawcy klasyki, już nie rekompozytorzy są tak dokładni, trzymają się reguł, nie interpretują po swojemu, nie zmieniają akcentów, nie dodają czegoś od siebie? Przecież lubisz wersję Biondi'ego i Europa Galante. Trochę daleko tam do purystycznych wersji, prawda?
I wytaczając najcięższe działo. A "Wariacje Goldbergowskie", czy inne wariacje na temat? To poprawianie? O to chodzi?
Czego nie należy słuchać, co gorsze?

Ja tu poważnie a Ty wstawiasz jakieś śmieszne obrazki.
Nie chcesz rekompozycji, posłuchaj autorskich dzieł Richtera. Nie uprzedzaj się.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz... Nie buntuję się gdy słucham kolejnej jazzowej interpretacji jakiejś kompozycji Gershwina, bo to jest wpisane w ich charakter. Piszę o innej interpretacji lub co najwyżej o improwizacji na bazie kompozycji. Takie "używanie" nut kompozytora jest zgodna z jego intencjami.
Ludwig van Beethoven sam pisał kadencje do swoich koncertów, co do jego czasu było prawem muzyków do wyimprowizowania. Uważał, że wszyscy inni tylko spaprają co on wymyślił. Szanować prawo mistrza (Beethovena) do decydowania o losie swoich kompozycji, czy nie szanować? Kompozycje klasyczne dają tyle swobody do regulowana tempa i dynamiki wg własnych odczuć muzyków, że wyczerpać je trudno.
Angelusie, muzyka to wspaniałe pole do uprawiania, odbierania, oceniania i... Kłótni. Kłóćmy się więc pięknie! Nie dyskutujemy tu o tym co się komu podoba lub nie, lecz o prawie kompozytorów do wykorzystywania innych kompozycji, zwłaszcza nieżyjących, do własnych celów (dla mnie marketingowych, a dla Ciebie artystycznych).
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

A czy inni wykonawcy klasyki, już nie rekompozytorzy są tak dokładni, trzymają się reguł, nie interpretują po swojemu, nie zmieniają akcentów, nie dodają czegoś od siebie? Przecież lubisz wersję Biondi'ego i Europa Galante. Trochę daleko tam do purystycznych wersji, prawda?
I wytaczając najcięższe działo. A "Wariacje Goldbergowskie", czy inne wariacje na temat? To poprawianie? O to chodzi?


Nie rozumiem... Bach skomponował wariacje goldbergowskie dla Johanna Gottlieba Goldberga. Nie miał prawa? Nie rozumiem kaj z tych dział strzelałeś...
Biondi? Wspaniały interpretator, który ani jednej nuty z oryginału nie zmienił. Kto wie czy Biondi nie jest bliższy oryginałowi w tempach niż ... No, np Kulka, albo Mutter?
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

No OK... Trza w takim razie posłuchać. Przekonałeś mnie. Gdyby Ona (Alice) Polką była na dokładkę...... Bo wiesz- Japońce grają Chopina po japońsku, Niemcy po niemiecku, itp.



W zasadzie mimo japońsko - niemieckich korzeni pani Ott, brzmi to i tak...skandynawsko!

Dodam jeszcze taką ciekawostkę dla miłośników brzmieniowych smaczków (zwłaszcza dla tych,co na lampach słuchają): występująca gościnnie na płycie skrzypaczka Mari Samuelsen gra na instrumencie opisywanym w książeczce jako Ex-Willemotte Stradivari . Te skrzypce swoim brzmieniem dreszcze wywołują!

I jeszcze cytat z meakultura.pl:

"Rozwój technologii w ostatnim dziesięcioleciu przyzwyczaił nas do bezbłędnych, czystych, wręcz „sterylnych” nagrań. Tymczasem Ólafur Arnalds postanowił udowodnić w swoim Chopinowskim projekcie, że potknięcia i pomyłki są czymś bardzo ludzkim – przede wszystkim dowodem podejmowanego ryzyka. Decydując się na wykorzystanie do nagrań zwykłego pianina, a nie najwyższej klasy fortepianu, Islandczyk przypomniał także, że polski kompozytor był genialnym improwizatorem, a ten nieco nonszalancki klimat improwizowania idealnie wpisuje się w atmosferę całego albumu.(...) Nie powiedziałabym, że najnowszy projekt Islandczyka, to album dla wielbicieli Chopina. The Chopin Project polecam przede wszystkim tym, którzy lubią niekonwencjonalne pomysły i skandynawski chłód muzyki Ólafura Arnaldsa."

Cytat

Panowie ja się zupełnie z Wami nie zgodzę. Telewizyjna transmisja? icon_mad.gif
To trzeba posłuchać w skupieniu na swoim zestawie. A nie tam... .
Ja mam tę płytę od długiego czasu i słuchałem wielokrotnie.



F1angel, po Twojej rekomendacji spróbuję tej muzyki. Aby nie utonąć w morzu rozmaitości każdy kieruje się określonym algorytmem ułatwiającym dokonywanie wyborów. Mam inne nagrania Maxa Richtera i lubię je. Mam wiele jazzowych interpretacji klasyki (głównie Chopina) i lubię je. Czemu mój algorytm odrzucił ten album? Przez słowo rekompozycja. Stanęło mi w gardle. Jakby napisali Cztery Pory na Jazzowo to bym kupił.
To nie uprzedzenia. Sam wiesz jak to jest - nie mamy w życiu tyle czasu by wszystko przesłuchać i ocenić. Nie raz pewnie odrzuciłeś wartościowe dzieło dokonując koniecznej selekcji, Mam na komodzie,w mojej poczekalni,kilka tuzinów płyt do przesłuchania. Same rarytasy. No czasu brakuje. A selekcjonuję ostro,dużo odrzucam. Tym bardziej cenię Wasze rekomendacje,wskazówki.podpowiedzi.

Trzy słowa na temat marketingu. Słowo marketing ma w naszych dyskusjach wydźwięk jednoznacznie pejoratywny. A to nie tak. Często marketing równy jest w naszym mniemaniu ładnej etykiecie naklejonej na chłam w celu jego sprzedaży. Dobrze,zgoda,tak jest na każdym kroku. Lecz dobre produkty również potrzebują marketingu by się sprzedać. Takie życie. Wspomniana w powyższym poście Anne Sophie Mutter grająca Cztery Pory Roku może być przykładem. Posiadam tą płytę i cóż - na każdej stronie okładki mamy zdjęcia pięknej skrzypaczki. Czy muzyka nie obroniła by się bez tego zabiegu?
Nie gańmy artystów za marketing. O ile umieją grać,rzecz jasna.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No właśnie. Bo Richter umie grać i komponować, co udowodnił w swoich autorskich kompozycjach.
Myślę, że w tym przypadku określenie "marketing" jest bardzo krzywdzące dla tego dzieła.
Właśnie gdyby Max nie napisał "rekompozycja" i zagrał to jako "Cztery Pory Roku" dopiero można by się przyczepić.
I na jazzowo też to nie jest ani na klasycznie, tylko nowocześnie i twórczo.
Dla mnie to piękna muzyka. A Wy "róbta co chceta". icon_wink.gif
A pieniędzy też nie oddaję. icon_biggrin.gif
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...
Usłyszałem wczoraj w Dwójce PR Trevora Pinnocka grającego miniatury klawesynowe Jean-Philippe Rameau i były to fantastyczne chwile. Ta muzyka brzmiała tak jakby...bo ja wiem - współcześnie! Rewelacja.

(Plus bycia laikiem w jakimś gatunku jest taki,że co rusz to "odkrywa się" oceany fantastycznej muzyki!)

Trzeba się będzie rozejrzeć za płytami Pinnocka grającego Rameau.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...
Nagrodę GRAMOPHONE w tym roku (najpoważniejsza nagroda płytowa) w kategorii "muzyka instrumentalna" otrzymała firma Sony Classic za trzy płytowy zestaw "Bach, Beethoven, Rzewski". Box zawiera: Wariacje Goldbergowskie Bacha, Wariacje na temat Diabellego Beethovena oraz wariacje autorstwa Frederica Rzewskiego "The People United Will Never Be Defeated". Wykonawcą jest Igor Levit, zdobywca licznych nagród muzycznych, mający na swoim koncie: w 2013 roku nagrodę BBC Music Magazine, w 2014 Newcomer of The Year, w tym samym roku the Royal Philharmonic Society's Young Artist Award, oraz nagrodę ECHO 2014 w kategorii Solowe Nagranie Roku. Jego nagranie 6 Partit Jana Sebastiana Bacha zostało uhonorowane nagrodą magazynu Gramophone - Disc of the Month. Sony Classical wydało też osobno utwory zawarte w nagrodzonym boxie, na przykład "The People United Will Never Be Defeated" Frederica Rzewskiego na odrębnej płycie.

DSC01446.jpg

DSC01446.jpg

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podczas ubiegłorocznego Konkursu Chopinowskiego moją sympatię jako komentator w studiu telewizyjnym zdobył pianista Paweł Kowalski. Podobały mi się jego barwne wypowiedzi poparte dużą erudycją.

W minionym tygodniu miałem okazję słuchać na żywo gry pana Pawła - powiem krótko: wspaniała sceniczna osobowość, wielka muzyczna przyjemność.
Teraz szukam nagrań ( łatwo nie jest...).

P.S. Kołysanka Komedy - choć czasem narzekam że zgrana do cna - w wykonaniu Pawła Kowalskiego była miodem lanym na moje serce.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 weeks later...
Są takie siostry- Katia i Marielle. A na nazwisko mają- Labeque. Ich sława rozpoczęła się wraz z nagraniem "Gershwin's Rhapsody in Blue", później przyszły sukcesy inne- a to Brahmsa "Hungarian dances", Dvoraka "Slavonic Dances Op. 46 & 72", Poulenca "Concerto for 2 Pianos"...
Wszystkie te znakomite nagrania na dwa fortepiany zostały zebrane w pakiet sześciu płyt- "Piano Fantasy".
Trzeba to mieć!

DSC01446.jpg

DSC01446.jpg

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie muszę Ci Milesie zazdrościć bo słuchałem Jej recitali parę razy z tej racji choćby, że jest koncertującą Panią profesor nadzwyczajną Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiego w Katowicach. A więc wizyty w studio PR Katowice, w Filharmonii czy sali Akademii są czymś naturalnym. Poza tym, że naprawdę posiada duże umiejętności to i dysponuje świetnym brzmieniem. Zawsze z Jej koncertów wychodziłem w pełni usatysfakcjonowany. Twoją wypowiedź Milesie uzupełnię fotką, choć w rzecsywistości wygląda lepiej niż na zdjęciach.

PS Jak się Pani Beata podobała?

DSC01446.jpg

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

PS Jak się Pani Beata podobała?



Drogi Wpszoniaku, Pani Beata podobała mi się bardzo: to piękna kobieta i świetna solistka.

Jeżeli chodzi o muzykę, to trzeba mieć na uwadze fakt, że tego wieczoru wykonany został koncert o ogromnym ciężarze emocjonalnym - II Koncert fortepianowy Wojciecha Kilara poświęcony jest pamięci o wydarzeniu niezwykle dramatycznym, choć jego wspomnienie zostało wielu z nas zohydzone przez konflikty polityczne. Tak czy siak Katastrofa Smoleńska to czarna karta w historii naszego kraju, a Wojciech Kilar opowiedział za pośrednictwem muzyki całą tą tragedię o wiele dobitniej niż co niektórzy krzykacze... Zatem trudno było w tym przypadku skupić się na aspektach czysto muzycznych - gęste,dramatyczne emocje wypełniły salę koncertową po brzegi.

Pozwolę sobie dodać taką prywatną obserwację, że Pani Beata twarzą w twarz wygląda jeszcze piękniej niż na fotografiach. Gdybym był jej dobrym znajomym (a nie jestem) rzekłbym krótko: -Beato,zwolnij "nadwornego" fotografa bo to partacz zwykły i urody Ci ujmuje!*

Jako dopełnienie owego wieczoru zakupiłem jeszcze dwie wydane przez DUX płyty Pani Beaty, a nawet sympatyczne autografy artystki zdobyłem, co wiąże się z małą anegdotą...



*Fotografowi owemu (czy to jeden, czy też może jest ich kilkoro) odpowiadam jeśli poczuł się urażony: ja tu w obronie kobiecej urody jako wartości najwyższej występuję!

DSC01446.jpg

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z Twoimi obserwacjami. Gdybym miał Panią Bilińską (z którą kiedyś zamieniłem słów kilka) rozpoznać p tych fatalnych fotografiach to... No trafiłbym zapewne pd jakiś inny "adres".

Koncert opisałeś zupełnie fantastycznie! Po koncercie na którym razem_ rząd w rząd, słuchać będziemy nie odważę się tu wrażenia zamieszczać... Będę Ciebie namawiał żebyś za siebie i za mnie recenzował.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks later...
Czekając wczoraj na małżonkę w handlowej okolicy zajrzałem do MM - a nóż jakieś nowe tytuły płyt do wyprzedaży dorzucili? No i faktycznie "dorzucili", bo sterty muzycznych wydawnictw eksponowane były w formie wyprzedaży koszowej. Ciężko przeglądać tytuły w takich warunkach, ale poświęciłem trochę czasu i wyłowiłem kilka ciekawych pozycji.

Z klasyki znalazłem dwa albumy Rafała Blechacza w repertuarze Chopinowskim: jeden z koncertami, drugi z polonezami. 13,99 za sztukę to trzeba brać.
Zdążyłem posłuchać przed snem koncertów fortepianowych i jestem bardzo zadowolony. Znawcą nie jestem, Chopina jak każdy Polak traktuję szczególnie i już. Punktem odniesienia w tym repertuarze jest dla mnie interpretacja Marty Argerich - po prostu jej wykonanie jest mi najlepiej znane.
Tak więc w moim czysto czuciowym odbiorze wykonanie Argerich (Argerich/ Dutoit/ Montreal Symphony Orchestra, 1999.EMI) przy wykonaniu Blechacza (Blechacz/ Semkow/ Royal Concertgebouw Orchestra 2009.DG) jawi się jako pełne blasku, oraz wiedzionego intuicją animuszu. Zaś gra Blechacza na tle gry Argerich jest dla mnie intelektualna i przemyślana. Zniuansowana i pełna smaczków interpretacyjnych. Ot,takie pierwsze wrażenie.

W każdym bądź razie płyty pianisty z Nakła nad Notecią polecam.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks later...
Widzę że do wątków radiowych mało kto zagląda, a już miłośnicy muzyki poważnej to w ogóle. Więc pewnie umknęło Wam, że w dwójce, słuchacze wybierają płytę na najbliższą niedzielę. Doradźcie na co głosować, bo może ta właśnie muzyka pojawi się w Wieczorze płytowym. No i oczywiście głosujcie sami.


http://www.polskieradio.pl/8/5745/Artykul/1708816/
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prof. Ewa Łętowska nie specjalnie kojarzy się z muzyką, podobnie ś.p. Stanisław Barańczak. A to źle, bo po za onieśmielającą mądrością i erudycją, łączy ich miłość do muzyki. Ostatnio przeczytałem recenzje, którą zamieszczam.

"Stanisław Barańczak słucha arcydzieł", Biblioteka Poetycka Wydawnictwa a5, tom 87, Kraków 2016. Wybór Ryszard Krynicki, ilustracje Wojciech Wołyński, posłowie Tomasz Cyz

DSC01446.jpg

Bez_wykonawcy_muzyka_jest_martwa..pdf

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wkleiłeś treść z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Only 75 emoji are allowed.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Poprzedni post został zachowany.   Wyczyść edytor.

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Utwórz nowe...