Filmy ostatnio obejrzane

[KrólKiczu]

A ja dziś obejrzałem 3 pierwsze odcinki "Dnia szakala". Fajny klimat i bardzo ciekawa muzyka. Może nie tak dobry jak pierwsza ekranizacja ale na pewno o kilka długości wyprzedza "dzieło" z Brucem Willisem. 

[audiowit]

Polecam 100 lat samotności na Netflix.

[rpm]

Czekam niecierpliwie na film na podstawie gry "Obcy - izolacja" , która wyszła bodajże jakieś 10 lat temu. Fajnie byłoby gdyby został oddany jak najwierniej. 

[maxredaktor]

Bylem w kinie z córką na filmie o Bobie Dylanie pt. "Kompletnie nieznany". Rozpoczyna się on w momencie przyjazdu Dylana do Nowego Jorku na początku lat 60. Poznajemy tamtejszą scenę folkowo-bluesową, festiwal w Newport, śledzimy znajomość Dylana (świetny Chalamet, który dobrze naśladował głos i zachowanie artysty, doskonale też śpiewał) z Petem Seegerem (równie dobry Edward Norton), Joan Baez i Johnnym Cashem. Kończy się zaś bodaj cztery lata później, kiedy na wspomnianym festiwalu "Dylan goes electric".

Bardzo dobrze mi się film oglądało, 2,5 godziny zleciało nie wiem kiedy. Polecam.

[Rafał S]

@maxredaktor A ja właśnie czytam biografię Dylana - "Ciągle w drodze" Howarda Sounesa. Też polecam.

[Artur Brol]

Coś rozrywkowego. Całkiem nieźle wyszło.

Edytowano 9 stycznia przez Artur Brol

[Dedal]

Sorry ale to lipa jest,  poszedłem z Żoną do kina bo była fanką pierwszej części. 

Liczyłem na zaskoczenie,  niestety było .... 

Edytowano 9 stycznia przez Dedal

[Artur Brol]

Ja zobaczyłem i mi się podobało.

Nie twierdzę że to jakiś hit, ale jako zabójca wolnego czasu, jak najbardziej się nadaje.

Są gorsze filmy😀

[Dedal]

Zapewne 

 

[maxredaktor]

17 godzin temu, Rafał S napisał:

@maxredaktor A ja właśnie czytam biografię Dylana - "Ciągle w drodze" Howarda Sounesa. Też polecam.

Widzę, że jest ona do kupienia na Amazonie, podobnie jak i kilkanaście innych pozycji o Dylanie. Nie miałem pojęcia, że jest ich tyle!

[Rafał S]

4 minuty temu, maxredaktor napisał:

Nie miałem pojęcia, że jest ich tyle!

Jest. Kiedyś czytałem inną. Wydaje mi się, że była to "Dylan: Droga bez końca" Clintona Heylina. W każdym razie, pamiętam, że czytając miałem podobne odczucia, co teraz: podziw dla Dylana jako twórcy i silną niechęć do niego jako człowieka (szczególnie, jeśli chodzi o lata 60-te i 70-te).

 

[maxredaktor]

W filmie też w pewnym stopniu oddano.

Edytowano 10 stycznia przez maxredaktor