Skocz do zawartości

Perły melomana: czyli trudno dostępne i wartościowe płyty CD/LP, które mamy w swojej kolekcji.


Recommended Posts

Prawie każdy meloman je ma: płyty rzadkie, trudno dostępne a przez to najczęściej drogie. Słowem - z punktu widzenia kolekcjonera - niezwykle wartościowe.

Na dobry początek płyta, o której w innej rubryce już przy jakiejś okazji krótko wspominałem, a która dumnie zdobi moją półkę i do tematu idealnie pasuje:

Barre Phillips - Three Day Moon

EB9CB1C7-3802-4FDE-9876-FE02A3CC57FC.thumb.jpeg.7a16433ba1f838689ee3fe9c89fd0e3e.jpeg

Płyta CD rzadka (na tym nośniku wydana oficjalnie tylko raz). Na LP do kupienia bez problemu, choć też drogawa. W dniu dzisiejszym, za pośrednictwem globalnych kanałów sprzedaży, wydanie na CD oferuje na świecie tylko jeden sprzedawca za kwotę około £63 z transportem.

A muzyka? To niezła dawka psychodelicznego jazzu, którego akcja dzieje się w przestrzeni o nieograniczonym horyzoncie zdarzeń. Uważny i skupiony na muzycznym przekazie słuchacz zaczyna lewitować w wykreowanym przez muzyków świecie czasem popadając w stan podobny do płytkiej hipnozy: po zakończeniu płyty dobrze jest powoli otworzyć oczy i przez chwilę pozostać na miejscu aby w tym czasie zorientować się w domowej przestrzeni i na nowo wejść w fizyczną relację z realnym ziemskim światem.

 

Format: CD

Label: ECM Records

Data nagrania: Marzec, 1978r.

Studio: Talent Studio, Oslo

Wszystkie utwory skomponowane przez Barre Phillips

Lista utworów:

"A-i-a" - 9:41

"Ms. P." - 4:59

"La Folle" - 5:18

"Brd" - 8:38

"Ingul-Buz" - 3:58

"S. C. & W." - 9:27

Skład:

Barre Phillips - bass

Terje Rypdal - gitara, syntezator gitarowy, organy

Dieter Feichtner - syntezator

Trilok Gurtu - tabla, instrumenty perkusyjne

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Unikatowym Numerem Jeden jest ten album (w idealnym stanie): https://www.discogs.com/release/7098290-Various-Spotkania-Zamkowe-Śpiewajmy-Poezję

Innym to zbiór koncertów na trąbkę (wydanie włoskie, zresztą w idealnym stanie): https://www.discogs.com/release/25296229-Georg-Philipp-Telemann-Franz-Xaver-Richter-Giuseppe-Torelli-Johann-Nepomuk-Hummel-Concerti-per-tromb - nie istniał w Discogs do czasu dodania go przeze mnie.

Tego też nie było na Discogs: https://www.discogs.com/release/25549129-Johann-Sebastian-Bach-Olgerwerk-im-Michel-Folge-2

To nagranie: https://www.discogs.com/release/5896755-GF-Haendel-Joachim-GrubichWarsaw-Philharmonic-Chamber-Orchestra-Director-Karol-Teutsch-Organ-Concert jest dla mnie wyjątkowe z innego powodu, doskonałości wykonania i nagrania.

Płyta zawierająca utwory muzyki dawnej, dla mnie cenna: https://www.discogs.com/release/8589245-Chifonia-Od-Średniowiecza-Do-Monteverdiego-Du-Moyen-Age-À-Monteverdi

To tak w kilku słowach.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 lat temu kupiłem gramofon bo… używane analogi były dużo tańsze od używanych CD. Na giełdach wyłapywałem perełki w dobrym stanie nawet  poniżej 10zł. Potem wszystko się zaczęło zmieniać aż doszło do sytuacji, którą obserwujemy od jakiegoś czasu gdy winyle są średnio dwukrotnie droższe od płyty CD. Jakiś czas temu dałem Teściowi gramofon i wszystkie płyty bo utrzymywanie dwóch systemów, LP i CD, uznałem za ekonomicznie bezzasadne. Nigdy nie byłem też freakiem winylowego brzmienia więc przyszło mi to z pewną łatwością.

Ale… wpisy takie jak powyżej kolegi @Highlander_now przypominają mi brutalną prawdę: gro wybitnych pozycji w dalszym ciągu dostępnych jest jedynie na winylach. Oczywiście jest też odwrotnie. Czyżby znowu bodziec do powrotu do płyt analogowych i dwóch systemów jednocześnie? Sam nie wiem…

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dalszym ciągu można znaleźć pozycje niespotykane, a również wybitne za psie pieniądze. Niedawno przejrzałem najbliższy hotelu antykwariat w Mediolanie i znalazłem jedną z ww perełek za ... 3€.

Brzmienie winylu ma jedną z podstawowych zalet. Zauważyła to także moja małżonka. Nie jest męcząca. Zasługą jest w tym momencie po stronie miksowania płyt winylowych z dużą dynamiką. Muzyka ze strumienia lub CD jest bardzo często stale głośna, z małą dynamiką, przez to męcząca. Z początku wydaje się atrakcyjniejsza, ale szybko męczy. Cichsze i głośniejsze partie z winyli brzmią bardziej naturalnie, brzmią jak natura. Stąd gwar dużego miasta jest też tak męczący.

Edytowano przez Highlander_now
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwsze wydania CD „odziedziczyły” po płycie winylowej dwie dla mnie bardzo istotne cechy: długość nagrania oraz „winylowy” dźwięk. Kiedyś CD trwały 30-45 minut (w praktyce najczęściej 37-42 minuty) i miały dźwięk „analogowy” (oczywiście zapisany w formie cyfrowej (AAD)). Przykłady: Zbigniew Seifert - Man of The Light, Tomasz Stańko & Adam Makowicz -Unit itp.

Płyta CD umożliwia prawie 75-minutowy zapis co bez względu na to jak bardzo muzyka nas zachwyca („attention span” większości słuchaczy to około 45-50 minut skupionego słuchania), to po przekroczeniu pewnego czasu najczęściej zaczynamy tracić skupienie, kręcić się, niecierpliwić i uciekać myślami. To miedzy innymi dlatego w filharmoniach robi się przerwy gdy „set” trwa dłużej niż 45-50 minut (są oczywiście nieczęste wyjątki, jak np. Requiem Verdiego, którego przerwać nie można).

Płyty CD mają często jeszcze jedną wadę wynikającą paradoksalnie z ich „przewagi” nad LP: materiał jest wpychany na siłę aby wykorzystać stosunkowo dużą pojemność płyty i najczęściej kilka kawałków jest po prostu wyraźnie słabszych (podczas selekcji na 45-minutowy analog wylądowałyby w koszu jako odrzuty z sesji).

Nie trzeba odtwarzać z winyli aby mieć dźwięk przyjemny dla ucha. A co do dynamiki, to akurat LP wypada od CD dużo gorzej (ograniczenia techniczne). Oczywiście gdy nagranie na CD nie zepsute nieudanym remasterem…;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, sonique napisał:

Pierwsze wydania CD

Czy zdarzyło Ci się kiedyś, że stare CD (oryginały z lat 80-tych) mimo braku rys nie wczytywały się / przeskakiwały w związku z procesami chemicznymi starzenia się wierzchniej warstwy? Mój Cyrus jest dość czuły i potrafi niekiedy zastrajkować przy albumach z początku lat 90-tych. Twój CXC (z tego, co pamiętam) radził sobie lepiej, ale pewnie i on ma swoje granice.

Edytowano przez Rafał S
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Rafał S napisał:

Czy zdarzyło Ci się kiedyś, że stare CD (oryginały z lat 80-tych) mimo braku rys nie wczytywały się / przeskakiwały w związku z procesami chemicznymi starzenia się wierzchniej warstwy? Mój Cyrus jest dość czuły i potrafi niekiedy zastrajkować przy albumach z początku lat 90-tych. Twój CXC (z tego, co pamiętam) radził sobie lepiej, ale pewnie i on ma swoje granice.

Napiszę o poprzednim odtwarzaczu CD czyli Denon DCD 1550ar bo CA CXC mam dopiero drugi miesiąc i tutaj na kilkadziesiąt przesłuchanych płyt nie wczytał jednej (włożona ponownie i testowo kilka kolejnych razy poszła bez problemu) a na kolejnej jednej przeskoczył (wada płyty: głęboka rysa na ostatnim utworze).

Na Denonie zaś (który pod koniec życia był kapryśny), zdarzyło mi się (i to wiele razy), że nowe płyty (mniej niż 20-to letnie) nie odtwarzały się poprawnie i przeskakiwały (czasami tak często, że kompletnie uniemożliwiało to jakikolwiek odsłuch) a stare (z lat 80-tych) chodziły bez większych problemów… A więc zaobserwowałem coś odwrotnego…:)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 2.01.2023 o 12:07, sonique napisał:

nie masz czasem Rafale jakiejś „perełki” na półce, którą chciałbyś szerszej gawiedzi pokazać? Wyczuwam podskórnie, że jesteś absolutnie idealnym adresatem dla takowego pytania;)

Dzięki, ale szczerze, to nie wiem. Raczej niczego nie mam. Nigdy nie interesowałem się tą kwestią, W dawnych czasach pozbyłem się nieremasterowanych wydań CD, bo na moim starym Denonie szumiały. Mam niemal wyłącznie nowsze rzeczy i remastery. Jest wśród tych nowszych pewnie trochę płyt rzadkich, ale raczej w tym sensie, że to mało znani wykonawcy (jazzowi czy bluesowi), album wyszedł w skromnym nakładzie i nikt go nie wznawiał, bo odbiorców brak. Kupiłem na zasadzie bycia jedynym zainteresowanym. Reszta świata nie chciała tego w ogóle słuchać. Więc i przybliżać nie warto. ;) 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Rafał S napisał:

 Więc i przybliżać nie warto. ;) 

Myślę, że warto. Od tego jest ten wątek. Poza tym kilka razy mnie już zainspirowałeś, więc ja na Twoim miejscu bym się nie poddawał. Jest też gros użytkowników czytających a nie udzielających się. Pisz też z myślą o nich…:)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 2.01.2023 o 10:28, sonique napisał:

Pierwsze wydania CD „odziedziczyły” po płycie winylowej dwie dla mnie bardzo istotne cechy: długość nagrania oraz „winylowy” dźwięk. Kiedyś CD trwały 30-45 minut (w praktyce najczęściej 37-42 minuty) i miały dźwięk „analogowy” (oczywiście zapisany w formie cyfrowej (AAD)). Przykłady: Zbigniew Seifert - Man of The Light, Tomasz Stańko & Adam Makowicz -Unit itp.

Płyta CD umożliwia prawie 75-minutowy zapis co bez względu na to jak bardzo muzyka nas zachwyca („attention span” większości słuchaczy to około 45-50 minut skupionego słuchania), to po przekroczeniu pewnego czasu najczęściej zaczynamy tracić skupienie, kręcić się, niecierpliwić i uciekać myślami. To miedzy innymi dlatego w filharmoniach robi się przerwy gdy „set” trwa dłużej niż 45-50 minut (są oczywiście nieczęste wyjątki, jak np. Requiem Verdiego, którego przerwać nie można).

Płyty CD mają często jeszcze jedną wadę wynikającą paradoksalnie z ich „przewagi” nad LP: materiał jest wpychany na siłę aby wykorzystać stosunkowo dużą pojemność płyty i najczęściej kilka kawałków jest po prostu wyraźnie słabszych (podczas selekcji na 45-minutowy analog wylądowałyby w koszu jako odrzuty z sesji).

Nie trzeba odtwarzać z winyli aby mieć dźwięk przyjemny dla ucha. A co do dynamiki, to akurat LP wypada od CD dużo gorzej (ograniczenia techniczne). Oczywiście gdy nagranie na CD nie zepsute nieudanym remasterem…;)

Owa maksymalna długość zapisu na płytach CD jest wymuszona, jak głosi legenda przez Herberta von Karajana (który był obecny w tamtym czasie "wszędzie"). Chodzi o możliwość zapisu na jednej płycie IX Symfonii Beethovena. Nie wiem jak to ma się do rzeczywistości, ale Dziewiąta rzeczywiście mieści się na jednym CD. Zresztą także na jednym krążku winylowym, upchanym do granic możliwości. W przypadku winylu jest jednak przerwa. Trzeba wstać, podnieść ramię, zatrzymać talerz i przełożyć płytę na drugą stronę.

Ponieważ mamy wątek o nagraniach wyjątkowych, to wspomnę tu o nagraniu Dziewiątej z Koncertu na rzecz Forum Obywatelskiego w Czechosłowacji. Rok 1990.

https://www.discogs.com/release/12747958-Czech-Philharmonic-Orchestra-Ludwig-van-Beethoven-Czech-Philharmonic-Chorus-Symphony-No-9-A-Concert-

Jest to popularna płyta, ale jej wartość ma dla mnie inny wymiar. Jest świadectwem czechosłowackiej (wówczas jeszcze nie było osobnych Czech i Słowacji) drogi do wolności. Tak innej niż nasza rodzima. Innej, bo tam był Vaclav Havel. Ponadto to był Koncert artystów przybyłych z różnych krajów wolnej Europy z powrotem do Czechosłowacji po wygnaniu w 1968 roku. Bardzo symboliczne wydarzenie na zupełnie innej płaszczyźnie i poziomie. I ten repertuar.

P.S. Płyta oczywiście znalazła w 1990 roku swoje miejsce na półce. To jedna z najstarszych płyt CD w kolekcji. DR poszczególnych części: 14, 15, 17, 14. Jeszcze nie zepsuta.

Edytowano przez Highlander_now
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś odkryta: https://www.discogs.com/release/5497879-Pierre-Cochereau-Organ-Music-From-Notre-Dame można posłuchać jak brzmiały organy w Katedrze Notre Dame w Paryżu. Jak potężny to był instrument. Ponowna inauguracja, wraz z otwarciem Katedry, ma się odbyć w kwietniu 2024 roku po ich odrestaurowaniu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 godziny temu, Highlander_now napisał:

Nowa (2010 r.) płyta, ale gra i to bardzo przyzwoicie: https://www.discogs.com/release/2741232-Chet-Baker-Chet

Piękna płyta. U mnie - bez wartości dodanej, także ja słuchałem „na lenia”;)

Dzięki za przywołanie tego nagrania bo tak mnie zaciekawiło, że spędziłem z nim kilkadziesiąt magicznych minut. I z pewnością wrócę. Zbiegło się w czasie z inną rekomendacją jednego z moich kolegów dotyczącą pewnej płyty Billa Evansa z podobnego okresu. Wszystko się pięknie zsynchronizowało…

Ja rzadko schodzę w tym bezkresnym Muzycznym Rowie Mariańskim na głębokość lat 50-tych. Moje standardowe zanurzenie to od 1969r wzwyż, ale najczęściej nie wynurzam się  powyżej 1985r…;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, sonique napisał:

Piękna płyta. U mnie - bez wartości dodanej, także ja słuchałem „na lenia”;)

Dzięki za przywołanie tego nagrania bo tak mnie zaciekawiło, że spędziłem z nim kilkadziesiąt magicznych minut. I z pewnością wrócę. Zbiegło się w czasie z inną rekomendacją jednego z moich kolegów dotyczącą pewnej płyty Billa Evansa z podobnego okresu. Wszystko się pięknie zsynchronizowało…

Ja rzadko schodzę w tym bezkresnym Muzycznym Rowie Mariańskim na głębokość lat 50-tych. Moje standardowe zanurzenie to od 1969r wzwyż, ale najczęściej nie wynurzam się  powyżej 1985r…;)

To polecam jeszcze to: https://www.discogs.com/release/2205223-Miles-Davis-Ascenseur-Pour-LÉchafaud-Lift-To-The-Scaffold

Materiał jeszcze starszy o jakieś dwa lata. W tych latach to był akurat przełom, gdy część nagrań była jeszcze jednokanałowa, część już stereofoniczna. Muzyka z filmu "Windą na szafot", nagrana wówczas, jest mono.

24 minuty temu, DiBatonio napisał:

I to wszystko na systemie stereo hifi w domu?

Nie sądzę.😉

Prawie 400 W na kilkunastu metrach kwadratowych daje pewną namiastkę. 😉

Poza tym samo nagranie, ustawienie mikrofonów, zmiksowanie tego sporo waży przy takim późniejszym odsłuchu. W tym nagraniu jest to zrobione dobrze, choć polski duet (chyba małżeństwo), J.Urbański, K Urbańska robili to znakomicie. Jeżeli kiedyś trafi Wam się płyta nagrana przy Ich współudziale to możecie być pewni znakomicie oddanej akustyki pomieszczenia i pięknej panoramy. Nagrywali w połowie lat siedemdziesiątych.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

46 minut temu, Highlander_now napisał:

Dużo dobrego o niej słyszałem ale czy ją samą? Szczerze nie pamiętam. Trzeba będzie to sprawdzić. Starocie są „so sweet”…;) Dzięki!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niegdyś płyta rzadka teraz to już ewenement. Mianowicie płyta nagrana w technice Half Speed Mastering.

https://www.discogs.com/release/8646524-Handel-Concertos-No2456-For-Organ-And-Orchestra

Kiedyś zaczęto próbować poprawiać tworzenie płyt "matek" w tłoczniach. Powszechna była Direct Metal Mastering, ta druga HSM metoda nacinania płyty wzorcowej, "matki", z połową normalnej prędkości była dość rzadką. W technice analogowej było to w sumie dość proste, choć znacząco wydłużało czas tworzenia "pierwszej" płyty. Podczas nacinania owej płyty, przyszła matryca obracała się nie z prędkością 33 i ⅓ obrotu na minutę, a 16 i ⅔ obrotu na minutę. Zyskiwano wówczas precyzyjniejsze nacięcie dla wysokich częstotliwości.

Inną ciekawostką tej płyty jest jej pochodzenie, Rumunia w drugiej połowie lat osiemdziesiątych dysponowała tą technologią.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, sonique napisał:

Jest na TIDAL. Ciekawe, czy rippowana dwa razy wolniej;)

Aby było ciekawiej to płyta wyraźnie nie jest czarna, jest szara. Pierwsza i ostatnia kolorowa (nieczarna) płyta w kolekcji. 😉

Generalnie ciekawostka, bo w istocie nie wyróżnia się jakością rejestracji i odwzorowania na płycie. Polska rejestracja z 1975 roku https://www.discogs.com/release/5896755-GF-Haendel-Joachim-GrubichWarsaw-Philharmonic-Chamber-Orchestra-Director-Karol-Teutsch-Organ-Concert bije ją na głowę. Dzieło duetu: J.Urbański, K Urbańska. Bez DMM czy HSM słychać pięknie całe pasmo orkiestry i organów. Ponadto świetnie oddana akustyka kościoła we Fromborku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Interesująco piszesz. Cieszę się, że znajdujesz na to czas i ochotę (rzadkość na forum w rubrykach muzycznych). Bardzo lubię takie ciekawostki i smaczki. Tym bardziej, że… kto to wie… może i skuszę się wreszcie na kupno gramofonu?… (darowanego Teściowi nie wypada mi odbierać…).

Urodziłem się w takim momencie istnienia naszej cywilizacji, że jako bardzo młody ale już oddany słuchacz miałem do czynienia zarówno z LP jak i wczesnymi i bardzo nielicznymi jeszcze CD (o MC nie wspominam). Przyznam zatem, że zapach, wygląd, i ogólnie mówiąc aura płyt analogowych przemawia do mnie najmocniej. W domu rodzinnym było i wciąż jest ich setki.

To co chcę powiedzieć to to, że coraz częściej mnie martwi - a Ty to zmartwienie wyjątkowo udanie podsycasz - brak niektórych naprawdę ciekawych pozycji w świecie nośników cyfrowych (o streamingu nie wspominając). Czyli kolejny argument „za” winylem.

Póki co, mój obecny rozkład muzycznych zainteresowań (90% jazz, 3% muzyka „rozrywkowa”, 7% muzyka poważna) pozwala mi ograniczyć się wyłącznie do CD i nie cierpieć zbytnio z tego powodu. Jednak już dzisiaj wiem, że za jakiś czas ulegnie to diametralnej zmianie. Muzyka klasyczna bowiem rozpycha się coraz bardziej i jeżeli zakończę swój żywot w przewidzianym statystyką momencie, lub później - to zdecydowanie wysunie się ona na prowadzenie. A wtedy biada mi: zbyt wiele znakomitych pozycji jedynie na winylach… Zastanawiam się czasem czy już dzisiaj nie zacząć troszczyć się o przyszłość i rozpocząć zbieranie…;)

Edytowano przez sonique
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 13.01.2023 o 13:20, sonique napisał:

Interesująco piszesz. Cieszę się, że znajdujesz na to czas i ochotę (rzadkość na forum w rubrykach muzycznych). Bardzo lubię takie ciekawostki i smaczki. Tym bardziej, że… kto to wie… może i skuszę się wreszcie na kupno gramofonu?… (darowanego Teściowi nie wypada mi odbierać…).

Urodziłem się w takim momencie istnienia naszej cywilizacji, że jako bardzo młody ale już oddany słuchacz miałem do czynienia zarówno z LP jak i wczesnymi i bardzo nielicznymi jeszcze CD (o MC nie wspominam). Przyznam zatem, że zapach, wygląd, i ogólnie mówiąc aura płyt analogowych przemawia do mnie najmocniej. W domu rodzinnym było i wciąż jest ich setki.

To co chcę powiedzieć to to, że coraz częściej mnie martwi - a Ty to zmartwienie wyjątkowo udanie podsycasz - brak niektórych naprawdę ciekawych pozycji w świecie nośników cyfrowych (o streamingu nie wspominając). Czyli kolejny argument „za” winylem.

Póki co, mój obecny rozkład muzycznych zainteresowań (90% jazz, 3% muzyka „rozrywkowa”, 7% muzyka poważna) pozwala mi ograniczyć się wyłącznie do CD i nie cierpieć zbytnio z tego powodu. Jednak już dzisiaj wiem, że za jakiś czas ulegnie to diametralnej zmianie. Muzyka klasyczna bowiem rozpycha się coraz bardziej i jeżeli zakończę swój żywot w przewidzianym statystyką momencie, lub później - to zdecydowanie wysunie się ona na prowadzenie. A wtedy biada mi: zbyt wiele znakomitych pozycji jedynie na winylach… Zastanawiam się czasem czy już dzisiaj nie zacząć troszczyć się o przyszłość i rozpocząć zbieranie…;)

Stara płyta, w ogóle płyta winylowa, wielu kojarzy się z charakterystycznymi trzaskami. To tak jak spacer w deszczu. Wydaje się, że może być tylko mokro i nieprzyjemnie, a może po prostu trzeba się tylko odpowiednio przygotować?

Nie trzeba wiele inwestycji, jak na sprzęt audio, aby nie doświadczać tych nieprzyjemnych efektów. Po pierwsze trzeba sobie zdać sprawę skąd owe trzaski pochodzą. Najczęściej z zaniedbanej płyty. Gdy jest ona nienowa "N", tylko nawet "EX" to po bliższym obejrzeniu (ja zwracam płyty, które nie spełniają opisanego stanu - nie ma z tym problemu w przypadku przedsiębiorców; zresztą nowe też zwracam, znacznie częściej, współczesne b.często są niedbale zrobione) okazuje się, że wystarczy ją umyć w ręcznej myjce w odpowiednio spreparowanym płynie. Ponadto sporo "trzasków" może pochodzić od elektryczności statycznej - do tego są płyny, ściereczki, cała winylowa higiena (za niewielkie pieniądze). Do tego trzeba zainwestować we wkładkę do gramofonu, sam gramofon również, ale o tym za chwilę, która nie tylko odczyta więcej niż to czyniły wkładki ze szlifami historycznymi (sferyczny, eliptyczny - to są stare, popularne i tanie szlify) lecz ponadto nie będą nadmiernie zużywać tych starych płyt (to już będzie poważniejszy zakup; na pewno kilku tysięcy złotych, wkładka i gramofon). Gramofon musi mieć ramię z możliwością regulacji jego wysokości, ma to wpływ na parametr określany jako VTA (złe ustawienie tego kąta może mieć istotny wpływ na precyzyjne szlify współczesnych wkładek). Wkładka powinna być typu MC i raczej nie za 1000 zł, trzeba mierzyć wyżej. Koniecznie z igłą z zaawansowanym szlifem - te znacznie mniej zużywają płyty i lepiej je jednocześnie odczytują (sięgają tam, gdzie historyczne szlify nie docierały). Wymagają niestety dość precyzyjnego ustawienia i odpowiedniego przedwzmacniacza, przynajmniej obsługującego wkładki MC, a najlepiej pozwalającego dopasować parametry do wkładki (rezystancję wejściową i pojemność wejściową przełączniczkami). Wartość przewieszenia (każdy porządny producent podaje tę wartość, tych co tego nie podają odrzucamy od razu w wyborze gramofonu), ciężar efektywny ramienia i jednocześnie minimalną i maksymalną masę wkładki z headshellem (też powinny być podane przez producenta gramofonu) - czasem wkładkę, dokładnie headshell trzeba dociążyć w związku z tym. Później z godzinę "zabawy" z ustawianiem takiej nowej wkładki, za pomocą płyty testowej do ustawiania wkładek oraz szablonu (można samemu wydrukować lub dostaniemy z płytą testową). Headshell powinien być wymienny, wg mnie. Znacznie to skraca czas podmiany wkładki. Ustawia się tylko przeciwwagę, azymut (do tego w Chinach kupuje się przyrządzik za góra 20zł - lub w Polsce za kilkadziesiąt, kilkaset złotych) i antyskating. Płyta testowa może być potrzebna - to w ogóle bardzo przydatna rzecz dla każdego posiadacza gramofonu. Gdy mamy już ustawioną wkładkę z ramieniem, także sprawdzoną ich częstotliwość rezonansową - też sprawdzamy za pomocą płyty testowej (powinna być poniżej częstotliwości akustycznych; najczęściej 8 do 12 Hz) to zostaje już sam miód.

Teraz tylko higiena płyt, słuchanie i radość.

Co do higieny to uważam, że myjkę trzeba mieć własną. Ręczną, mokrą ze szczoteczkami z koziej sierści, nie polecam chwalonej na forach firmy Knosti (ze swojej wydłubałem tylko szczoteczki i resztę wyrzuciłem, niszczy naklejki na płytach). Płyn do mycia i jednocześnie przecierania płyt robi się samemu z łatwo dostępnych, tanich składników.

Generalnie można się trochę czegoś nauczyć. Polecam.

Edytowano przez Highlander_now
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj ciekawostka z akcentem polskim.

https://www.discogs.com/release/10939413-Antonio-Vivaldi-Stuttgarter-Kammerorchester-Karl-Münchinger-Die-Vier-Jahreszeiten

Jedno nazwisko zapewne znane, ale nie o to chodzi. Nagranie jest bardzo ładne technicznie. W należytych momentach pięknie słychać kontrabasy. Niekiedy tylko taki "czający się bas" jak to nazywam, jakby zaraz miał się odezwać, na razie tylko pomrukuje. Po prostu DECCA.

Edytowano przez Highlander_now
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...

Mam nadzieję, że mieszczę się w wątku. Dzisiaj płyta nie tyle unikatowa, ze względu na dostępność co bardzo subiektywną rzecz, wykonanie.

https://www.discogs.com/release/5013233-Vivaldi-Solisten-Ensemble-Vocal-Instrumental-De-Lausanne-Michel-Corboz-Gloria-Kyrie-Credo

Piękna instrumentarium, chór i odtworzenie działa mistrza Vivaldiego. Płyta bez mała pięćdziesięcioletnia, grająca jak nowa. Świetnie nagrana z ogromną dynamiką (do niemal 50 dB) oddającą zamierzenia kompozytora i dyrygenta.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wkleiłeś treść z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Only 75 emoji are allowed.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Poprzedni post został zachowany.   Wyczyść edytor.

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Utwórz nowe...