Skocz do zawartości

Belfer54

Uczestnik
  • Zawartość

    3 458
  • Dołączył

  • Ostatnio

Posty napisane przez Belfer54

  1. Gambeat  ciekawy artykuł, choć na ten temat już trochę powiedziano i napisano, m.in. na forach specjalistycznych. Sprzęt vintage ma wśród osób zajmujących się audio wielu zwolenników i przeciwników. Szczególnie rozbudza on emocje grona osób „mocniej” zaangażowanych w sprawy audio niż tzw. przeciętny użytkownik sprzętu grającego.

    Niewątpliwie istotne są aspekty sentymentalne tego zagadnienia, które szczególnie ujawniają się wśród osób, które w latach 70-80 miały do czynienia ze sprzętem audio, również z tym z tzw. wyższej półki.

    Zwolennicy tzw. sprzętu vintage powiedzą i będą mieli rację, że na sprzęcie produkowanym w tamtym okresie nie oszczędzano. Zresztą autor artykułu wspomina o tym. Firmy produkujące w tamtym okresie sprzęt audio wyposażały swoje produkty w komponenty z jak najwyższej półki. To w efekcie powodowało, że sprzęt taki  nie był tani. A jednocześnie dzięki temu żywotność tego sprzętu była znacznie dłuższa o walorach dźwiękowych nie wspominając.

    Oczywiście nie oznacza to tego, że produkowany obecnie sprzęt wykonywany   jest z mniejszą dbałością. Jednak w znacznej mierze od wielu lat mamy do czynienia ze znacznymi oszczędnościami czynionymi przy produkcji sprzętu klasy tzw. popularnej.  Jak wielokrotnie powtarzają zwolennicy sprzętu vintage, obecnie księgowi firm produkujących sprzęt audio szukają oszczędności , co w efekcie odbija się na jakości, żywotności sprzętu i jego walorach dźwiękowych. Inaczej przedstawia się sytuacja ze  sprzętem aspirującym do miana sprzętu klasy hi-fi lub hi-end. Tutaj widoczna jest większa dbałość o jakość stosowanych komponentów, jego wyposażenie, wygląd. Choć niestety z tym pierwszym bywa różnie.

    Osobiście nie jestem zdecydowanym zwolennikiem sprzętu vintage, choć nie ukrywam, że trochę się tego typu sprzętu przez moje systemy przewinęło i nadal przewija. I nie odgrywa tu istotnej roli kwestia li tylko sentymentu, ale również wygląd – te piękne wskaźniki , popularnie nazywane wycieraczki, drewniane obudowy, itp.  Ważne są też walory dźwiękowe.

    Niestety moda na sprzęt  vintage spowodowała, że jego wartość z dnia na dzień rośnie.  A ceny sprzętu oferowanego przez handlarzy wręcz są piramidalnie wysokie. Niechlubnymi przykładami wręcz nieprzyzwoitego windowania cen są wymienienione przez autora artykułu firmy. Jedną z nich mieliśmy okazje z RoRo odwiedzić. 

     

    p.s. Kolego audiocash tak szczerze powiedziawszy, to nie bardzo wiadomo o co chodzi w Twojej wypowiedzi. Mógłbyś się odrobinę wysilić jak na pierwszy wpis na Forum.

  2. Tomek zmontowanie, wykonanie własnoręcznie sieciówki nie jest tak skomplikowane. Jak widzisz Wpszoniak i ja kilka kabelków zrobiliśmy.

    Ostatnio robiłem kable zasilające na przewodzie Melodiki. Szczerze powiedziawszy to Wojtek mnie trochę zainspirował tym Neotechem. Inna sprawa, że Roman ma rację. Niestety trafiają się podróby chińskie. Obok Oyaide często na rynku występują podróbki Furutecha.

  3. Też jestem podobnego zdania jak Koledzy wyżej. Zrobienie własnoręcznie kabla daje dużą satysfakcję. :) Można dobrać długość, komponenty wg własnej koncepcji. Zrobiłem kilka sieciówek w życiu, kiedyś nawet eksperymentowałem z kablami miedzianymi solid-core. Zresztą dużą część z nich do dziś używam właśnie do zasilania listew.    

  4. Jarek też mam takie informacje na temat głośników kupowanych przez firmę Totem. Tak, czy inaczej Totem potrafił na takich głośnikach zrobić wspaniałe kolumny.

    W kontekście tego jestem ciekaw jak wypadały np. montowane przez wiele osób na bazie tych głośników, kupowanych w fabryce klony kolumn Totem Mite. Niestety żadnego z klonów nie słuchałem. Z tego co mi mówiono zwrotnica była wzorowana na zwrotnicach Totemowych. 

    A może, któryś z Kolegów słuchał klonów Mite?

  5. Pboczek ciekawa wystawa, szczególnie dla miłośników fonografii i jej historii. 

    Dla mnie - i tu RoRo ma rację - wystawa i temat mniej interesujący. Byłby ew. dobry na oddzielny wątek. Szczególnie dla miłośników historii płyty gramofonowej oraz osób chcących wracać wspomnieniami do dzieciństwa. Ja wychowałem się w cieniu płyty gramofonowej, w domu, gdzie płyta szelakowa, czy ebonitowa i patefon były rzeczą normalną - własność mojego dziadka. Potem z płyt szelakowych dziadek, rodzice i ja przerzucaliśmy się na kolejne wynalazki fonograficzne.

     Wracając do tematu, zapraszam Kolegów do dzielnie się swoimi doświadczeniami w zakresie użytkowania gramofonów, zarówno tych uznanych za vintage, jak i tych współczesnych.

    Roman niestety tak jak piszesz ceny gramofonów, szczególnie tych rzadko spotykanych są wysokie. Ma na to też wpływ popyt powodowany modą na gramofony z lat 80-90. I Jak zwykle handlarze z tego korzystają.

  6. Witek fajne zdjęcia i opisy czynisz Kolego. :D

    Może dodam, że p. Marków nie wkłada byle czego do swoich wzmacniaczy. Często konsultuje to z osobą zamawiającą wzmacniacz.

    Jeśli chodzi o podłączanie do Lorki pre, to mam nie najlepsze doświadczenia w tym zakresie. Nie tylko dźwiękowe, ale nie chciałbym o tych drugich pisać i wracać do nieprzyjemnych spraw.

    Co do lampowych cedeków, to świetnie współpracował u mnie z Lorką Docet Lector 0.5. Pisałem o tym, gdy byłem w posiadaniu obu urządzeń. CD Lectora mają specyficzny charakter dźwięku, który w mojej ocenie pasuje do Lorki.

    Ciekaw jestem jak Lorka zagrałaby z odtwarzaczem Cayina CDT15. Jego zaletą jest to, że ma dwa wyjścia (wydzielone końcówki) - lampowe, czyli analogowe i tranzystorowe.

  7. Revo cóż stare dobre gramiaki tanie nie są, szczególnie, gdy ich liczba na aukcjach jest znikoma. Zresztą takie firmy m.in. jak Denon, Kenwood, Thorens, Pioneer, Micro Seiki,  Garrard, Linn, JVC, Dual i wymieniać można w nieskończoność produkowały w latach 80 świetne gramofony, wśród których były konstrukcje tanie, jak i flagowe modele, które do dziś są przykładem wspaniałej myśli konstrukcyjnej.

    Obecnie bum na winyle spowodował, że te same firmy produkują w przeważającej mierze gramofony tanie, a jednocześnie mocno zautomatyzowane (o wyposażeniu w USB nie wspominając), dla początkujących winylomaniaków.

    Co do wyższości gramofonów DD nad paskowcami lub odwrotnie dużo o tym napisano. Oba rozwiązania mają swoje wady i zalety i swoich zwolenników, jak i przeciwników.

    A co automatyki, to prawdę powiedziawszy mój Thorens też jest półautomatykiem, zresztą jak wszystkie niemal Thorensy z tamtego okresu. Wybebeszać go na pewno nie będę. Nie jestem do końca przekonany, czy wniosłoby to jakieś pozytywne zmiany. Jedyne co mi chodzi po głowie to ew. wymiana ramienia na Jelco. Ale to pieśń przyszłości.

    Pozdrawiam ze słonecznej i ciepłej Warszawy. :D

  8. To fakt, trzeba mieć więcej czasu, ale jak piszesz satysfakcja i przyjemność gwarantowana.

    Nie ukrywam, że zawsze podobał mi się Denon DP-47 i jego mniejszy brat DP-37, również wizualnie To są dobre gramofony o dużym potencjale. Jednak - przepraszam, że tak piszę - jak dla mnie trochę za dużo elektroniki w nich siedzi. Niestety zawsze tego się obawiam. Do tego dochodzi trochę skąpa kalibracja ramienia. Od pewnego czasu bardziej preferuję manualne gramofony, z napędem paskowym, choć jak to się mówi, nigdy nie mów nigdy.

  9. Przeszukam internet, choć powiem szczerze, że jakoś Kenwood mi wywietrzał z głowy. Choć jak mówią nie mów hop ... :)

    Micro Seiki też się swego czasu mocno interesowałem. Jednak jak po wielu przygodach z gramofonami innych firm wszedłem w posiadanie Thorensa jakoś mi przeszło.

    Mimo, że mam na stanie dwa gramofony i w mojej ocenie całkiem niezłe, nadal drzemie we mnie niespokojny duch.

×
×
  • Utwórz nowe...