Jeszcze nic nie poszło :(. Okazuje się, że jest trochę więcej grzebania niż mogloby sie wydawać. Przylutowanie samego kabla to nic takiego, ALE okazlo sie, że to nie tak jak miało być. Samo ramię jest jakieś inne niż to proste, w które fabrycznie jest wyposażany gramofon. To jest jakies takie powyginane. No i samo mocowanie kabli sygnalowych jest inne. Kabel (gruby) wchodzi od dołu poprzez jakieś takie czarne kolanko i już z tego kolanka wychodzą przewody cienkie jak włos. Kolanko, natomiast, pomimo, że próbowałem na wszelkie sposoby jest chyba nierozbieralne. Całośc łączenia jest wlaśnie w tym kolanku. Następną sprawa jest winda. Poprzedni wlaściciel chyba przerobił sobie na calkowity manual. Podnosi się lekko na kilka milimetrów,ale nic poza tym. Nie znam się na tym i nawet nie wiem jak ona powinna dzialać. Aby wrócila do położenia wyjściowego należy nacisnąć palcem. Nie tak to chyba powinno wyglądać. Jeszcze dodatkowo widze, ze oderwany jest jeden z tych kabelków jak włos. Z ramienia wychodzi ich pieć. Najbardziej to denerwuje mnie ta winda. Kilka pokręteł w ramieniu, każde wyskalowane i czlowiek nawet nie wie do czego slużą. Szukałem tego ramienia w sieci ale jakoś nie bardzo mogę znaleźć. W kazdym razie nie jest to proste ramię tylko takie w kształcie trochę wyprostowanej litery S. Nie wiem czy nie porwalem się z motyką na słońce. Myślalem, ze przylutuję kable i po sprawie, ALE NIE TAKIE CIENKIE i nie na takiej powierzchni (0,5 cm i pięć wlosów).Nie mam nawet odpowiedniego grota w lutownicy. Można, co prawda zrobić z cienkiego drutu miedzianego. Ale to nie to co powinno być. Samo przylutowanie kabla sygnałowego też jest utrudnione z powodu nierozbieralnego kolanka. Pozdrawiam.
PS Samo podlączenie do wzmacniacza nie stanowi problemu ponieważ mój Tanberg 2055 ma specjalnie do tego przygotowane 2 gniazda wejściowe, nawet z regulacją napięcia wejściowego.