Skocz do zawartości

Highlander_now

Uczestnik
  • Zawartość

    641
  • Dołączył

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Highlander_now

  1. Gdzie indziej udzielam się w temacie filmowym, dlatego że dziś w ogóle jest filmowo. Znakomity film, znakomite role i fantastyczna muzyka w większości wykonana przy współudziale Academy of St. Martin-in-the-Fields pod batutą, oczywiście Sir Neville Marrinera. Wydanie z 1984 roku, amerykańskiej wytwórni Fantasy Records. Znakomity winyl - materiał, sprawuje się lepiej po 40 latach, niż niektóre współczesne wydania.
  2. Owe jednorożce zostawiane przez Graffa śnią się, ponieważ jest to nawiązanie do obecności Graffa jako mogącego pokrzyżować plany Deckarta względem Rachel. Ostatecznie ostatni jednorożec trącony butem Rachel jest znakiem od Graffa. Byłem, wiem co planujesz, nie będę przeszkadzał. Przecież nikt nie żyje wiecznie. Ona też. Ja to tak odczytuję.
  3. Jest kilka elementów, które przekonują o tym, że Deckard to człowiek. Sceny walki w tym ta końcowa, gdy niedoskonałości człowieka są udowadniane i wreszcie zakończenie. Uratowanie człowieka mimo jego niedoskonałości i dużej fizycznej przewagi Roya. Te słowa: "Jak to jest być niewolnikiem?" Okazanie człowieczeństwa i przekazanie tej wartości człowiekowi, nie maszynie. To ma sens. W ogóle końcowa scena walki jest walką człowieka i maszyny. To symbol. W niej wygrywa maszyna, fizycznie i wygrywa człowieczeństwem. Ponadto pojawienie się Deckarta w części 2049 - maszyny miały ograniczony, bardzo ograniczony czas życia i raczej nie doświadczały starzenia.
  4. Raczej nie będzie. Pozostanie nieudaną kontynuacją Oryginału. Główny bohater w Orginale nie był maszyną z wszczepionymi wspomnieniami, to jego adwersarz zdawał się być bezwzględną, bojową maszyną, która przełamała barierę stając się człowiekiem. Improwizacja (to była improwizacja) Rutgera Hauera w końcowej scenie genialnie to dookreśliła. W Blade Runnerze 2049 zobaczyliśmy jakąś żałosną imitację podobnej sceny. To brak pomysłu i aktorstwa na skalę Blade Runnera 2018.
  5. W cenie Ortofon 2M Blue czy Goldring E3 możesz kupić już coś ze szlifem liniowym. Połowa sukcesu przy gramofonie to wkładka, a z tej połowy zdecydowana większość to igła.
  6. Sam o sobie tak mówię ;-). Poprzedzające wpisy zainspirowały mnie do przypomnienia Jose Feliciano i chyba najlepszej interpretacji California Dreamin'. Swego czasu bardzo popularny hiszpańsko języczny wykonawca.
  7. Staroć określana przez Jerzego Kordowicza jako rock elektroniczny. Tangerine Dream i Stratosfear. Oryginalne pierwsze wydanie niemieckie z 1976 roku. Matryca, wariant 2 wg Discogs.
  8. Zdjęcie nie jest brzydkie. Ja bym jednak inaczej położył cienie i światła. Troszeczkę obrócił modelkę. Poza tym to chyba nie to forum :-).
  9. Zwróć uwagę na jednostki (mN i Dyna) - to nie to samo.
  10. Jak już zauważyłeś jest jeszcze jeden parametr, podatność wkładki. Aby dokładniej zbadać sprawę zajrzyj tu: https://www.vinylengine.com/cartridge_resonance_evaluator.php Tu zobaczysz dokładniej dlaczego lekka wkładka o niewielkiej podatności nie zagra dobrze na lekkim ramieniu. Dlatego moim zdaniem, jeżeli nie chcesz wymieniać ramion pod konkretne wkładki (a są tacy), należy postawić na średnią masę. Niestety problem niedopasowania ramion do wkładek istnieje i to nie z niechcenia się czegoś, komuś tylko wynika z pewnych przyjętych założeń.
  11. Sam stosuję zapas dynamiki przy zgrywaniu płyt do słuchania w drodze (na słuchawkach). Stąd mam wyskalowane wzmocnienie wg płyty testowej (-20dB). Tylko to w dalszym ciągu nie "tłumaczy" (dla mnie tłumaczy wymaganie rynku) rozbieżności możliwości do realizacji. Można sobie zadać pytanie, dlaczego nie robi się dwóch zakresów dynamik. Jednej dla CD, której dziś sprzedaż i tak spada oraz strumieni, które będą słuchane na poślednim sprzęcie, dlatego wprost wymagają niewielkiej dynamiki. Odpowiedź zapewne znają księgowi.
  12. Jeżeli przyjmiemy, iż dynamika utworu jest stosunkiem jego najgłośniejszych partii do średniej lub do najcichszych partii to wszelkie szumy materiału jakim jest winyl, będą ów stosunek zmniejszać, bo należą do najcichszych. Zwiększać mogą jedynie trzaski płyty, bo są głośniejsze niż najgłośniejsze partie. Na słabszych wkładkach dynamika, ta mierzona, jest mniejsza. To fakt. właśnie owe szumy, niedopasowanie igieł starego typu (sferyczne, eliptyczne) do rowka rodzą więcej zakłóceń. Tych najcichszych w skali całego nagrania, lecz słyszalnych. Z doszukiwaniem się "winy" w niedoskonałościach analogowego zapisu jednoznacznie rozprawia się początek płyt CD. Mają taką samą dynamikę jak ich równoległe wydania płyt winylowych. Później zaczęło się to psuć i to w nośniku po którym wszyscy spodziewali się przełomu w dziedzinie dynamiki. "Nareszcie fortepian nie będzie musiał mieć zmniejszanej dynamiki (oryginalnie ok. 80 dB), a orkiestra tylko niewiele". Niestety poszło to w całkiem inną stronę i mamy to co mamy. Ja tego nie ganię, tym rządzi rynek i każdy ma możliwość wyboru, więc zaklinanie rzeczywistości trochę nie ma sensu.
  13. Nie do końca prawda, że ma wyższe DR? Czy, że ma lepszą jakość? Jeżeli chodzi o pierwszą odpowiedź to wystarczy to zmierzyć. Tym samym narzędziem, na tych samych urządzeniach i wynik jest oczywisty. Jedyne na co trzeba uważać w przypadku płyt winylowych to trzaski. One mogą zawyżać wynik i dlatego płyty się myje, a ponadto po zgraniu do WAV oczyszcza przed pomiarem. To proste. Natomiast jakość. Jak wszyscy przyznają, nagrania z małym DR mają "lepszą jakość" - tak decyduje demokracja. Jest to chętniej kupowane i słuchane. Jednak tu na tym Forum jesteśmy w trochę innej sytuacji. Mamy grono osób zainteresowanych jakością, także materiału dźwiękowego. Operacje na nagraniach w celu dopasowania do gustu większości niszczą tak naprawdę jakość i nie chcąc powtarzać tego co wcześniej cytowałem, sprawa jest prosta. Albo mamy dobry materiał, albo "dobry". To się koreluje z DR.
  14. Ten temat był już rozłożony na czynniki pierwsze i dyskusja o tym czy stosuje się kompresję dynamiki jest czcza. Przypomnę wpis z tego forum: https://forum.audio.com.pl/topic/80226-the-loudness-war-dynamic-range/ Wiadomo po co się to stosuje i jest to logiczne. Cóż mógłbym dodać od siebie czego już nie pisałem?
  15. Bardzo cenna uwaga. Nie wyobrażam sobie położenia starej płyty na talerzu bez uprzedniego umycia. Przedłuża to życie płyt i igły (wkładki) oraz poprawia znacząco jakość odtwarzania. Przestrzegam przed rozwiązaniami firmy Knosti. Mają wg mnie błędy konstrukcyjne co powoduje niszczenie etykiet na płytach, mogą też zarysować płyty ostrymi krawędziami stojaka do suszenia. Płyn do mycia można robić samemu wg przepisu: 200 ml alkoholu izopropylowego, 800 ml wody destylowanej, pół łyżeczki preparatu Mirasol 2000 lub Fotonal. Sprawdza się bardzo dobrze. Bardzo brudne płyty należy po założeniu uchwytu myjki, umyć wstępnie wodą z kroplą płynu do mycia naczyń, za pomocą pędzelka z niekruszącym się włosiem (sklep dla plastyków), następnie spłukać pod kranem zimną wodą. Po ewentualnym wstępnym myciu, płytę w myjce myję dość dokładnie (30 półobrotów w prawo, 30 w lewo, 30 w prawo, 30 w lewo), następnie na stojak do suszenia. Płyn do myjki, po użyciu, należy przesączyć przez sączek tzw. wolny, dokładny. Płyn będzie służył długo i nie będzie się przenosić brudu na kolejne płyty. Na raz można umyć nawet osiem, dziesięć płyt.
  16. Na wieczór powrót do Bacha. Staram się nie udostępniać materiałów z YouTube, dziś wyjątek. Die Kunst der Fuge jest zbiorem utworów dla których J.S. Bach nie przypisał instrumentarium, dlatego jest on wykonywany a cappella, na instrumenty smyczkowe, dęte, klawesyn czy organy. To wykonanie zawiera to niemal wszystko razem. W pięknej akustyce kościoła. Dodatkowego smaczku dodaje obecność nietypowych, starych instrumentów jak viola da gamba ze swoim jedwabnym brzmieniem.
  17. Na Deezer praktycznie każdy utwór ma mniej lub bardziej widoczną linię na ponad 15 kHz. Niestety nie mam płyty, aby porównać.
  18. Dedykowaną aplikacją robisz zdjęcia obu uszu, a ona koryguje słuchawki. Po temu zapewne to służy.
  19. Są takie z aplikacjami do korekcji kształtu małżowiny. Tylko brzmienie. Scena to zupełnie inna para kaloszy.
  20. One są kształtowane, niestety w bardzo kulawy sposób, jak piszesz, wypaczający rzeczywistość. Co do słuchawek, to naprawdę dobre słuchawki z zestawem audio w którym zatroszczono się o jak najmniejsze zniekształcenia liniowe, mogą być wyznacznikiem tego jak powinny brzmieć głośniki w pomieszczeniu.
  21. Obserwując dyskusję dostrzegam, że niektórzy nie przeczytali początku, od którego to się zaczęło dlatego brną w różne twierdzenia o "dobrym basie" (coś co udaje dobry bas) czyli namiastce tego co powinien oferować zestaw audio, jako odzwierciedlenie muzyki koncertowej. Onegdaj byłem na koncercie z którego wyszedłem niemal głuchy - nie było to miłe doświadczenie, stąd moje ciągłe zdziwienie nad dążeniami do "dobrego basu". Więcej nie wybrałem się na taki koncert, to była dobra nauczka ale zupełnie się nie dziwię. iż rośnie nam pokolenie głuchych. Fizycznie głuchych - ilość wad słuchu u młodych ludzi poważnie wzrosła i nie widać tendencji spadkowych. Pożądanie "dobrego basu" jest wytworzone przez marketing, także w sferze muzyki, zatarło zupełnie obraz dobrego basu i stworzyło własny mit. Jeżeli coś dobrze "grzmoci" to jest dobre - no nie. Tak jest stosunkowo od niedawna. Dostrzegam to dopiero od lat dziewięćdziesiątych. Choć wcześniej też bywały "egzemplarze", które lubiły "grzmocić" używając do tego barwy dźwięku i korektorów w celu wydobycia jak "najlepszego basu" z utworów gdzie go w ogóle lub prawie w ogóle nie było. Cały wysiłek skierowany na "dobry bas". Ostatnio byłem na prezentacji. Głośniki (para) za 100 tys. złotych i co robiły? "Grzmociły" bo to jest wyznacznikiem ich jakości. Tak działa marketing. Znalazł haczyk na klienta i spodziewa się, że już go ma i wyciśnie z niego niemal dowolną kwotę. Pomijam to, że klient na taki sprzęt nie da się łatwo nabrać, choć może się mylę.
  22. Obrazki z wystawy można kolekcjonować jak wykonania Koncertów brandenburskich Bacha, Czterech pór roku Vivaldiego czy Kunsztu fugi Bacha lub Koncertów organowych Haendla. Jest mnóstwo wykonań i każdy znajdzie coś dla siebie. Dziś od rana, np. jedno z wykonań Kunsztu fugi. Zresztą stosunkowo niedawno zdobyte. Wydanie pudełkowe z roku 1985. Wykonuje orkiestra kameralna Franciszka Liszta. Jedno z doskonalszych nagrań jakie dane mi było słyszeć. Nagranie już cyfrowe, płyty w doskonałym stanie mimo wieku, Węgrzy mieli znacznie lepsze tworzywo niż wydania polskie. P.S. Deezer dysponuje tą płytą: https://deezer.page.link/U3se9hpxzZPnbZWH9
  23. Utwory na Deezer mają spapraną dynamikę, nadaje się najwyżej do ocenienia czy coś w ogóle gra. Na tej płycie w wersji cyfrowej, dynamika wynosi, aż 12 dB. To nie był najlepszy dobór, głównie źródła, Efekciarsko może być, ale nie o to przecież chodzi. Do tego celu trzeba mieć swoje wyselekcjonowane płyty. Stare CD nagrywane DDD. Dobre winyle - ale tu musi być dobry gramofon (wkładka przede wszystkim). Twoją ocenę spowodowało głównie źródło.
  24. Audio w samochodzie jest skazane na dużą niepoprawność. Ma zbyt wiele fizycznych ograniczeń. Może co najwyżej dostarczyć dużo "dobrego basu".
  25. Dziś coś z całkiem innej beczki. Muzyka polska, wciąż niedoceniana twórczość Marka Grechuty. Album Krajobraz pełen nadziei. Jakim szczęściem jest to, że można było i w dalszym ciągu można uczestniczyć w misterium muzyczno-poetyckim tworzonym przez Marka Grechutę. Wydanie z 1990 roku. Niestety Polskie Nagrania i polski winyl. Poza tym płyta bardzo ładnie nagrana i gdyby nie ten kiepski nośnik byłaby jak nowa.
×
×
  • Utwórz nowe...