Skocz do zawartości

Highlander_now

Uczestnik
  • Zawartość

    674
  • Dołączył

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Highlander_now

  1. Z tego co pamiętam to Focusrite ma wzmacniacz słuchawkowy na pokładzie. Co do słuchawek to nie pomogę.
  2. Bo to jest ten sam materiał cyfrowy, to jak można usłyszeć go inaczej? Słychać jest tylko różnice w sprzęcie czy innych parametrach cyfrowych materiału. W CD jest on stały, w strumieniu może być różny i to trzeba wziąć pod uwagę. Nikt nie robi oddzielnego materiału na CD i na jakieś strumieniowanie, księgowi nie pozwolą. Zresztą czemu miałoby to służyć.
  3. Mam nieciekawe doświadczenia z Focusrite. Zamiast mogę polecić Artiria Minifuse 2.
  4. Karty dźwiękowe w laptopach i na płytach komputerów stacjonarnych są z reguły dość przeciętne. Kupowanie do nich słuchawek za więcej niż 200 zł jest nieuzasadnione. Najpierw karta, później słuchawki.
  5. Jeżeli ma być na USB to proponuję się zainteresować parametrami Arturia Minifuse2. Bezkonfliktowy. Świetnie pracuje jako karta dźwiękowa 24bit 192kHz. Posiada wejścia i wyjścia symetryczne, obsługujące także sygnały niesymetryczne. Wejścia TRS lub XLR, wyjścia TRS. Wyjście słuchawkowe zresztą bardzo dobrej jakości, też TRS. Wszystko przygotowane pod sprzęt profesjonalny. Swego czasu próbowałem używać popularnego Focusrite Scarlett 2i2 - nie polecam.
  6. Nie rozumiem pytania. Każde słuchawki można wyciszyć do zera. To funkcja w telefonie.
  7. Niestety nie jestem w stanie pomóc. Nie mam ani jednego wykonania.
  8. Można poszperać, co do wymiarów wkładek MF. Były na licencji Tenorel T-2001D. Nawet pierwsze wkładki MF miały na największej powierzchni, przylegającej do headshella, napis "Tenorel Made in Holland", bo były oryginalnymi wkładkami tamtej firmy. Na czoło było tylko naklejane logo Unitra. Drugą ciekawostką wkładek MF jest to, że były to specyficzne wkładki MI (moving iron). Pochodzi to od dwóch (lub czterech) kawałków ferromagnetyka poruszających się w polu magnetycznym jednego magnesu. Ten magnes nawet widać po wyjęciu igły. Srebrzysty i okrągły.
  9. Tylko patrzeć jak jakiś producent zacznie kopiować takie rozwiązania.
  10. Sprawa jest bardziej skomplikowana. Grają tu rolę trzy wartości. Efektywna masa ramienia. Dość dokładnie można ją wyznaczyć za pomocą precyzyjnej wagi, po zdjęciu przeciwwagi, antyskatingu i headshella, ważąc samo ramię. Drugi parametr to suma mas wkładki, headshella i ewentualnie dodatkowych ciężarków. Trzeci parametr to podatność dynamiczna samej wkładki, parametr podawany przez producenta. Przykładowy kalkulator pozwala ocenić częstotliwość rezonansową ramienia z danym headshellem, wkładką i ewentualnymi ciężarkami. Rzeczywistą wartość mierzy się za pomocą płyty testowej ze ścieżką do pomiaru tych częstotliwości, bo są dwie. Jedna to rezonans pionowy, druga poziomy. Najczęściej można spotkać płyty ze ścieżką do pomiary rezonansu poziomego.
  11. Zarówno "filetowa" jak i "niebieska" posiada igłę supereliptyczną, dlatego sądzę, że taka różnica w cenie wynika z innej droższej konstrukcji. Chyba, że do tego supereliptyczność E3 jest gorsza o supereliptyczności E4. Osobiście nie znalazłem jakie mogą być różnice w konstrukcjach igieł czy samych wkładek.
  12. Najlepiej na frezarce, aby to ładnie wyszło. Przy okazji, gdzieś na środku headshella, zrobić otwór i nagwintować. Można wtedy łatwo i bezpiecznie przymocować dodatkowe ciężarki 2 lub 4 g przy stosowaniu lekkich wkładek. Jak dla mnie torpeda. Jakby iść dalej to można byłoby trochę taki gramofon wyciszyć, lepiej wyważyć talerz. Wykleić gumą zarówno talerz jak i chassis od spodu. Zniwelować różne rezonanse jedynie do rezonansu ramienia. Wtedy można się zaopatrzyć w dobrą wkładkę MC i odpowiedni przedwzmacniacz do niej.
  13. Jakościowo płyta przeciętna, zarówno na winylu jak i ze strumienia. Rzeczywiście dobrze jest choćby: Ben Webster Meets Oscar Peterson (1959). Wszystko odsłuchiwane na studyjnym sprzęcie czyli z maksymalnie płaską charakterystyką przenoszenia i odtwarzania.
  14. Jestem pełen podziwu ze względu na pomysł, efekt i pełen zazdrości, że mogłeś poświęcić tyle czasu. Rozwiązanie jest profesjonalne. Pomysł z odczytem prędkości obrotowej talerza prosty i chyba jedyny jako rozwiązanie w tym przypadku. Podnoszenie i opuszczanie ramienia zacne. Tak Bernard uzyskał drugie, cyfrowe życie. Sam będąc pasjonatem analogowych nagrań poleciłbym Ci wymianę wkładki na współczesną. MF 100 była już w momencie powstania konstrukcją przestarzałą i z kiepską igłą (sferyczną). Celować trzeba będzie we wkładki o podobnej wysokości, bo ramię Bernarda nie posiada regulacji wysokości. Konieczna będzie także wymiana headshella. Ten który posiadasz nie ma możliwości regulacji przewieszenia. Przy igłach sferycznych brak tych ustawień nie ma prawie żadnego wpływu, natomiast przy bardziej zaawansowanych będzie problem. Po bardziej zaawansowane szlify warto sięgnąć ze względu na ich walory w odczytywaniu starych, używanych płyt, a także ich mniejszym niszczeniu niż szlif sferyczny. Jeżeli potrzebujesz porady, pytaj. W miarę wiedzy podpowiem.
  15. Prosimy o więcej informacji. Czy to pomysł przeniesiony z innego sprzętu czy też autorskie rozwiązanie? Jaki silnik itp.
  16. Bardzo wiele zależy od nagrania. Posiadam kilkanaście wykonań jednego koncertu i tylko w jednym nagraniu jest ów charakterystyczny bas orkiestry kameralnej. Jak ktoś słuchał kiedyś na żywo, to wie o czym piszę. Niby te same instrumenty, a jednak jest różnica i to czasem znaczna. Czasem sprzęt zawodzi i albo tego basu nie ma lub jest tam, gdzie go być nie powinno. Niestety wiele współczesnych wydań ma z tym problem, szczególnie cyfrowych. Bas rozrywa przestrzeń zamiast być podkreśleniem. To wynik oczekiwań rynku wynikający z masowej produkcji i dostępności pośledniej jakości sprzętu mającego większościowy udział w rynku czy wręcz żądań klientów, że "ma dudnić".
  17. Chyba naelektryzowane. Płyty, na szczęście, nie da się namagnesować. Papierowe koperty występują nie tak rzadko, także w starych wydawnictwach i to bynajmniej nie jakiś poślednich firm.
  18. Nie chcę ponownie rozpisywać się o tym i powtarzać za autorem "Dzik". Ten dramat jest, wydawało mi się, powszechnie znany. Wszelkie nagrania cyfrowe są na wojnie głośności. Aby się nie powtarzać, zapraszam zainteresowanych do starego już wątku na tym forum. Wyłożone kawę na ławę. Jest tego sporo, ale zachęcam do przeczytania. Zresztą wpisanie w wyszukiwarkę frazy "loudness war" da jeszcze więcej materiałów na ten temat.
  19. Przy okazji. Problemem serwisów strumieniowych jest przede wszystkim i zawsze, kompresja dynamiki. Jest ona ograniczana do 20 lub nawet mniej decybeli. Czy fragment jest cichszy czy też głośniejszy. Jest zawsze głośno. Do tego, nie tak rzadko w materiale są przesterowania co jest wynikiem podnoszenie głośności ponad miarę. Tę wadę muzyki ze strumieni słychać na niemal każdym sprzęcie.
  20. Gramofon to kompletne nieporozumienie.
  21. Keith Jarret. Przy okazji najnowszego wydania sonat Carla Philippa Emanuela Bacha na płytach winylowych. Nowość z premiery, która miała miejsce 9 lutego br. Wydanie jak na tego wydawcę oczekiwane, od strony edytorskiej, nienachalne i niemal monochromatyczne, w kartonowej oprawie, która sprawia problem z włożeniem płyt w przegródki. Trzeba obciąć rogi kopert. Staranne tłoczenie płyt z dobrego materiału. Wykonanie mistrzowskie z pełnym fortepianem na scenie. Przytaczam źródło wytwórni: https://ecmrecords.com/product/carl-philipp-emanuel-bach-keith-jarrett/
  22. Dziś absolutna nowość w świecie winyli. Keith Jarret i sonaty, których kompozytorem jest Carl Philipp Emanuel Bach. Dwie płyty obcowania z nadzwyczajną muzyką i jej wykonaniem.
  23. Posiadam pięć wersji tego filmu. Wersję roboczą, oryginalną wersję kinową, międzynarodową wersję kinową, wersję reżyserską i ostateczną wersję reżyserską.
  24. Klasyk zarówno muzyczny jak i filmowy, Blade Runner. Oryginalne wydanie z 1994 roku, ja posiadam niestety tylko reedycję z 2015 roku. Jestem miłośnikiem tego kultowego obrazu jak i muzyki Mistrza.
  25. W ogóle do porównań trzeba mieć zbudowany zestaw o zupełnie płaskiej charakterystyce. Na systemach domowych zawsze będzie grał rolę sznyt producentów czy producenta całego toru audio. Porównywanie wówczas nie ma kompletnie sensu. Poza tym musimy pamiętać, że my też jesteśmy analogowym elementem toru. Różnie słyszymy, to raz, mamy inne doświadczenia i oczekiwania dźwiękowe to dwa, o czym zawsze jednak zapominamy. Nie jesteśmy mikrofonem pomiarowym. Inną sprawą jest materiał dźwiękowy. On jest analogowy, w przypadku wkładek gramofonowych, to po pierwsze, po drugie nawet gdyby był cyfrowy to może pochodzić z kiepskiego nagrania, źle zmiksowanego, a w przypadku winylu, źle wytoczonego. Co mamy w efekcie. Kiepska wkładka, ale maskująca (nieliniowa) niedostatki materiału dźwiękowego będzie brzmieć lepiej. Gdy dodamy do tego niedoskonałości samego toru audio, to mamy dodatkowo zafałszowaną ocenę. Nade wszystko cały czas trzeba mieć gdzieś z tyłu głowy fakt, że ulegamy sugestiom i emocjom. To potrafi nieświadomie zafałszować nasz odbiór i wystawić odległą od realiów ocenę.
×
×
  • Utwórz nowe...