Skocz do zawartości

Highlander_now

Uczestnik
  • Zawartość

    641
  • Dołączył

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Highlander_now

  1. Dokładnie z tego powodu o którym napisałem. Sztampa. Wiadomo czego można się spodziewać i nic nas nie zaskoczy. To nie tylko moja opinia co do p. Jandy. Przepraszam, że wsadziłem kij w mrowisko, ale nie wszystkim się wszystko podoba. Na szczęście. Metal brzmi dla mnie sztampowo, bo z racji bycia metalem musi taki być. Nie mam do nikogo o to żalu i nie oceniam nikogo. Już próbowałem wytłumaczyć dlaczego tak może być, przeszło to bez echa, dlatego jeszcze wspomnę, iż muzyka nie musi być dla mnie głośna i drapieżna aby wygrać we mnie te najlepsze nuty. Może być subtelna, zaledwie trącająca jakieś struny duszy. Metal w tym momencie jest nachalny. To mnie mocno zniechęciło i nie widzę światła w tunelu.
  2. To jest jak np. z Krystyną Jandą. Jeżeli przypada jej jakaś rola to wiadomo jak ją zagra. Sztampa. Identycznie jest z metalem. O ile w muzyce np. rockowej są przykłady zespołów mających swój styl i tego stylu spodziewamy się dla każdej kolejnej płyty to bywają zaskakujące wyjątki, na plus lub na minus, ale zespół ma swój pewien ryt. Sam metal jest pewnym rytem, inaczej nie jest metalem. Innym aspektem i z tego sobie zdaję sprawę, jest moje zakochanie w baroku, gdzie przepych form i brzmień jest przeogromny. Wszystko inne jest gdzieś poniżej lub bardzo poniżej. To może także powodować moją surową ocenę.
  3. Metal kojarzy mi się z czymś jednostajnie nudnym przy którym wspomniana Eleni jest oazą różnorodności.
  4. Wkładka ceramiczna będzie się tak zachowywać.
  5. Dziś sięgam poza barok, do renesansu. Giovanni Pierluigi da Palestrina i The Song of Songs. Zbiór 29 pieśni. Wszystkie śpiewane a cappella. Wprowadzają niesamowity spokój, jak chyba żadna muzyka. Wydanie czechosłowackie z piękną w swej prostocie okładką. Ciekawostką jest to, że jest to nagranie i sama płyta w systemie SQ - kwadrofoniczna. Próbkę tej muzyki, konkretnie pierwszy utwór można wysłuchać z YT. Pocałuj mnie.
  6. Czasem mylony z kompozycjami ojca i syna Strauss. Muzyka taneczna czyli dziś coś całkiem lekkiego. Emil Waldteufel na płycie wydanej przez szwedzkie EMI. Najbardziej znane utwory wykonuje Philharmonia Promenade Orchestra, London. Dyryguje Henry Krips. Bardzo ładne wykonania i nagranie z mocnymi "przytupami" orkiestry. Właśnie jak do tańca.
  7. Nigdy nie przekonałem się do Zauchy. Zawsze to był Ktoś i Andrzej Zaucha. Dziś zmęczony dniem powróciłem do najbardziej klasycznej klasyki Die Kunst der Fuge w wykonaniu Academy of St. Martin-in-the Felds pod dyrekcją Nevielle Marrinera. Płyta z 1975 roku. Zdobyta kiedyś w stanie "jak ze sklepu" i to zarówno nośnik jak i opakowanie w postaci pudełka na dwie płyty. Rok produkcji implikuje wiotkość płyty (kryzys naftowy z pierwszej połowy lat 70 tych 20 go wieku spowodował pocienienie płyt) lecz to jak do tej pory nie spowodowało słyszalnych mikropęknięć, bardzo dobre tworzywo. Cieszy to tym bardziej, że jest to zacne nagranie, jak na tę Orkiestrę przystało.
  8. A propos prześlicznej wiolonczelistki. 😉 W roki wiolonczelistki, Ewa Szykulska.
  9. Edycja współczesna, rok 2015. Miłośnikom płyt winylowych mogę ją polecić z czystym sumieniem, jest zrobiona naprawdę dobrze. W kontekście dyskusji o współczesnych wytworach muzycznych, proponuję porównać je np. z płytą Korowód Marka Grechuty, a staną się płaskie i przyziemne. Muzyka ponadczasowa, przesłania dla każdego i w każdym wieku. Niekiedy trzeba tylko zrozumieć odniesienia jak np. w utworze Nowy radosny dzień pod sam koniec. Choć czy współczesność nie zmierza dokładnie w tym kierunku?
  10. Mam nad sobą klątwę Piwnicy pod Baranami i tym samym Ewy Demarczyk, Marka Grechuty, poza tym Wolna Grupa Bukowina, Czerwony Tulipan, itd. Do tego jeszcze inne klątwy, jak duet Simon & Garfunkel, Edit Piaf, Charles Aznawour. Współczesna wytwórczość jest na takim tle ledwie słyszalna, ledwie wyczuwalna w dotyku muzycznym zmysłem.
  11. Ja bym się zastanowił nad tym dlaczego 244 mln m3 zostały zamienione na 250 mln sztuk. Z prostej przyczyny, jest to bardziej obrazowe jeżeli w ogóle dla Iksińskiego milion to liczba w jakikolwiek sposób wyobrażalna - obawiam się że absolutnie nie. Politycy posługują się często błędnym założeniem, że duże liczby robią większe wrażenie. Tak nie jest ponieważ statystyczny Iksiński nie pojmuje liczb z zakresu milion czy miliard. To abstrakcja. Dużo bardziej do wyobraźni przemawia 80 zł za ośmiorniczki, serio. Zresztą wyobrażenie liczb dużych jest bardzo kulejącą sprawą i dla zobrazowania miliarda, jednego miliarda, 1 000 000 000, podaję zawsze taka historię. W czasie budowania Wielkiej Piramidy, jak ją dziś nazywamy, był pewien budowniczy, który nie dość że zarabiał równowartość 10 tys. złotych miesięcznie, to jeszcze miał zasobnych rodziców, którzy go utrzymywali. Mógł więc całość dochodu odkładać każdego miesiąca. Teraz załóżmy zupełnie teoretycznie, że ów budowniczy zrządzeniem bogów, żyje i w dalszym ciągu może odkładać co miesiąc 10 tys. złotych. Ile miliardów uskładałby do roku 2023? Piramidę budowano ok. 2560 roku p.n.e czyli do dziś minęło 4583 lata, po 12 miesięcy wychodzi 549 960 000 złotych odłożonego majątku. Czyli tylko trochę ponad pół miliarda. Miliard jest tak ogromną kwotą. Iksiński, ani żaden ze śmiertelników, nie jest w stanie wyobrazić sobie w porównaniu do skali codziennych spraw. Dlatego politycy posługujący się takimi liczbami, najczęściej popełniają podstawowy błąd. Mówią o rzeczach, których śmiertelnik nie obejmuje swoim pojmowaniem. Stąd też przywoływane ośmiorniczki robią większe wrażenie.
  12. Welcome i prawdziwie rockowy polski zespół SBB. Pierwsza próba wyjścia na rynek zachodni, zresztą zauważona. Welcome został wydany także w RFN. Ja mam wersję polską, ale w stanie "jak ze sklepu" i brzmi jak polskie płyty z tamtego czasu. Posiadam także wydanie na CD z roku 2019, wytwórnia GAD Records. Czym sobie na to zasłużyliśmy? Jest to najbardziej popsuta płyta jaką mam. Kolejne wydanie dla niedosłyszących, Wszystkie ciche fragmenty są głośne, a głośne są przesterowane. Tak, przesterowane i zniekształcone. Z ciekawości sprawdziłem zakres dynamiki winyla sprzed 40 lat. Średnio jest to dla albumu 39dB, a utwór Rainbow Man osiąga nawet 50 dB czyli w okolicach maksimum technologicznego dla starej płyty winylowej. W przypadku wspomnianego CD jest to ledwo 20 dB, a wzmiankowany utwór osiąga, "aż" 24dB.
  13. Dziś jest dzień wyjątkowy. Ewa Demarczyk Śpiewa piosenki Zygmunta Konicznego. Tu, jako na pierwszy na drugiej stronie utwór Wiersze Baczyńskiego. Utwór zawsze tak dogłębnie poruszający. Szczególnie w Ten dzień.
  14. Chcesz po prostu mieć gramofon i coś tam czasem posłuchać czy też chcesz zbierać płyty winylowe? Do jednego i drugiego podejścia trzeba mieć różne gramofony, wkładki i przedwzmacniacze. Z tych gramofonów, które tu zaproponowałeś, wszystkie mają przedwzmacniacze do wkładek MM. To wyznacza już ich "półkę" czy też klasę. Nie są to gramofony podstawowe lecz o oczko wyżej. Mają jednak pewien minus, dość zasadniczy, brak regulacji VTA. Czyli jeżeli zechcesz wymienić wkładkę na wymiarowo wyższą to nie ustawisz prawidłowo tegoż parametru. Stąd moje pytanie do czego ma być ten gramofon. Prawdopodobnie w tej cenie, a posiadający regulację VTA jest AT-LP140XP. Bez didzejskich dodatków może to być Reloop Turn 5.
  15. Pierwszy koncert fortepianowy E-moll, op. 11 Fryderyka Chopina. Berliner Philharmoniker pod dyrekcją Jerzego Semkowa. Przy fortepianie Tamás Vásáry. Z ośmiopłytowego albumu Deutsche Grammophon wydanego prawdopodobnie w latach sześćdziesiątych. Można tak wnioskować po grafice naklejek Deutsche Grammophon. Płyty w dalszym ciągu w idealnym stanie. Bardzo dobre wykonanie, znakomicie nagrane, piękny orkiestrowy bas, który się czuje.
  16. Aby pozostać w kraju wydania Discovery, Kanadzie, po południu płyta z 1987 roku. Chris Rea z albumem Dancing with Strangers.
  17. Odtruwanie w innej atmosferze. Mike Olfield i Discovery. Płyta z 1984 roku, wydanie kanadyjskie. Po raz kolejny możemy usłyszeć Maggie Reilly.
  18. W tym wykonaniu dobrą robotę wykonuje orkiestra, wyróżnia się w nagraniu. Skrzypaczka gra na poziomie mistrzowskim, niewątpliwie. Nagranie jest poprawne. Brak mi w nim trochę niskich tonów, czyli to czym orkiestra kameralna potrafi podkreślić rytm i dynamikę utworu. Myślę, że będzie to nagranie warte nabycia. P.S. Cztery Pory Roku Vivaldiego zawsze zaczyna się słuchać od Lata i Jesieni. To fragmenty, w których zarówno solista, jak i orkiestra mogą się wykazać. Jak do tej pory najlepszych dla mnie wykonaniem jest stare nagranie z udziałem Konstantego Andrzeja Kulki, gdy był jeszcze całkiem nieznanym na Zachodzie skrzypkiem. Jego nazwisko nawet nie pojawia się na froncie okładki. Pięknie wykonane i pięknie nagrane. Cóż, jest to bardzo subiektywne, ale sądzę, że zasłużone.
  19. Widzę, że to całkiem nowe wydanie, 2018 rok. Muszę poszukać Czterech Pór Roku Vivaldiego z jej skrzypcami. P.S. Już znalazłem. Najpierw posłucham sobie z Deezer.
  20. Dziś odtruwanie po dawce zgiełkliwych tonów czegoś co niewprawni zwykli podnosić do miana muzyki. Dźwięki te zawładnęły miejscami wypoczynkowymi. Generalnie mieszkałem przy lesie, 100 metrów ponad zgiełkiem centrum i kilkaset metrów po przeciwprostokątnej, ale czasem trzeba było zejść do centrum lub w jego pobliże. Stąd dziś okłady na słuch. Sir Neville Marriner, Academy of St. Martin-in-the-Fields, Die Vier Jahreszeiten. Solo na skrzypcach: Alan Loveday. Nagranie z 1970 roku. Wykonanie bardzo tradycyjne, nagranie poprawne, takie jak to się robiło w owym czasie. Warstwa edytorska, jak na załączonym zdjęciu okładki. P.S. Cztery pory roku Vivaldiego są jednym z tych utworów, których wykonań mam kilka, są nie do przecenienia, a wykonania bywają tak różne.
  21. Coś na sobotni wieczór. Johann Strauss syn i jego utwory w wykonaniu wiedeńskich symfoników pod dyrekcją Roberta Stolza. Dyrygent swego czasu bardzo popularny w muzyce klasycznej. wykonania spod jego batuty są chyba do dziś wzorcem, jak grać Straussa. Okładka pięknie oddająca charakter ówczesnego Wiednia. Płyta nagrana wyjątkowo. Słychać na niej to charakterystyczne symfoniczne uderzenie basu. Kto to kiedykolwiek słyszał na koncercie to wie o czym piszę. Płyta pochodzi z reedycji wydania z początku lat sześćdziesiątych, prawdopodobnie jest z roku 1971.
  22. Dziś od rana coś bardzo klasycznego. album w pełnym tego słowa znaczeniu, sprzed 25 lat, wydany właśnie na tę okazję. Składa się z dwóch płyt winylowych i dwóch CDA. Słynne Buena Vista Social Club. Było dopiero co, a tu już byli chłopcy byli, ale się minęli jak to powiedziałoby się w gwarze góralskiej. Wielu z nich. Podaję odnośnik na Discogs oraz zdjęcie wierzchu albumu. https://www.discogs.com/release/20165404-Buena-Vista-Social-Club-Buena-Vista-Social-Club Album różni się od standardowego wydania sprzed 25 lat i wielu obecnych nie tylko oprawą graficzną i edytorską, ale i ilością utworów na podstawowych nośnikach. Winylu i pierwszym CDA - jest ich więcej. Jest to wydanie rozszerzone. Album powstał w Republice Czeskiej.
  23. Film na pewno jest niedoceniony. Czy słusznie to sprawa dla mnie bezdyskusyjna. Dla mnie muzyczne i nie tylko, nawiązanie do sceny "Tears in the Rain" jest parodią oryginału, który w żaden sposób nie zasługuje na takie potraktowanie. Reżyser nie miał pomysłu, a aktor grający główną rolę po prostu jej nie podołał. Zresztą stąd wywodzi się porażka tego filmu. Mówię o porażce finansowej. Film mówi do dzisiejszego widza, ale zupełnie innym językiem. Za mało jest "kopnięć w szczękę z półobrotu". Nie ma herosa z bajkowymi mocami. Do tego wszystkiego widz został przyzwyczajony przez lata i tego oczekuje. Film dla niego jest nudny. "Te dłużyzny". Film bez żadnych odniesień do poprzedniej adaptacji byłby filmem naprawdę dobrym. Próba powiązania z adaptacją Scotta powinna pociągnąć za sobą zmierzenie się z jego geniuszem. Tu to kompletnie nie wyszło i położyło cały film. P.S. Płyty z muzyką z tego filmu są najgorszymi jakie posiadam. Jakość żałosna pod wieloma względami.
  24. W kwestii gramofonu to odpowiedni będzie każdy mający możliwość ustawienia na 78 obrotów na minutę. Do tego wkładka z igłą do płyt normalnorowkowych. Nie wolno używać igły do płyt mikrorowkowych. Można łatwo uszkodzić nośnik jak i samą wkładkę. Moja propozycja to Audio Technica AT-LP120X (czarny lub srebrny) z wymienioną igłą na AT-VMN95SP. Audio Technica oznacza, podobnie jak inni producenci, swoje igły kolorami. Z gramofonem jest dostarczana igła "zielona" do płyt mikrorowkowych. Trzeba ją wymienić na wspomnianą wyżej AT-VMN95SP "białą". Są też inne rozwiązania form Ortofon czy Nagaoka, lecz to już będzie się wiązało z wymianą całej wkładki.
×
×
  • Utwórz nowe...