-
Zawartość
607 -
Dołączył
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Highlander_now
-
Szanowny Administratorze @Redakcja AUDIO. Nie można nowym użytkownikom założyć ograniczenia do 3 postów dziennie? On/oni nie znają języka polskiego czy angielskiego, więc nie napiszą nic sensownego. Forum będzie czyste. Któryś dzień z kolei jest pełno spamu na forum.
-
Lubię, cenię za dużą ilość tego co mi odpowiada, ma w miarę jakość HiFi, choć jak i np. na Tidalu wiele nagrań jest popsutych przez współczesną manię miksowania na maks, posiadam w rodzinie. Przynajmniej do końca roku. Być może zrezygnuję w ogóle ze strumieni.
-
Tak na marginesie. Jeżeli ktoś używa określenia "nowoczesna technologia" to mam nieśmiałą pewność, że chce mnie, kolokwialnie mówiąc "orżnąć". Wziął mnie za kolejnego ciemnego jak tabaka w rogu klienta i zapewne sam nie wie o czym mówi, czyli nie mamy żadnej platformy porozumienia. Audiofile to Kościół. Są osoby ceniące dobry dźwięk i nie chcę ich nazywać w sposób mający pejoratywny wydźwięk, ale audiofile to rzeczywiście wyznawcy niedoścignionego, upragnionego i za każdym razem chwalonego pod niebiosa bożka. Z psychologicznego punktu widzenia to jedna z grup mających cechy nawet sekty. W podobnym zabarwieniu są np. płaskoziemcy. Gardzą - to odpowiednie określenie, nauką w imię swoich wierzeń. Gardzą nie tylko fizyką, ale wieloma naukami o człowieku, pochodnymi neurologii czy psychologii. Przynależność do Kościoła ma oczywiste konsekwencje, także w dziedzinie marketingu. Wystarczy pochwała ze strony guru i już dany sprzęt ma "imprimatur", jest właściwy dla rozwoju wiary.
-
Ja w tej materii stosuję prostą zasadę. To co w sferze publicznej, to na ekranie. Ale to tylko moje spojrzenie.
-
Dziś coś "Z całkiem innej beczki". Muzyka z filmu, z winylu i do tego picture disc. Szum jak przy każdym tego typu wydaniu lecz pomimo to dynamika (DR=11) wcale nie mniejsza od nagrania z CD/strumieniowego. Mam dużą dozę sympatii dla filmu, który jest ostatnim ze znanych mi, a pozbawionych scen seksu i przede wszystkim herosa rozgramiającego wszystkich "tych złych".
-
Dziś bardzo klasycznie. The Well-Tempered Clavier - Keith Jarrett. Jeszcze niedostępna na winylu. Dostępne także na Deezer jak i Tidal.
-
Na obrazku brakuje jeszcze ministra sprawiedliwości malującego niebieski pas na złączeniu białego i czerwonego. Byłby komplet.
-
Szkiełko i ucho, czyli obiektywnie o audio
topic odpisał Highlander_now na Kraft w Audiofile dyskutują
Współczesne szlify (trzeba pamiętać, że już w momencie pojawiania się kwadrofonii powstał szlif Shibata) sięgają głębiej do rowka, mają większą powierzchnię styku z rowkiem (przez to mniej zużywają płyty), a jednocześnie ich przekrój poprzeczny jest niekołowy, jest szerszy w osi do rowka poprzecznej, równoległej do promienia płyty, niż w osi stycznej do rowka. Dzięki temu takie szlify są w stanie dotrzeć tam gdzie tradycyjne szlify nie mogły, a nawet z "sfrezowanych" tradycyjnymi szlifami płyt są w stanie odczytać to czego nie odczyta już żaden szlif tradycyjny. Ponadto ów niekołowy przekrój poprzeczny powoduje, że igła czyta bardzo drobne (wysokie częstotliwości) zagłębienia rowka. Korzyści są z tego są takie jak wspomniałem, mniejsze zużycie płyt, więcej odczytanych szczegółów w wysokich tonach, także i z zużytych płyt. Niestety takie szlify są drogie i często połowa wartości wkładki to koszt igły. Także tradycyjnymi szlifami można odczytać niemal (bardzo wysokich częstotliwości nie da się odczytać) wszystko, ale tylko z nowych płyt. -
Szkiełko i ucho, czyli obiektywnie o audio
topic odpisał Highlander_now na Kraft w Audiofile dyskutują
Drugi rodzaj płyty czy nagrania w innej formie to drugi proces całej produkcji. To nie polega tylko na skopiowaniu 1:1 i w świat. Wojna głośności już ulega odwróceniu. Pierwszym "przebiśniegiem" jest płyta winylowa. Dla strumieniowania muzyki to rozwój i obniżanie się cen systemów redukcji hałasu z otoczenia. Klient ma możliwość słuchania w lepszych warunkach. Odpowiadają także za to coraz lepsze systemy w samochodach i izolacja akustyczna wnętrza. To jest proces, który zainicjował format MP3 - słusznie obecnie odrzucany. Teraz wielu może sobie pozwolić na strumieniowanie FLAC, bo nie istnieją ograniczenia ilości danych, także w sieciach komórkowych. Czemu ten bezstratny format miałby nie zawierać zbliżonej do oryginału dynamiki? -
Szkiełko i ucho, czyli obiektywnie o audio
topic odpisał Highlander_now na Kraft w Audiofile dyskutują
Były już takie starania, aby wydawać nagrania w oznaczonych standardach (podane DR). Trafiły w pustkę. Z ekonomicznego punktu jest to absurd. Osób jak Ty jest stanowcza mniejszość. Nagranie ma grać i tyle. Wydawanie innego nagrania dla stanowczej mniejszości musiałoby kosztować. Pojawiła się płyta winylowa i ona przejęła rolę lepszego, bardziej "elitarnego" nośnika. Jest on ponadto droższy (przypomnę, że większość płyt w RFN kosztowała ok. 12 DM, obecnie płyty poniżej 25€ są rzadkością; wymiana DM na € to ok. 2 do 1). Tu porządził rynek. Czasem jest to dla nas niezrozumiałe, ale jest faktem. Także te lepsze nagrania są dla Ciebie dostępne, ale na winylu. Strumieniowanie do samochodu czy na ulicę, ale winyl do domu. Taki wyłania się obecny model. P.S. Polskie Nagrania zapytane przeze mnie odpowiedziały, że wszystko co mają wydane jest najwyżej oczyszczane elektronicznie i nie jest remasterowane. Dynamika jest zachowana taka jak na półcalowych taśmach matkach z jakich były tworzone matryce przed laty. Piszę o tym, gdyż także na Discogs pojawiają się opisy nowych wydań jako "remastered", nie jest to prawda. Tak przynajmniej przyznają Polskie Nagrania. P.P.S. Polskie Nagrania jako marka wykupiła prawa do wielu nagrań byłej firmy Pronit. DLatego wiele nagrań obecnych na winylach pojawia się już pod marką Polskie Nagrania, mimo iż pierwotnie były wydane pod marką Pronit. Np. Płyty Marka Grechuty. -
Przy zakupie nowej wkładki, np AT-VM95ML warto kupić całą wkładkę, a nie samą igłę, choć będzie pasować. Różnica w cenie jest niewielka, a różnica jest w jednym napisie. Na AT-VM95E jest napis "Made in China", na AZ-VM95ML jest napis "Made in Japan". ML to całkiem inny szlif. Współczesny i w tej półce cenowej trudno znaleźć coś lepszego. Wyżej to już 2000 zł i wkładki MC z kiepskimi szlifami (nie pozwalają wykorzystać w pełni walorów wkładek MC) lub 3000 zł i już mamy szlify bardziej współczesne.
-
Szkiełko i ucho, czyli obiektywnie o audio
topic odpisał Highlander_now na Kraft w Audiofile dyskutują
Bardzo dobry opis fizycznych ograniczeń płyty winylowej. To świadczy jak podłej jakości muszą być płyty CD jeżeli analog jest nagminnie lepszy. Niestety dyskusje o rzeczywistości nagrań cyfrowych, dla ich bezkrytycznych zwolenników, kończą się zawsze jednakowo. Winyl jest technicznie gorszy i nie ma o czym dyskutować. Miałem taką niejedną dyskusję ... . Nawet z muzykami. Przynajmniej za takich się podawali. W wypowiedzi na wspomnianym przez Ciebie forum zabrakło mi jednej rzeczy. Technika analogowa przez lata poczyniła liczące się postępy, w sferze szlifów igieł gramofonowych, które potrafią odczytać dużo szybsze zmiany rowka niż to miało miejsce w latach powstania płyt LP. Nie jest problemem prawidłowe odczytanie 10, 20 kHz. Nie jest także problemem odczyt 40, czy 50 kHz z rowka płyty. Nie jest problemem płaska charakterystyka wkładki "od dwudziestu do dwudziestu". To wszytko dzięki zawieszeniom rysika wykonanego z aluminium lub boru, ale głównie dzięki szlifom diamentowej igły, które można zobaczyć dopiero pod mikroskopem i to chyba dopiero elektronowym (pod zwykłym nie udało mi się). Jest także i o tym pisze już autor, technika "half speed", podobnie jak "direct metal mastering" - powszechnie dziś stosowana. Wszystko to niweluje w znacznym stopniu bolączki techniki analogowej. Jednak hasło "cyfra może być lepsza" ciągle ląduje tam gdzie inne hasła minionego okresu, ponieważ nie da się słuchać muzyki w pełnej cyfrowej dynamice w samochodzie czy na ulicy, nawet "mniejsza połowa" oferowanej cyfrowej dynamiki nie jest możliwa. Cichych powodowanych 40dB dynamiką fragmentów nie będzie po prostu słychać. Ludzie będą psioczyć. Dlatego cyfra nigdy nie doścignie analogu, nie z racji ograniczeń, a z racji innego zastosowania. Dublowanie wydań CD i plików do słuchania w domu i na ulicy, raczej jest absurdem. Stąd rynek wydań na analogu z normalną i strumieni z okrojoną dynamiką, jest przyszłością. Większość nie skorzysta z pierwszej opcji: "Przecież gra", jednak rozdrażnieni stałą głośnością każdego utworu, zechcą posłuchać w domowym zaciszu czegoś kojącego. Gdzie jest i forte i jest też piano. P.S. Ciekaw jestem jak sobie masterzy od stałej głośności poradzą z "Bolero" Ravela. Wywieszą białą flagę? "Ten utwór nie jest dostępny w twoim kraju"(?) -
Poza technicznym aspektem płyta winylowa to pewien konieczny rytuał. Wyjęcie płyty z półki lub pudełka, wyjęcie koperty z płytą z okładki. Wyjęcie samej płyty. Jej wymiary i wymogi higieny winyli wymuszają odpowiednie ruchy. Położenie na talerzu, uruchomienie gramofonu, przemycie igły, przetarcie płyty i delikatne położenie igły na brzegu płyty. Zaczyna się magia. Ten rytuał ma swoje znaczenie. Pozwala zatrzymać się w tym pośpiechu. Sądzę, że ten aspekt też ma swój wkład w renesans płyty winylowej. Ileż to bardziej wymagające niż kliknięcie w telefonie czy na pilocie. Pchli targ, każdy ma tę cechę, iż można na nim znaleźć różne rzeczy i się potargować, nawet gdy coś kosztuje X zł, zejść do połowy ceny. Mimo to obie strony są zadowolone. Poza tym: "Niech pan przyjdzie za dwa lub trzy tygodnie będę miał dla pana dużo płyt do wyboru, będzie miał pan co przebierać". Zupełnie inne relacje o których zapomnieliśmy przez supermarkety i Internet.
-
Jest to nowość dla mnie, gdyż na ostatnim jam session z free jazzem byłem tak dawno, że nie pamiętają tego najstarsi górale, bo w gwarze "się minęli". Dziś natomiast znalazłem na pchlim targu Die Kunst Der Fuge BWV 1080. Wydanie na rocznicę, trzysetną, urodzin Jana Sebastiana. Gra Neues Bachisches Collegium Musicum Leipzig. Po umyciu płyty, są dwie, grają przepięknie. Inżynier zadbał o wszystkie instrumenty, także kontrabasy i wiolonczele. Niemal jak na żywo.
-
Szkiełko i ucho, czyli obiektywnie o audio
topic odpisał Highlander_now na Kraft w Audiofile dyskutują
Niestety, ale większość osób operuje różnymi hasłami nie wiedząc co się pod nimi kryje. Akurat Hi-End jest hasłem tylko marketingowym. Nie stoi za tym żadna norma. Zrozumienie tego jest połową drogi do sukcesu. Gdy ktoś używa określenia Hi-End to dziękuje mu za poświęcony czas i przechodzę dalej. Nie szanuje mnie i chce mnie nabrać, więc dlaczego mam jeszcze tracić swój czas. -
Szkiełko i ucho, czyli obiektywnie o audio
topic odpisał Highlander_now na Kraft w Audiofile dyskutują
Sądzę, że wynika to z ekonomii. CD odchodzi obecnie do lamusa, ale nie zawsze tak było i ów CD był źródłem plików na empetrójki, prawda? Musiało być Zawsze Głośno. Wspomnę też o czasach, gdy urządzenie pt: "Discman" (i podobne) był podstawowym źródłem muzyki "na mieście". Gdy to wszystko przeminęło i zaczęły pojawiać się serwisy strumieniowe. Skąd brały materiał, z tego samego miejsca z którego pochodził materiał na płyty CD. To było to samo tylko jakoś tam skompresowane mp3 czy FLAC. Ten problem jednego źródła pojawia się także w przypadku, chyba nielicznych, płyt winylowych, które wydaje się obecnie. Tak, materiał z CD jest nagrywany na płytę winylową. Sam mam taką płytę - ma pięknie obcięty spektrogram na 20 kHz. Ale to tak przy okazji. -
Szkiełko i ucho, czyli obiektywnie o audio
topic odpisał Highlander_now na Kraft w Audiofile dyskutują
Powody mogą być dwa, nie jest to (tylko) "zidiocenie ludzi zajmujących się masteringiem CD". Pierwszy to grupa docelowa. Winylu raczej nie słucha się w warunkach dużego szumu, wręcz hałasu. CD lub strumieni czy plików już tak. Dlatego robi się materiał na CD lub inne cyfrowe wydania, właśnie Zawsze Głośno, aby klient mógł słuchać tego w niemal dowolnym miejscu. Drugi powód to marketing. Głośniejsze nagrania brzmią atrakcyjniej, ale też szybciej męczą (to te ewolucyjne uwarunkowania). Jak szybciej męczą to również szybciej sięgamy po kolejne i kolejne nagrania. Już wiemy co w trawie piszczy? Nie spotkałem jeszcze winyla, gdzie ta zasada lepszego DR nie sprawdziłaby się. Przekłamanie może nastąpić, ale raczej w drugą stronę przy zniszczonych/brudnych płytach. Szum, trzaski, inne zniekształcenia pochodzące z analogowego przecież nośnika mogą obniżać DR (podwyższają poziom najcichszych partii), ale trudno byłoby, aby DR podwyższały. Nie widzę zresztą powodu, aby nagrania cyfrowe przebiły (bo mają po temu ogromne możliwości o których "winyle mogą tylko marzyć") poziomem DR nagrania z winyli. Nie zrobią tego w powyżej opisanych powodów, leżących poza technicznym aspektem. -
Szkiełko i ucho, czyli obiektywnie o audio
topic odpisał Highlander_now na Kraft w Audiofile dyskutują
Pewną niezaprzeczalną wyższością, jak dla mnie, jest wysoka dynamika nagrań z płyt winylowych. W latach królowania winyli nie stosowano kompresji dynamiki. Obecnie jest ona powszechna i możliwa dla 16-bitów (w przypadku CD) dynamika 96 dB jest kompresowana nawet do 15 dB. Tworzy to muzykę nienaturalną, męczącą, stale głośną. Owszem Metal taki ma być z natury, na tym on polega, ale inne gatunki? Zapewne ich większość? Dźwięki o stałej głośności, są sporadyczne w naturze i nie jesteśmy ewolucyjnie do nich przystosowani, dlatego stale głośna muzyka nas męczy, choć nie musimy sobie z tego nawet zdawać sprawy. Robione to jest z kilku powodów, ale o tym chyba już pisałem. -
Szkiełko i ucho, czyli obiektywnie o audio
topic odpisał Highlander_now na Kraft w Audiofile dyskutują
Nie wiem. Autor @marcinmarcin stwierdza, że robi mu to różnicę. Dlatego wg logiki powinien słyszeć różnicę pomiędzy CD i winylem. Nie sądzę abym napisał coś odkrywczego i nie dającego się znaleźć na tym forum. Nie wszystko znam co było w tym wątku. Pasmo przenoszenia płyt winylowych jest większe od pasma przenoszenia płyt CD ze względu na ograniczenia formatu. Częstotliwość próbkowania w przypadku CD to 44100 Hz - z tego wynika obcięcie pasma w CD do 20000 co widać na spektrogramie. Z płytami winylowymi jest różnie, ale praktycznie wszystkie, widoczne na spektrogramie mają zapisane częstotliwości >20 kHz. 30 kHz i wyżej też się spotyka, widać to, a na pewno jest obowiązkowo obecne na płytach CD-4. Te kwadrofoniczne mają zapis do 45 kHz. -
Szkiełko i ucho, czyli obiektywnie o audio
topic odpisał Highlander_now na Kraft w Audiofile dyskutują
Trzeba się przyjrzeć filtrom. Jak one są szerokie. To po pierwsze. Logicznie biorąc powinieneś słyszeć różnicę pomiędzy płytą winylową, a tym samym materiałem tylko przygotowanym na płytę CD. Piszę oczywiście o dobrej wkładce, przenoszącej daleko poza 20kHz i płycie winylowej, która ma odpowiedni materiał. Materiał z CD będzie dla Ciebie wyraźnie obcięty od góry. -
Odmiana. Ścieżka dźwiękowa (wyjątki) z filmu w reżyserii Francesco Rosi. Opera, która wyszła z teatru. Carmen. Tytułowa to Julia Migenes, ponadto Placido Domingo, Faith Esham czy Ruggero Raimondi. Orchestre National De France pod dyryguje Lorin Maazel. Okładka składana z wieloma fotografiami z filmu. Płyta z 1984 roku.
-
Dziś coś bardzo klasycznego z rocka. Creedence Clearwater Revival z płyty Chronicle: 20 Greatest Hits. Dwupłytowy album z 1976 roku. W czasie w sumie krótkiej działalności sprzedali 30 milionów płyt i na stałe osadzili się w przestrzeni medialnej. Stąd chyba każdy słyszał jakiś ich choć jeden utwór.