Cześć,
Chciałbym zacząć słuchać muzyki poza słuchawkami Obecnie korzystam z AudioQuesta Black oraz iFi Audio, a ze słuchawek jest obecnie PSB i BeyerDynamic. Streamuję głównie Apple Music, (kiedyś Tidala), bo nawet na moim sprzęcie czuć ze Spotify to nie to.
Chciałbym jednak móc też słuchać bardziej stacjonarnie. Sprzęt będzie stał w wysokim salonie o powierzchni około 30m2, który ma dość nieforemne kształty. Głośniki będa stały od siebie oddalone o 2,5 metra, ale stosunkowo blisko ściany (ok 20-30cm). Jestem świadom, że to słaba sytuacja, ale wynajmuję lokum i możliwości reorganizacji mam ogarniczone. Póki co planuję po prostu ograniczenie basu na poziomie korektora, może czasem odsuwanie kolumn - i tak żyć z tym do wyprowadzki
Najbardziej wymagające rodzaje muzyki jakiej słucham to jazz i neoklasyka - jeśli to znośnie zagra to z resztą sobie sprzęt poradzi. Chciałbym, aby brzmiało to w miarę neutralnie, ale przyjemnie dla ucha - raczej lepiej niż głośniej - nie potrzebuję setek watów. Raczej chciałbym móc przyjemnie słuchać koło północy, niż naparzać sąsiadom i robić imprezę.
Mój budżet to ok 4000 złotych - może pare groszy więcej. Interesuje mnie prosty wzmacniacz (nie musi mieć DACa) oraz głośniki. Myślałem o sprzęcie używanym, ale jest to trochę loteria, na której trzeba się nieco znać. Ja nawet nie mam do czego tego porównać. Fajnie byłoby mieć np starego Marantz'a (np PM7200), ale przedzieranie się przez setki sprzętu "vintage", "audiofilskiego", "top" etc zmęczyło mnie, więc skierowałem się ku nowemu.
W jednym z dużych poznańskich sklepów audio zaproponowano mi jako proste stereo Musical Fidelity M3si + Pylon Audio Pearl + wciskane CA MXN10 za przysłowiowe 10k PLN wyszedłem więc bez słowa
Pytanie jest więc takie - czy w moim budżecie da się kupić coś sensownego ? czy lepiej nawet nie startować ?