Skocz do zawartości

Jazz i okolice - płyty, koncerty, wydarzenia


Belfer54

Recommended Posts

Dotarła do mnie kilka dni temu płyta o której wspominałem w poście nr 240. W ferworze codziennym, przy braku czasu musiała chwilę zaczekać. Właściwie to ja czekałem, nie chcąc jej słuchać na łapu-capu. Okazało się,że była to dobra decyzja, gdyż po uruchomieniu jej w sobotni wieczór wszystko przestało się liczyć - inne płyty, sprzęt na którym to wszystko gra, oraz ta cała dookolna rzeczywistość...

Album Magdy Umer i Bogdana Hołowni "Bezsenna Noc" to zbiór najpiękniejszych piosenek świata. Tak,Magda Umer nie jest "wyczynową" wokalistką. Jest za to niezrównaną interpretatorką. Co to znaczy rozumieć dogłębnie o czym się śpiewa! Bogdan Hołownia? Jak zawsze pokazuje pełnię swej muzycznej wrażliwości która czyni z niego tak świetnego akompaniatora.

Przepiękna płyta. Odżałujcie te kilkadziesiąt złotych, bo taka muzyka i taka poezja nie mają ceny!

DSC01446.jpg

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 października będzie miało premierę bardzo wartościowe wydawnictwo- JOE HENDERSON "5 Original Albums"
Nie chcę tu nikogo namawiać do czegoś co już klasyką jazzu jest, lecz jest ten fakt okazją do walki o dobrą cenę płyt CD. Otóż w sklepie Empik kosztuje ten zestaw 64.99zł... Tanio, prawda? Nieprawda, bo w dodax.pl jest w cenie 53.80zł.

DSC01446.jpg

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że warto wspomnieć o tym, że 24 – 27 sierpnia br. w Lusławicach pod Tarnowem odbyła się druga edycja Konkursu Skrzypcowego im. Zbigniewa Seiferta.
W kolejnym 10-11 numerze Jazz Forum można przeczytać relację z Konkursu. Można też przeczytać wywiad z laureatem pierwszej nagrody Mateuszem Smoczyńskim. Polecam też płytę załączoną do numeru, na której znajdują się głównie kompozycje Zbigniewa Seiferta. Musieli je wykonywać jako obowiązkowe uczestnicy konkursu.

http://jazzforum.com.pl/main/cd/seifert-co...ition-quo-vadis
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gorąco polecam świeży album Nik Bärtsch’s Mobile - Continuum jako pewną formę odskoczni, ale wciąż jazzowo. Jest trochę niekonwencjonalnie, mistycznie. Płyta trzyma w napięciu. Słuchamy i wciągani jesteśmy w jakiś trans... Słychać również tą fascynację Japonią ze strony Nika.

Trochę już napisano, pod czym się podpisuję: http://audio.com.pl/muzyka/recenzje/jazz/2...obile-continuum

DSC01446.jpg

DSC01446.jpg

DSC01446.jpg

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Posłuchałem i nie zawiodłem się. Transmisja trwała zaledwie niecałą godzinę, a Panowie w tym czasie ledwo się rozkręcili, co było słychać soczyście. Druga cześć której wczoraj nie było na żywo, została na szczęście zarejestrowana i można spodziewać się jej emisji w audycji u Pana Piotra Metza w jego Liście osobistej, oczywiście w Trójce. Koncert skończył się a ja postanowiłem odświeżyć sobie nieco muzykę Fusion, by dokonać pewnych porównań. Panowie: Janusz Grzywacz, Marek Stryszowski, Wacław Łoziński, Edmund Mąciwoda, Maciej Górski i Mieczysław Górka, jako Laboratorium zaczęli tworzyć w 1970 roku, w czasach kiedy dopiero co skończył urzędować towarzysz Władysław Gołumka, a zaczął I sekretarz Edward Gierek. Co by tu dużo nie mówić, były to czasy trudne, szare i zamknięte na wszystko co inne od gustów towarzyszy siermiężnych. W takich warunkach powstaje grupa który tworzy muzykę której wcześniej nie było ? Fusion. Mniej więcej w tym samym czasie w USA powstaje Weather Report. Jak podaje Wikipedia: Weather Report, powstała z inicjatywy muzyków grupy Milesa Davisa, którzy nagrali na przełomie lat 60. i 70. dwa zasadnicze dla jazzu albumy: ?In a Silent Way? i ?Bitches Brew?. Stałe jądro zespołu stanowił duet Joe Zawinul i Wayne Shorter. Członkami zakładającymi zespół w roku 1971 oprócz Joego Zawinula i Wayne?a Shortera byli Miroslav Vitous, Alphonse Mouzon oraz Airto Moreira. Początkowo grupa była formacją rytmiczną (co stało się później kanonem muzyki fusion)." Po dwóch stronach Globu, w skrajnie różnych systemach państwowych, powstaje ten sam rodzaj muzyki, później klasyfikowanej jako jazz fusion. Z jednej strony warunki do jego powstania stworzyła amerykańska wolność i otwartość, a z drugiej, zamknięcie i represyjność. Słuchałem dzisiaj Weather Report i słuchałem wczoraj Laboratorium, każdy może sprawdzić jak wypada to porównanie. Dodania wymaga, że w latach 70 w europejskiej muzyce jazzowej, Laboratorium było awangardą, a świat dopiero przygotowywał się na fusion.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Laboratorium_...C5%82_muzyczny)
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

...Słuchałem dzisiaj Weather Report i słuchałem wczoraj Laboratorium, każdy może sprawdzić jak wypada to porównanie. Dodania wymaga, że w latach 70 w europejskiej muzyce jazzowej, Laboratorium było awangardą totalną, a świat dopiero przygotowywał się na fusion.


Pboczku, niestety pokłócić się trza... Doskonale pamiętam czas gdy Laboratorium debiutowało w 1971 roku. Proszę sobie uświadomić i to, że to był czas, który w każdym miesiącu przynosił jakieś rewolucje w muzyce. To nie jak dziś, gdy od paru lat rozglądamy się za czymś nowym i niestety nie znajdujemy. Wróćmy do przełomu lat 60. i 70. Piszesz o Miles'ie Davisie i jego "Bitches Brew" z końca 1969 roku. Zapomina się, że w tym samym czasie Soft Machine wydaje swoją trzecią płytę, Frank Zappa "Hot Rats", Chicago swój pierwszy dwupłytowy album. A mniej więcej od dwóch lat rockowcy (nie wszyscy) improwizują dając podwaliny pod fusion. W 1971 roku, gdy Laboratorium wydaje pierwszą płytę, The Mahavishnu Orchestra szokuje rockfanów i jazzfanów w równym stopniu płytą "The Inner Mounting Flame"....
W tej sytuacji chyba jest pewnym nadużyciem stawianie Laboratorium w rzędzie awangardy tamtego czasu, bo "chadzali po utwardzonych ścieżkach" przez choćby wymienionych wyżej muzyków, co nie znaczy, że nie zasługują na pamięć lub zachwycanie się ich twórczością.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szanowny Wpszoniaku, miło jest dowiedzieć się czegoś, czego się nie wie, a u mnie wiedza muzyczna nie bardzo bogata. Więc na czuja tak napiszę. W zasadzie każdy muzyk pozostaje pod czyimś wpływem. Fusion nie zrodziło się w pustce a było częścią - jak piszesz - rewolucji muzycznej. Nie ma w tym nic dziwnego że w USA pojawili się m.in. F. Zappa, M. Davis, w W. Brytanii np. Soft Machin, The Cream, i Weather Report. To tam tworzyła się muzyka rozrywkowa (i w zasadzie nadal się tak dzieje). W Polsce realnego socjalizmu rewolucja kulturalna była nie do pomyślenia, na straży czego stały milicja i zastępy ormo. Kanałem przepływu muzyki było jak sądzę wyłącznie Radio Luksemburg, ale i ono nie podejrzewam by puszczało Soft Machine i podobną awangardę. Kurtyna żelazna działała, a zamknięcie było dość szczelne. Z pewnością docierały albumy z za oceanu i wysp, ale można sobie wyobrazić jakim rarytasem były. To porównanie skrajnie różnych warunków napawa mnie zdumieniem że w Polsce, i w USA, w tym samym czasie, powstają dwa zespoły grające podobnie nowatorsko (widzę że termin awangarda wydaje Ci się przesadny). Nie wiem w jakich składach grali wcześniej muzycy Laborki, ale przecież WR nie słuchali, bo jej jeszcze nie było. Nie wiem też nic o tym, by był wtedy w Europie inny zespół grający to co później nazwano fusion. Polska w tym czasie raczej nie miała muzycznie światu niczego do zaprezentowania, a tymczasem pojawiło się Laboratorium i namieszało. Opowiadał mi pewien Londyńczyk z tamtego (Twojego jak sądzę) pokolenia, że jak usłyszeli byli pod ogromnym wrażeniem. I o tym zespole się mówiło. A Bundles Soft Machine, które wpada w fusion, to przecież 1975 r., całe pięć lat później i skąd jego muzycy czerpali inspirację, nie wiem.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

... Bundles Soft Machine, które wpada w fusion, to przecież 1975 r., całe pięć lat później i skąd jego muzycy czerpali inspirację, nie wiem.


"Bundles" to.... Hmmm... To właściwie płyta schyłkowa. Ci, którzy (jak ja) pokochali Soft Machine od pierwszej płyty, nie cenią tych ostatnich- siódmej i ósmej (Bundles). Dlaczego? Bo na ostatnim nie grał już żaden z muzyków, który byłby jakimś łącznkiem z tym najbardziej inspirującym składem z pierwszego okresu. Czy to nadal fusion? Chyba tak, bo to termin bardzo pojemny- rytm rockowy okraszony harmonią jazzową graną przez typowe dla jazzu instrumenty melodyczne (np. saksofony, puzony czy trąbki), całość koniecznie zelektryfikowana. Ja znajduję więcej modern jazzu we wcześniejszych albumach Soft Machine (od III z 1970 roku, a nawet w dwu pierwszych, do VI z 1974).
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Zabieram się zatem za słuchanie Soft Machine. Mam dużo do nadrobienia.


Och Pboczku, zacznij od pierwszej płyty z 1968 roku. Zdziwisz się jak fantastycznie jest nagrana!!!! Druga, będąca kontynuacją pierwszej, jest również doskonale wyprodukowana przez Probe Records. Jeśli szukasz energetycznego jazz-rocka wybierz VI, a jeśli lubisz elektronicznego jazz-rocka wybierz V.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Soft Machine odsłuchiwałem wzdłuż i wszerz przez ostatnie cztery dni. Od Jedynki (1968) do Siódemki (1973) włącznie. Muzyka tak rozbudowana, wielowątkowa, że by ja dobrze poznać trzeba tygodni... Ogólnie nie jest łatwa w odbiorze, wymaga od słuchacza skupienia. Nie można jej pozostawić samej sobie i oderwać się, bo nie daje łatwo do siebie wrócić. Trzeba poczekać na nowy utwór i podążać za nim. Byłem zaskoczony tym, że Spotify podaje liczbę słuchaczy Soft Machine w tym miesiącu na ponad 29.000! To chyba nie możliwe, zwłaszcza że najwięcej osób ma ich słuchać w Mexico City - 462, Santiago ? 424, Sztokholmie ? 405, Londynie ? 300 i podobnie w Brooklinie. Łącznie z miast to tylko ok. 1600, i nie pokazują Myślenic, a przecież ostatnie cztery dni nabiły licznik ? Aktualnie najbardziej podoba mi się Jedynka. Przystępna i różnorodna, bliska rocka. Świetnie nagrane wszystkie instrumenty i wokal. Zaskoczyła mnie szczególnie perkusja, dźwięki blach i bębnów. Na tej płycie jest też Perła, doskonale oprawiona! Późniejsze albumy to popisy instrumentarno-kompozytorskie, w dobrym tego słowa znaczeniu.
Dodam że pierwszego dnia odsłuchów żona wyprosiła mnie z domu, błagając o chwilę ciszy. Kontynuowałem w pracy. By było łatwiej, zapowiedziałem że to eksperyment poznawczy i obserwowałem reakcję muzykalnej skądinąd osoby, która zmuszona jest słuchać wraz ze mną. Po czterech dniach zauważyłem że odetchnęła, kiedy znowu zagrało Radio Kraków. To nie jest muzyka tła.
Przy okazji miałem okazję porównać brzmienie i realizację Perły na dwóch zestawach hi fi, domowym z lat 90-tych i w pracy z lat 70. Muszę to jeszcze osłuchać, ale lepiej brzmi na dawnym sprzęcie ...

p.s.
W sumie to tylko 29 tys.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, Soft Machine wymaga skupienia. Gra perkusisty- Roberta Wyatta rzeczywiście zwraca uwagę, ale co się dziwić skoro to była wiodąca postać na dwu pierwszych płytach. Niestety opuścił zespół po czwartej płycie, bo coraz mocniej pozostali członkowie grupy ograniczali jego wpływ. Zastąpił go John Marshall, który grał do końca, czyli do płyty "Land of Cockayne" (1981 rok).
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Takie sobie czytam Wojtku co piszesz o Soft Machine i myślę, że nigdy nie przypuszczałem, że na tym forum ktoś tyle o nich napisze. A jakby nie było jest to muzyka mojej młodości, którą niestety na wiele lat porzuciłem. Tobie mogę tylko zazdrościć, że nadal przy niej trwasz.

Jak słyszę co się teraz tworzy w muzyce na świecie, mam też na myśli oczywiście muzykę jazzową, to .... szkoda gadać.
Cieszy natomiast, to że młodsze pokolenia, również za sprawą tego forum i takich jak Kolega Wpszoniak mogą zapoznać się z taką wyśmienitą muzyką.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może nie jest tak źle z dzisiejszym jazzem? Sam nie tak dawno narzekałem, że nowe nurty się nie pojawiają (rewolucji brak), ale to nie obniża poziomu instrumentalistów (chyba). Wiesz Belfrze... Ostatnie płyty Muniaka i Namysłowskiego bardzo mi się podobają... Chyba wiem o co Ci chodzi- przykładowe płyty Muniaka czy Namysłowskiego mogłby powstać równie dobrze na początku lat 60. ubiegłego wieku i zdziwienia by nie było gdyby tak faktycznie było.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mniej więcej o to mi chodzi. Dodam też, że jazz to nie tylko doskonała biegłość i wysoki poziom instrumentalistów. Przepraszam za głoszenie frazesów, ale zawsze mnie uczono, gdy zaczynałem słuchać jazzu, że tej muzyki słucha się też duszą.

A tak przy okazji jak już mówimy o Namysłowskim.
Jak miłośnicy twórczości Namysłowskiego wiedzą komponował on też muzykę tzw. popularną. Mam związaną z tym zagadkę.
Dla jakiego polskiego zespołu rockowego, Namysłowski w latach 60 skomponował muzykę do piosenki, która znalazła się na jedynej płycie wydanej przez ten zespół. Dla ułatwienia zespół składał się z najlepszych ówczesnych instrumentalistów popowo – rockowych, dla których jazz też nie był czymś obcym.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przykro mi, ale nie chodzi o ten utwór. Bemibek powstał oficjalnie w 1970 r. Ja mam na myśli okres nieco wcześniejszy. Chodź owszem muzykę do "Sprzedaj Mnie Wiatrowi" również skomponował Z. Namysłowski.
Poza tym śmiem twierdzić, że w Bemibek nie występowali tak znamienici instrumentaliści.
Może dodam, że muzyka przez nich wykonywana to nie był typowy dla tamtego okresu bit, czy pop. Muzyka ówcześnie wykonywana przez nich była jedyna w swoim rodzaju.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wkleiłeś treść z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Only 75 emoji are allowed.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Poprzedni post został zachowany.   Wyczyść edytor.

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Utwórz nowe...