-
Zawartość
5 574 -
Dołączył
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez MariuszZ
-
First Watt F5
topic odpisał MariuszZ na nowy78 w DIY, czyli Do It Yourself oraz serwis i modyfikacje sprzętu
Nawet nie wiedziałem, że to się mierzy. Dzięki za wyjaśnienie 👍 -
Zwróć uwagę na kierunek podłączenia fazy. Spróbuj zamienić na wejściu filtra fazę z neutralem. Słuchaj przy wyciszonej muzyce z uchem przy głośniku. Może tak być, że w jednym połączeniu będzie tweeter "szumiał" cichutko. Jeżeli tak to znaczy, że zakłócenia są obecne i mogą mieć wpływ na to co słyszysz. Ja tak mam we wzmacniaczu na wejściu którego jest filtr RFI. Może to tylko sprawa niedoskonałości trafa zasilającego we wzmacniaczu ale może być, że w połączeniu z obwodami RLC filterka EMI/RFI coś rezonuje i podbija jakiś zakres częstotliwości w konkretnym sposobie podłączenia fazy. Warto to przy okazji sprawdzić
-
Nie stawiałbym na równi tych zagadnień poznawczych, ponieważ kolumny ewidentnie i w sposób udokumentowany różnią się mierzalnymi parametrami technicznymi. Tu nikt nikomu czegoś nie wmawia wbrew temu co się słyszy. Nie zachodzi dysonans poznawczy. Jeżeli jest jakaś niechęć do tego typu testów kolumn to pewnie wynika z innych przesłanek
-
Oczywiście. Wspomniane napięcie psychiczne psuje zabawę. Muzyki słucha się najlepiej jak psychika jest do niej "dostrojona". Wszelkie przeszkadzajki, w tym natrętne myśli, że coś może psuć w naszym zestawie audio jej wierny i niezakłócony przekaz psuje tą zabawę. Stąd pogoń za lepszym, mniejszym szumem, lepszą dynamiką itd. Czasami mimo, że już dawno lepszość wykroczyła poza granice percepcji i tak jest niewystarczająca. Wszystko jest pokłosiem naszej psychiki i mechanizmów jakimi się rządzi
-
W ułamku sekundy nie jest człowiek w stanie wyłapać różnic. Z dźwiękiem wg mnie trzeba się oswoić i żeby porównać należy szukać zmian po dłuższym obcowaniu z muzyką. Odsłuchiwanie tego samego "w kółko" prowadzi do odczulenia sensorycznego. Poza tym jest jeszcze dysonans poznawczy. Tą teorię można wpleść w te ślepe próby. Im bardziej będziecie utwierdzali otoczenie w przekonaniu, że jest to jedyna słuszna droga do poznania prawdy o istnieniu różnic tym mniej będą one wiarygodne i mimo, że są pozornie proste mniej będzie ochotników do ich prowadzenia. Głównym problemem jest pojawienie się nieprzyjemnego napięcia psychicznego, które pojawia się u danej osoby gdy występują sprzeczne elementy poznawcze , w tym przypadku odczucia i wrażenia wynikające ze słyszenia zjawisk oraz przekaz otoczenia, próbujący udowodnić, że tych różnic nie ma. Wpływa to na nasze zachowanie wywołując ogólną mobilizację organizmu celem zmniejszenia napięcia jak również wywołuje antycypacyjne unikanie bodźców kojarzonych z pojawieniem się dysonansu. Stąd zapewne niechęć części naszego hobbystycznego środowiska do tego typu testów. Pojawienie się negatywnego nastawienia do testu prowadzi nieuchronnie do jego przekłamania. To oczywiście moje zdanie na temat nie poparte żadnym opracowaniem ani autorytetem
-
Faktycznie pisałeś o tym wcześniej. Nie wiem czemu przegapiłem. Czasami jest tak, że wyświetla mi cześć posta, a po kolejnym odświeżeniu strony jest go więcej 😉 Pozdrawiam.
-
First Watt F5
topic odpisał MariuszZ na nowy78 w DIY, czyli Do It Yourself oraz serwis i modyfikacje sprzętu
Cześć. Piotrze mógłbyś zinterpretować tą grafikę. Szczerze nie bardzo kumam. 20mV dla 6 V odniesienia to - 50dB. Trochę dużo więc coś źle chyba interpretuję. 1kHz dla zmiennej stałego? Skąd takie tętnienia w zasilaczu? Poza tym pięknie to wygląda. Rzekłbym, że to wzmacniacz wzorcowy czy referencyjny jeżeli chodzi o pomiary. Jeżeli tak samo brzmi odtwarzając muzykę to zdrowo zazdroszczę 👏 -
To jest pozorne tylko. Mierzymy w miejscu odsłuchu i żeby energia z wyjścia przetworników była podzielona na kanały po myśli realizatora dźwieku należałoby zadbać o symetryczna akustykę pomieszczenia. Odległości kolumn od ścian z prawej i lewej, symetrycznie wyposażenia wnętrza itd. Z reguły jest to popsute. Z lewej okno, z prawej drzwi. Na jednej ścianie obrazy, na drugiej półki. W efekcie energia z kanałów jest inaczej rozpraszana co powoduje mniejsze lub większe zaburzenia obrazowania 😉
-
Próbowałem. Te melodiki są OK ale mają "rzadki" opot ekranu. Ja dodatkowy ekran na te przewody dawałem więc to tak jakby inny przewód był. Myślę, że za tą cenę ciężko będzie coś lepiej znaleźć. Alternatywą w podobnej cenie jest Lapp. Ma bardziej gęsty opot czyli lepiej ekranuje i na pewno ma w ofercie przewody 3 x 1,5 mm2.
-
Nie lepiej włożyć trochę wysiłku i dać Sanyo nowy przewód? W jednym kawałku? To kwestia rozkręcenia obudowy i przelutowania końcówek przewodu. Ja poszedłbym dalej i dał 3-żylowy przewód w ekranie. Od strony urządzenia 3-cia żyła bez podłączenia. Od strony gniazda sieciowego podłączona do ekranu i w gniazdku do PE(N). Taki ekran zabezpieczyłby Ci środowisko przed promieniowaniem elektromagnetycznym samego przewodu zasilającego. Lapp jest niedrogi i spełnia funkcje. Znaczy zasila i ekranuje 😉
-
Możliwe ale czy masz pewność, że ten element "podwójnej ślepości" jest krytyczny? Może są inne elementy zaburzające wyniki testu. Może my nie potrafimy słuchać "bez oczu" i nie mam na myśli niewidomych ludzi tylko fakt odcięcia jednego zmysłu bez odpowiednio długiej adaptacji. Może to jakiś psychologiczny czynnik jest bagatelizowany. Nie wychodzi ten test, łamie najczulsze "uszy" i nikt nie wnika dlaczego? Ty i zwolennicy testów tego typu zakładacie jedyne rozwiązanie takich przypadków czyli powodem jest brak różnic. Ja w tym momencie staram się zrozumieć dlaczego nie wychodzi i ktoś kto normalnie jest w stanie usłyszeć, w ślepym teście nie daje rady. Tym się różnimy w detalach. Dla mnie to temat otwarty jest, a dyskusja, czasami na=wet na "głupiutkie" argumenty jest sposobem na szukanie odpowiedzi, które jak dla mnie jeszcze nie zostały odnalezione Pewnie nie można być do końca pewnym nawet jak oczy widzą co jest grane. Nie wiem co napisać ponad to co w postach wyżej. Zastanawiam się tylko dlaczego robi się z tego "słyszenia" taki ważny element, badając go jak jakieś zjawisko paranormalne, okraszone ślepymi próbami, pomiarami nowoczesną aparatura pomiarową itd. Nawet jak "słyszenie" wynika z procesów zachodzących w naszej wyobraźni, gdzie krzywa oczekiwań nakłada się na sygnał z ucha to w czym problem jest? Nie zmienia to faktu, że ja "TO" słyszę.
-
Zagadałeś to odpisałem. Liczysz, że moje wypowiedzi będą przytakiwaniem z poklaskiem do Twoich oczekiwań? Marcin, litości. Piszę co chcę i niech tak zostanie, nie musisz mnie prowokująco pytać
-
Nie mam pojęcia. Ślepy test też wg mnie ma ograniczenia. Trudno o idealne warunki odsłuchu i ich powtarzalność. Problem odczulania sensorycznego. Próg czułości słuchu u różnych osób ale i u tych samych ale zmieniający się w zależności od nastroju, pory dnia, hałasu miejskiego czy nawet warunków atmosferycznych. Presja jaką wywiera na psychikę słuchacza samo prowadzenie takiego testu może mieć znaczenie. Porównałbym to do takiego eksperymentu. Narysuj kredą ścieżkę o długości 20m i szerokości 20 cm na ulicy i pospaceruj po niej starając się nie przekraczać linii. Teraz narysuj taką samą ścieżkę na krawędzi dachu bloku 10cio piętrowego i spróbuj po niej pospacerować? Przypuszczam, że nóżki się ugną w kolankach albo nawet zaczną trząść. W takich przypadkach zmysły pracują inaczej mimo, że długość i szerokość ścieżki jest taka sama 😉 Zauważyłem, że miałem jakiś zapał kiedyś by zrobić ślepy test przy okazji testowania czegoś ale mi przeszedł jak wyłapałem zmiany na ucho bez całej tej procedury zasłaniania oczu itd. Jest jakiś wewnętrzny opór by samemu sobie coś udowadniać wbrew temu co się słyszy. Oczywiście rozumiem potrzebę takich testów, które są przydatne do badań statystycznych czy innych ale uważam, że jest jeszcze zbyt dużo zmiennych mogących przekłamywać taki test.
-
To droga donikąd. Nie ma sensu tłumaczyć co jest mierzalne i co to znaczy. Załóżmy, że mierzalna różnica interesującego nas sygnału to napięcie mierzone bezpośrednio na cewce głośnika, która jest w ruchu. Jakakolwiek sonda podłączona do tej cewki zmienia czy zakłamuje pomiar bo zmienia się warunki pomiaru. Nikt tego nie próbuje mierzyć bo jest to "trudno" mierzalne w domowych warunkach, a o takich eksperymentach debatujemy. Skoro jest trudno mierzalne ale mierzalne tylko jeszcze nie wiemy jak to pomierzyć żeby uniknąć przekłamań to czy błędem jest twierdzenie, że na tym etapie naszego hobby, w domowych warunkach jest to niemierzalne? Gramy słowami, a one nie zbliżają nas do rozwiązania rozbieżności wrażeń słuchowych z wynikami pomiarów. Wrażenia są obecne. Zmiany barwy dźwięków są słyszalne ale pomiary tego nie ukazują. Dlaczego? Bo *czajniczek" jest wymyślony? Rzeczone zmiany są iluzją? Może pomiary są zbyt prymitywne, a narzędzia nie przystosowane do szukania różnic. Tak naprawdę niewiele jest poważnych analiz tychże zagadnień. Ta gałąź elektroakustyki i jej granica z psychoakustyką nie jest chyba objęta jakimiś poważnymi programami badawczymi, nikt znany się tym nie zajmuje. To jest jakaś dziedzina z pogranicza rozrywki i hobby, a pasjonaci którzy próbują cokolwiek zbadać to hobbyści typu Amirm, Ethan Winner znani z prowadzonych blogów czy filmików na YT. Poza tym mierzą to czego nauczyli się w szkole, na warsztatach czy studiach. Nie stosują jakiegoś innowacyjnego podejścia do pomiarów mimo, że ciągle im nie wychodzi. Wiesz jak Ajnsztain nazywa po imieniu takich odkrywców? 😉 Co do "czajniczka" to kojarzy mi się roadster Muska okrążający Słońce. Kto by pomyślał, że to możliwe 10 lat temu?
-
🍻 Jak masz jakieś przemyślenia w tej kwestii chętnie poczytam. Temat jest dość złożony dla przeciętnego użytkownika wzmacniaczy lampowych. Te w większości pracują z autobiasem i nikt nie wnika w jego regulację, a nawet gdyby to ustawia zgodnie z instrukcją. Komu by się chciało mierzyć i analizować transkonduktancję lamp i jeszcze dobierać odpowiednie napięcie na siatce by uzyskać oczekiwane nachylenie charakterystyki 😉
-
Sprawa jest dużo prostsza do pomierzenia znaczy tych różnic poszczególnych lamp. Nie jest to może oczywiste dla wszystkich i pewnie wynika poniekąd z praw jakimi rządzi się rynek. Sprzedawcy żeby nie komplikować spraw podają parametr dotyczący poniekąd zużycia lampy czyli prąd anodowy dla określonej wartości napięcia na siatce sterującej. Unikają podawania tzw. transkonduktancji lampy, czyli krzywej nachylenia charakterystyki lampy okraslajacej stosunek prądu lampy do napięcia na anodzie przy "charakterystycznym" dla danej lampy napięciu na siatce sterującej. "Kształt" tej krzywej, jej nachylenie, liniowość ma zasadniczy wpływ na zniekształcenia nieliniowe jakie będzie wprowadzała do wzmacnianego sygnału. Warto dodać, że lampy tego samego typu mogą się różnić wartością transkonduktancji i mogą brzmieć różnie. Inną sprawą jest zaś przełożenie tego nachylenia na barwę dźwięku. Tu zaczyna się problem interpretacji i brakujących wzorców oraz całej gamy zagadnień mających wpływ na efekt finalny. Przewody tego co lampy nie potrafią, nie ma żadnego przełożenia 😉
-
To super. Zrobiłeś próbę. Doświadczenie mimo, że nic nie wykazało w jakimś zakresie poszerzyło horyzont postrzegania. Coś może w tej próbie trzeba poprawić? Zmienić metodę pomiaru? Przyrząd pomiarowy? Zadbać o otoczenie i warunki pomiarowe. Czy na przykład spodziewane zmiany nie odbywają się na poziomie lub poniżej poziomu szumów "układu pomiarowego"? Badany przewód mógł wnosić zmiany maskowane niedoskonałością kolumn, wzmacniacza czy źródła itd. Zauważ, że niewiele jest materiałów z pomiarami w miejscu odsłuchu, bo to trudny temat jest. Szum środowiska pomiarowego jest problemem. Pomiar w komorze bezechowej? Czemu nie, może warto spróbować lub pogodzić się z faktem, że to i tak droga donikąd bo chodzi o słuchanie muzyki, nie jej mierzenie i przepychanie jakiejś teorii Oczywiście działa to w dwie strony. Podziwiam i rozumiem. Warto poddać ślepej próbie towar, za który masz zapłacić kupę kasy. Znam takie przypadki, gdy żona stawia warunek. "Kupimy to jak odgadniesz w ślepej próbie co gra". Czasami istnieje potrzeba utwierdzenia się w decyzji i to jest dobra droga dla niektórych. Ja dla przykładu nie potrzebuje się utwierdzać. Wystarcza mi, że tego chcę
-
Dyskusje niestety polegają na wymianie poglądów i czasami coś się zaneguje. To naturalne. Ważne, że by trzymać się reguł i nie nadużywać personalnych wycieczek. Pamiętasz jak się wkurzył Wojtek i jak zareagował gdy Marcin napisał coś w stylu "a teraz wszyscy wstają i klaszczą"? Do dzisiaj ma tą "bliznę" w opisie profilu
-
Cały galimatias powstaje gdy zaczynamy mieszać dwa światy. Subiektywne odczucia i pomiary wielkości fizycznych. Są jakieś testy różnicowe, którym najbliżej do wyłapania różnic ale nie są wg mnie obiektywne bo dotyczą szczególnych warunków pomiaru. Zaletą jest, że nie dotyczą konkretnych wielkości tylko wykazują różnice. Fajnie by było rejestrować i porównywać tak jak kolega próbował. Nie na wyjściu wzmacniacza, nie wyjmując z systemu przewód traktując go jako indywiduum jakieś i badając jako filtr RLC. Pomiary powinny być w miejscu odsłuchu prowadzone i powinny uwzględniać wszystkie zmienne mimo, że obiektem badań jest na przykład tylko przewód, który pracuje w konkretnym środowisku, gdzie ważne są parametry urządzeń pod które jest podpięty, gdzie występują pętle masowe, różnego rodzaju sprzężenia, gdzie wpływ pól elektromagnetycznych jest istotny, zakłócenia dostarczane do systemu itd. Zamysł pomiarów wg mnie dobry jest. Niestety pomiar tabletem z ręki da tylko pogląd na zagadnienie, jakiś przyczynek do dyskusji, o niczym nie przesądza, co nie znaczy, że jest bezwartościowy. Nie oceniam. Ja to czytałem tylko nie mogłam dopatrzyć się tych grafik bo mi oko whisky zaszło trochę. Może nie powinienem po alko tu zaglądać ale wtedy mnie tematy audio najbardziej interesują. Oczywiście raz jeszcze przeczytam z podwojoną uwagą żeby nie było, że "ehh" jest zasadne Niech Każdy dochodzi na swój sposób. Ja też jakiś czas temu przywiązywałem wielką wagę do technicznych pomiarów. Później przestało to mieć znaczenie. Ważne co słyszę i jak to wpływa na moje samopoczucie. Nie znaczy, że nie używam przyrządów pomiarowych. Staram się nie zamykać na jakieś sztywne twierdzenia, że coś działa lub nie poprawiając jakość muzyki.
-
Rozumiem. Nie śledziłem od początku na szczęście 🤣 Nie zmienia to faktu, że kolega miał dobre intencje. Inną kwestią jest interpretacja wyników. Jeszcze inną sama dyskusja. Chyba coś nie poszło skoro RoRo interweniował. Najgorsze, że ulegamy emocjom i czasami za dużo piszemy nie odnosząc się do meritum spraw poddanych dyskusji tylko do osób, ich poglądów, wiedzy czy stanu świadomości.
-
Czym innym jest rejestracja, a czym innym pomiar. Ten drugi odnosi się do jakiegoś wzorca. Nikt chyba jeszcze nie ustalił wzorca do pomiaru wrażeń, a o takich chyba jest dyskusja. Pisałem, że to bez sensu jest już wcześniej. Znaczy dabata o pomiarach tego co słyszymy. Dopóki nie będzie takich pomierzonych wzorców wrażeń dopóty rozmowa będzie o "niczym".
-
Co to za bełkot. Przeczytaj raz jeszcze, zastanów się i popraw albo co. Czemu zaraz bełkot? Czy na obecnym etapie zaawansowania technik pomiarowych można jednoznacznie wykazać różnice w barwie dźwięku? Czy jest skala w fonach, decybelach czy innych jednostkach, którą można opisać pomierzone różnice między dźwiękiem o barwie "aksamitnej" , a "jedwabistej"? Gdzie jest granica między dźwiekiem "metalicznym", a "ocieplonym"? Ile fonów czy decybeli stanowi o tym jak odbieramy dźwięk o określonej barwie? Ktoś to usystematyzował? Pomierzył? Rozmawiamy o wrażeniach ze słuchania różnic po podłączeniu innych przewodów. Wrażeń nie mierzymy jeszcze o ile mi wiadomo przyrządami dostępnymi na półkach metrologów. Zarzucanie zaś komuś "bełkotania" czy "głupoty" jest co najmniej niepoprawne "politycznie".