Skocz do zawartości

nowy78

Uczestnik
  • Zawartość

    2 380
  • Dołączył

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez nowy78

  1. Zapewne i tak dałoby się to wyrównać, np. poprzez zwiększenie R100, lub zmniejszenie R106 z powyższego schematu. Bez lutownicy się jednak nie obejdzie. No i najpierw trzeba wybadać, czy na przestrzeni lat zmieniły się parametry wyświetlacza, czy doszli do wniosku, że za mocno świeci i "poprawili" tylko zasilanie podświetlania. Obstawiam drugą opcję. Mnie by się nie bardzo chciało dłubać, biorąc pod uwagę, że to zapewne montaż smd, ale jak chcesz się pobawić, to mogę coś tam doradzić.
  2. Takie coś mi niedawno YT podrzucił: Wprawdzie duże tu wykorzystanie AI, ale całościowo jakieś takie mocno (może nawet niebezpiecznie ) wciągające. CZART - Satana passa! Niema już djabła (official music video) - YouTube.url CZART - Peregrynacja dziadowska (official music video) - YouTube.url
  3. Jako, że sam nim nigdy nie kręciłem, zerknąłem do instrukcji serwisowej. To jest potencjometr wieloobrotowy. Gdy osiąga się w takich położenie końcowe jest wyczuwalny opór, który jednak łatwo jest pokonać. Wtedy słychać ciche kliknięcie (wyczuwa się to także ręką) i jesteśmy jeden obrót wcześniej Nie niszczy to potencjometru. Może inaczej - mnie się nigdy to nie przydarzyło. Wracając do podświetlania, skoro jest to potencjometr wieloobrotowy, niewielka zmiana położenia może nie dawać widocznych rezultatów. Poniżej schemat interesującej nas części (z azura 840Av2). Pr-ka jest na bazie tranzystora Q2, który służy także do całkowitego wyłączenia podświetlania. W obwodzie jego emitera jest jeszcze tranzystor Q1, którym przestawia się intensywność świecenia z pilota, gdy podświetlanie jest włączone. Na moje oko ten potencjometr ewidentnie służy do ustawiania jasności.
  4. To są wyświetlacze ciekłokrystaliczne, a więc podświetlane na całej powierzchni. Obstawiam, że to boczne światło widać ze względu na dużą intensywność świecenia akurat w tym egzemplarzu. Jeżeli jednak jeszcze nie dotykałeś pr-ek, to myślę, że za ich pomocą powinno udać się wyrównać jasność.
  5. Ja mam wzmacniacz i odtwarzacz z serii 840 - oba kupione dawno temu, jednak w tym samym czasie, ale w różnych miejscach. Mogę potwierdzić znaczącą różnicę jasności świecenia ich wyświetlaczy. Nigdy mi to nie przeszkadzało, więc pomimo mojej częstej i znacznej ingerencji we wnętrza obu urządzeń, tego akurat nie dotykałem, tj nie kręciłem pr-ką widoczną na zdjęciu. Piszę o stanie, w którym oba wyświetlacze są ustawione na tym samym poziomie jasności - jednym z trzech możliwych do zmiany tylko za pomocą pilota. Zapewne 851 też ma taką funkcję, a Ty pilot i to sprawdzałeś?
  6. Jakiś czas temu natknąłem się na taki oto kanał: https://youtube.com/@myszor4444?si=UVN4yEBdTyy2LNuj Wprawdzie mnie, jako amatorowi gitary klasycznej bardziej chodziło o przedstawioną w przystępny sposób tematykę związaną z teorią muzyki. Jest tam jednak także wiele ciekawych treści związanych ogólnie z dźwiękiem, zależnościami, percepcją podanych w rewelacyjnej formie. Uważam, że do ogarnięcia nie jest potrzebne wykształcenie techniczne. Gorąco polecam.
  7. Struna E gitary basowej ma ton podstawowy o częstotliwości nieco ponad 41 Hz. Bas pięciostrunowy schodzi jeszcze niżej.
  8. Ustawienie kolumn i punkt odsłuchowy były optymalizowane dla uzyskania jak najlepszych wyników pomiarów. Oczywiście w sweetspocie słychać najlepiej. Ale to nadal tylko pokój. Są też miejsca, w których trzęsie porami Subwoofera nigdy nie używałem, natomiast delikatną korekcję dsp stosuję z zadowalającymi rezultatami, tak pomiarowymi, jak i odsłuchowymi. Nawet jest tu gdzieś opisane. O, mam: Zwracam uwagę na skalę osi pionowej na wykresie
  9. O tym, że są takie normy oczywiście wiem, nie zgłębiałem jednak nigdy z czego one wynikają. A może warto by było. O ile w pewnych przypadkach można z logiki wywnioskować, dlaczego czas pogłosu powinien być nieco dłuższy, czy inaczej, pomieszczenie nie powinno być nadmiernie wytłumione (np. w przypadku sal koncertowych), tak w innych można się zastanawiać, czy podane wartości/przedział nie są bardziej tymi maksymalnymi, powyżej których mamy znaczące pogorszenie jakości. Tu mam na myśli studia lub pomieszczenia odsłuchowe. Zawsze argumentem są niskie częstotliwości, a szczególnie trudność pozbycia się fal stojących i związanych z nimi górek na basie, a co za tym idzie przesunięcie równowagi tonalnej w tym właśnie kierunku. Ale co, gdybyśmy mogli wytłumić skutecznie także to pasmo. Gdybym miał do dyspozycji kawałek prywatnej łąki, zapewne bym to sprawdził Niestety mieszkam w bloku i jedyne, co mogłem zrobić w celach badawczych, to wytłumić pokój wszelkimi miękkimi materiałami, jakie miałem pod ręką (koce, kołdry, suszarka z praniem itp, itd). Nie pamiętam, czy robiłem wtedy pomiary, ale na ucho pokój wyraźnie stał się przytłaczająco głuchy. Wg mnie muzyki słuchało się lepiej. Dodam jednak, że trafiła mi się całkiem niezła geometria pokoju. Trochę wysiłku przy ustawieniu kolumn dało bardzo przyzwoity efekt w zakresie niskich częstotliwości. Innym przykładem bardzo dobrze wytłumionego "pomieszczenia" są słuchawki. Nie przepadam wprawdzie za taką formą odsłuchu, ale trzeba przyznać, że nagrania binauralne brzmią w nich bardzo dobrze. W każdym razie nie spotkałem się jeszcze z narzekaniem na przetłumienie słuchawek
  10. Przyznam, że także od dawna się nad powyższym zastanawiam. Nie wnikając w szczegóły, mnie rozważania prowadzą w kierunku komory bezechowej, jako optymalnego pomieszczenia odsłuchowego. Po prostu nie bardzo rozumiem, po co kumulować w pomieszczeniu energię, która następnie (w kolejnych chwilach na osi czasu) wprowadza zniekształcenia do sygnału.
  11. Wprawdzie mógłbym porównać berylowca z Usherów Be-718 (które zresztą nadal posiadam), z diamentową kopułką obecnie używanych Dancerów tej samej marki, ale wydaje mi się, że nie będzie to zbyt miarodajne. Po pierwsze powstało sporo kontrowersji, co do berylowości kopułki w Be-718. Tak więc do końca nie ma pewności, ile w niej tego berylu jest i czy w ogóle. Druga sprawa to nieco inna budowa głośników, choć po zastanowieniu to chyba lepiej powiedzieć, że są pewne różnice. Otóż w głośniku berylowym jest zastosowana silikonowa przekładka pomiędzy magnesem a wytłoczką, w której jest osadzona membrana. Element ten nie występuje natomiast w DMD. Jestem przekonany, że ma on spore znaczenie. W każdym razie, porównując oryginalne wersje głośników, DMD jest bardziej rozdzielczy i szczegółowy. Niemniej jednak jakiś czas po zmianie nieco drażniło mnie w nim wyostrzenie względem berylu, który grał łagodniej i przyjemniej. Nawet przez chwilę zastanawiałem się nad zamianą. Sporo czasu upłynęło zanim znalazłem przyczynę tej ostrości. Myślę, że łagodniejsze granie akurat tego głośnika berylowego ma związek właśnie ze wspomnianą silikonową przekładką. A utwierdzają mnie w tym przekonaniu modyfikacje poczynione później w DMD, za sprawą których zupełnie się pozbyłem tej niezbyt przyjemnej ostrości. W tej chwili można sobie przyłożyć ucho do samej kopułki i słychać jedynie krystalicznie czysty dźwięk. Zero szeleszczenia czy innego piłowania.
  12. Miękka guma raczej nie będzie dobrym materiałem na skrzynkę kolumny, która ma przecież za zadanie odizolowanie akustyczne tego co produkuje tylna część membrany. Korzystne jest więc stosowanie materiałów masywnych, które trudniej zmusić do drgania jako całe elementy, ale też sztywnych (o dużej impedancji falowej), którym trudniej przekazać drgania jako ośrodkowi, w którym owe drgania mogą się przemieszczać. Niemniej jednak nie ma rzeczy idealnych i zawsze skrzynka będzie narażona na przejmowanie energii generowanej przez głośnik - na drodze akustycznej, lub przekazywanej bezpośrednio przez sztywne połączenie z głośnikiem. Chodzi o to by mieć to pod jak największą kontrolą. Tam gdzie można, minimalizować (np izolując głośniki), w innych wypadkach tak dobierać materiały i parametry kolumny, aby jej rezonanse były w zamierzonych miejscach. Ich dobroć także ma znaczenie. A producenci... Cóż, jedni wiedzą dużo, inni mniej, ale są i tacy, co wiedzą bardzo niewiele. Zbudowanie kolumny nie jest ostatecznie zbyt skomplikowane. Co innego jej świadome zaprojektowanie, przy wzięciu pod uwagę szeregu zjawisk w niej zachodzących. Ale nawet ci co wiedzą bardzo dużo i mają narzędzia do badania tych zjawisk są ograniczeni wieloma czynnikami, o czym już wspominałem. Dla przykładu, moje kolumny są w tej chwili praktycznie rzecz biorąc przyspawane do miejsca, w którym stoją (to w odniesieniu do ograniczeń, nie kompetencji ). O właśnie, @Chyba Miro 84 był szybszy
  13. Chodziło oczywiście o pierwszy przypadek.
  14. Co do pierwszej części zdania - zdecydowanie tak. Dobór materiałów, kształtu, sztywności ma wpływ na to gdzie będą położone rezonanse obudowy (przy czym nie chodzi o strojenie np bas refleksu, a drgania własne elementów), jaka będzie ich dobroć, a w rezultacie jaki będzie tego wpływ na dźwięk. Natomiast odpowiednio wzmocniona obudowa już nie jest tak oczywista. Np w subwooferach może być preferowana, gdyż większa sztywność podnosi częstotliwości rezonansowe a przez to można przenieść je poza obszar pracy subwoofera. W przypadku skrzynek dla głośników średnio-nisko-tonowych raczej się to nie uda i można zrobić więcej szkody niż pożytku usztywniając obudowę w przypadkowy sposób. Przypomnę, że niektórzy uznani producenci kolumn (np Herbeth) z premedytacją robią "liche" paczki. Ponadto w artykule załączonym kilka postów wyżej jest także porównanie przyspieszeń magnesu głośnika przykręconego sztywno do obudowy (czyli połączonego mechanicznie z dużą impedancją falową) z głośnikiem odizolowanym. W drugim przypadku autor zwraca uwagę, że obraz drgań jest daleki od ideału: To determine how the magnet behaves when the chassis is rigidly coupled to, or de-coupled from, the box, acceleration measurements were made of the back of the magnet. These responses are shown compared to the cone acceleration for scale. Fig 4. From these responses, it is clear that the magnet for the coupled chassis is not behaving even close to the ideal, and is moving in a very complex manner, influenced by the resonant vibration modes of the cabinet and chassis. In contrast, the behaviour of the de-coupled chassis is much closer to the alternative ideal of a freely suspended system. This is further clarified by looking at the time behaviour of the two cases, as shown in fig 5. The impulse response of the coupled system rings on for much longer, due to the high Q nature of the resonances. To rozwiązanie w praktyce raczej nie będzie dobrze działało. Choćby dlatego, że głośniki przednie i tylne pracują w różnych warunkach, a więc nie tak samo. Poza tym dwie membrany nadal będą dość przezroczyste dla dźwięku odbitego od skrzynki (dlatego miejsca za głośnikami zawsze są wytłumiane, nawet w bas refleksach o dużej dobroci).
  15. Zarówno wg załączonego opracowania, jak i pana inżyniera z Kef wypowiadającego się na forum diyaudio, osiąga się takie właśnie zmniejszenie drgań, tj o ok 20dB. W przypadku głośników niskotonowych duże znaczenie ma jakość izolacji. W artykule widać, że zmniejszenie drgań ścian kolumny zaczyna się dopiero od ok 100 Hz, natomiast powyżej 1k wspomina o problematycznym pomiarze (ze względu na masę akcelerometru i nie nieskończoną sztywność sprzężenia pomiędzy nim a badanym obiektem).
  16. W odniesieniu do wokali - mniej ciepłe, naturalniejsze. W przypadku chórów można łatwo zauważyć poprawę rozdzielczości i możliwości skupienia się na pojedynczych głosach. Perkusja natomiast zyskała na szybkości. Ponadto odeszło sporo, jak się okazało, nadwyżkowego basu, sprawiając, że bębny o niskim strojeniu są naturalniejsze. Blachy? W końcu dobrze słychać, że są zrobione z metalu O przestrzenności już pisałem we wcześniejszych odpowiedziach. Szczerze mówiąc, trudno to opisać. Jak już wspominałem, uważam, że nigdy wcześniej nie słyszałem dźwięku o takiej jakości jak mam teraz. Oczywiście jestem z tego bardzo zadowolony, ale i tak zapewne będę dalej grzebał. Wydaje mi się, że przynosi to o wiele większe korzyści, niż ciągłe wymienianie sprzętu. Po prostu producenci na wiele rozwiązań z tych czy innych względów (transport, bezpieczeństwo użytkowania, przepisy) nie mogą sobie pozwolić. Za to ja na wszystko, co tylko mi się wymyśli Polecam lekturę artykułu, który załączyłem.
  17. Wg mnie zarządzanie wibracjami w audio jest bardzo, ale to bardzo ważne. Po wielu latach zmagania się z dźwiękiem dochodzę do wniosku, że to jeden z najważniejszych czynników w poprawnym odtwarzaniu dźwięku. Ustawiłbym go tuż obok akustyki z którą się uzupełnia. Nawet najlepszą akustyką nie poprawisz słabego dźwięku ze źródła czyli naszego wypielęgnowanego sprzętu audio (na który jak już wspomniałem bardzo mocno wpływają drgania), ale kiepską akustyką można łatwo popsuć to co wydobywa się z głośników. Byłem na dziesiątkach koncertów, głównie spod znaku ciężkiej nuty i ... Przestałem chodzić parę już lat temu, bo stwierdziłem, że coraz gorzej znoszę dźwięk tak kiepskiej jakości, a do tego podawany z mocą zaburzającą widzenie Ogólnie uważam, że dźwięk z nagłośnienia koncertowego pozostawia wiele do życzenia. W każdym razie, w powyższej wypowiedzi chodziło mi o aurę dźwiękową towarzyszącą przebywaniu w konkretnym miejscu. Nawet koncerty plenerowe się taką charakteryzują, bo często miejsca w których się odbywają otoczone są różnymi obiektami. Ściana lasu także potrafi całkiem nieźle odbijać dźwięk. Usłyszysz to, gdy zamkniesz oczy nawet w bardzo cichym pomieszczeniu. Reasumując - teraz o wiele realniej słychać u mnie tą otaczającą nas w warunkach koncertowych przestrzeń. Ale też kompetencje realizatora koncertu (no i oczywiście nagrania) Nie, nic z tych rzeczy. Powiedziałbym nawet, że o wiele więcej nagrań staje się słuchalnych. Szczególnie tych z dużą ilością dźwięków w jednostce czasu. Efekt jest podobny, jak ustawienie kolumn na miękkim zawieszeniu, tylko jeszcze bardziej wyraźny. Dźwięk staje się lżejszy, zwiewniejszy. Mnie najbardziej pasuje określenie "mniej głośnikowy". Zauważyłem jednak (choćby na podstawie wpisów w tym wątku), że często taki kierunek zmian jest opisywany jako przysiadanie dźwięku, utrata dynamiki, energii itp. Ja to natomiast widzę bardziej jak wyłączenie x-bass'u w boomboxie. Eliminuje się niepotrzebne dodatki, które tu akurat wynikają z niedoskonałości konstrukcji kolumn głośnikowych.
  18. Kontynuując dyskusję na temat wibroizolacji, niedawno prowadzoną w wątku "Wasze systemy" ( https://forum.audio.com.pl/topic/1236-wasze-systemy/?do=findComment&comment=692788 ), załączam opracowanie dotyczące izolacji głośników niskotonowych od obudowy. Autor za pomocą akcelerometru wykazał pozytywny wpływ takiego działania, który ja mogłem doświadczyć jedynie przy użyciu słuchu. Używałem wprawdzie także stetoskopu do oceny ilości i spektrum drgań skrzynki kolumny, ale to nadal ocena "na ucho" Zwracam uwagę, że w opracowaniu zastosowana została niezbyt skuteczna metoda izolacji - metalowo gumowe podkładki, nie zapewniające zbyt niskiej częstotliwości rezonansowej. Driver Decoupling (1).doc Natomiast poniżej zamieszczam link do forum na którym wypowiada się były inżynier KEF'a (tak przynajmniej twierdzi ) - post #6 i późniejsze. Tu także, podobnie jak w załączonym opracowaniu, pada wartość 20dB w odniesieniu do obniżenia drgań mierzonych na skrzynce kolumny po odizolowaniu od niej głośników. Wspomina też o trudnościach związanych z realizacją skutecznego odsprzęgnięcia głośników niskotonowych. https://www.diyaudio.com/community/threads/mechanical-isolation-of-driver-from-cabinet.162683/post-2110471 Ze swojej strony mogę tylko dodać, że efekt dźwiękowy jest naprawdę warty zachodu. To nie są drobne zmiany, na granicy percepcji. Poprawa jest bardzo wyraźna i to zarówno przy izolacji głośników nisko-średnio-tonowych, jak również wysokotonowych. Opisał bym ją w jednym zdaniu w ten sposób, że robimy duży krok w kierunku realizmu, oddalając się od dźwięku "głośnikowego". Na mnie największe wrażenie zrobiło brzmienie wokali i instrumentów perkusyjnych. Jednocześnie jestem pewny, że nie wszyscy byliby zachwyceni kierunkiem zmian. Polecam szczególnie osobom chcącym przenieść w zacisze domowe klimat koncertu. Poczuć oddech pomieszczenia (lub pleneru), w którym wydarzenie miało miejsce.
  19. Ale tu nie potrzeba żadnych wyliczeń. Wystarczy zrozumieć jak to działa od strony fizycznej, przeanalizować wielokrotnie przytaczaną tu w postaci wykresu funkcję przejścia w układach wibroizolacyjnych, a wszystko wygląda jasno i klarownie na tyle, że można działać intuicyjnie. Dla przykładu (związanego z układem cały obiekt-izolator, osobną sprawą są częstotliwości rezonansowe poszczególnych elementów składowych tego obiektu, także charakteryzujące się masą i sprężystością), jeżeli z głośnika niskotonowego otrzymuję drgania nie mniejsze niż 20 Hz (ograniczenie w zapisie cyfrowym), to schodząc przy wibroizolacji poniżej tej częstotliwości choćby do kilkunastu Hz, mam pewność, że rezonans nie będzie pobudzany, a nawet, że częstotliwość ta będzie także izolowana, choć zapewne niezbyt skutecznie. Zapewne i tak skuteczniej na sprężynach ze względu na małe tłumienie, a więc szybsze opadanie krzywej przejścia. Rozumiem, że chodzi o samą sprężynę będącą połączeniem sprężystości i masy, a więc czymś co posiada pewną częstotliwość drgań własnych. Nie udowodnię. Sprężyna (czy też inny izolator) będzie drgała. Przecież przejmuje energię (która jak wiadomo z zasady jej zachowania nie może po prostu zniknąć). Tak właśnie działa izolacja. Energia jest przejmowana i rozpraszana w postaci ciepła w izolatorze. Nie powraca z powrotem do obiektu, ani też nie trafia do podłoża. Wibroizolator, mając mniejszą impedancję falową nie jest w stanie jej przekazać. Przykład: fala dźwiękowa w powietrzu (niska impedancja) trafiająca na betonową ścianę (duża impedancja). Praktycznie nie ma przekazania energii.
  20. Nie chcąc być posądzany o jakiekolwiek przejawy złośliwości, przy całym szacunku do panów, pomimo rozbudowanego wątku "wibracje i drgania", niestety nadal widzę dużo niezrozumienia w temacie. Czy może inaczej - zbyt duże zaufanie do własnej intuicji Jeżeli udałoby się uzyskać stabilność, rozwiązanie jak najbardziej dobre, tyle tylko, że to już nie jest sztywne połączenie. Bazuje na sprężystości odziaływania magnetycznego. Nie wiem dlaczego akurat teflon, są dużo lepsze tworzywa stosowane w wibroizolacji. Należą do grupy elastomerów. Nie ma też sensu porównanie materiału do konkretnego elementu izolującego. Innymi słowy, skuteczność izolacji można porównać w konkretnych rozwiązaniach. Sprężyna z zawieszenia wagonu kolejowego z całą pewnością będzie mniej skuteczna od drobnych elementów z teflonu wykonanych tak, aby wykazywały się dużą sprężystością, gdy przedmiotem izolacji jest jakaś mała kolumienka. Rodzaj poliuretanowego elastomeru. Jeszcze raz. Lepsze lub gorsze może być całkowite rozwiązanie w konkretnym przypadku. W jednym miejscu lepiej sprawdzą się sprężyny metalowe, gdzie indziej elastomerowe (bo to jakby nie patrzeć także rodzaj sprężyn). Wg mnie możliwość uzyskania bardzo niskich częstotliwości rezonansowych, oraz niskie tłumienie dają w audio przewagę sprężynom (jeżeli brać pod uwagę skuteczność izolacji). Jak najbardziej, wibroizolacja może być mniej lub bardziej skuteczna. W realnych warunkach z całą pewnością nie będzie stuprocentowa. Ogólna zasada jest taka, że im niższa częstotliwość rezonansowa układu izolator-obiekt, tym skuteczniej izolujemy. Niestety zwykle odbywa się to kosztem stabilności, więc trzeba oszacować, na ile możemy sobie pozwolić w danym przypadku. Skuteczność szybciej rośnie wraz ze wzrostem częstotliwości pobudzających także wtedy, gdy izolator ma mniejsze tłumienie. Niestety nie zawsze możemy z niego zrezygnować, szczególnie w przypadku, gdy nie można obniżyć częstotliwości rezonansowej izolacji poniżej częstotliwości spodziewanych pobudzeń. Twarde podstawy nie wygaszają drgań powstałych w urządzeniach, które chcemy od nich uwolnić. Działają raczej w drugą stronę, tj. jako duże impedancje falowe odbijają je, powodując kumulowanie energii w strukturze urządzenia. Dla zobrazowania można posłużyć się basenem. Gdy wrzucimy kamień gdzieś w pobliżu jego centrum, powstała grupka fal rozchodzi się bez zakłóceń, pozostawiając miejsce powstania zaburzenia spokojne. Gdy dotrze do twardych ścian basenu, powstają odbicia, nakładanie się fal i w rezultacie miejsca, których pofalowanie ma jeszcze większą amplitudę. Co więcej, staje się mocno nieuporządkowane. Miękkie podstawy odbierają natomiast energię drań, która pozostaje w nich niejako uwięziona i z czasem wygaszona. Nie może powrócić do twardszej struktury urządzenia (czy też powierzchni na której stoi) z powodów opisanych wyżej. Gąbka ma wpływ na dźwięk i dlatego już jej nie ma Po dokładniejszym przyjrzeniu się temu wpływowi, doszedłem do wniosku, że wprowadza do dźwięku swego rodzaju nieporządek (czy może bardziej niepokój). Być może powodem był jej styk z elementami głośnika i przenoszenie do otoczenia drgań, jednak w sposób zaburzony. Ale to takie gdybanie bardziej. Natomiast izolacja elementów głośnika od obudowy i od siebie samych dała jak już wspomniałem efekt spektakularny. Rozdzielczość, klarowność, a przy tym brak tego irytującego szelestu z którym walczę od lat... Jakość dźwięku wskoczyła na zupełnie inny level, którego nie słyszałem nigdy wcześniej.
  21. Nie wydaje mi się, aby podpatrywanie gotowych rozwiązań było zabijaniem kreatywności. Traktuje to raczej jak nie wyważanie otwartych już drzwi, a więc oszczędność czasu. Oczywiście zawsze warto dokładnie przeanalizować daną konstrukcję, wykorzystać jej plusy, a wady zapamiętać by nie powtarzać błędów. Takim pozytywnym przykładem może być sama idea wibroizolacji za pomocą sprężyn - proste i bardzo skuteczne rozwiązanie podpatrzone w przemyśle. Przykład z drugiej strony. Spójrzmy choćby na rzeczone platformy magnetyczne. Większość z jakimi się spotkałem (o ile nie wszystkie) mają jedną podstawową wadę, która jest na tyle kluczowa, że dla mnie całkowicie eliminuje takie rozwiązania. Chodzi o użycie sztywnego prowadzenia dla ruchomej półki, będącego pomostem dla przenoszenia się wibracji. Aby to miało sens, stabilizacja w płaszczyźnie poziomej także powinna być zrealizowana za pomocą pola magnetycznego w taki sposób, aby całkowicie wyeliminować styk pomiędzy podstawą a półką.
  22. Im dłużej się przyglądam temu głośniku, tym bardziej mi się podoba. Te pianki z całą pewnością służą wytłumieniu dźwięku generowanego przez tylną części membrany, i wydaje się, że chyba także zawieszenia (te na obwodzie magnesu). Widać, że ktoś się do tego projektu przyłożył. Myślę jednak, że pełnią także funkcję izolacyjną stanowiąc zawieszenie dla obwodu magnetycznego. Jest on przez to odizolowany także od części, w której osadzona jest membrana (pomarańczowa na grafice (na szarym przekroju jest to zbudowane trochę inaczej)). Do tego całość posadowiona na tym niebieskim elemencie izolującym od głównej obudowy umożliwiającej montaż. Bardzo ładnie to wygląda.
  23. Słysząc efekty - bardzo dobry . Niestety chyba pozostanie w sferze diy. Wykonanie kolumny z dobrze odizolowanymi głośnikami, szczególnie niskotonowymi, a przy tym odpornej na wyzwania stawiane przez branżę transportową... Jakoś tego nie widzę Sam głośnik wysokotonowy widoczny na zdjęciu też jest w tej chwili bardzo delikatny.
  24. Otóż to. Słychać to bardzo dobrze przy dużym natężeniu dźwięku. A swoją drogą dość złożony ten przetwornik od Q Acoustics. U mnie są bardzo proste. Dzięki temu mogłem nieco poeksperymentować także z konstrukcją głośników i... Moje spostrzeżenia są takie, że pozbycie się sprzężeń mechanicznych pomiędzy głośnikami i obudową oprócz zmniejszenia drgań samej obudowy (wg różnych źródeł uzyskuje się poprawę ok -20dB dla głośników niskotonowych - a więc całkiem sporo), zmniejsza także kumulację energii w samych elementach z których składa się głośnik. Taka kumulacja powoduje powstawanie drgań o dużej złożoności, a te mogą oddziaływać z powrotem na membranę (choćby przez twarde zawieszenie głośnika wysokotonowego). Dla przykładu, kolosalną poprawę przyniosło odseparowanie od magnesu i wytłumienie plastikowego elementu, w którym osadzone jest zawieszenie membrany (mowa o głośniku wysokotonowym), oraz całkowite usunięcie metalowej płytki frontowej głośnika (fotka wyżej). Pozbyłem się więc styku tej części z dużymi impedancjami falowymi powodującymi odbijanie drgań z powrotem do wewnątrz elementu. Coś jak słuchanie w niewytłumionym pomieszczeniu. Ściany skutecznie zatrzymują energię wewnątrz powodując nakładanie się fal odbitych i w rezultacie chaos. Uszczelka z gumy porowatej. Taka mięciutka jak kaczuszka Jednak nie spełnia ona jedocześnie funkcji elementu nośnego. Głośnik delikatnie na niej spoczywa, ale jego masa jest utrzymywana w inny sposób.
  25. Udało mi się w końcu odizolować także głośniki niskotonowe od skrzynek kolumn. Dodam nieskromnie, że całkiem skutecznie, zachowując oczywiście szczelność względem obudowy. Wg mnie efekt dźwiękowy zdecydowanie wart jest zachodu i spokojnie można go zliczyć to kategorii wow. Może nawet WOW!! Środek pasma w połączeniu z już wcześniej dopracowaną górą jest wręcz niesamowity. Nie polecam jedynie osobom basolubnym, lubiącym tzw pi...cie. Zmiany idą w całkiem przeciwnym kierunku. Powiedziałbym nawet, że bas w pewnym sensie znika, pięknie wtapiając się w resztę pasma. Staje się bardziej czysty, pozbawiony zwalistości (misiowatości). Proszę mnie jednak źle nie zrozumieć. Instrumenty perkusyjne zyskały na szybkości. Atak, szczególnie przy rozkręconym wzmacniaczu, jest rewelacyjny (także za sprawą poprawy w wyższym zakresie częstotliwości). Nie ma natomiast poczucia łomotu. Jest naturalniej. A wydawało mi się wcześniej, że akurat bas jest u mnie takiej jakości, że raczej nic więcej nie uda mi się już w nim poprawić Postaram się dokładniej opisać co zrobiłem w dziale "wibracje i drgania", załączając także znalezione w sieci materiały, potwierdzające pomiarami dobroczynny wpływ mechanicznej izolacji głośników od obudowy. A poniżej dowód, że naprawdę wierciłem w głośnikach (te mniejsze gwintowane dziurki)
×
×
  • Utwórz nowe...