Skocz do zawartości

nowy78

Uczestnik
  • Zawartość

    2 304
  • Dołączył

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez nowy78

  1. W skrócie. Wzmacniacz w klasie D to taki, w którym stopień mocy pracuje dwustanowo - stąd nazwa wzmacniacze impulsowe. Tranzystory końcowe mogą znajdować się tylko w stanie nasycenia lub odcięcia. Ilość mocy dostarczanej do obciążenia reguluje się szerokością impulsu (lub przerwy pomiędzy impulsami przy stałej szerokości impulsu), tj czasu w którym tranzystory stopnia mocy przewodzą. Odwzorowanie sygnału następuje po odfiltrowaniu wysokich częstotliwości wynikających z zasady pracy takiego wzmacniacza. Natomiast nazwa "wzmacniacze cyfrowe" przylgnęła do tych urządzeń pracujących w klasie D, w których sygnał dostarczany do wejść wzmacniacza jest w postaci cyfrowej i w takiej steruje stopniem mocy. Przejście do analogu następuje dopiero na samym końcu, tuż przed terminalami głośnikowymi, poprzez filtrację. Tak więc sposób zasilania nie ma tu nic do rzeczy. Może być dowolny.
  2. Dokładnie tak. W przypadku trzykrotnie mniejszego sygnału w odniesieniu do czułości wzmacniacza, maksymalna możliwa do uzyskania moc wyjściowa będzie mniejsza od nominalnej aż 9 razy, a więc zmniejszenie głośności będzie już wyraźne.
  3. Tak, o ile oczywiście na wyjściu źródła wystąpi sygnał o takim napięciu. W przypadku muzyki, czyli sygnału o względnie dużym współczynniku szczytu (crest factor) wzmacniacz rzadko osiąga moc maksymalną (chwilową), przy założeniu, że go nie przesterowujemy. Choć biorąc pod uwagę dzisiejsze realizacje nagrań... Potencjometry głośności mają charakterystykę logarytmiczną, aby lepiej współdziałały z naszym słuchem, tzn. aby zwiększanie głośności (a nie moc, czy napięcie) było w miarę proporcjonalne w odniesieniu do pozycji potencjometru. Odnośnie konkretnego przykładu, czyli podania na wejście napięcia będącego połową czułości wzmacniacza - na wyjściu otrzymamy 4-ro krotnie mniejszą moc (moc jest proporcjonalna do kwadratu napięcia), ale to nie przełoży się na odczucie zmniejszenia głośności nawet o połowę (przyjmuje się, że aby wystąpiło poczucie dwukrotnego zwiększenia głośności, potrzeba zwiększyć moc dziesięciokrotnie).
  4. Do tego typu zastosowań, tj amatorskiej oceny warunków akustycznych w naszych pomieszczeniach odsłuchowych, powszechnie używane wkładki elektretowe zapewniają wystarczającą (a nawet większą niż wystarczającą) liniowość w dziedzinie częstotliwości i to bez potrzeby kalibracji. Ot choćby popularna niegdyś Panasonic WM-61a, której sam używałem: https://media.digikey.com/pdf/Data Sheets/Panasonic Electronic Components/WM-61A.pdf Z tym, że przy dzisiejszej dostępności i cenach mikrofonów pomiarowych raczej szkoda zachodu. Wszak oprócz wkładki potrzebna będzie jakaś obudowa dla niej, jak również interfejs do komputera. A jeżeli mamy taki, który nie jest wyposażony w przedwzmacniacz mikrofonowy zapewniający zasilanie wkładki, to trzeba poskładać jeszcze jedno urządzenie. Przy odsłuchu w bliskim polu większość zjawisk akustycznych dzieje się dokładnie tak samo jak przy słuchaniu z większej odległości. Niestety problemów z modami się w ten sposób nie pozbędziemy. Trzeba mieć na uwadze, że także i w tym przypadku zdecydowana większość dźwięku docierająca do naszych uszu, to dźwięk pochodzący z odbić.
  5. Trochę czasu minęło i znalazłem jedynie wzory płytek, także z rozmieszczonymi elementami. Załączam, bo w połączeniu z notą aplikacyjną stabilizatora LM317 (rysunek 9), o który opiera się zasilacz, można coś z tego sklecić. R2 ze schematu jest w postaci przełączanych pr-ek (na małej płytce) ustawionych tak, aby uzyskać poszczególne napięcia widoczne na zdjęciach powyżej (opis przełącznika: 1,5 ; 3 ; 4,5 ; 5 ; 6 ; 7,5 ; 9 ; 12 V) Płytka1.pdf Płytka2.pdf lm317.pdf
  6. Akurat w przypadku kostek gitarowych trzeba z tym uważać A to dlatego, że mają (w sumie nie wiem dlaczego) inną polaryzację zasilania niż jest w większości urządzeń. Tu "-" jest na środkowej części wtyku. Myślę, że 20W spokojnie wystarczy. Ja sobie kiedyś zmontowałem, właśnie głównie pod kątem zasilania efektów gitarowych (ale z możliwością regulacji także pod inne urządzenia) coś takiego: Transformator 20W. No ale, Ty jak piszesz chciałbyś raczej gotowy kit.
  7. Wręcz wskazane. Ja tak w każdym razie robię. W przypadku sprężyn jest o tyle łatwiej, że są bardzo powszechne. Dobór izolacji do wagi ma duże, a nawet powiedziałbym kluczowe znaczenie dla jej skuteczności. Hmm... No cóż, w tej kwestii na pewno oceny będą mocno subiektywne. Wg mnie np, wraz z poprawą jakości izolacji (z technicznego punktu widzenia) dźwięk staje się mniej nachalny, lepiej poukładany a pozorne źródła dźwięku bardziej zogniskowane. Być może przy cichym słuchaniu niektórzy odniosą wrażenie zmniejszenia dynamiki i wycofania. Wystarczy jednak pokręcić gałką volume i już wiadomo, kiedy jest obiektywnie lepiej
  8. Zasilacz liniowy 50W przy 9V na wyjściu to już dość pokaźny klocek. 5,5A prądu. Trzeba odprowadzić minimum kilkanaście watów mocy w postaci ciepła. Z ciekawości zerknąłem na wymagania moich kostek: przester 13mA, ale looper już 100 mA (wg instrukcji). Niby niewiele, ale spore różnice, więc trudno powiedzieć czego się spodziewać po kostkach kolegi. Stare mogą być mniej ekolgiczne
  9. Chyba najprostszym rozwiązaniem są stabilizatory serii 78xx (w tym wypadku 7809), ze względu na konieczność użycia znikomej ilości elementów w otoczeniu tego układu. Przy obciążalności do 1,5A na kilka kostek powinno wystarczyć. Do zasilania dużego pedalboardu też ujdzie, ale trzeba by było nieco rozbudować o dodatkowy równoległy tranzystor, no i lepsze chłodzenie. Tak jak wspomniał Mariusz - trzeba najpierw określić ile prądu potrzebujesz.
  10. Nakazu rzeczywiście nie ma, ale... Wibroizolatory są najskuteczniejsze gdy ich obciążenie jest bliskie maksymalnemu dopuszczalnemu. A to z tej prostej przyczyny, że w ten sposób obniża się częstotliwość rezonansową układu obciążenie-wibroizolator. Izolacja zaczyna się powyżej tej częstotliwości i wzrasta w kierunku częstotliwości wyższych. Trzeba dodać, że jeżeli obciążalność pojedynczego elementu izolującego wynosi 32 kg, to przy zastosowaniu 4 szt. mamy już 128 kg. Zdecydowanie lepiej zastosować pomiędzy kolumnami a standami. Jeżeli zależy Tobie na skuteczności (mniej na wyglądzie, czy prestiżu związanym z marką), nic lepszego niż zwykłe stalowe sprężyny nie znajdziesz. Należy dobrać takie o jak najmniejszym współczynniku sprężystości, jednocześnie pozwalającym zachować bezpieczną stabilność. Mnie udało się w ten sposób uzyskać częstotliwość rezonansową w okolicach 6 - 7 Hz (przy kolumnach ważących ponad 57 kg/szt). Sprężyna ma niewielkie tłumienie, a to przekłada się na szybki wzrost własności izolujących tuż ponad tą częstotliwością.
  11. A tam bieda wersja. Epi to epi, a nie tam jakiś Gibson. Ja mam LP i jest git :)
  12. Tak jest. Pan z "B" na zielonym kwadracie wygrał. Niestety nie przewiduje się nagród rzeczowych Nawet nie pomyślałem. Po prostu zacząłem tym co mam z myślą, że "kilka dziurek to będzie moment". Policzyłem dopiero gdy mnie rozbolała ręka od kręcenia Choć z drugiej strony niekoniecznie dałoby radę maszynowym. To jednak gliniaste metale i pomimo przyzwoitych gwintowników (Fanar), nawet zestawami potrójnymi szło tak sobie. No masz, a ja już ku końcowi się zbliżam z tym gwintowaniem. W każdym razie dziękuję za chęć pomocy. Będę pamiętał na przyszłość. Kto wie co tam jeszcze wymyślę
  13. Zgadza się. Za oknami było wtedy całkowicie ciemno. Zresztą poszedł na to cały film. Zdjęcia były robione przy różnych parametrach, żeby mieć pewność, że uda się zrobić takie, na których będzie coś widać po wywołaniu. Dawne czasy
  14. Tak, to moje dzieło 😎 O ile pamiętam, nie było łatwo i nie za bardzo chciało poprawnie działać od razu. Przy tak ekstremalnych napięciach (setki tysięcy woltów, bliżej miliona), użyte materiały pracują na skraju swoich możliwości. Nie trudno o wyładowania tam, gdzie nie powinny się pojawić.
  15. Niewątpliwie ojciec miał duży udział w zaszczepieniu we mnie chęci do budowania, jako że sam ciągle coś majstrował - pod kątem hobby, przy samochodzie, wyposażenie mieszkania itp. Ja podglądałem i naśladowałem. Np pierwsze podłączenie sprzętu audio wykonanego przeze mnie przy użyciu zestawu "mały konstruktor" (na wzór tego z powyższych zdjęć) zaowocowało głośnym "puk" i pojawieniem się snopka iskier. Pralka chyba nie lubiła iskier, bo przestała działać, co z kolei nie spodobało się mamie. Przynajmniej takie sprawiała wrażenie. Po tym wydarzeniu musiałem siłą rzeczy zrobić sobie dłuższą przerwę od zajęć z elektrycznością 🤣 W każdym razie, zbudowanie czegoś użytecznego (nie tylko w temacie audio) daje niesamowitą satysfakcję. Polecam. PS. Nie mogłem zapomnieć tych iskier i gdy byłem starszy, zbudowałem poważniejszy generator tychże, który dawał wyładowania o długości ok 1 m - transformator Tesli na transformatorze 1kVA. Rzecz całkiem bezużyteczna, ale bardzo efektowna (skany z klasycznych zdjęć)
  16. Kalumnie i pomówienia. Wprawdzie rzeczywiście użytkuję A klasowy wzmacniacz, jednak naprawdę nie czuję się kompetentny do ogólnego wypowiadania się w kwestii cech charakterystycznych brzmienia, prezentowanych przez tego typu wzmacniacze. A to z tej prostej przyczyny, że miałem i nadal mam w domu słownie jeden Tak więc do eksperctwa mi bardzo daleko.
  17. I od razu człowiek taki podbudowany i zmotywowany do działania Niby tak, ale jak sięgam pamięcią, zwykle najbardziej pracochłonną częścią zabawy w elektroniczne diy była właśnie część mechaniczna Żeby zrobić estetyczne opakowanie, trzeba mieć z czego, jak również czym, co kiedyś sprawiało duże trudności. Dziś jest o wieeele łatwiej. Bez problemu można kupić bardzo ładne gotowe obudowy, i zapakować wszystko do środka bez zbędnych fanaberii (jak np te z powyższych fotek). I tak o tym jak wygląda zawartość wie tylko ten, kto składał . Coś mi się przypomniało, gdyż akurat wypłynęło z piwnicznego zakamarka przy okazji porządków u rodziców. Poniżej fotki sprzętu, który powstawał blisko 40 lat temu. Nawet trochę pamiętam, gdy jako kilkulatek dziarsko "pomagałem" ojcu w stworzeniu tego dzieła (zapewne bez pomocy powstałoby szybciej ). Dodam, że ojciec jest inżynierem mechanikiem Z ciekawszych cech, które pamiętam było dotykowe sterowanie magnetofonem (nad kieszenią) i elektroniczny licznik przesuwu taśmy z wyświetlaczem vfd (w owym czasie widywało się głównie mechaniczne). W każdym razie przez dłuższy czas, to moja muzyka królowała na osiedlu 🤣 I teraz wyobraźcie sobie zmajstrowanie czegoś takiego w czasie, gdy dostęp zarówno do części jak i wiedzy był niezwykle marny. Niestety, najprawdopodobniej sprzęt pójdzie do utylizacji
  18. Jak widać, trochę pracy trzeba włożyć. Samych otworów gwintowanych (w większości nieprzelotowych) jest blisko 200, a gwintowniki mam w zestawach potrójnych
  19. Kilka fotek dla urozmaicenia przydługich wywodów. 1. Radiator jednej strony pojedynczego kanału (1 z 4), czyli będą na nim dwa tranzystory. Musi poradzić sobie z odprowadzeniem ponad 100W mocy. Niezbyt widać wielkość, zatem wymiary podstawy to 403x150 mm, grubość 12,5 mm, wysokość (żebra wraz z podstawą) 70mm. Kawał kloca Robótki różnego typu. To w odniesieniu do niedawno prowadzonych rozmów na temat warunków w jakich powstaje sprzęt audio O, to ciekawe - jako, że mniej popularna maszyna. Ktoś może wie co to? Elementy wykończone do pokryć galwanicznych: A tu już na gotowo: Przyznacie, że miedziane płytki pod tranzystory wyszły rewelacyjnie 😎 Ale jest też plastik. Bo plastik is fantastik
  20. O, jak miło, że ktoś mnie w końcu odwiedził w tym zapomnianym zakamarku forum Rzeczywiście coś w tym jest 🤣 Mam sentyment do tych prehistorycznych "kapelusików" (zapewne za sprawą popularnych niegdyś 2N3055). Tym bardziej, że to chyba jedne z ostatnich - producent obwieścił zakończenie produkcji tranzystorów w tego typu obudowach. Wybrałem je jednak z jeszcze innego powodu. Wg not katalogowych, elementy z kanałem typu N i P mają w przypadku serii ECF o wiele bardziej zbliżone charakterystyki, w porównaniu do obecnie używanych ECW. Są prawie identyczne. Wcześniej nie przyglądałem się im zbyt uważnie, gdyż na pierwszy rzut oka (podstawowe parametry) obie serie wyglądały tak samo, za wyjątkiem obudowy. Metalowy kapelusik jest jednak trudniejszy w aplikacji niż plastikowe TO264 pod względem mechanicznym, a poza tym są droższe o ok 50%. W tej chwili 1 szt. kosztuje ponad 21 euro, a potrzebuję 8. Dokupiłem później jeszcze 4, tak "w razie czego" (wystraszyli mnie końcem produkcji - czyżby chwyt marketingowy? 🤔 ). Kontynuując opowieść o półprzewodnikach, w stopniu wejściowym tym razem oryginalne Toshiby (z zasobów diyaudiostore.com) w parach 2SK170bl + 2SJ74bl (na schemacie się pomyliłem i wpisałem gr). Ze względu na niskie napięcie zasilania wybrałem te o wyższym Idss (8-11mA). Tu też niestety nie jest tanio. Za 4 pary trzeba zapłacić 100$.
×
×
  • Utwórz nowe...