Skocz do zawartości

nowy78

Uczestnik
  • Zawartość

    2 304
  • Dołączył

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez nowy78

  1. O zasilaniu i mocach słów kilka. Gdy spojrzeć na schemat mamy dwa złożone ze sobą kanały F5, pracujące tym razem na jedną kolumnę. Zwracam jednak uwagę, że nie jest to połączenie typu "bridge", od którego odróżnia powyższą konfigurację jeden mały szczegół - sprzężenia zwrotne obu stron nie są odniesione do masy, a do siebie nawzajem. Ciekawe. W każdym razie, jako że części pracują przeciw sobie, na wyjściu otrzymujemy dwukrotnie wyższe napięcie, względem klasycznego F5, a to daje czterokrotny wzrost mocy maksymalnej, przy takim samym napięciu zasilającym. Nic tylko się cieszyć. Niestety jest pewien haczyk. Wyższe napięcie na wyjściu wymusza także przepływ przez obciążenie większego prądu (dlatego czterokrotny wzrost mocy przy dwukrotnym wzroście napięcia), a co za tym idzie wzmacniacz nie pracowałby już w całym zakresie dostępnej mocy w klasie A. Chodzi oczywiście o sytuację, gdybym zachował punkty pracy tranzystorów końcowych (napięcie zasilania, prąd spoczynkowy) takie jak w obecnie używanym wzmacniaczu. Konieczna była więc pewna optymalizacja, także pod kątem obciążenia kolumnami o impedancji katalogowej 4 omy. Takie posiadam. Napięcie zasilania obniżyłem do +/-16V (z ponad 22V). Uwzględniając spadek na tranzystorach mocy powinienem otrzymać na wyjściu wzmacniacza przy maksymalnym wysterowaniu jakieś 25-26V. To daje przy 4-ro omowym obciążeniu około 80 W mocy (RMS dla sinusa) i maksymalny prąd nieco ponad 6,3A. Prąd spoczynkowy każdej "połówki" powinien wynosić zatem nie mniej niż połowa prądu maksymalnego. Założyłem docelowo 3,5A, czyli dla całego kanału imponujące 7A 😎 Przy takich parametrach zasilania, moc tracona w każdym z tranzystorów to 56W. Dość dużo, ale myślę że przy obudowach które kupiłem w zasięgu. A tranzystory mocy tym razem takie:
  2. To dlaczego ludzie wciąż sądzą, że jak kolumny "schodzą" w pomiarach np. do 40 Hz, to już dźwięku 38 Hz nie odtworzą? To miało znaczyć: "Ja się jak najbardziej z Twoim poglądem zgadzam i nie rozumiem jak można myśleć inaczej", ale jednocześnie zdaję sobie sprawę, że można
  3. O głównym celu przedsięwzięcia już wspomniałem. W skrócie: bardziej liczy się droga niż cel Teraz o tych mniej ważnych. Z założenia mają to być wzmacniacze bezkompromisowe, ale na miarę mich potrzeb oraz możliwości, że zacytuję klasyka. Rzeczy, które wg mojej oceny są najbardziej znaczące mają być prima sort, pozostałe już tylko bardzo dobre Wzmacniacze, gdyż postanowiłem rozdzielić kanały na osobne urządzania. Chyba za sprawą eleganckich monobloków z sąsiedniego wątku, autorstwa kolegi @5k7 Niemniej jednak, takie działanie to nie tylko poprawa w aspekcie wizualnym - mnie bynajmniej podoba się wizja skrzyneczki przy każdej z kolumn - ale także ułatwienie odprowadzania sporej ilości ciepła. Wszak teraz na jeden kanał będą pracowały już po dwie pary tranzystorów mocy. Ja dla odmiany (od wspomnianej przed chwilą wersji Turbo kolegi) wybrałem konfigurację symetryczną. Podoba mi się ze względu na odseparowanie sygnału od masy, która jak wiadomo może niekiedy sprawiać kłopoty (pętle masy, zakłócenia z sieci energetycznej), ale także możliwość zasilania wzmacniacza niższym napięciem. Czy może inaczej przeniesienie nieco środka ciężkości zasilania z napięcia na prąd - sformułowanie może niezbyt techniczne, ale wydało mi się dobrze obrazujące zagadnienie. Wyjaśnię w kolejnym odcinku. Tu jeszcze dodam, że jak widać pozostaję przy koncepcji FirstWatt F5, bo do dzisiaj konstrukcja tego wzmacniacza wydaje mi się ponadprzeciętnie... Najbardziej pasuje mi tu słowo elegancka. Tak pięknie prosta i symetryczna Co więcej, pomimo niezwykłej prostoty pozwala uzyskać bardzo dobre parametry.
  4. Oczywista oczywistość. Dlatego właśnie upieram się, że wstawianie dużych kolumn do małego pokoju nie jest żadnym problemem, o ile poświęci się zagadnieniu trochę chęci i czasu. Często może być nawet korzystne, gdyż w małych pomieszczeniach rezonanse zaczynają się dość wysoko (mam na myśli te o największym wpływie, czyli osiowe), przez co najniższe rejestry nie są w nich tak dobrze uzupełniane jak w tych większych. To w nawiązaniu do wcześniejszych rozważań. Oczywiście bierzemy pod uwagę tylko kolumny zestrojone pod melomana a nie imprezowicza.
  5. No skoro im wyższe tony (czyli im szybciej), tym opór maleje, to spadochron działałby odwrotnie
  6. Dawno mnie tu nie było. Zacznę więc tak: Będąc na wakacjach (koniec sierpnia), któregoś leniwego popołudnia naszła mnie niemiła refleksja - toż to już koniec lata! Co za tym idzie, trzeba by znaleźć sobie jakieś domowe zajęcie na jesienną i jak widać za oknem także zimową pluchę. A że od dawna żadnych grubszych zmian nie było w moim audio... Tylko co by tu poprawić, skoro gra bez zarzutu. Hmm... To może to co zwykle pierwsze przychodzi na myśl. Tak jest! Najlepszą opcją wydaje się wymiana wzmacniacza!!! Tyle, że skąd wziąć lepszy od najlepszego? I w ten oto sposób doszedłem do wniosku, że więcej najlepszych wzmacniaczy będzie jeszcze lepsze niż tylko jeden taki. Spróbuję więc naskrobać coś tutaj, w miejscu w którym powstał pierwszy najlepszy wzmacniacz, jak zrobić - mam nadzieję - jeszcze lepszy najlepszy wzmacniacz, bo składający się z kilku tych najlepszych. Może na początek schemacik, jak sobie to wyobrażam: Pomysł oczywiście nie jest mój. To wersja symetryczna, o której napomknął Pass w dalszej części artykułu o F5 Turbo. Jego propozycję zmodyfikowałem pod swoje potrzeby i ubrałem w konkretne elementy. Zobaczymy co z tego wyjdzie.
  7. O, to ciekawe. Czyli jak płyniesz łódką, to łatwiej wiosłować szybciej Ok, ok, kolejny przykład z powietrzem, bo zapewne zaraz poleci zarzut, że woda jest nieściśliwa (choć tu nie ma to znaczenia). Co by tu... Może skoki ze spadochronem. Czy skoczek największą prędkość osiąga przy uderzeniu w ziemię? Napisałem "moje" dla przykładu, jednak mając na myśli ogół. Choć faktem jest, że większość wzmacniaczy jest optymalizowana kosztowo pod sygnał muzyczny, który ma wysokie współczynniki kształtu (crest factor). Można więc w miarę bezpiecznie zmniejszyć kosztowne elementy takie jak transformator, czy radiatory tranzystorów końcowych. Te mocniej optymalizowane wzmacniacze mogą rzeczywiście mieć problem z długotrwałym odtwarzaniem "gęstej" i mocno skompresowanej muzyki, z wysterowaniem ok 2/3 (wtedy są największe straty w tranzystorach we wzmacniaczu pracującym w kl B) i przy użyciu kolumn o niskiej impedancji. Co do zniekształceń, jeżeli nie podajemy zbyt dużego sygnału powodującego nasycanie tranzystorów stopnia końcowego (znaczy przesteru) to klasa AB (czyli chyba nadal większość wzmacniaczy na rynku) ma najmniejsze zniekształcenia w pobliżu mocy maksymalnej. Mariusz, jak Ty zapodasz temat... Musiałbym chyba z tydzień w książkach siedzieć, o ile w ogóle dałbym radę Może jednak zostawmy szczegółową analizę zachowania wzmacniacza potraktowanego częścią urojoną wielkości zespolonej jaką jest impedancja, czyli reaktancją Niemniej jednak artykuł przeczytałem. Już na samym początku jest napisane: That was left to others to check, and their results suggest that [sigh of relief] this is not a phenomenon with any practical relevance. That is what Dolby Labs' Eric Benjamin found when he investigated the issue in 1994 (footnote 3). (Pozostawiono to innym do sprawdzenia, a ich wyniki sugerują, że [westchnienie ulgi] nie jest to zjawisko mające jakiekolwiek znaczenie praktyczne. Właśnie to odkrył Eric Benjamin z Dolby Labs, badając ten problem w 1994 r. (przypis 3).) Ponadto, wg mojego pojmowania, w artykule problem rozpatrywany jest bardziej pod kątem nadmiernego dręczenia tranzystorów mocy, tj. wychodzenia poza SOA (choćby w odniesieniu do optymalizacji o której wspomniałem wyżej), a nie niewystarczających możliwości dostarczenia do obciążenia odpowiedniej ilości prądu. Dzięki dużym ujemnym sprzężeniom zwrotnym, wzmacniacze są względnie dobrymi źródłami napięciowymi, tzn ich impedancja wewnętrzna widziana przez obciążenie jest bardzo mała. Nawet w tych budżetowych. Oznacza to tyle, że krótkotrwale są w stanie dostarczyć do obciążenia wystarczającą ilość prądu, aby nawet w tych trudniejszych miejscach na wykresie impedancji, zachować kształt sygnału, czyli wytworzyć na nim pożądane napięcie. Przy dłuższej pracy w takich warunkach mogą się nadmiernie rozgrzewać jeżeli księgowi byli nadgorliwi. Dlatego właśnie w tekści rozpatrywana jest klasa B, w której kosztowne chłodzenie zwykle zmniejsza się do niezbędnego minimum pozwalającego bezpiecznie odtwarzać muzykę. W klasie A natomiast chłodzenie musi podołać bardzo dużym ciągłym stratom mocy i nie bardzo da się zoptymalizować.
  8. Czy na pewno? Ale nie dodałem. Zmienną jest w tym wypadku częstotliwość. Dziękuję za wyjaśnienie Niemniej jednak cieszę się, że jestem sprawcą dobrego nastroju. Być może praktyka jeszcze bardziej się do tego przyczyni (grafika 5,6,7): Dodam, że wzmacniacz pracował tak kilka minut (musiałem spuścić z tonu ze względu na gotujące się obciążenie). Co więcej, ten akurat wzmacniacz mniej się grzeje, gdy jest mocniej wysterowany! 😎 @Kraft przepraszam za bałagan. Już się zmywam.
  9. Większa dynamika zmian zawsze potrzebuje więcej energii. Piszę ogólnie. Większe częstotliwości niosą większą energię. Ale w odniesieniu do sygnału występującego w muzyce i Twojego pytania - nie, gdyż tu rozkład energii przypadający na poszczególne częstotliwości zmniejsza się wraz ze ich wzrostem. Chodziło mi bardziej o to, że bas to nic szczególnego dla wzmacniacza. Wprawdzie zużywa więcej mocy, ale ze względu na jej rozkład w sygnale, a nie jakieś "basowe uderzenia". Niskie częstotliwości to powolny narost i opadanie sygnału. Nawet jako składowa np uderzeń w kotły. Trzeba brać pod uwagę, że takie uderzenie to nie tylko bas, ale cały "bukiet" częstotliwości. Z poprawnym odtworzeniem czegoś takiego zdecydowanie większy problem ma głośnik, niż wzmacniacz. Haha, uwielbiam to forum. Ale, że o co chodzi? Zgadza się. Tylko, że te szybkie narosty to wysokie częstotliwości a nie bas. Co się stanie z sygnałem prostokątnym, gdy użyjesz filtra dolnoprzepustowego o bardzo stromym nachyleniu i częstotliwości progowej równej częstotliwości tegoż sygnału? Zmieni się w sinusoidę. A w odniesieniu do mocy wzmacniacza, żadnej magii tu nie ma. Mamy obciążenie o określonej impedancji, albo dla ułatwienia niech to będzie rezystor i prawo Ohma. Jako, że wzmacniacz jest źródłem napięciowym, maksymalną moc określa maksymalne napięcie jakie może wystąpić na jego wyjściu przy pełnym wysterowaniu. P = U^2/R i tyle. Dla sinusoidy będzie to moc chwilowa osiągana na jej szczycie. Piszę oczywiście o normalnym wzmacniaczu, wyposażonym w odpowiednio wydolne dla przewidzianej mocy zasilanie i używaniu go zgodnie z zaleceniami producenta w kwestii minimalnej impedancji obciążenia.
  10. Mariusz, ależ ja żadnych negatywnych emocji w sobie nie mam. Nawet pomimo tego, że niedawno mi Morawiecki gdzieś mignął na ekranie . Pisałem tekst z uśmiechem na twarzy i naprawdę jestem zdziwiony, że odebrałeś go w ten sposób. Odnośnie pytania, czy mógłbyś rozwinąć, bo nie do końca zrozumiałem?
  11. Hmm... Wyjaśnienie niezbyt szczęśliwe. Delikatnie mówiąc. A bez owijania - to jakieś bzdury Gorzej, że z gazety traktującej o elektronice. To tak nawiązując do: No bo... Dlaczego moc maksymalną ma wzmacniacz móc dostarczać do obciążenia tylko "w krótkich chwilach maksymalnego wysterowania"? Np moje wzmacniacze mogą oddawać moc maksymalną dowolnie długo. Dla przykładu, podaje na wejście sinusoidę 1kH o amplitudzie równej czułości wzmacniacza i mam na wyjściu maksymalną moc skuteczną/średnią (w elektrotechnice wartość średnia odnosi się do wartości bezwzględnej sinusoidy, dalej będę używał pojęcia skuteczna) dla sygnału sinusoidalnego. Odpowiadają jej maksymalne wartości chwilowe równe amplitudzie (w odniesieniu do mocy) i jednocześnie dwukrotności wspomnianej mocy skutecznej. Jeżeli zmienię sygnał na prostokątny moc skuteczna będzie równa maksymalnej (nadal przy pełnym wysterowaniu) mocy chwilowej. A autorowi artykułu właściwie o jaką moc maksymalną chodzi? Chwilową, średnią/skuteczną? A żeby nie być całkiem oderwanym od tematu, czyli subów i niskich częstotliwości, jak również mitycznych basowych uderzeń, takie zagadnienie do rozważenia. Robiąc zakupy w markecie załadowaliśmy cały koszyk. Teraz próbujemy nim poruszać w przód i w tył. Powiedzmy po pół metra w każdą stronę od punktu wyjściowego. Najpierw w miarę powoli z częstotliwością 0,5Hz. Czyli po starcie w ciągu 1s wyjeżdżamy do przodu i wracamy, a w ciągu kolejnej to samo, tylko w tył. Wszystko się zgadza, okres trwa 2s. Po tej rozgrzewce zwiększamy częstotliwość do 10Hz. Kiedy jest łatwiej?
  12. RMS - root mean square (średnia kwadratowa), w odniesieniu do wielkości elektrycznych zmiennych - wartość skuteczna. Co to znaczy impulsowo?
  13. Zgadza się. Aczkolwiek w przypadku dużych klamotów różnie bywa. Niedawno zamówiłem dwie obudowy do wzmacniacza (w sumie 26 kg) i ku mojemu zaskoczeniu podczas płatności podatek został odliczony, pomimo, że był zawarty w cenie. Niestety radość nie trwała długo (ze względu na dość szybką w tym wypadku dostawę) i przy odbiorze musiałem uiścić ponad sześć stówek podatku i cła. Dodam, że poczta w dość inwazyjny sposób paczkę zlustrowała. Na szczęście elementy obudów nie uległy zniszczeniu.
  14. Przyznam, że nie. Ostatni album Sepultury jaki słyszałem to Roots, a więc lata 90te. Utwór lubię natomiast w tej wersji: A w ogóle to jestem jeszcze w świątecznym nastroju:
  15. Także lubię. Jednak dzisiaj nieco mniej finezyjnie, więcej walca, choć nadal dzieła z p.n.e. Dobrze się słucha, bo wtedy mniej cięli te wystające miejsca w sygnale
  16. Miło wspominam po 30 latach... Uważam, że album wart poświęcenia kilkudziesięciu minut, jeżeli ktoś nie zna.
  17. To może na przykładzie. W jednym z moich wzmacniaczy (niech to będzie nr 1), radiator osiąga w lato ponad 60C. Można go dotknąć ręką tylko przez krótką chwilę. Także dłuższe przytrzymanie obudowy nad radiatorem jest raczej niekomfortowe. Ten pracuje w nieco głębszej klasie AB. Drugi okaz (nr 2), to także PP, ale już z dużym prądem spoczynkowym co sprawia, że pozostaje w klasie A nawet przy pełnym wysterowaniu. W tym przypadku radiatory osiągają nieco ponad 50C. Pytanie: W którym z wymienionych wzmacniaczy tranzystory mają gorzej? Jak można się domyślić, pytanie jest podchwytliwe, bo biorąc pod uwagę tylko temperaturę radiatorów nie za bardzo można to ocenić. We wzmacniaczu 1 w stopniu mocy pracują dwie pary tranzystorów, rozpraszających w sumie niecałe 30W (o ile dobrze pamiętam wartości napięcia zasilania i prądu spoczynkowego ). Rozważamy jeden kanał we wzmacniaczu niewysterowanym. Przy założeniu Rthjr (rezystancja termiczna pomiędzy złączem tranzystora a radiatorem) w okolicach 1 C/W - raczej niską jak na tranzystor na podkładce, ale łatwiej liczyć - temperatura złącz tranzystorów jest wyższa od temperatury radiatora o ok 8C , czyli powiedzmy w zaokrągleniu wynosi 70C. Wzmacniacz nr 2 to jedna para tranzystorów rozpraszająca jakieś 90W - bardzo dużo. W tym wypadku mamy temperaturę kanału (bo to akurat mosfety) w okolicach 95C. Dodam, że dopuszczalna to zazwyczaj 150C. Tak więc pomimo o wiele wydajniejszego chłodzenia w postaci wielkich radiatorów osiągających niższą temperaturę, tranzystory we wzmacniaczu 2 dostają większy wycisk. Lepsze granie po nagrzaniu wzmacniacza ma raczej związek z ustabilizowaniem się punktu pracy tranzystorów w założonym przez konstruktora miejscu, niż samą temperaturą. Prąd przepływający przez tranzystor jest zależny także od jego temperatury i to w sposób niezbyt korzystny - rośnie wraz ze wzrostem temperatury. Stąd potrzeba stosowania kompensacji temperaturowej o której wspomniał Elektron. Jeżeli masz na myśli tą wypowiedź: ... to nie była jej celem ocena Twojego wzmacniacza, a raczej żartobliwe przedstawienie hipotetycznej sytuacji, służące za przykład prób wyjaśnienia na forum w sposób techniczny różnych rzeczy. Choć faktem jest, że budżetowe rotele, które słyszałem niespecjalnie przypadły mi do gustu
  18. Dostajesz pogróżki od Grety? A już całkiem poważnie, dlaczego nieakceptowalne? Czy uważasz, że grzanie się wzmacniacza pracującego w klasie AB zdradza jakiś problem? Tego typu wzmacniacze są chłodne wtedy, gdy punkt pracy stopnia końcowego jest ustawiony bardzo nisko (niewielki prąd spoczynkowy), czyli pracują w płytkiej klasie AB. To oczywiście niezbyt audiofilskie Trzeba dodać, że mam na myśli rozsądne poziomy głośności podczas odsłuchu, w zdecydowanej większości przypadków nie przekraczające 1 W mocy płynącej do kolumn, bo wtedy właśnie największy (praktycznie całkowity) wpływ na temperaturę ma punkt pracy. W okolicach 2/3 wysterowania taki wzmacniacz także się rozgrzeje, gdyż wtedy moc rozpraszana przez tranzystory końcowe jest największa. Na temperaturę wzmacniacza wpływa oczywiście wiele czynników związanych z konstrukcją i tym jak został wyregulowany, ale można w uproszczeniu przyjąć, że im większa jest dostępna maksymalna moc wyjściowa, tym także więcej mocy idzie w gwizdek.
  19. Robótki ręczne zabierają mi ostatnio sporo czasu. A jako, że związane z audio... Poprawię się
  20. Ja też strzałkę lubiłem A oprócz strzałki... Poprzedni kolor logo był zdecydowanie ładniejszy.
  21. Witam. Tak, oferta jest nadal aktualna: https://www.olx.pl/d/oferta/przedwzmacniacz-usher-p-307a-CID99-IDJDUC9.html
×
×
  • Utwórz nowe...