
Melo-man
Uczestnik-
Zawartość
475 -
Dołączył
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Melo-man
-
The Audio Critic - krytyka współczesnego rynku audio
topic odpisał Melo-man na Kraft w Audiofile dyskutują
Szanowni Państwo, Przepraszam , za słownictwo, ale nie dajcie się robić w ciula: http://highfidelity.pl/@main-4129&lang= -
Akurat bardziej zrozumiał mnie kolega @halik, ale mój post był tylko trochę na poważnie.
-
Za dwie dychy to co najwyżej można kupić sobie więcej płyt. 😛
-
Słyszę wpływ kabli, ale w takie opinie nie wierzę.
-
Zawsze zależy od systemu.
-
sybilanty - ułomność systemu czy wada nagrania
topic odpisał Melo-man na Melo-man w Audiofile dyskutują
Zapraszam do mnie na odsłuch.... Zdziwiłbyś się. Wg mnie muzykę rockową czy podobną ogólnie zabił loudness war. Czyli masz git system. Bardzo trafne spostrzeżenie. Mam 2 jego płyty i muszę sprawdzić czy mam na nich "Patrzę w okno". Właśnie kiedyś Czyżykiewicz mi delikatnie syczał. Teraz już tego efektu nie ma, ale to może też dlatego, że gram na wstędze? ps. Przypomniałem sobie, że dobrą płytą do testowania sybilantów jest Bic Runga "Birds". Zresztą bardzo dobry muzycznie album. Wymiatają "Captured" i "Say after me". Niestety wydane przez Sony z niskim DR, ale słucha się dobrze. -
sybilanty - ułomność systemu czy wada nagrania
topic odpisał Melo-man na Melo-man w Audiofile dyskutują
Jeżeli chodzi o ś.p. Grzesia Ciechowskiego to on przecież seplenił. Więc sybilanty rzeczywiście na płytach Republiki mogły się pojawić. Niestety - nie mam żadnej w kolekcji. Z drugim zdaniem w ogóle się nie zgodzę. Rock w latach 80-tych był świetnie nagrywany. -
sybilanty - ułomność systemu czy wada nagrania
topic odpisał Melo-man na Melo-man w Audiofile dyskutują
No właśnie... Niby nasz język aż roi się od zgłosek syczących, ale powiem szczerze, że na kilkunastu polskich płytach jakie posiadam w ogóle nie ma sybilantów - Grechuta, Turnau, Czyżykiewicz, Czerwony Tulipan czy Ewa Demarczyk. Koncert tej ostatniej mam na płycie Made in Japan i brzmi zjawiskowo. -
sybilanty - ułomność systemu czy wada nagrania
topic odpisał Melo-man na Melo-man w Audiofile dyskutują
Z prawie 800 płyt zasadniczo tylko dwie uważam za słabo nagrane, na granicy mojej akceptacji. Ale uwaga - dzisiaj odsłuchałem Manic Street Preechers "Know your enemy" z roku 2001 r. Znowu kłania się loudness war, ale z pierwszym i ósmym utworem jest coś nie tak. Mam w mojej ocenie bardzo czysto grający system, który radzi sobie bez problemu także z "napierdalanką" typu Sonic Youth, Kitchens of Distinction, a na tych dwóch utworach słyszę jakieś nieczystości. W tym drugim uważam, że efekt chyba jest zamierzony, jak to np. czyni Radiohead. Tylko, że przy tym Radiohead i jego przestery brzmią jak referencja. Tak, zrozumiałem - ale jak pisałem - przy odsłuchu nic mi się nie rzuciło na uszy, że coś jest nie tego. -
sybilanty - ułomność systemu czy wada nagrania
topic odpisał Melo-man na Melo-man w Audiofile dyskutują
Niestety mam chyba możliwość przetestowania Adele, jeżeli ten utwór jest na jednej z jej pierwszych dwóch płyt. Obie już kiedyś słuchałem i nic tragicznego nie rzuciło mi się na uszy. Słychać loudness war, ale np. jej wokal na pierwszej płycie był jak pamiętam bardzo dobrze nagrany. -
Nie spotkałem się z dwoma systemami, które grały by identycznie niskimi tonami. W basie jest w mojej ocenie największy "rozstrzał" jeżeli chodzi o brzmienie. Zawsze też jest trudno ocenić pojedynczy element systemu, bo jak już pisałem - gra zawsze cały system. A wpływ na końcowe brzmienie ma każdy element w torze audio. Większy lub mniejszy, ale ma. Mam teraz nową integrę. Zamieniłem na wyższy model tego samego producenta. Brzmienie po wymianie tylko wzmacniacza jest teraz zupełnie inne. Praktycznie w każdym aspekcie.
-
No właśnie, jak to jest wg Was? W mojej ocenie, z perspektywy jakiegoś tam doświadczenia i dość sporej kolekcji skłaniałbym się ku tej pierwszej wersji. Przy można złożyć system, który poradzi sobie z sybilantami, a który będzie grał może nie tyle jasno, co raczej z blaskiem, błyskiem. Jeżeli macie płyty, na których uważacie, że sybilanty się pojawiają - proszę o przykłady, najlepiej z podaniem utworu. Oczywiście - trzeba rozróżnić sybilanty od normalnej artykulacji typu "szy" "czy" "śi" itp.
-
W mojej ocenie kable dodają maksymalnie 5-10%. Dla przykładu nigdy nie zdarzyło mi się, że jakiś kabel sprawił, że pojawił się bas, którego nie było lub odwrotnie - że zbyt potężny bas udało się zredukować okablowaniem. Z kolei zawsze, ale to zawsze słyszałem różnicę po zmianie elementów systemu. Inaczej zagrał wzmacniacz za 2,5 k zł, potem za coś ok. 5 k zł, potem 10 k zł itd. Uważam, że kable są tylko dopieszczeniem systemu i nie są lekarstwem na wszystkie bolączki systemu. Nie poprawią fizycznych ograniczeń wzmacniacza, źródła czy kolumn. No bo w jaki sposób? Kabel dajmy na to za 100 tyś. nie zrobi ze wzmacniacza za 10 tysi high-endu i nie będzie on nigdy grał, jak wzmacniacz za 40-50 tyś. na fabrycznym kablu. Wiem, że się powtarzam, ale taka jest prawda.
-
Brzmienie zależy bardzo dużo od zastosowanych lamp. Na Telefunkenach Smooth plate (ECC83) wysokie są bardzo dobre. Jest świetna przestrzenność i czystość dźwięku. Brakuje trochę wypełnienia na średnicy, ale i tak jest lepiej niż na większości wzmacniaczy tranzystorowych. Bardzo ciekawą lampą jaką miałem było Brimare - takie połącznie Telefunkena z Mullardem. Te ostatnie grały znowu bardzo plastycznie, z nieco gorszą górą - nie tak "ostrą" jak na Telefunkenach, ale nadal dobrą.
-
ps. Dodam jeszcze, że wierzę w jakość wzmacniacza, źródła i kolumn. Im (niestety) drożej tym lepiej (z małymi wyjątkami). Słyszę wpływ kabli, ale nie wierzę w podstawki pod kable, zaślepki czy jakieś kondycjonery masy.
-
Wydaje mi się, że same telefony podają wartości podobne. Sprawdzałem na telefonie żony i syna i były zbliżone wartości dB. A że pewnie większość używa właśnie telefonów, to myślę, że ogólnie wyniki są miarodajne względem siebie choć różnią się od rzeczywistości. 🙃 Wolałbym nie podawać. Jeżeli już miałbym coś wskazać. to to, że system dla mnie jest optymalnie skrojony i to mi wystarcza (w końcu!). Na kilka lat, jak urodził się syn zapomniałem o audio, a raczej o muzyce. Teraz dawna pasja wróciła. Zdaję sobie sprawę, że rzecz jasna są lepsze zestawy, ale też i gorsze. Zmiany mogą być zawsze. Ale nie tego szukam w audio, ale radości z szukania muzyki. Kompromisy są dla mnie całkowicie akceptowalne. Czy to jest high-end? Według klasyfikacji podobno tak, ale nie to dla mnie było ważne przy doborze systemu. Cieszę się, że składając ostatnie dwa zestawy zrozumiałem - o czym tutaj zresztą już pisałem - żeby nie stawiać systemu ponad płyty. Zrozumiałem też, że sama "wyczynowość" w brzmieniu to nie wszystko. Dążenie do krystalicznego, przejrzystego brzmienia jest ważne. Ale nie może na tym tracić wypełnienie, tzw. melodyjność. Poza tym nową integrę mam od niecałych 2 miesięcy. W między czasie dopadła mnie jeszcze koronka, więc póki co - dopiero ją poznaję. Poprzedni wzmacniacz prawdopodobnie zostawię, bo też gra bardzo dobrze. Za krótko minęło,. aby w pełni poznać jego zalety i wady. Tak - wady również, bo każdy element toru audio go ma. Ważne tylko, aby je zminimalizować. Słucham tylko CD. Mam w kolekcji trochę SACD, ale ich jakość brzmienia mnie generalnie nie porwała. Nie słucham z plików, nawet o gęstych formatach. Pewnie z racji mojego przyzwyczajenia do srebnego krążka, a poza tym w większości muzyki jakiej słucham nie ma w tych formatach. CD jest też dla mnie praktyczniejszy od winylu. To też przemawia u mnie za srebnym krążkiem. Serwisy strumieniowe - jakość znacznie gorsza niż na CD. Dla mnie nie do akceptacji. Wolę wydać kasę na płytę na Dicsogsie niż wykupić abonament, choć dostęp do milionów utworów rzeczywiście kusi. Nie jestem z tych co szukają co chwila zmian w brzmieniu. Ważniejsze jest dla mnie muzyka. Zresztą przy pewnym poziomie jakości naprawdę można przestać myśleć o zmianach. Po co to zresztą cały czas rozkmniniać? Czy nie lepiej cieszyć się samą muzą? Poza tym z wiekiem człowiek zmienia preferencje. Teraz zupełnie inaczej patrzę na wiele spraw, w tym dotyczących audio. Jestem po 50-tce, ale też przez to mogę mówić o doświadczeniu jeżeli chodzi o to hobby. Zaczęło się wszystko tak naprawdę jeszcze w latach 80-tych, a porządnie w połowie lat 90-tych. Tyle jeżeli chodzi o moją spowiedź.
-
Taki Moon 240 ostatnio recenzowany w polskiej prasie ma prawie, że idealne parametry, a gra to bardzo słabo.
-
Nie zgodzę się. Zawsze miałem tranzystory, ale od 2 lat przeszedłem na hybrydy, więc jakby nie było mówimy o lampie. Każda z nich gra lepiej zarówno w aspekcie niskich, jak i wysokich tonów. Często spotykam się z opiniami, że lampa nie potrafi kontrolować basu i ma ucięte wysokie tony. Z mojego doświadczenia to się nie sprawdziło.
-
Kiedyś miałem tranzystorową dzielonkę 2x100W i aby uzyskać podobny poziom głośności co teraz (czyli średnio 1/4 do 1/3 w skali potencjometru) musiałem słuchać na min. 75-90% mocy tej dzielonki. Słyszałem też lampowce 10W, które grały bardzo dynamicznie i dość głośno przy niezbyt mocno odkręconym potencjometrze. Co więc tak naprawdę decyduje o mocy głośności systemu? Skuteczność kolumn to wiem, ale te waty podawane przed producentów nijak mają się z rzeczywistością. Mówi się o wydajności prądowej. Ale czym ona jest?
-
Nie żebym się czepiał, ale tutaj znowu mamy sprzeczność. Ale żeby nie było - gratulacje systemu.
-
To aż dziw, że w ogóle tak długo wytrzymałeś. 😉 No to wspaniałe czy nie? Bo w Twoim zdaniu jest sprzeczność. 😛
-
Moment, moment! Nie twierdzę, że kable nie grają, ale w mojej ocenie lepiej wydać pieniądze na lepszy system niż zainwestować w drogie i bardzo dobre kable. Ta pierwsza opcja da większą poprawę dźwięku. Bezdyskusyjnie. Z drugiej strony jak czytam te wszystkie opisy Inie tylko na tym forum) o zmianach jakie wprowadzają kable, to mam wrażenie, że jakieś cuda się rodzą i nagle zwykłe hi-fi staje się high-endem. A niestety prawda jest brutalna. Kablem nie poprawisz fizycznych ułomności systemu. Przykładowo - CD player za 20 tysi nigdy nie zagra tak jak ten za 50-70 tyś. zł choćby nie wiem jaki kabel do niego wpiąć. Koszt okablowania nie powinien przekraczać szacunkowo 30% wartości systemu. Jeżeli jest inaczej, to błąd. Bo wchodzimy już na poziomy, że za te kwoty można po prostu zbudować lepszy system.
-
The Audio Critic - krytyka współczesnego rynku audio
topic odpisał Melo-man na Kraft w Audiofile dyskutują
Niestety mało mam płyt zrealizowanych po roku 2010 r. Jeżeli już to raczej z muzyką klasyczną, a ta w miarę dobrze jeszcze brzmi. Wiele złego słyszałem o nowo nagrywanych płytach, i nie chodzi mi tylko o loudness war. Może to wina wszechobecnych procesorów? Może ludzie zajmujący się obecnie realizacją nagrań nie mają takiej wiedzy, pasji? Może uznają, że w dobie obecnego rynku audio nie ma sensu tworzyć jakościowo dobre realizacje, skoro 99% ludzi słucha muzyki na srajfonach? -
Rzekome ciepłe brzmienie lampy bierze się z tego, że większość wzmacniaczy tranzystorowych ma problem z liniowością, a ściślej z poprawnym odwzorowaniem średnicy. Brzmienie jest wtedy odchudzone. Niedoświadczone ucho odbierze potem normalne granie liniowe jako rzekomo "ciepłe", a to nie jest prawdą. Nie twierdzę, że tranzystor jest zły. Wręcz przeciwnie - w najwyższych poziomach high-endu praktycznie nie ma sobie równych, ale w przedziale hi-fi czy też dolnego high-endu łatwiej o dobry dźwięk z lampy niż z tranzystora. Są też firmy produkujące wzmacniacze tranzystorowe, które udają "lampowe' brzmienie. Są też oczywiście lampy, które grają słabo.
-
Dobra lampa nie gra ciepło. Gra liniowo, bez podkreślania jakiegokolwiek pasma. Z dobrym wypełnieniem, świetną przestrzennością i dynamiką. Czytelnie. Dobra lampa zagra wszystko dobrze. Nie prawdą jest, że lampa nie nadaje się do rocka. Co prawda nie mam lampy, tylko hybrydę, ale rock brzmi na niej zjawiskowo.