Skocz do zawartości

Rafał S

Uczestnik
  • Zawartość

    4 587
  • Dołączył

Wszystko napisane przez Rafał S

  1. To mój drugi wzmacniacz i trzecie kolumny. Nie licząc tego, co oddałem na zasadzie 2-tyg. na zwrot. Poza tym, mam już trochę lat, później zacząłem, więc muszę się pospieszyć, żeby zdążyć zestawić przyzwoity system, póki słuch mi dopisuje. Pewnie, że warto. Pomyślałem. Tylko do realizacji nie doszło. Trochę WAŻ, trochę własne poczucie estetyki i niechęć do optycznego zmniejszenia wielofunkcyjnego, niezbyt dużego pokoju.
  2. Trochę zejdę z oczekiwań i potem będę znów narzekał i szukał. Za parę lat stanę się następnym Adamem. A serio - jeśli nic nie zagra, jak chcę, to zostanę przy Solu II. Może najpierw wymienię transport CD na szybszy? Na tym też troszkę ugram, choć niezbyt wiele. Wolałbym zacząć od pieca.
  3. Też podobnie kombinowałem. Jednak Canto nie są aż tak gęste jak Gato czy Dynaudio - myślę, że gdzieś w pół drogi między nimi a takimi MA Gold 100. Z kolei Hegel jest ponoć na drugim biegunie w stosunku do mojego Sola II. Szukam czegoś pośrodku. Tak mniej więcej grał Haiku Bright MK5. Ale po niego już nie sięgnę, bo to byłby krok w bok i lekko w dół. Jednak mój Sol II pod pewnymi względami jest naprawdę dobry - w tym zresztą cały ból - w tej dysproporcji pomiędzy tym, jak prezentuje różne płyty. Co do Twoich ATC - są tańsze, bo mniejsze. Technologicznie przecież niczego im nie brakuje, wprost przeciwnie. Wybieramy stosownie do metrażu (ja może trochę przesadziłem, bo po Silver 100 nie umiałem zejść z rozmiaru). Spójrz na ceny SCM19, nie mówiąc już podłogówkach...
  4. Z tego, co pisał Adam ( @kaczadupa ) jasno wynikało, że Naim graj ciepło / dokłada basu. Ja już mam ciepłe / ciemnawe kolumny i potrzebuję kontroli, a nie masy dźwięku. A już szczególnie na basie i średnicy. Docelowo pewnie też wymienię odtwarzacz (pamiętam o Twoim typie), ale to za jakiś rok, czy dwa. Przyłapałeś mnie. Sądziłem, że akurat Ty nie będziesz mnie namawiał na taką rozpustę. A serio - musiałbym posłuchać. A przecież nie pójdę do salonu pod hasłem - dajcie mi sprawdzić piec, który u Was jest dla mnie za drogi, ale rozważam używkę na olx. Naciągać na odsłuchy, skoro w salonie Leemy i tak nie kupię, to jakoś nieładnie.
  5. To przepraszam. Ale wyceny oczywiście na priva. 1. Dwie lewe ręce. 2. Gustard A18 - jak w stopce. Wygrał u mnie z kilkoma innymi. Miałem też krótko Twojego Nostromo Wolfa II wersję rozszerzoną z dodatkowym zasilaczem liniowym. U mnie grał bardzo ciemno i szybko go oddałem.
  6. Nie wiem, czy nie rozmijamy się w nazewnictwie. W stosunku do Sola II chciałbym szybszej średnicy - pogodzę się z trochę krótszymi wybrzmieniami. Słuchałem Sola IV, który wg. starszych postów kogoś od Was jest szybki i drapieżny. Może i jest - na basie. Ale średnicę ma tak samo poluzowaną jak Sol II. Właśnie to chcę poprawić - zyskać większą kontrolę na środku. Całą resztę już mam na odpowiednim dla mnie poziomie. Który z wyżej wymienionych mi to da? Z tego, co czytam, raczej nie Vincent i nie Atoll, Chyba też nie Musical? Napiszcie, proszę, coś więcej na priva, jak się ma Unison Research Unico Due do Trigona. Który z nich nada większą zwartość i precyzję gitarowym riffom, a jednocześnie nie odchudzi i nie osuszy muzyki akustycznej? Poproszę o priva z odpowiedzią i wycenami obydwu. Na stronie sklepu widziałem, że Trigon jest też dostępny w tańszej wersji - z antracytowym wykończeniem pokrywy. Ale może to błąd systemu?
  7. Dzięki Wszystkim za miłe słowa. Żeby było jasne - lubię bas ze swoich Canto, Sol II dobrze go prowadzi i nie mam zastrzeżeń. Ale jednocześnie jestem świadom, że można mieć inne oczekiwania i nie każdego zadowoli to, co mnie. Trochę eksperymentowałem z kablami - jak to ja. Ale nie z myślą o basie, tylko dla leciutkiego rozjaśnienia całości i wyciągnięciu szczegółów. Głośnikowych kabli nie ruszałem, bo nie chcę rewolucji. Próbowałem za to podmieniać oba interkonekty na coś innego (oczywiście każdorazowo tylko jeden z nich). 1. Najpierw zamiast Vesty - Audiomica Vandini Transparent. Ale odsłuch nie był miarodajny, bo i kabel i kolumny były jeszcze zbyt świeże. Wstępne wrażenie było takie, że góra pozostała bez zmian, natomiast górna średnica minimalnie wyszła przed dolną. Nie o to mi chodziło. Ale może jeszcze kiedyś wrócę do tego kabelka, bo był niezły w swojej cenie. 2. Potem, znów zamiast Vesty - Albedo Digital. Za jasno się zrobiło. Nie było zbyt ostro, bo tweetery Morela nie są w stanie zagrać ostro, ale czuło się, że to nienaturalne, zdeformowane brzmienie. Zbyt duża zmiana. 3. Kolejny krok, to próba zamiany analogowego Albedo Blue na Chorda Shawline'a. Znów za jasno, choć nie aż tak, jak w punkcie 2. (Albedo Digital zamiast PAD Vesta) 4. Wróciłem do próby podmiany Vesty - tym razem na Ricable Dedalus Coaxial od @Q21 . Przy okazji podziękowanie dla sklepu - nie wiem, czy kabelek u mnie zostanie, ale faktycznie jest trochę jaśniejszy od Vesty i jednocześnie ciemniejszy od Albedo Digital - Wasza propozycja dobrze się wstrzeliła w moje wymagania. Tylko - jak to mówią - "be careful, what you wish for". Niektóre płyty zyskały. Te ciemniejsze. Z kolei te jaśniejsze realizacje straciły - gdzie się podziała moja dolna średnica? Trudna decyzja. Niemniej, to jak na razie jedyna zmiana, która przyniosła pewne plusy - jeszcze dam szansę Dedalusowi. Canto specyficznie reagują na zmiany okablowania. Sądziłem, że uda mi się sprawić, że soprany nabiorą wyrazistości, takiej szpileczki na samej górze. Teraz widzę, że to jest niewykonalne - one tego w sobie nie mają, jedwab tak nie zagra. Mogę góry dodać, ale jej charakter się nie zmieni. Bardzo zmienia się za to średnica - moja domyślna konfiguracja (PAD Vesta + Albedo Blue) akcentuje jej dolny zakres, a pozostałe kable (punkty 1.-4. powyżej) - raczej górną część, chociaż w różnym stopniu. Co do basu, to przy jaśniejszych kablach słychać go wyraźniej, bo odcina się wtedy od dolnej średnicy. Ale jednocześnie instrumenty basowe tracą wtedy na brzmieniu, a cała dolna część pasma - na spójności. System zaczyna wtedy grać lekką V-ką - nie męczy, ale część płyt brzmi nienaturalnie. Dla mnie, idealnie byłoby połączyć ten mocny, jednolity podmuch dolnej średnicy i basu z większą ostrością góry. Ale to nie z tym tweeterem.
  8. Dzięki za odzew. Nie znam Vincenta SV-237MK. Czy rzeczywiście zagra lepiej i drapieżniej od Sola II? Co do Musical Fidelity M6si, to w lokalnym salonie, gdzie go mają usłyszałem, że jest ponoć mało rockowy i pod tym względem nie przeskoczy Sola II. Uważacie inaczej? Jak się mają te dwa to Trigona Exxact? I czy ten Trigon nie idzie w nadmierną suchość? Wiem - tylko odsłuch, ale chciałbym wstępnie odsiać to, czego nie warto słuchać.
  9. Gratuluję, bo pamiętam z koncertu, że to miły facet, ładnie śpiewa i nie zajmuje wiele miejsca. Pewnie też nie je zbyt dużo.
  10. Szukam / rozważam zakup nowego wzmacniacza do swoich Canto Grand New Premium. Budżet - maks. 12 tys. zł (mówię o cenie uwzględniającej rabat). Oczywiście wolałbym zapłacić trochę mniej. W tej chwili mam Haiku Sol II SE, który ma poluzowaną / zmiękczoną średnicę. Z tego powodu bardzo ładnie gra jazz, muzykę akustyczną, bluesa i łagodniejszego rocka. Natomiast słabo radzi sobie z bardziej przesterowanymi i gęstymi gitarami elektrycznymi, szczególnie w szybkich tempach. Szukam czegoś, co pozwoli zachować większość jego zalet, unikając jednocześnie ww. słabości. Moje wymagania 1. Tranzystorowa integra. Do przyjęcia jest też ewentualnie hybryda z jakąś pojedynczą lampką dla ozdoby. Nie interesują mnie natomiast wzmacniacze lampowe - częściowo z powodu kwestii ekologicznych. 2. Najlepiej bez DAC-a, BT, wyjść słuchawkowych i tym podobnych wodotrysków. Ideałem byłby wzmacniacz czysto analogowy, który nie robi niczego poza wzmacnianiem sygnału wejściowego. W każdym razie, chciałbym, żeby pieniądze poszły na podstawową funkcję sprzętu, a nie dodatki 3. Brzmienie / nasycenie barwy - gdzieś w połowie drogi między moim Solem II a Heglem H190. Czyli z dobrą kontrolą, ale bez nadmiernej suchości. Ma grać liniowo. Nie musi dodawać basu i nie powinien podkreślać górnej średnicy. Ewentualnie może mieć górną średnicę minimalnie cofniętą, ale bez przesady - im bliżej liniowego grania, tym lepiej. 4. Moc: około 60-100 watów. Nie szukam zapaśnika, tylko szermierza. Ma być precyzyjny na basie, w miarę szybki na średnicy, a jednocześnie grać z wdziękiem. Raczej odpadają Atolle, Naimy, Roksany, Audiolaby i Nady. Z tego, co czytałem / słuchałem - interesujące mnie brzmienie mogą oferować Copland CSA70 i Trigon Exxact. Ale oczywiście wolałbym coś analogowego o podobnej charakterystyce. W miarę podobał mi się Haiku Bright MK5, ale szukam czegoś trochę lepszego. 5. Chciałbym, żeby był ładny w środku, jak najmniej komponentów, za to dobrej jakości. 6. Jestem otwarty na krajowe manufaktury, pod warunkiem, że dopuszczają zwrot w ciągu 2 tyg. od zakupu (wiem, że są z tym problemy przy sprzęcie robionym na zamówienie). 7. Może być używany, ale na gwarancji i w obrębie Trójmiasta - chcę zminimalizować ryzyko i zależy mi, żeby go posłuchać przez zakupem. Z powodów rodzinnych dalsze dojazdy niestety odpadają. Proszę i z góry dziękuję za rady, wskazówki i oferty - zarówno ze strony zwykłych forumowiczów, jak i branży. Wiem, że chciałbym bardzo dużo, za te pieniądze i ciężko będzie to pogodzić, ale może jednak...
  11. Miałem krótko jego młodszego brata - AXC25. Fatalny mechanizm wysuwania, właściwie wystrzeliwania tacki z płytą. Do tego, przy błędzie odczytu z płyty cały odtwarzacz zachowywał się niczym pralka w ostatniej fazie odwirowywania. Rozumiem, że to sprzęt mocno budżetowy, ale konstrukcja bardzo słaba, nawet jak na te pieniądze. Niektóre mini-wieże w podobnej cenie działają dużo lepiej.
  12. Przypomniałeś mi, że jakiś czas temu spisałem sobie wrażenia z odsłuchów Canto, ale nie wkleiłem ich na forum, bo jakoś głupio chwalić coś, co się samemu ma. Teraz wrzuciłem ten tekst.
  13. Canto Grand New Premium (CGNP) pożyczyłem (podobnie jak MA Gold 100) od zaprzyjaźnionego salonu AudioNeo w Tczewie. Ponownie dziękuję Pawłowi Balewskiemu, który przywiózł mi kolumny testowe, a potem je ode mnie odebrał, dając w zamian nowe, zrobione specjalnie dla mnie. Jakie to brzmienie? W skrócie, Canto bywają kupowane zamiast Dynaudio czy Gato. Nie są aż tak ciemne i gęste, ale robią krok w tym kierunku. Dokładnie dlatego się nimi zainteresowałem – szukałem bogatszej średnicy niż z Monitor Audio, ale bez popadania w skrajność. A porównując do popularnych modeli z niższej półki, można powiedzieć, że to granie pokrewne do Pylon Diamond Monitor 18, tyle, że na wyższym poziomie – o podobnie łagodnej, ale bardziej szczegółowej górze, wyraźniejszym środku i ze znacznie lepiej kontrolowanym, szybszym basem. Niestety nie mogę się tu odnieść do wyższego modelu Pylona – Jasper, bo go nigdy nie słyszałem. Parametry CGNP mają wymiary 36 x 21 x 27,5 / 32,5 cm (wys/szer/dł), efektywność 88-89 dB (zależnie od źródła danych) i impedancję 4 omy. Bas schodzi do 48 Hz (+/-3 dB), czyli pewnie do około 42-45 Hz dla spadku o 6dB. Tweeter to kopułka Morel CAT 308 (Edit: niestety nie jest to model Elite, jak zapewniano i jak jest na stronie Studio16 Hertz), woofer – 18-centymetrowy Scan Speak serii Discovery. Czyli przyzwoite komponenty, choć oczywiście można drożej i lepiej. Wersja Premium różni się od zwykłej (miał być właśnie głośnik wysokotonowy Morel Elite jak w najdroższej odmianie Signature) lepszą zwrotnicą. (Można dyskutować, czy podzespoły są tu warte takiej dopłaty, ale po rabatach różnica cen się zmniejsza.) Odsłuchy Piszę o monitorach, które ostatecznie kupiłem, więc trudno o obiektywizm, ale postaram się nie przesadzać z pochwałami. Testowe kolumny przyjechały do mnie już wygrzane. Słuchałem ich bezpośrednio przed i po Monitor Audio Gold 100, więc miałem jakiś punkt odniesienia z podobnej półki cenowej. Swoje własne Canto dostałem 2 lutego. Prosiłem Pana Grzegorza, żeby na zwrotnicy dodał trochę więcej góry. I rzeczywiście - mam wrażenie, że góra w nich jest bardziej szczegółowa niż w egz. testowych. Przy efektowności większej o 4-5 dB moje CGNP są łatwiejsze do wysterowania niż Gold 100. W każdym razie te dodatkowe decybele wyraźnie słychać przy tej samej pozycji gałki i w praktyce bardzo rzadko wychodzę poza godzinę 9-tą (tylko jeśli chcę odtwarzać głośno naprawdę cicho plumkające płyty). Jak na swoje średnie rozmiary CGNP grają diablo dużym dźwiękiem. Wysokie tony – łagodne, nasycone a przy tym dość szczegółowe. Nie męczą nawet przy całodziennym słuchaniu (jeśli pracuję w domu, to grają non stop). Nawet harmonijka Tootsa Thielmansa brzmi przyjaźnie – po raz pierwszy, odkąd ją słyszę. Ceną jest to, że momentami brakuje mi strzału wyższych sopranów, takiej kropki nad i, szczególnie w porównaniu z Silver 100. Różnica na „najwyższej” górze między Morelem moich CGNP a AMT w Gold 100 jest już mniej wyraźna. W każdym razie, skrzypce na pewno nie zleją się z altówkami, a trąbka nie zabrzmi jak kornet czy flugelhorn. Zauważyłem natomiast, że elektryczne pianino Fender Rhodes ma ciut mniej tego charakterystycznego, chłodnego metalicznego połysku – zbliża się do matowego, drewnianego ciepełka Wurlitzera. Talerze perkusyjne nie są tak wyraziste, jak z Monitor Audio, ale na dłuższą metę przyjemniejsze w odbiorze. Góra jest jedwabista dosłownie i w przenośni. i ansycone Średnica – to jeden z autów CGNP. Bogata, ale raczej obszerna niż gęsta. Do tego stopnia, że momentami miałem wrażenie, że nawet po wymontowaniu tweetera Canto mogłyby zbudować scenę samym wooferem. Dęciaki mają pełne, dociążone brzmienie są pełne, a gitary elektryczne i akustyczne ładnie nasycone, również na starszych nagraniach. Druga strona medalu jest taka, że jeśli już trafimy na płytę z wyjątkowo gęstym środkiem, to może się go zrobić za dużo. O tym jeszcze później. Bas – wprawdzie pożyczyłem Canto dla ich średnicy, ale kupiłem w dużym stopniu właśnie ze względu na bas. To są basowe bestie! Muszę tu zaznaczyć: jeśli ktoś szuka referencyjnego, nisko schodzącego i zachowującego zróżnicowanie audiofilskiego basu, to niekoniecznie będzie zachwycony. Bas Canto jest mocny, przy większej głośności wręcz potężny, a do tego sprężysty i szybki. Zawsze na czas, choć nie twardy. Przede wszystkim – rytmiczny. Bębny naprawdę potrafią przywalić i koncertowe płyty nabierają realizmu. Kontrabasowe walkingi Raya Browna, popisy Jaco Pastoriusa na basie bezprogowym, nisko schodzące basisko w blues-rockowym power trio, klangujący bas w funku czy szybka basówka Geddy’ego Lee w Rush –zawsze prowadzą muzykę naprzód, a nie tylko stanowią jej uzupełnienie. Nie mam też problemu z odróżnieniem tych instrumentów od siebie, choć różnice te mogłyby być wyraźniejsze. Powiem tak – gdybym przy tej samej szybkości i masie mógł dostać bas bardziej zróżnicowany, na pewno bym się ucieszył. Ale nie przehandlowałbym tego, co jest na większe zróżnicowanie przy mniejszej szybkości. Równowaga tonalna – Canto grają lekko po ciemnej stronie i nie próbują tego ukrywać. Można próbować to zmienić i da się sprowadzić je do neutralności odpowiednim doborem pozostałych elementów toru. Moje wrażenie jednak jest takie, że brzmią najlepiej, jeśli pozwoli im się grać po swojemu. Próby rozjaśniania odbierają im część klimatu i raczej obniżają jakość dźwięku. Przynajmniej tak zachowywały się u mnie. Wokale – namacalne, choć jest to bardzo zależne od nagrania. Na ciemnych płytach wypadają słabiej, głosy trochę matowieją. Na jaśniejszych nagraniach jest za to wspaniale. Canto raczej nie sprawią, że wokalistka usiądzie nam na kolanach, ale też nie schowa się ona za zespołem. Wokal jest jednym z głównych instrumentów, ale nie będzie dominował, chyba, że realizacja wyraźnie stawia go na pierwszym planie. Stereofonia – scena budowana jest w sposób dość zrównoważony, powiedziałbym, że w równym stopniu wszerz, co w głąb. Trochę węższa niż w Gold 100, ale jednocześnie głębsza. Trudno tu abstrahować od wpływu mojego DAC-a – Gustarda 18 – który ma skłonność do kreowania mniejszej sceny i zbliżania jej do słuchacza. Wspaniale sprawdza się to przy małych składach instrumentalnych, gdzie instrumenty stają się dużymi bryłami. Daje to wrażenie słuchania z bliska w małym klubie. W przypadku większych zespołów (orkiestry symfoniczne, czy jazzowe big bandy) instrumenty wiodące mogą się wysuwać na pierwszy plan kosztem lekkiej utraty wyrazistości drugiego planu. Miałem wrażenie, że Gold 100 podkreślały tę cechę Gustarda, a CGNP – trochę ją temperują, co wychodzi muzyce na plus. Komfort odsłuchu – ogromny, choć oczywiście zależny od realizacji. Canto są dość pobłażliwe dla nagrań odchudzonych, jaskrawych lub z nieczystą górą. Wygładzą to, a jednocześnie ich mocny bas przyjdzie z pomocą i odwróci naszą uwagę od niedoróbek w wyższych rejestrach. Gorzej z płytami zbyt ciemnymi i gęstymi – wtedy zrobi się mętnie i trochę nijako – wciąż da się słuchać bez zmęczenia, ale system zabrzmi jak o klasę gorszy. Odbiór różnych nagrań i gatunków muzyki Tu znowu ciężko uciec od wpływu reszty toru, zwłaszcza wzmacniacza. Mój Haiku Sol II SE gra szczupłym, ale sprężystym i szybkim basem, więc jest pod tym względem dobrym partnerem dla kolumn z mocno dociążonym dołem. Dostajemy dzięki temu bas duży, szybki i dokładny, który sprawdzi się wszędzie, szczególnie w muzyce opartej na rytmie lub wymagającej rozmachu. Wpływ Sol-a na górne rejestry też odbieram pozytywnie. Gorzej jest ze średnicą. Po pierwsze, jej górna część sprawia wrażenie podbitej w stosunku do dolnej – przynajmniej tak było przy obu Monitor Audio. Na szczęście jest to neutralizowane przez Canto, które z kolei grają mocniej dolnym środkiem. Po drugie, średnica Sola II jest wyraźnie poluzowana, miękka, co słyszałem na wszystkich trzech parach kolumn. Bardzo fajnie sprawdza się to w jazzie, szczególnie akustycznym, w soft rocku spod znaku Eagles czy Dire Straits i starszych nagraniach singer / songwriter (Simon & Garfunkel, Cat Stevens itp.). Podobnie w bluesie gdzie gitara gra małym przesterem, czy starszym rocku, jeśli gitara nie dominuje ona nad resztą składu (np. starszy Alice Cooper). Dźwięki przyjemnie wybrzmiewają, Canto sprawia, że nabierają większej masy, a całość brzmi bogato i intensywnie. Raj. Starszy gitarowy blues-rock i hardrock też wypada dobrze. Ten Years After, Alvin Lee solo, Humble Pie – od tego nie mogłem się oderwać. Przy nowych remasterach Led Zeppelin było potężnie, chociaż Robert Plant dawał się przykryć gitarom Jimmy’ego Page’a. Z nowszych rzeczy, byłem zachwycony Gov’t Mulem, który wręcz mnie roznosił. Problemy pojawiają się, jeśli mamy do czynienia jednocześnie z większym przesterem gitar, ciemną realizacją i gęstym, szybkim graniem. A taki właśnie jest na ogół współczesny hardrock i metal. Sol II wyraźnie takiego grania nie lubi, a Canto na to nie pomagają. W rezultacie ta duża ilość dźwięków w środkowej części pasma wybrzmiewa zbyt długo i zlewa się z dźwiękami nowo napływającymi. Gitary tracą ostrość, jakby się rozmywały i (jeśli jest ich dużo) na średnicy robi się klucha. Jak powiedziałem, raczej obwiniam tu Sola II niż Canto, bo problem występował również w Monitor Audio (zarówno Silver, jak i Gold 100), przy czym tam ta okazjonalna „klucha” na rockowych płytach przesuwała się w nieco wyższe rejestry średnicy, była jaśniejsza, choć wcale nie mniej irytująca. Narzekałem już na to w temacie "Stres audiofilski". Problemowi może zaradzić szybszy, bardziej suchy wzmacniacz, choć zysk w rocku przyjdzie za cenę mniej klimatycznego odtwarzania łagodniejszej muzyki, szczególnie akustycznej (sprawdzałem z Haiku Bright MK5). Podsumowanie i wady / ograniczenia 1. Canto wymagają dość starannie dobranego toru (zwłaszcza wzmacniacza). Z moim Solem II zgrywa się to dobrze, choć nie idealnie. Nie sprawdza się w naprawdę ostrym graniu, zwłaszcza, jeśli płyta ma skompresowaną dynamikę. Unikałbym też łączenia ze wzmacniaczami ciemnymi / ciepłymi typu: Atoll, Nad, Naim, Roksan czy Audiolab. Lepiej celować w neutralne i szybkie. Nie muszą być natomiast bardzo mocne, choć oczywiście to nie zaszkodzi. 2. Ze względu na sporą ilość basu nie stawiałbym ich w zbyt małym pomieszczeniu. Moje 17m^2 to już blisko dolnej granicy. Nie schodziłbym poniżej 15m^2. Okolice 20 m^2 mogą być optymalne. Przyda się odsunięcie od ścian o minimum 0.5 metra. U mnie zwykle jest to tylko 40cm. Przy eksperymentach z odsuwaniem zauważyłem, że różnica między 25 i 50cm była wyraźnie odczuwalna (przestrzeń muzyczna). 3. Monitory tych rozmiarów i w tej cenie mogłyby mieć jeszcze niższe zejście basu. Ale domyślam się, że wyzwaniem byłoby przy tym zachowanie tak dobrej kontroli, jak obecnie. 4. Zawsze można lepiej – np. po zastosowaniu droższych przetworników. Ciekawe jak zagrałyby Canto z przetwornikami, jakie w podobnej cenie oferują inne krajowe manufaktury (RLS, YB Audio czy BMN) 5. Tak, czy owak, to monitory dla ludzi, którzy lubią duże, pełne brzmienie wypełniające dźwiękiem pokój aż pod sufit. 6. Nie żałuję zakupu i nie planuję ich wymiany w najbliższym czasie. Rozważam natomiast zakup do nich innego wzmacniacza.
  14. Jako student byłem na koncercie Jethro Tull. Tłukliśmy się z Gdańska aż do katowickiego Spodka. Było warto, chociaż zabrakło mi kilku bardzo lubianych starszych kawałków. No, ale nie mogli zagrać wszystkiego.
  15. Oby nie tak, jak u Johna Lennona.
  16. Vic Lewis West Coast All Stars - "Me & You". Zmyłkowa płyta. Jazz staroświecki, choć nagrany w 1997 r., a całość firmuje człowiek, który w ogóle tu nie gra, tylko zebrał skład i zagonił go do studia. Za to na muzyce można polegać. Warto zwrócić uwagę na sekcję rytmiczną (John Clayton i Jeff Hamilton) - prawdziwi mistrzowie swingu i nie obraziłbym się, gdyby byli lepiej wyeksponowani. Ogółem, bardzo przyjemne tło do pracy.
  17. Zgadzam się, co do przedtreningówek, odżywek białkowych i innych wspomagaczy. Nawet jeśli pomagają, to skutki uboczne mogą być większe od korzyści, szczególnie w późniejszym wieku. Po 40-tce białko się już tak nie przyswaja, a skoncentrowane i w dużej ilości uderza w nerki - sam poznałem byłego kulturystę, który tak je sobie zrujnował białkiem, że uratował go dopiero przeszczep (jego słowa). Poza tym, moim zdaniem, w pewnym wieku nie chodzi już tak bardzo o masę mięśni, co o ich sprawność, wytrzymałość i ogólną wydolność organizmu, a do tego naprawdę nie potrzeba dużo białka. Trochę mięsa, nabiału i warzyw strączkowych, ale też bez przesady. Natomiast standardowe suplementy diety typu witaminy, minerały, ewentualnie kolagen - to, co innego. Tego się nie dostarczy łatwo samą dietą w odpowiedniej ilości. Wspominane przez Ciebie galarety i galaretki - tak, ale, żeby wystarczyło organizmowi, to trzeba by je kilogramami pochłaniać. Tutaj kolagen w preparacie może być drogą na skróty i praktycznie niczym nie grozi.
  18. Mam jeszcze 4flex, który kupiłem ze względu na kolana (bieganie). Ale takie rzeczy działają raczej przy problemach z torebką stawową. Zresztą nawet to jest dyskusyjne, bo moja koleżanka, profesorka podwórkowa z chemii twierdzi, że to się w ogóle nie przyswaja. Ale, co oni tam wiedzą na uczelniach - przecież nie będziemy polegać na ich pomiarach, prawda? Mój problem to nadwerężenie i zapalenie ścięgna wspólnego prostowników. Sam ból jest wtórny - obrzmiałe ścięgno powoduje pośrednio ucisk na nerw promieniowy. Mam już wyniki USG, jutro idę z nimi do ortopedy - zobaczę, co powie. Mam nadzieję, że jakoś wyprostuję temat przed wakacjami... Nawiasem mówiąc, wszystko przez przerwę w treningach. Lekarz odradził mi czasowo ćwiczenia siłowe z powodu innych kwestii zdrowotnych. Miesiąc temu wróciłem do ćwiczeń - może nie dość dobrze się rozgrzałem - w każdym razie, nastąpiła ww. awaria toru lewej kończyny górnej. Wniosek banalny: Panowie, lepiej unikać dłuższych przerw, a jak już taka przerwa wystąpi, to zawsze ćwiczyć po niej łagodniej i bardzo starannie rozgrzać wcześniej mięśnie i stawy. Zapomniałem dodać - oczywiście dzięki za odzew i rady.
  19. Kiedyś próbowałem glukozaminy. Musiałem odstawić, bo uderzała w żołądek. Ale może ten preparat jest łagodniejszy dla przewodu pokarmowego.
  20. Komunikują się z nim poprzez kable.
  21. Bez przesady. Wg Adama świetnie grały z Coplandem, który katalogowo kosztował 13k, do kupienia pewnie za 11. Tak powstają mity.
  22. Poranek słoneczny, ale mnie od 3 tygodni męczy tzw. łokieć tenisisty. Dziwne, bo od 10 lat nie miałem rakiety w ręku, a wcześniej też nieczęsto. Zacząłem kombinować, jak do tego doszło i nagle mnie oświeciło! Tomek, pisałeś, ze sam ostro działasz na korcie. Przyznaj się - Ty sobie miło pograłeś, a ja przez to cierpię. Ani poćwiczyć, ani nawet pobiegać po plaży nie mogę, bo boli jeszcze bardziej . Grrr!
  23. Jeszcze nie kupiłem (czekam na dobrą okazję), więc też nie słuchałem w całości. Widzę, że John Frusciante powrócił, a producent, który schrzanił "The Getaway" poszedł precz. Czyli powinno być lepiej niż ostatnio. Jak im to wyszło - wrócili do formy?
  24. Adam, daj spokój. Twój serial o wzmacniaczach jest jednym z najciekawszych na forum i ma swoich fanów, którzy czekają na kolejne sezony i odcinki. Dość powiedzieć, że tak mnie jakiś czas temu nakręciłeś, że pobiegłem do Topa posłuchać Coplanda. Może go nie kupię, ale pomogło mi to sprecyzować swoje wymagania. Jeśli masz coś nowego, to nie bądź chciwcem - podziel się tym z nami. Ja chętnie wezmę te białe gałki, których nie chce @DiBatonio.
  25. Gratulacje i dzięki, ze znalazłeś czas, żeby się podzielić wrażeniami. Jeśli dobrze pamiętam, to wcześniej nastawiałeś się właśnie na Esoterica. Domyślam, się że nie miałeś okazji bezpośredniego porównania (wypożyczenia obu równocześnie), bo to byłoby zamrożenie sporej gotówki. Ale też wnioskuję z opisu, że jesteś przekonany, że Shanling zagrał u Ciebie lepiej. Jestem bardzo ciekaw, jak byś podsumował różnicę między nimi? Scena, barwa, wybrzmienia instrumentów akustycznych, szybkość w rocku, ilość i sposób prowadzenia basu?
×
×
  • Utwórz nowe...