Skocz do zawartości

Rafał S

Uczestnik
  • Zawartość

    5 025
  • Dołączył

Wszystko napisane przez Rafał S

  1. Tak samo to odebrałem, ale przy okazji zaciekawiła mnie jedna kwestia. Wojtek, czy zauważyłeś u siebie jakąś zmianę preferencji brzmieniowych, odkąd Paulina gra w domu na gitarze? Bo nawet jeżeli dopiero się uczy i gra proste rzeczy, to jednak masz regularne osłuchanie z żywym instrumentem. Czy od tego czasu oczekujesz więcej barwy od swojego systemu? (Ja jestem pewien, że moje potrzeby w tym zakresie zostały ukształtowane, przez podobne, choć skromne doświadczenie).
  2. Ja za to kupuję 4 płyty CD. No ale kupuję miesięcznie więcej niż te 4, więc streaming wciąż byłby dla mnie oszczędnością.
  3. Chyba jeszcze nie było nic na ten temat: https://wydarzenia.interia.pl/kraj/news-przemyslaw-czarnek-ustanawiamy-nowe-dziedziny-i-dyscypliny-w,nId,6351437
  4. Jak miałem kilkanaście / dwadzieścia lat to bardzo lubiłem słuchać Gary Moore'a. Teraz w większych dawkach nie daję rady. Poza jedną płytą - "Blues for Greeny". Do tej chętnie wracam. Nawiasem mówiąc, ma b. podobną okładkę do tej wyżej.
  5. Bo ja wiem? Był najtańszy z tych czterech wzmacniaczy, a uważam, że wcale nie zagrał najgorzej. Trudno porównywać z lampami, bo to zupełnie inne brzmienie. Ale gdybym musiał oceniać, to powiedziałbym, że wypadł lepiej od pierwszej z nich (tej 100-watowej) i tylko nienaznaczane gorzej od drugiej (22-watowej "single ended") . Gorzej raczej pod względem barwy, bo jeśli chodzi o wysterowanie kolumn, to już wstydu nie było. W sumie dobry wynik w kategoriach jakość / cena. A słuchałeś go gdzieś poza zlotem? Mi też Shanling wydawał się otwarty, ale nie wiem, czy to nie przez porównanie z lampami, które go poprzedzały i które z oczywistych względów grały inaczej. Poza tym te AudioSolutions Virtuoso chyba po prostu maja dość efektowną górę i wystarczy ją pokazać, nie ma potrzeby otwierania tam niczego na siłę. W ogóle, to sądziłem, że się skusisz i wypożyczysz Shanlinga od razu od p. Arka.
  6. Przed chwilą przesłuchałem ten numer i kilka innych. "Jeszcze w zielone gramy" ma u mnie wokal na środku. Natomiast w niektórych z pozostałych (szczególnie w "Oddalasz się") wokal mam przesunięty w prawo. Płyta była nagrywana na żywo w studiu koncertowym, więc nawet jeśli nie majstrowali specjalnie przy miksie, to wyobrażam sobie, że mogły być jakieś drobne zmiany. Tylko czemu akurat z wokalem, skoro mikrofon trzyma się w łapce?
  7. Omnibusem.
  8. A ja słucham takiego składu z Trójmiasta. Wokal może się podobać lub nie, za to instrumentacja wg. mnie pierwsza klasa.
  9. Jest gdzieś dostępna "Arabela"? Chciałbym córkom pokazać. W swoim czasie byłem wielkim fanem Rumburaka.
  10. Ja najmocniej przeżyłem śmierć Jeffa Healeya i Toma Petty. Sorry za offtop. ale musiałem.
  11. Też go lubię i mam parę płyt. Tej nie znam, ale widzę nazwiska wspaniałych pianistów i pianistek. Prawie wszyscy z nich to moje granie. Fajnie, że oprócz starej gwardii znaleźli się tu też przedstawiciele młodszej generacji: Benny Green i Eric Reed. Tak myślę, że ze starszaków brakuje mi tu głównie Hanka Jonesa i Gene'a Harrisa, a z młodszych pasowaliby też Marcus Roberts, Cyrus Chestnut, Geoff Keezer i Bill Charlap. Jeszcze kilku by się znalazło i byłby materiał na album dwupłytowy. Klasyk. Ta wersja "Free birda" jest kanoniczna. Studyjny oryginał przy niej blednie.
  12. Nie wiedziałem, że znów coś wydał. Świetnie, że dał radę. Ja jestem jeszcze na etapie "The Blues is Alive and Well", też udanej. Chociaż kompresja dynamiki nie poprawia sprawy, a i do produkcji Toma Hambridge'a można mieć zastrzeżenia... Mam tę wspólną płytę Alberta Kinga i SRV (zakładam, że to ta sama sesja). Jest świetna.
  13. CXA61 gra trochę mniejszym, ale znacznie wyższej klasy, bardziej wyrafinowanym dźwiękiem. W ogóle nie ma się co zastanawiać. Z tego, co pamiętam ma też lepszy BT. Zdecydowanie warto dołożyć do CXA. Porównywałem je kiedyś bezpośrednio w salonie. Różnica biła po uszach nawet na dość tanich monitorach Pylon Opal.
  14. Obstawiam, że najwyżej bardzo zgrubnie. Pewnie wiedzą jakiego wpływu materiałów i parametrów budowy na dźwięk można się spodziewać, ale szczegóły, to już na chybił-trafił. Zauważcie, że poza Tellurium Q, mało który producent ocenia swoje produkty w jakiejś skali brzmieniowej (np. od ciemnych i łagodnych do jasnych i szczegółowych). Większość marek albo idzie w ogólnikowe opisy, albo w ogóle ucieka od własnych ocen. Moim zdaniem to mówi samo za siebie.
  15. Kojarzy mi się to z Williamem Elliottem Whitmorem. Umówmy się, że Howlin Woolfa da się przeskoczyć tylko jakością dźwięku. Od strony muzycznej bardzo podoba mi się w jego repertuarze Omar Kent Dykes.
  16. Już ustalone, że pójdzie do Grześka.
  17. Jak już będziesz w Gdańsku, to zapraszam i do mnie. W razie czego, daj znać przez PW.
  18. Kontynuuję wątek: cudze chwalicie..., czyli współczesny krajowy jazz. Tym razem Paul Band - "Second face", bodaj 2012 r. Melodyjne, dosyć spokojne fusion z gitarą w roli głównej, ciepłymi brzmieniami syntezatorów i zrelaksowanymi grrove'ami sekcji. Niby jazz rock, ale mocno siedzący na bluesie - i w warstwie rytmicznej i w solówkach. Może nic nadzwyczajnego, ale sympatyczne i nienachalne granie. Teraz UWAGA. Płytę kupiłem kilka lat temu, a ostatnio dostałem jako gratis (przy większym zamówieniu z Solitonu) drugi egz. Zafoliowana nówka. Jeśli komuś przypadnie do gustu, to mogę wysłać (w granicach Polski). Nie wiem kto, może być zainteresowany. @Grzesiek202, @sonique, @MariuszZ, @Fafniak - ktoś z Was reflektuje? Pierwszeństwo ma Grzesiek (nagroda pocieszenia za traumę Atoll-ową). Proszę pisać PW. Pozdrawiam.
  19. Osobiście kibicuję tej opcji.
  20. Nie mam konta na AS, ale ze stopki u nas wynika, że to faktycznie Supernait. @kaczadupa Adam, bardzo się cieszę i gratuluję Ci. Ten SN3 był Ci pisany. Przed prawdziwym uczuciem nie uciekniesz. Ponad rok temu odkryłem forum i jednym z wątków, który zapamiętałem był ten: Szczególnie wrył mi się ten kawałek o partiach wokalnych wyśpiewanych do samego końca. Przed chwilą wszedłem tam ponownie, żeby sprawdzić, czy to jest tak emocjonalne i sugestywne, jak zapamiętałem. Jest. Teraz pobawię się w proroka. Być może Seba ma rację i za kilka miesięcy go sprzedasz. Jeśli tak, to będzie po Tobie chodził (Naim, nie Seba) tak długo, aż go kupisz ponownie. Od tej pory, w razie jakiegokolwiek niezadowolenia z toru audio, powinieneś na serio zacząć rozważać posiadanie dwu wzmacniaczy. Bo od tego SN3 już się psychicznie nie uwolnisz. Pozdrawiam
  21. @kaczadupa Adam, naprawdę masz już nowy piec? I nie podzieliłeś się tym z nami? Dawaj! Ale przecież trzymamy kciuki, żeby ten się idealnie wpasował i został jak najdłużej, prawda?
  22. @Q21 Jak zwykle miło się słucha. Ale szczerze, to czekam, aż zaprezentujecie kiedyś również Regę Aethos. Może na tle konkurencji? Np. szybka piątka wzmacniaczy 15-20k. Jeśli już było i przegapiłem, to proszę o link do filmiku.
  23. Panowie, ile można o tej akustyce? Wszyscy zgadzamy się, że lepiej ją mieć niż nie mieć i że głównym ograniczeniem jest tu proza życia. Każdemu z nas życie pisze tę prozę nieco inaczej, więc oszczędźmy już sobie wzajemnie pouczeń, bo i tak każdy zrobi, jak zechce. Ja na przykład nie zamierzam spać z głową pod 11-cm absorberem i nikomu nic do tego.
  24. Camel dostarczył mi kiedyś dużych przeżyć. Ćwierć wieku temu był to jeden z moich ulubionych zespołów. Szczególnie wielka trójka płytowa: Mirage, Snow Goose i właśnie Moonmadness. Mirage'a miałem na kupionej kasecie, kolejne dwie przegrane z kompaktów kolegi. Potem był pamiętny koncert w Krakowie, w hali Wisły. Akustyka słaba, ale jakie wzruszenia. "Lady Fantasy" na żywo. Aż mi się cieplej robi na samo wspomnienie. Ten skład z Bardensem, Fergusonem i Wardem był niesamowicie twórczy. Ferguson nie był jakimś wielkim basistą (nie ma porównania z Richardem Sinclairem czy Colinem Bassem), potem porzucił nawet muzykę na rzecz branży budowlanej. Ale chyba stanowił dobry łącznik między Andy Wardem i tandemem melodycznym zespołu. A Ward to już zwierzę perkusyjne. Były potem różne składy, przewinęło się trochę muzyków, ale żaden inny bębniarz Camela nie wnosił tyle, co Andy Ward.
  25. Twój układ pomieszczenia jest zbliżony do mojego, tyle, że ja mam trochę mniejszy pokój (około 18m^2) i inne umeblowanie. Nie potrzebujesz aż metra odległości, mało kto może sobie na to pozwolić w salonie. U mnie jest niecałe 40 cm od ściany tylnej i niecałe 50 cm od bocznych. Jeśli wygospodarujesz tyle samo i zadowolisz się kolumnami o głębokości około 30 cm, to powinno być ok. Wszystko zależy od tego, jakie masz wymagania, co do dźwięku. W każdym razie, trudno mi sobie wyobrazić, żeby "on wall" miały tu zagrać lepiej od klasycznego stereo. Masa ludzi mieszka tak, jak Ty i jakoś to ustawia.
×
×
  • Utwórz nowe...