-
Zawartość
5 025 -
Dołączył
Wszystko napisane przez Rafał S
-
Tak samo to odebrałem, ale przy okazji zaciekawiła mnie jedna kwestia. Wojtek, czy zauważyłeś u siebie jakąś zmianę preferencji brzmieniowych, odkąd Paulina gra w domu na gitarze? Bo nawet jeżeli dopiero się uczy i gra proste rzeczy, to jednak masz regularne osłuchanie z żywym instrumentem. Czy od tego czasu oczekujesz więcej barwy od swojego systemu? (Ja jestem pewien, że moje potrzeby w tym zakresie zostały ukształtowane, przez podobne, choć skromne doświadczenie).
-
Ja za to kupuję 4 płyty CD. No ale kupuję miesięcznie więcej niż te 4, więc streaming wciąż byłby dla mnie oszczędnością.
-
Chyba jeszcze nie było nic na ten temat: https://wydarzenia.interia.pl/kraj/news-przemyslaw-czarnek-ustanawiamy-nowe-dziedziny-i-dyscypliny-w,nId,6351437
-
Jak miałem kilkanaście / dwadzieścia lat to bardzo lubiłem słuchać Gary Moore'a. Teraz w większych dawkach nie daję rady. Poza jedną płytą - "Blues for Greeny". Do tej chętnie wracam. Nawiasem mówiąc, ma b. podobną okładkę do tej wyżej.
-
Bo ja wiem? Był najtańszy z tych czterech wzmacniaczy, a uważam, że wcale nie zagrał najgorzej. Trudno porównywać z lampami, bo to zupełnie inne brzmienie. Ale gdybym musiał oceniać, to powiedziałbym, że wypadł lepiej od pierwszej z nich (tej 100-watowej) i tylko nienaznaczane gorzej od drugiej (22-watowej "single ended") . Gorzej raczej pod względem barwy, bo jeśli chodzi o wysterowanie kolumn, to już wstydu nie było. W sumie dobry wynik w kategoriach jakość / cena. A słuchałeś go gdzieś poza zlotem? Mi też Shanling wydawał się otwarty, ale nie wiem, czy to nie przez porównanie z lampami, które go poprzedzały i które z oczywistych względów grały inaczej. Poza tym te AudioSolutions Virtuoso chyba po prostu maja dość efektowną górę i wystarczy ją pokazać, nie ma potrzeby otwierania tam niczego na siłę. W ogóle, to sądziłem, że się skusisz i wypożyczysz Shanlinga od razu od p. Arka.
-
Przed chwilą przesłuchałem ten numer i kilka innych. "Jeszcze w zielone gramy" ma u mnie wokal na środku. Natomiast w niektórych z pozostałych (szczególnie w "Oddalasz się") wokal mam przesunięty w prawo. Płyta była nagrywana na żywo w studiu koncertowym, więc nawet jeśli nie majstrowali specjalnie przy miksie, to wyobrażam sobie, że mogły być jakieś drobne zmiany. Tylko czemu akurat z wokalem, skoro mikrofon trzyma się w łapce?
-
A ja słucham takiego składu z Trójmiasta. Wokal może się podobać lub nie, za to instrumentacja wg. mnie pierwsza klasa.
-
Jest gdzieś dostępna "Arabela"? Chciałbym córkom pokazać. W swoim czasie byłem wielkim fanem Rumburaka.
-
Ja najmocniej przeżyłem śmierć Jeffa Healeya i Toma Petty. Sorry za offtop. ale musiałem.
-
Też go lubię i mam parę płyt. Tej nie znam, ale widzę nazwiska wspaniałych pianistów i pianistek. Prawie wszyscy z nich to moje granie. Fajnie, że oprócz starej gwardii znaleźli się tu też przedstawiciele młodszej generacji: Benny Green i Eric Reed. Tak myślę, że ze starszaków brakuje mi tu głównie Hanka Jonesa i Gene'a Harrisa, a z młodszych pasowaliby też Marcus Roberts, Cyrus Chestnut, Geoff Keezer i Bill Charlap. Jeszcze kilku by się znalazło i byłby materiał na album dwupłytowy. Klasyk. Ta wersja "Free birda" jest kanoniczna. Studyjny oryginał przy niej blednie.
-
Nie wiedziałem, że znów coś wydał. Świetnie, że dał radę. Ja jestem jeszcze na etapie "The Blues is Alive and Well", też udanej. Chociaż kompresja dynamiki nie poprawia sprawy, a i do produkcji Toma Hambridge'a można mieć zastrzeżenia... Mam tę wspólną płytę Alberta Kinga i SRV (zakładam, że to ta sama sesja). Jest świetna.
-
CXA61 gra trochę mniejszym, ale znacznie wyższej klasy, bardziej wyrafinowanym dźwiękiem. W ogóle nie ma się co zastanawiać. Z tego, co pamiętam ma też lepszy BT. Zdecydowanie warto dołożyć do CXA. Porównywałem je kiedyś bezpośrednio w salonie. Różnica biła po uszach nawet na dość tanich monitorach Pylon Opal.
-
The Audio Critic - krytyka współczesnego rynku audio
topic odpisał Rafał S na Kraft w Audiofile dyskutują
Obstawiam, że najwyżej bardzo zgrubnie. Pewnie wiedzą jakiego wpływu materiałów i parametrów budowy na dźwięk można się spodziewać, ale szczegóły, to już na chybił-trafił. Zauważcie, że poza Tellurium Q, mało który producent ocenia swoje produkty w jakiejś skali brzmieniowej (np. od ciemnych i łagodnych do jasnych i szczegółowych). Większość marek albo idzie w ogólnikowe opisy, albo w ogóle ucieka od własnych ocen. Moim zdaniem to mówi samo za siebie. -
Kojarzy mi się to z Williamem Elliottem Whitmorem. Umówmy się, że Howlin Woolfa da się przeskoczyć tylko jakością dźwięku. Od strony muzycznej bardzo podoba mi się w jego repertuarze Omar Kent Dykes.
-
Już ustalone, że pójdzie do Grześka.
-
Jak już będziesz w Gdańsku, to zapraszam i do mnie. W razie czego, daj znać przez PW.
-
Kontynuuję wątek: cudze chwalicie..., czyli współczesny krajowy jazz. Tym razem Paul Band - "Second face", bodaj 2012 r. Melodyjne, dosyć spokojne fusion z gitarą w roli głównej, ciepłymi brzmieniami syntezatorów i zrelaksowanymi grrove'ami sekcji. Niby jazz rock, ale mocno siedzący na bluesie - i w warstwie rytmicznej i w solówkach. Może nic nadzwyczajnego, ale sympatyczne i nienachalne granie. Teraz UWAGA. Płytę kupiłem kilka lat temu, a ostatnio dostałem jako gratis (przy większym zamówieniu z Solitonu) drugi egz. Zafoliowana nówka. Jeśli komuś przypadnie do gustu, to mogę wysłać (w granicach Polski). Nie wiem kto, może być zainteresowany. @Grzesiek202, @sonique, @MariuszZ, @Fafniak - ktoś z Was reflektuje? Pierwszeństwo ma Grzesiek (nagroda pocieszenia za traumę Atoll-ową). Proszę pisać PW. Pozdrawiam.
-
Osobiście kibicuję tej opcji.
-
Nie mam konta na AS, ale ze stopki u nas wynika, że to faktycznie Supernait. @kaczadupa Adam, bardzo się cieszę i gratuluję Ci. Ten SN3 był Ci pisany. Przed prawdziwym uczuciem nie uciekniesz. Ponad rok temu odkryłem forum i jednym z wątków, który zapamiętałem był ten: Szczególnie wrył mi się ten kawałek o partiach wokalnych wyśpiewanych do samego końca. Przed chwilą wszedłem tam ponownie, żeby sprawdzić, czy to jest tak emocjonalne i sugestywne, jak zapamiętałem. Jest. Teraz pobawię się w proroka. Być może Seba ma rację i za kilka miesięcy go sprzedasz. Jeśli tak, to będzie po Tobie chodził (Naim, nie Seba) tak długo, aż go kupisz ponownie. Od tej pory, w razie jakiegokolwiek niezadowolenia z toru audio, powinieneś na serio zacząć rozważać posiadanie dwu wzmacniaczy. Bo od tego SN3 już się psychicznie nie uwolnisz. Pozdrawiam
-
@kaczadupa Adam, naprawdę masz już nowy piec? I nie podzieliłeś się tym z nami? Dawaj! Ale przecież trzymamy kciuki, żeby ten się idealnie wpasował i został jak najdłużej, prawda?
-
@Q21 Jak zwykle miło się słucha. Ale szczerze, to czekam, aż zaprezentujecie kiedyś również Regę Aethos. Może na tle konkurencji? Np. szybka piątka wzmacniaczy 15-20k. Jeśli już było i przegapiłem, to proszę o link do filmiku.
-
Haiku SOL Indigo: jeszcze więcej audiofilskiego powietrza
topic odpisał Rafał S na Rafał S w Nasze testy
Panowie, ile można o tej akustyce? Wszyscy zgadzamy się, że lepiej ją mieć niż nie mieć i że głównym ograniczeniem jest tu proza życia. Każdemu z nas życie pisze tę prozę nieco inaczej, więc oszczędźmy już sobie wzajemnie pouczeń, bo i tak każdy zrobi, jak zechce. Ja na przykład nie zamierzam spać z głową pod 11-cm absorberem i nikomu nic do tego. -
Camel dostarczył mi kiedyś dużych przeżyć. Ćwierć wieku temu był to jeden z moich ulubionych zespołów. Szczególnie wielka trójka płytowa: Mirage, Snow Goose i właśnie Moonmadness. Mirage'a miałem na kupionej kasecie, kolejne dwie przegrane z kompaktów kolegi. Potem był pamiętny koncert w Krakowie, w hali Wisły. Akustyka słaba, ale jakie wzruszenia. "Lady Fantasy" na żywo. Aż mi się cieplej robi na samo wspomnienie. Ten skład z Bardensem, Fergusonem i Wardem był niesamowicie twórczy. Ferguson nie był jakimś wielkim basistą (nie ma porównania z Richardem Sinclairem czy Colinem Bassem), potem porzucił nawet muzykę na rzecz branży budowlanej. Ale chyba stanowił dobry łącznik między Andy Wardem i tandemem melodycznym zespołu. A Ward to już zwierzę perkusyjne. Były potem różne składy, przewinęło się trochę muzyków, ale żaden inny bębniarz Camela nie wnosił tyle, co Andy Ward.
-
Twój układ pomieszczenia jest zbliżony do mojego, tyle, że ja mam trochę mniejszy pokój (około 18m^2) i inne umeblowanie. Nie potrzebujesz aż metra odległości, mało kto może sobie na to pozwolić w salonie. U mnie jest niecałe 40 cm od ściany tylnej i niecałe 50 cm od bocznych. Jeśli wygospodarujesz tyle samo i zadowolisz się kolumnami o głębokości około 30 cm, to powinno być ok. Wszystko zależy od tego, jakie masz wymagania, co do dźwięku. W każdym razie, trudno mi sobie wyobrazić, żeby "on wall" miały tu zagrać lepiej od klasycznego stereo. Masa ludzi mieszka tak, jak Ty i jakoś to ustawia.