-
Zawartość
680 -
Dołączył
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Highlander_now
-
Jeżeli chodzi o ojca Jean Michela to kolekcja filmowa do której skomponował on muzykę jest rzeczywiście spora i jest to dobra muzyka.
-
Widzisz jak różne mogą być odbiory tego samego zestawu dźwięków. Ja na tej płycie usłyszałem np. fragment muzyki z filmu Amelia. W Mielnie natomiast byłem ostatnio, w ogóle na jakimkolwiek morzem (nie licząc przelotów ponad :-)) w 1978 roku. Istotnie słyszę nadmorski gwar, bo miałem go usłyszeć - są takie odniesienia. Mamy jednak tę samą obserwację. Jest tam dużo odniesień do muzyki filmowej. Różnych kompozytorów. Może to Mielno to też jakiś nieodkryty przez nas film. Lubię takie zabawy w odszukiwanie, masz dobre jak widzę ucho i pamięć.
-
Słucham tej płyty od momentu jej otrzymania. To jest nowa płyta i niedawno wydana. Słucham ją w domu i na słuchawkach, gdy wychodzę (zgrałem do wersji cyfrowej, bo piszę o płycie winylowej). Na pewno nie można tego nazwać recenzją. Raczej techniczną oceną z elementami oceny artystyczno-doznawczej (wiem brzydkie słowo). Pisałem już o niej w innym wątku poświęconym muzyce elektronicznej. Tam zawarłem kilka spostrzeżeń, tu poczynię lekka powtórkę i uzupełnienie. Jak już wszyscy wiedzą, chodzi o Equinoxe Infinity, Jean Michela Jarre. Po tylu latach niestety często artyści tworzą rzeczy miałkie. Tu na szczęście nie ma to miejsca. Osobiście od pierwszych taktów ja tu słyszę coś kojarzącego się z muzyką Hansa Zimmera i Blade Runner 2049. Gdzieś tam można też doszukać się Vangelisa, niestety nie potrafię sprecyzować o którą muzykę chodzi. Jednego czego tu nie znajduję to nawiązań do płyty Equinoxe z roku 1978. Ale to tylko moje odczucie. Technicznie winyl jest bezbłędny. Okładka składana, Płyta 180 gram, wysoka dynamika - strumień i CD są niestety już pozbawione tego waloru. Dynamikę strumienia z Deezer i Tidal sprawdziłem sam, DR= 7. Strumień jak i zapewne CD są głośne zawsze, bo temu ma służyć obniżenie dynamiki, co ma być i jest męczące. Zgranej płyty winylowej możemy natomiast posłuchać w dobrych słuchawkach zamkniętych z dobrym ANC, nawet w ulicznym gwarze. Na spektrogramach widać natomiast wyraźnie, że strumień jest zgrany z CD lub jest to materiał do nagrywania CD, bo ma ograniczoną górną częstotliwość do ok. 20 kHz. Oto zrzut ciekawego także pod innym względem fragmentu: W przypadku płyty winylowej widać to tak: Te falowania wyglądają zjawiskowo, brzmią podobnie, choć krótko. Później się jeszcze powtarzają. Generalnie płytę polecam lubiącym ten gatunek czy w ogóle dorobek Jean Michela Jarre.
-
Popołudnie rozpoczyna dziś również Jean Michel Jarre w nawiązaniu do Equinoxe. Konkretnie to pozycja Equinoxe Infinity. Winyl już współczesny (2018). Poniżej spektrogram ze strumienia i zapewne CD z którego ów strumień pochodzi. Na Dezzer wygląda tak: Natomiast na płycie winylowej znalazłem ciekawy pod względem wizualnym, nie wiem czy niezamierzony fragment: Nota bene widać tu z dobrym przybliżeniem pasmo przenoszenia wkładki i/lub głowicy nacinającej. Wydanie płyty 180 gramowe. Na koniec porównanie dynamiki winylu, strumienia i CD.
-
Dynamikę można zmierzyć. Taką dynamikę powinno mieć i taką ma. Nagrania porównawcze w wersji cyfrowej też są dostępne. Różnice są do wychwycenia. Na dobrze przechodzonych płytach to poza tym to po prostu słychać. Ja nie mam problemu z wyłapaniem tego. Ot i cała tajemnica. P.S. Pamięć słuchowa rzeczywiście mi pomaga. Z muzyką kojarzę ludzi, miejsca, sytuacje. Np. w ostatnim Minimaksie Piotra Kaczkowskiego, przed stanem wojennym, ostatnim utworem było Dream On zespołu Nazareth.
-
Dziś coś z rzeczy zamierzchłych. Jean Michel Jarre i jego piąty album z 1981 roku. Rok dla wielu bardzo pamiętny, niestety poza muzycznie. Magnetic Fields w wydaniu angielskim. Krążek dotrwał do dziś w stanie niemal niezmienionym. Wysoka dynamika, choć pierwsze wydanie CD z roku 1983 ma dynamikę jeszcze wyższą. Nie miałem do tej pory okazji posłuchać. Zapraszam do przypomnienia sobie.
-
Temat odżył to też coś dorzucę. Rzeczy na których się wychowywałem. Zespół nie wymieniony tu, a będący twórcą gatunku nazywanego "rock elektroniczny". Było już w tym wątku blisko, wymieniono niemieckie zespoły, ale obok Tangerine Dream nie sposób przejść obojętnie. Początki to jeszcze lata sześćdziesiąte ubiegłego wieku. Najlepsze płyty to początek i połowa lat siedemdziesiątych. Muzycy Zespołu występowali i tworzyli także solowo. Zespół był obecny na koncercie w Polsce. Słynny koncert Poland wydał także Tonpress, tłoczenie sowiecka Mełodia, więc można trafić na całkiem dobrze wytłoczone egzemplarze. Album oczywiście wydany też na Zachodzie. Tangerine Dream wystąpił wówczas w składzie Edgar Froese, Christopher Franke, Johannes Schmoelling. Koncert prowadził Jerzy Kordowicz, jednoznacznie wówczas kojarzony z muzyką elektroniczną. To właśnie on prowadził w 3 Programie Polskiego Radia cotygodniową audycję Studio nagrań popularyzującą i przedstawiającą, z możliwością nagrania prosto z radia, powszechnie niedostępnych wówczas zachodnich płyt z muzyką elektroniczną. Osobiście bardzo cenię posiadane w kolekcji Stratosfear (1976) i Ricochet (1975). Obie oczywiście na oryginalnych winylach.
-
Niestety w sprawie odtwarzacza nie umiem pomóc. Interfejs czy właściwie kontroler, jeżeli dobrze rozumiem, może być ten który poleciłem poprzednio.
-
Bezpośrednie połączenie jest jak najbardziej możliwe lecz będziesz mieć niekiedy tylko połowę głośności. Głośniki mają wejścia symetryczne (XLR i TRS), magnetofon ma tylko wyjście niesymetryczne (RCA). Nie oznacza to, że to nie będzie grać. Problemem jest regulacja głośności w ogóle. Gałki w głośnikach są z tyłu co nie daje komfortu. Przydałby się jakiś kontroler, choćby pasywny. Reszta to już kabelkologia. Magnetofon -> kontroler, przewód RCA - TRS. Kontroler -> głośniki, przewód TRS - TRS.
-
Może mikrofon z odpowiednią, może przełączaną kierunkowością i regulacją czułości. Nie wiem co obecnie jest dostępne, pewnie sporo, ale na pewno coś można wybrać. Trzeba też pamiętać o opóźnieniach, potrafią mocno przeszkadzać. Najlepszy byłby mikrofon z własnym wyjściem słuchawkowym lub studyjny DAC z małymi opóźnieniami - ale to już są koszty.
-
Jeżeli chcesz porównywać różne przedwzmacniacze to pamiętaj o wyłączeniu wszelkich filtrów, korektorów barwy tonu itp. we wzmacniaczu. Wszystko na zero. To dopiero ujawni charakter przedwzmacniacza. Nieliniowość toru audio jakie wprowadzają korektory i regulacja "barwy tonu" skutecznie mogą uniemożliwić ocenę, zakłócą ją. Ja w ogóle nie używam tego rodzaju "ulepszeń", słucham muzyki tak jak ją nagrał twórca i przykładowo różnica pomiędzy wkładkami jest dostrzegalna, ale często, jak sam zauważyłeś, nie nie jest warta kosztów. Dopiero sięgnięcie po porządną wkładkę MC wywoła ten oczekiwany efekt, "to jest to". Przedwzmacniacz RIAA nie musi kosztować krocie, aby spełnił swą funkcję. "Ten jest taki, tamten ma to czy tamto, itd". To najczęściej kolejne zmiany w pierwotnym sygnale. O tym trzeba pamiętać. Im więcej takich zmian i im wcześniej one następują (wkładka, przedwzmacniacz), tym później jest więcej problemów z ich "charakterem". Otrzymujemy mniej lub bardziej przerobioną wersję muzyki. Trudniej usłyszeć to co nagrał twórca.
-
Cenowo podobny jest AT-LP140XP, a posiada lepsze ramię z możliwością regulacji jego wysokości.
-
Iskra będzie dobrym wyborem z przyszłością. Gdy zapragniesz użyć wkładki MC to Iskra pozwoli Ci na łatwe i przyjemne przejście. Z AT-VM95SH zbyt wiele już nie uzyskasz. Masz dobry szlif igły, a sama wkładka i przedwzmacniacz RIAA mogą pozwolić na sztuczne podbicie góry pasma. Proszę poczytaj o współpracy wkładek i przedwzmacniaczy tutaj.
-
Nie pomyliłeś. To jest właśnie ta dłuższa wersja. Nie mam żadnej z tych płyt i zastanawiam się którą kupić. Utwór jest na kilku płytach. Muzyka nie jest dla mnie usypiająca, momentami zbyt dużo się tu dzieje.
-
Dziś coś z YouTube, choć w lepszych nagraniach dostępne w serwisach Deezer czy Tidal. Oczywiście także na wielu płytach CD i winylowych. Chick Corea i utwór Cristal Silence. Tu wersja skrócona, niespełna siedmiominutowa.
-
Dziś bardzo stary, ale przełomowy album. Trzeci w historii grupy rozpoczynający jej komercyjne sukcesy. Sama zawarta na nim muzyka, brzmi dziś bardzo dobrze (dzięki licznym elementom jazzu?). "Zbrodnia stulecia" i Supertramp. Tym razem oryginalny angielski winyl.
-
Słuchawki nauszne z dobrym ANC
topic odpisał Highlander_now na Bo0M w Słuchawki i wzmacniacze słuchawkowe
Sony WH-1000XM5 mają na pewno najlepszy ANC na rynku. W ulicznym gwarze można słuchać dowolnej muzyki bez zakłóceń (nie trzeba stosować źródeł z ograniczoną dynamiką, aby wszystko było słyszalne zawsze), można też ich używać w pracy, gdy potrzebujemy skupienia. Włączamy zakładamy i odcinamy się od otoczenia - można podłączyć ewentualnie pod telefon, aby odebrać. A propos rozmowy, to w owym gwarze ulicy nie ma najmniejszego problemu z wyłapaniem naszego głosu spośród innych dźwięków. Można używać także podłączonych kabelkiem, włączonych - działa ANC lub niewłączonych. Dźwięk ma charakterystykę płaską, nie podbarwiają ani dołu, ani góry. Nie eksponują też środka. Słucham muzyki zawsze bez jakichkolwiek korektorów, więc wydaje mi się, że mam dość dobre rozeznanie. Nie są męczące dla uszu i głowy, można je długo nosić bez dyskomfortu. P.S. Dotyk działa w sposób intuicyjny. -
Z tytułem, bez tytułu, wykonawca i tytuł ... . Sprawdzałem już dawniej. Jest to niestety kiepsko indeksowane.
-
Słychać, że zgrane z winylu. Płyty są wytłoczone wzorcowo, a tworzywo jest bardzo dobre. Może to zrobić niemal każda wytwórnia, lecz nie każda o to dba. Nietypowo zmiksowana perkusja.
-
Swego czasu sporo przeglądałem podobnych rzeczy w serwisie Jamendo. Są tam naprawdę dobre produkcje w tym stylu. To jest niestety ta paskudna właściwość tych serwisów, zarówno Deezer jak i Tidal, że w aplikacji na PC nie wszystko pokazują w dostępnych albumach. Nie pierwszy raz z tym się zderzyłem.
-
Nagranie jest starsze niż to z Koloni, ale mnie się równie podoba, choć to bardzo subiektywna ocena. Jest w tym samym stylu. Ja na Tidalu nie dostrzegam tego albumu. Jest na Deezer.
-
Dzisiaj Drodzy Forumowicze, kobyła. Album trzypłytowy z roku 1973. Koncerty solowe Keitha Jarretta w Bremie i Lozannie. Tym razem reprint z 1982 roku wydany przez ECM w Niemczech.
-
Z muzyką jest jak z jedzeniem. Można łatwo i szybko, ale jest to niezdrowe. Biedna Adele. Nawet na winylu nie dano jej szans, a przecież ona ma potencjał wybiegający daleko poza możliwości winyli, a ogranicza się ją do marnych DR=6. Nie wiem, ale domyślam się, że chodzi o brak dysonansu pomiędzy nagraniami ze strumienia czy CD, a winylem. Tak niewiele jednak osób w ogóle wie o problemie,a jednak przy dużych dysproporcjach DR dla cyfry i analogu, nawet nie mający pojęcia o dynamice stwierdza, że coś jest nie tak. To po prostu słychać nawet uchem Pinokia.
-
Jestem trochę w innej sytuacji. Głównie jednak wolę winyl i muzykę z niego zgraną np. w plikach. Tu rodzi się pewien dylemat. Strumieniowanie często jest dalekie od materiału z płyt i jaka ma być decyzja? Kupić czy nie kupić? Pisałem już nawet do wytwórni jak się sprawy mają, jak jest preparowany materiał na płyty, by nie kupować tego co już mam w strumieniu. Stąd np. wiem, że WB czyli marka "Polskie Nagrania" tylko najwyżej oczyszcza materiał cyfrowo, ale płyty są generalnie nagrywane tym co zawierają półcalowe taśmy matki, czyli oryginały sprzed lat z których robiono płyty, także te wydawane kiedyś pod marką "Pronit" - WB wykupiło prawa do tych nagrań i teraz się ukazują pod marką "Polskie Nagrania". To tak przy okazji.