Skocz do zawartości

Highlander_now

Uczestnik
  • Zawartość

    674
  • Dołączył

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Highlander_now

  1. Pewną niezaprzeczalną wyższością, jak dla mnie, jest wysoka dynamika nagrań z płyt winylowych. W latach królowania winyli nie stosowano kompresji dynamiki. Obecnie jest ona powszechna i możliwa dla 16-bitów (w przypadku CD) dynamika 96 dB jest kompresowana nawet do 15 dB. Tworzy to muzykę nienaturalną, męczącą, stale głośną. Owszem Metal taki ma być z natury, na tym on polega, ale inne gatunki? Zapewne ich większość? Dźwięki o stałej głośności, są sporadyczne w naturze i nie jesteśmy ewolucyjnie do nich przystosowani, dlatego stale głośna muzyka nas męczy, choć nie musimy sobie z tego nawet zdawać sprawy. Robione to jest z kilku powodów, ale o tym chyba już pisałem.
  2. Nie wiem. Autor @marcinmarcin stwierdza, że robi mu to różnicę. Dlatego wg logiki powinien słyszeć różnicę pomiędzy CD i winylem. Nie sądzę abym napisał coś odkrywczego i nie dającego się znaleźć na tym forum. Nie wszystko znam co było w tym wątku. Pasmo przenoszenia płyt winylowych jest większe od pasma przenoszenia płyt CD ze względu na ograniczenia formatu. Częstotliwość próbkowania w przypadku CD to 44100 Hz - z tego wynika obcięcie pasma w CD do 20000 co widać na spektrogramie. Z płytami winylowymi jest różnie, ale praktycznie wszystkie, widoczne na spektrogramie mają zapisane częstotliwości >20 kHz. 30 kHz i wyżej też się spotyka, widać to, a na pewno jest obowiązkowo obecne na płytach CD-4. Te kwadrofoniczne mają zapis do 45 kHz.
  3. Trzeba się przyjrzeć filtrom. Jak one są szerokie. To po pierwsze. Logicznie biorąc powinieneś słyszeć różnicę pomiędzy płytą winylową, a tym samym materiałem tylko przygotowanym na płytę CD. Piszę oczywiście o dobrej wkładce, przenoszącej daleko poza 20kHz i płycie winylowej, która ma odpowiedni materiał. Materiał z CD będzie dla Ciebie wyraźnie obcięty od góry.
  4. Znalazłem też jego sporo nagrań Telemanna, Pergolesiego czy Vivaldiego. Sam posiadam jedną:
  5. Odmiana. Ścieżka dźwiękowa (wyjątki) z filmu w reżyserii Francesco Rosi. Opera, która wyszła z teatru. Carmen. Tytułowa to Julia Migenes, ponadto Placido Domingo, Faith Esham czy Ruggero Raimondi. Orchestre National De France pod dyryguje Lorin Maazel. Okładka składana z wieloma fotografiami z filmu. Płyta z 1984 roku.
  6. Dziś coś bardzo klasycznego z rocka. Creedence Clearwater Revival z płyty Chronicle: 20 Greatest Hits. Dwupłytowy album z 1976 roku. W czasie w sumie krótkiej działalności sprzedali 30 milionów płyt i na stałe osadzili się w przestrzeni medialnej. Stąd chyba każdy słyszał jakiś ich choć jeden utwór.
  7. "Nie wiem, ale się domyślam".
  8. Nie takie rzeczy śniły się fizjonomom i audiofilom.
  9. Ciekaw jestem wyników ... .
  10. Wpływ może być dwojaki. Po pierwsze przesunięcie fazowe pomiędzy "górą" i "dołem". Po drugie nałożone szumy trzech izolowanych żył, łączące "górę" i "dół". Bardziej zaawansowani w audio-filowaniu zapewne coś by dołożyli od siebie.
  11. W Afryce to nawet śnieg jest czarny, to prawda. Tylko Kleopatra pochodziła od Macedończyków. Założycielami tego rodu byli Prolemeusz - od którego nazywamy ów ród i Soter - oboje byli wodzami Aleksandra Macedońskiego.
  12. A Kopernik była kobietą ... . Żyjemy w czasach przypominających te "minione", gdzie popularnym było granie na fobiach. Obecnie na fobii wobec białych ludzi. Taka narracja daje "punkty za pochodzenie" (jeżeli ktoś nie pamięta to pochodzenie robotnicze i chłopskie dawało większe szanse na dostanie się na wybrane studia w peerelu). Niestety peerel czy jak to się wówczas mówiło "socjalizm" zwyciężył i mamy tego pokłosie. Co do samej Kleopatry to przypominała raczej p. Krystynę Pawłowicz - tyle wynika z dostępnych danych.
  13. W przeciwieństwie do poprzedniego antybohatera, dla znających troszeczkę język angielski
  14. Dziś klasyka. Trudno tak nie nazwać Buena Vista Social Club. Wydanie jubileuszowe. Dwie płyty winylowe, dwa CD i pokaźna książka. Każdy egzemplarz ma swoje, dopasowane pudełko kartonowe, aby się nie niszczył na półce. Wiele dodatkowych utworów. Pięć na winylu (strona D) oraz 19 utworów w innych interpretacjach lub miksach na drugim CD. P.S. Na poprzednich wydaniach tego albumu, zubożonego jak i z pełną zawartości winyli, mocno się sparzyłem. były fatalnie zrobione. Pisałem o tym w innym wątku.
  15. ChatGPT jednak się przydaje. Nie potrafiłem namierzyć adresu e-mail do Decca Classic po prostu nie ma na stronie. Ale zapytany ChatGPT wyszeptał co wiedział i zdradzony przez niego adres okazał się być prawidłowy, działający i przyjmują tam zgłoszenia problemów jak mój. Problem dotyczy albumu i tego co opisywałem 9 marca w tym wątku. Obiecali się skontaktować po przyjrzeniu się problemowi. Mam cichą nadzieję, ponieważ Decca - marka, była dla mnie zawsze wyznacznikiem jakości nagrań i wydań płyt.
  16. Bardzo dobra, lepsza od obecnej Mauro de Luxe, była kawa z Blue Orca Caffee i nazywała się po prostu "India" 100% Arabica. Teraz niestety jej też nie ma. Poczekam, może znowu się pojawi. Parzona w 90 st. C nie wykazywała śladu goryczy czy kwasowości. Wracając do Mauro to ta którą kupiłem pozbawiona jest tego charakterystycznego smaczku. To nie ta kawa co kiedyś. Przez dłuższy czas w ogóle jej nie było na rynku. Może coś się pozmieniało w procesie produkcji?
  17. Kupiłem na święta kawę Mauro de Luxe. No niestety, ale to już nie jest to. Po pierwsze zmieniło się opakowanie, nie jest już to równomiernie pomarańczowe. Po drugie ziarna są nierówno palone, niektóre przepalone zbyt mocno, jakby chciano ukryć w wypaleniu ich kiepską jakość. Kawa jest mieszanką, ale widać to zbyt bardzo. Generalnie więcej nie kupię.
  18. Mam skromniutką kolekcję polskiej muzyki ludowej i to wyłącznie góralskiej. Nie ma niestety tak ładnych ujęć jak to, w polskiej przestrzeni kulturalnej. Zeszłego lata miałem okazję trafić na koncert kapeli w szczawnickim Dworcu. Po koncercie zamieniłem parę słów z zespołem. Niestety, nie mają żadnych nagrań, nikt im tego nie proponuje. Szkoda, bo "cieli" ostro. Aż ze smyków się kurzyło. Generalnie od strony technicznej jest przeważnie problem z zespołami ludowymi i ich nagraniami, że są nieumiejętnie miksowane. Solista lub chórek ginie gdzieś w muzyce. Troszkę brak profesjonalizmu.
  19. Nie chcę wchodzić głębiej w temat, bo mam tylko coraz większe wyrzuty sumienia. Kogo jeszcze pominąłem. Jeremi Przybora Jerzy Wasowski. Jacek Kaczmarski i jego prorocze już wówczas teksty i pieśni? Choćby: "Gdy talary mają lepszy kurs od wiary".
  20. Agnieszka Osiecka czy Krzysztof Trzciński (Komeda), którzy są autorami jednego z przywoływanych utworów to ta ciepła i kolorowa część szarej i przaśnej rzeczywistości peerelu. Ale nie tylko oni. Mieliśmy potężny wysyp różnych grup, osobowości i festiwali, gdzie obok pierwszej klasy muzyki były słowa wprost z warsztatów Poetów. Choćby Tadeusz Nowak - poeta wiejski, niemal Nikifor poezji i interpretacje muzyczne Marka Grechuty jego wierszy wespół z nazwiskami tej klasy jak Marian Opania, Teresa Haremza czy choćby Magda Umer. Mam tu na myśli album "Pieśni Marka Grechuty do słów Tadeusza Nowaka". Są to wyjątki z przedstawienia "Zapach łamanego chleba". Zresztą, jak wspomniałem mieliśmy urodzaj twórców poezji śpiewanej, aktorskiej, studenckiej. Różne to były style i różne inspiracje od Krakowa i klubu "Buda" Bohdana Smolenia i urodzonej w nim grupy "Pod Budą", przez Andrzeja Poniedzielskiego i Elżbietę Adamiak, czy Wojtka Bellona z Wolną Grupą Bukowina, Wały Jagiellońskie, Stefana Brzozowskiego i grupę Czerwony Tulipan, oczywiście Ewę Demarczyk. Zresztą długo by wymieniać, autorów, kompozytorów lecz nie wolno zapomnieć i Piotrze Skrzyneckim i jego Piwnicy. Dziś dla przypomnienia, właśnie znalazła się na talerzu:
  21. Na płycie winylowej z 1984 roku nie ma tego fragmentu muzycznego, prawdopodobnie z powodu fikcyjności sceny. Jakkolwiek była ona prawdopodobna. Salieri jako maestro niejednokrotnie nie tylko pisał coś dla uhonorowania cesarza. Niemniej Mozart tylko spisywał to co grało mu w głowie. Na jego rękopisach nie ma poprawek, co jest już ujęte w filmie, w innej scenie. Jeżeli podało mu się jakiś temat, natychmiast potrafił dorobić do tego ciąg dalszy. Jest to ujęte w innej scenie, na balu maskowym, gdzie obecny jest też Salieri, Mozart naśladuje różnych kompozytorów, także i Salieriego. Samo zakończenie filmu na Lacrimosa z Requiem jest nie tylko symboliczne, ale i rzeczywiste. Następne części Requiem są autorstwa ucznia Mozarta, napisane wg wskazówek Mistrza. Kiedyś usłyszałem od dość znanej osoby, iż "Requiem" Mozarta należałoby słuchać klęcząc. Coś w tym jest.
  22. Jeszcze utwór trochę spóźniony lecz kiedy jak nie w Wielkanoc. Miserere mei, Deus. Pierwotnie wykonywany tylko dwa razy w roku w Kaplicy Sykstyńskiej już od pierwszej połowy XVI wieku. W Wielką Środę i Wielki Piątek. Nie był wykonywany nigdy i nigdzie indziej, ponieważ jego zapis był w posiadaniu Watykanu (był zakaz jego rozpowszechniania) i tylko trzy osoby poza Watykanem miały jego zapis. Ale historia tego utworu przeplotła się w pewnym momencie, pewnej środy i pewnego piątku roku 1770 z losami czternastoletniego wówczas Wolfganga Amadeusza Mozarta. Wówczas był on już wykonywany wg zamysłu Gregorio Allegriego i w tej formie jest znany do dziś. W.A. Mozart był zaproszony do Kaplicy. Po wizycie w środę, spisał ten utwór z pamięci, po powtórnym wysłuchaniu w piątek naniósł drobne poprawki. O nielegalnym skopiowaniu utworu dowiedział się ówczesny papież Klemens XIV i wezwał do siebie Mozarta, uhonorowując jego talent Orderem Złotej Ostrogi. Papież zdjął też, obowiązujący dotąd, zakaz udostępniania tego utworu. Także dzięki Mozartowi możemy dziś posłuchać Miserere mei, Deus w domu, a nie tylko w Sistinie. Poniżej jedno z najlepszych, wg mnie, wykonań.
  23. Jest u nich trochę nawiązań do starego rocka pierwszej połowy lat siedemdziesiątych, ale też inspiracje muzyką indyjską.
  24. Dziś przypomnę coś z bardzo starego albumu (rok 1974) "Red" King Crimson. Może jako wstawkę, z koncertu, jeżeli dobrze pamiętam, w Toronto. Koncert całkiem współczesny. Starless! Czy ktoś jeszcze tworzy rocka psychodelicznego i w ogóle tak długie utwory?
  25. Świetnie! Jedna uwaga. Nie kupowałbym kabla dłuższego niż 0,5 metra. Chyba, że Twoje warunki lokalne tego wymagają. Ogólna zasada, od wkładki do przedwzmacniacza kabel jak najkrótszy. Nie chodzi tylko o zakłócenia bardzo słabego sygnału, ale także pojemność kabla. Im mniejsza tym lepiej, to się powinno regulować w przedwzmacniaczu.
×
×
  • Utwórz nowe...