-
Zawartość
607 -
Dołączył
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Highlander_now
-
Jeszcze jedna uwaga. Nie każde głośniki można postawić w rogach, jak i nie każde można w ogóle postawić przy ścianie. Efekty takich błędów mogą być różne, między innymi "dudnienie" - rezonans pomieszczenia, występowanie fal stojących - koszmar, rozjeżdżanie się sceny stereo, "skakanie/pływanie" instrumentów po scenie stereo.
-
Tu problemów może być więcej. Przede wszystkim źródło. Mam zbudowany system z liniową charakterystyką - to pozwala mi ocenić np. jakość nagrania i oddaje nagranie w zamierzeniu/umiejętnościach realizatorów. Proszę mi wierzyć, ale nagrań z owym mocnym basem jest niewiele. Przeważnie jest on wyważony, "czający się" jak to zwykłem określać - jeżeli mówimy o dobrych nagraniach. W kiepskich nagraniach, a tych wbrew pozorom jest wiele i to znakomitych wykonawców, jak i znakomitych wytwórni. Czasem jednak zwykły kontrabas potrafi stworzyć to charakterystyczne mruczenie, tak w muzyce jazzowej jak i klasyce, czasem może to być orkiestra kameralna (ktoś kto nie słyszał dobrej orkiestry kameralnej na żywo, w odpowiednim pomieszczeniu to mógłby się mocno zdziwić, "że to tak gra!"). Na pewno niedoścignionym wzorcem pięknego basu będą organy piszczałkowe. Te potrafią z ogromną mocą zejść do dolnej granicy słyszalności; zresztą jako jedyny instrument nieelektroniczny. Na koniec warto wspomnieć o nagraniach do filmów, z ścieżką dźwiękową. "Blade Runner 2049" Hansa Zimmera jest tu bardzo dobrym przykładem. Tam poczujemy bas jak przy słuchaniu organów piszczałkowych, niemal jakby na żywo. Większość nagrań popularnej muzyki nie ma tak naprawdę basu. Niekiedy można coś tam spróbować "podrasować" korektorem, ale musimy mieć świadomość, że nie da się usłyszeć tego, czego w nagraniu nie ma lub jest w niezbyt niskich zakresach. Ponadto korektor to z reguły dodatkowe zniekształcenia dźwięku, na pewno fazowe i być może także inne. W karykaturalnych realizacjach za pomocą właśnie różnych korektorów mamy z nagrania "bum, bum" i "pssy, pssy". Nie wiem do czego to może służyć, na pewno nie do słuchania muzyki. P.S. Zakładam, że głośniki potrafią przenieść częstotliwości w okolicach 40 Hz i niższe z zauważalną sprawnością.
-
Pierwsze płyty "puszczał" mi mój dziadek. Pomagał nakręcając patefon korbą. Tak, były to płyty szelakowe 78 obr/min. i patefon. Piszę o tym ponieważ rowek w takich płytach jest większy i po prostu jako dziecko z dobrym wzrokiem dostrzegłem jego pofalowanie, wraz z efektem w postaci dźwięku dało mi to wiedzę jak działa gramofon. Jako kajtek, który jeszcze nie chodził do szkoły znałem zasadę działania gramofonu. Nadto magia kręcącego się krążka, pozostała do dziś. P.S. Jeżeli Twój "Bernard" jest w dobrym stanie wizualnym to może warto go naprawić od zera. Jak pisałem, jest parę elementów do wymiany i wówczas będzie to użyteczne i ładne urządzenie.
-
Główny problem to sama elektronika. Wszystkie kondensatory elektrolityczne są na 100% do wymiany. To też może być jedna z przyczyn. Schemat, prawdopodobny, można znaleźć na stronie: https://unitraklub.pl/ . Sprawdzenie napięć, być może konieczność wymiany silnika. Silniki w polskich gramofonach nie słynęły z trwałości, choć były egzemplarze wyjątkowe. Jak to w peerelu. Piszę, że schemat prawdopodobny, gdyż gramofony Fonica były często składane z tego co akurat było dostępne u kooperantów. Samych "Bernardów" było kilka jeżeli nie kilkanaście, gdyby przypatrzeć się szczegółom. Wkładka powinna być sprawna i można do niej kupić same igły - było o tym w tym wątku. Nie można od niej wymagać zbyt wiele, bo nawet w czasach swej świetności nie była nadzwyczajnej jakości. Gramofon jest na pewno do uruchomienia, kwestią jest tylko czego się spodziewamy. Co do "windy" to gdzieś miałem zapasową, sprawną - muszę poszukać. Jak znajdę wstawię czy to ta, bo jak pisałem może być z tym różnie.
-
Nowe płyty winylowe
topic odpisał Highlander_now na Highlander_now w (Najczęściej) dobre realizacje i nagrania
Obawiam się, że jest jeszcze gorzej. Słuchałem na Deezer i jest tak samo ... . Czyli problem produkcyjny, a nie płyty. Ale stara, niestara (1983) płyta YES (90125) gra jak przed laty. Piszę oczywiście o płycie winylowej. ;-) -
Gdy już zgłoszą Ci, że sprzęt jest naprawiony, to przy odbiorze koniecznie sprawdź. Tę usterkę łatwo sprawdzić czy występuje. Jeżeli uznasz, że jest ona obecna, choćby w mniejszym stopniu (np. nasmarowano mechanikę), ale obecna, od razu w sklepie zgłaszasz występowanie usterki i to już będzie druga naprawa. Tu mogą być dwa scenariusze. Jeżeli naprawa jest podejmowana w ramach rękojmi to za drugim razem występowania takiej samej usterki czyli słyszalnych odgłosów podczas obracania się talerza gramofonu to już wówczas możesz zażądać: wymiany towaru na wolny od wad, zwrotu pieniędzy, obniżenia ceny, skutecznej naprawy. W przypadku gwarancji możliwa jest tylko naprawa. Dlatego za pierwszym razem pisałem o skorzystaniu przez Ciebie z rękojmi. Ona jest prawdziwą ochroną praw konsumenta i daje znacznie szersze pole działania. Gwarancja jest tylko dobrą wolą producenta, niczym więcej.
-
W takim czasie gwarant ma obowiązek odnieść się do przedmiotu reklamacji. Jeżeli nie zrobił tego to, a telefon, że się zajmuje sprawą serwis nie jest taką informacją, uznaje się domyślnie, iż gwarant uznał Twoje roszczenia i zgłoszony problem. Teraz musi sprzęt naprawić. Nie ma już drogi odwrotu i stwierdzenie np. że sprzęt dotarł do serwisu sprawny jest nieprawne, sprzęt zostaje po dwóch tygodniach "naprawy" uznany jest automatycznie za niesprawny. Jest to o tyle ważne, że liczy się to już jako naprawa, co może mieć wagę przy kolejnych ewentualnych naprawach tego samego problemu i staraniach o wymianę sprzętu na wolny od wad. Zachowaj kartę naprawy czy co tam wydadzą i sprawdź daty, dostarczenia przez Ciebie do serwisu i wydania opinii oraz wydania sprzętu. Te dwie ostatnie mogą być takie same. To jest ważne.
-
Nowe płyty winylowe
topic odpisał Highlander_now na Highlander_now w (Najczęściej) dobre realizacje i nagrania
Niestety płyt słucham bardzo dokładnie, to nie jest element tła. Stąd kolejny zakup nowej płyty i zwrot. W jednym nagraniu na płycie jest efekt jakby orkiestra, jest to orkiestra kameralna, grała jakby za opuszczoną kurtyną. W pewnym momencie jakby ktoś "podniósł tę kurtynę" i wszystko się rozjaśnia. Temu "podniesieniu" towarzyszy charakterystyczny stuk. Nie mam szczęścia? Czepiam się szczegółów? Niestety, ale muzyka składa się właśnie ze szczegółów, tym bardziej jak się porównuje siódmą wersję tego samego koncertu. -
W ogóle niepociągające, wręcz odstręczająca jest golizna - chyba, że w książkach dla studentów medycyny. Ciekawe i absorbujące jest to co zakryte. To psychologia. Łatwość i dostępność jest mierna i plebejska. W sztuce na szczęście decydują inne aspekty. Owszem jest tzw. "diskopolo" ale to nie jest sztuka tylko muzyczna pornografia. Podobnie jest w innych sztukach.
-
Brakuje całkiem pięknych okładek płyt z lat dawnych, 70te czy 60te płyt z muzyką klasyczną. Popatrzmy. Cztery Pory Roku - Antonio Vivaldi - bardzo ciekawa interpretacja z udziałem Konstantego Kulki. Wydanie DECCA. The Italnian Settecento - przykład oszczędności w wyrazie. Wydanie Supraphon. Ponownie Cztery Pory Roku i przywołany typowy włoski krajobraz. Wydanie Eterna. Nota bene wytwórnia swego czasu słynąca w demoludach z dobrej jakości nagrań wprost z Europy Zachodniej. Sztuka nowoczesna w klasyce muzyki, Pasja wg Św. Jana - Johann Sebastian Bach niestety zdjęcie nie oddaje w pełni piękna i dramatyzmu obrazu na pudełku z płytami. Wydanie DECCA. Kolejna okładka wyraża atmosferę ówczesnego Wiednia, Johann Strauss. Wydanie EMI. Piękne ujęcie zapowiadające to co za chwilę usłyszymy w wykonaniu King's College Choir Cambridge. Właśnie takie ujęcie jest najodpowiedniejsze. Wydanie EMI. Wydanie utworów na Boże Narodzenie to nie tylko okładka, ale i 23 stronicowa książeczka. Wydanie DECCA. W klasyce tamtych wydań mamy w ogóle wiele znakomitych graficznie wydań odwołujących się do sztuki towarzyszącej powstawaniu nagrań lub jej atmosferze. Niestety klasyka ostatnio idzie w stronę popu i okładki stały się nudne.
-
Zacząłbym od schematu. Jest dostępny na stronie Unitra (należy zachować czujność, gdyż "Bernard" nazywało się od groma gramofonów Fonika, co dostarczyli kooperanci z tego robiono gramofon zwany "Bernard"). Trzeba sprawdzić napięcia, żaróweczki i bezpieczniki. Ponadto załóż, że wszystkie kondensatory elektrolityczne są do wymiany. Inaczej gramofon będzie się tylko kręcił z przypadkową prędkością, z przypadkową stabilnością tychże obrotów, startował i kończył pracę w dość przypadkowych momentach. Trzeba ponadto trochę pracy nad mechaniką. Wymaga czyszczenia, wymiany paska, smarów i olejów. Być może także wymiany silnika - one nie były symbolem trwałości. Kolejny temat to wkładka. Stosowanie tego co produkowała Fonica jest przejawem odwagi i także braku poszanowania dla płyt - nigdy nie wiesz co dana igła już przeszła, a nie ma metod organoleptycznych sprawdzenia kondycji (mimo zapewnień sprzedającego, że jest nowa - nie wierzę w takie zapewnienia w przypadku czterdziestoletnich igieł). Należy się liczyć z koniecznością zakupu nowej popularnej wkładki np. Audio-Technica, koszt ok. 250 zł. Inwestowanie więcej może mieć sens, gdy naprawdę chcemy korzystać z gramofonu i płyty są dla nas cenne. Trzeba wybrać nowocześniejszy szlif, microline lub Shibata. Powodzenia.
-
Sądzę, że przyjęliśmy zbyt dużą rozpiętość "tonalną". The Beatles i Supertramp? O ile ABBA stała się wyznacznikiem pop w swoim czasie, to Supertramp z 1974 roku jest zupełnie inną półką. To rock progresywny, moim zdaniem. Nie da się "Crime Of The Century" porównać nie tylko do ABBA, ale i do The Beatles. Natomiast bliżej jest wymienionym przez Ciebie ELO do także szwedzkiego, a-ha. Ale to tylko moje odczucia i doświadczenie. Ogólnie moje zdanie, zapewne subiektywne, jest takie, że wobec tego co się wydarzyło w muzyce lat siedemdziesiątych, zasypuje dokonania The Beatles, budując prawdziwą wieżę rocka. ABBA jest tylko przygrywką dla dobrej muzyki rozrywkowej, z której też wielu czerpało i czerpie. Podobną rolę odegrało The Beatles. Ja nie jestem silnie związany z latami sześćdziesiątymi, zdecydowanie z dekadą później, stąd dostrzegam zarówno The Beatles jak i ABBA w ten sposób. P.S. Płyty ABBA są kiepsko nagrane. Zawsze brzmi tak samo na gramofonie HiFi jak i na "Bambino". Tak na marginesie.
-
Widzę, że się uzupełniamy w zasobach. Ja nie mam tego co Ty masz i nawzajem. Nie liczę nagrań cyfrowych z mej strony, bo tych jest setka. ABBA to jest fenomen jak The Beatles. Można lubić lub nie, ale zjawiska nie można skwitować jednozdaniowo. Zresztą na płycie ABBY, tej o której tu wspominam, są opisani członkowie zespołu. Zdjęcie, data urodzenia, wzrost, kolor włosów i oczu, itp. Jest też inspiracja. Dwoje z nich wymienia The Beatles. Osobiście nie cenię specjalnie The Beatles, a ABBA zawsze była znakomitym materiałem przy zabawie. Wspominam i czasem włączam i dziś. Nie kaleczy ucha, jest melodyjne, czasem bardziej zawiłe melodycznie i przede wszystkim jest tego oszałamiająco dużo. Nie wiem czy któryś zespół, poza The Beatles może się mierzyć z ABBA pod względem wielkości repertuaru? W czasach ABBA byłem nastolatkiem, a czasem rudawa brunetka z zielonymi oczami, Frida, była zjawiskowa. 😉 Znalazłem w bardzo dobrym stanie "pierwszego Jarre" (jak to określa pan Piotr Metz, obowiązkowa pozycja każdego audiofila, czyli człowieka słuchającego sprzętu, nie muzyki). Płyta gra na moim gramofonie na poziomie NM. Mam też wydanie cyfrowe, miks z 2007 roku. dynamika tego nagrania to trochę ponad 20 dB. Winyl gra prawie na 40 dB. To główna przyczyna, dlaczego winyli przyjemniej się słucha. Jest to bardziej naturalne brzmienie, gdzie są partie wyraźnie cichsze i te wyraźniej głośniejsze. Jak w naturze. Ponadto przy winylu trzeba po ok. 20 minutach wstać i zmienić stronę. 😉 Co też ma ponoć związek z ludzką psyche, nie wiedziałem badań, ale niektórzy wspominają o nich.
-
Vangelis to moje "kółko zainteresowań", jest bardzo rozpoznawalny, jak Mozart czy Bach. Bardzo jestem ciekaw repertuaru i zawartych tam brzmień. Bardzo ciekaw, muszę poszukać. Sam zdobyłem coś co zawsze chciałem mieć, od dziesiątków lat. Japońskie wydanie super-zespołu lat 70-80 ABBA. Płyta jest po przejściach, widać działanie wilgoci na okładce (obowiązkowa w japońskich wydaniach składanka z dołączoną książeczką ze słowami w językach angielskim i japońskim). Same płyty w stanie jak byśmy mieli 25.10.1977 r. to "wychodzi" jakość japońskich wydań. Płyty idealnie płaskie bez słyszalnych śladów zużycia, świadczy o jakości użytego do produkcji winylu. Dla mnie duża wartość sentymentalna do zawartych nagrań towarzyszących młodości.
-
Uszkodzić w transporcie? W oryginalnym pudełku też może się właśnie uszkodził, stąd takie efekty. Generalnie gramofon nie jest od wydawania odgłosów, jakichkolwiek, ma być go nie słychać, ponieważ jest to urządzenie do mechanicznego odtwarzania zapisu z płyt i wszelkie dodatkowe dźwięki mają wpływ na jakość dźwięku i Ty to słyszysz. Innymi słowy kupiony produkt nie spełnia warunków umowy. Zakłócenia wg danych producenta nie mogą przekroczyć -68dB czyli muszą być niesłyszalne, a Ty je słyszysz. Poza tym takie efekty w napędzie mają na pewno wpływ na nierównomierność i kołysanie. to też kwalifikuje go do zgłoszenia jako towaru niezgodnego z umową (nie powołujesz się na gwarancję lecz rękojmię). P.S. Rozsypało się za pewne łożysko, ale to Ciebie nie powinno interesować jaki detal jest niesprawny, nie masz gramofonu spełniającego oferowane parametry. P.S.S. Ważnym jest abyś spakował gramofon demontując talerz i podtalerz jeżeli są normalnie demontowane (nie wysyłaj wkładki, ja bym tego nie robił, wkładka jest sprawna i nie ma żadnego związku z opisywaną niesprawnością). W ogóle trzeba zabezpieczyć przed jakąkolwiek możliwością uszkodzenia. Aby nie było później dyskusji, że "się uszkodziło w transporcie w nieoryginalnym pudełku". Druga rzecz, to serwis ma zamówić transport, wszak masz gwarancję i nie Ty masz ponosić koszty napraw, wszelkie! Poza tym w przypadku uszkodzenia w transporcie to nie będzie Twój problem lecz serwisu. Dyskusje o nieoryginalnym opakowaniu ucinasz oświadczeniem, że nie masz obowiązku jako konsument przechowywać oryginalnych opakowań producenta danego towaru. To serwis ma obowiązek zadbać o transport i naprawę. Za to zapłaciłeś i tego oczekujesz. Twierdzenia o konieczności posiadania oryginalnych opakowań są abuzywne i zostały dawno obalone, przed laty. W przypadku chęci skorzystania z gwarancji, a nie rękojmi, producent lub sprzedawca może zażądać zwrotu towaru w oryginalnym opakowaniu.
-
Mam nadzieję, że mieszczę się w wątku. Dzisiaj płyta nie tyle unikatowa, ze względu na dostępność co bardzo subiektywną rzecz, wykonanie. https://www.discogs.com/release/5013233-Vivaldi-Solisten-Ensemble-Vocal-Instrumental-De-Lausanne-Michel-Corboz-Gloria-Kyrie-Credo Piękna instrumentarium, chór i odtworzenie działa mistrza Vivaldiego. Płyta bez mała pięćdziesięcioletnia, grająca jak nowa. Świetnie nagrana z ogromną dynamiką (do niemal 50 dB) oddającą zamierzenia kompozytora i dyrygenta.
-
Jeszcze meloman czy już audiofil?
topic odpisał Highlander_now na Chyba Miro 84 w Audiofile dyskutują
Nikt nie wspomina przy tym, że audiofile istotnie odczuwają różnice w brzmieniu "kabli" i innych niemożliwych do usłyszenia różnic. Zapomina się o nauce. Ta opisuje takie zjawiska od dość dawna i nie jest jakoś specjalnie skierowana do światka audiofilskiego. Wchodzi tu w grę kilka dyscyplin. Ważna jest tu przede wszystkim terminologia i umiejętność jej zrozumienia i właściwego zastosowania. "Słyszenie" i "odczuwanie" nie są tożsame, a często mylone. W procesie słyszenia bierze udział słuch, który jest naszym mikrofonem, później następują kolejne "stopnie" toru audio. Czy mają wpływ na nasze doznania? Oczywiście! Nauka to potwierdza jednoznacznie. Nawet widok, bądź świadomość słuchania za pomocą wyjątkowego sprzętu może zmienić nasz odbiór. Może "podbarwiać" doskonałość danej prezentacji. Rolę tu gra sugestia i autosugestia. Dlatego we wszelkich testach, prezentacjach itp. konieczne jest stosowanie zasady podwójnie ślepej próby. Chodzi o to aby prezentowany sprzęt nie był znany, jego pochodzenie, marka, wygląd, konfiguracja, itp. zarówno prezentującemu jak i osobie/osobom, którym jest prezentowany. Oczywiście nie może tu mieć także miejsca zwykłe oszustwo, gdy prezentuje się dwa materiały dźwiękowe, jako jeden i ten sam, a różniące się nieznacznie jakością, właśnie w celu wskazania "lepszości" danego rozwiązania. W warunkach podwójnie ślepej próby odcinamy się od sugestii, której nasz mózg jest zawsze podatny. W jakiejkolwiek formie, nie dajemy się oszukać naszemu mózgowi. Przy spełnieniu tych warunków nie ma możliwości odróżnienia audiofilskich kabli ethernetowych od tych zwykłych. Konia z rzędem temu, kto je będzie rozróżniać z prawdopodobieństwem wyższym od przewidzianego przez probabilistykę. -
Bo są władcami, jak napisałem i mają do tego prawo. Dlaczego władca ma być kontrolowany? W normalnym demokratycznym kraju, kontrolujący przychodzi kolejnego dnia z prokuratorem, a gdyby prokurator nie chciał to kontrolujący składa skargę na prokuratora do sądu. Tych procedur nie ma, bo władcom w 1997 roku, gdy stanowili prawo dla siebie wraz z tzw. konstytucją (i jej konsekwencjami), było to zbędne, może nawet niewskazane. Wszystko o czym piszesz to nie są jakieś wypaczenia systemu, to są skutki działania tego systemu jaki sobie zafundowaliśmy.
-
Przepraszam, ale sadyzmu we mnie za grosz. 😉
-
To bardzo dobrze opisuje fasadowość ten tak zwanej demokracji w Rzeczpospolitej. Stworzyliśmy sobie, wraz z tzw. konstytucją społeczeństwo klasowe. Zgodziliśmy się na podział na klasę władców i klasę poddanych. Wówczas, jak pamiętam, takiemu podziałowi przyświecała pogardliwe podejście do wyborców/podatników. "Oni nie potrafią zadbać o siebie, my tu jesteśmy mądrzejsi i im zrobimy lepiej". Pozbawiono podatników i wyborców jednocześnie, realnego wpływu na władców, którzy ponadto postawili się ponad prawem, bo sami je sobie stanowią dla siebie, swoich rodzin, kolegów z wojska itd. Odpowiedzialność? Praktycznie żadna. To powielenie w wersji lajtowej systemu rosyjskiego. Trzeba tylko zachować "kolejność dziobania", a nic ci się nie stanie, jesteś w klasie władców. Nie wychodź przed szereg, czekaj swojej kolejki, a posady w spółkach także się znajdą, dla ciebie, dla rodziny. Tak było od zawsze, nie tylko za PiS-u. Prawda? Ten tam plebs ma robić, płacić na nas i czasem może sobie pokrzyczeć w mediach czy na jakiś protestach. My coś tam obiecamy, ale konfitury i tak są nasze. To wszystko w zgodzie z prawem, w zgodzie z tzw. konstytucją (specjalnie piszę z małej litery). Przyszedł do władzy stary wyjadacz i zaczął wykorzystywać do cna wszystkie "niuanse" prawa ustanowionego dla takich jak on. Teraz zdziwienie. Nikt nie przewidział? Może przewidział, lecz nie w kumulacji. Budżet? Co to jest budżet? Jak to nie można pożyczyć jeszcze 200 miliardów na fundusze celowe, a później kupić sobie wyborców? Będzie trzeba spłacić? To będą spłacać, od tego ich mamy. Teraz zastanówmy się co mogłoby się wydarzyć, gdybyśmy mieli trochę choć demokracji. Gdyby nie ordynacja wyborcza, nawet ona, łamiąca tę tzw. konstytucję, pozwalająca stworzenie wielkich partii mogących rządzić samodzielnie pomimo braku realnej większości? Gdyby instytucja referendum była wiążąca? Gdyby przepisy regulujące działania władz zawierały dyrektywy co począć, gdy organ władzy nie realizuje prawa lub je łamie? Gdyby minister finansów odpowiadał, jak każdy księgowy, za budżet; także karnie. Fajnie byłoby, tylko trzeba by tej hołocie co na nas robi dać instrumenty wpływu na władców. Tylko po co być w takim razie w klasie władców?
-
Dalsza, niezacytowana przez Ciebie część mojej wypowiedzi rozprawia także o tym przypadku. P.S. Poza tym. Takie rozwiązanie jest brzydkie jak noc listopadowa i ... pomyśl o odkurzaniu tego, aby zawsze wyglądało jak na zdjęciu. Bardzo niepraktyczne.