Skocz do zawartości

Muzyka Elektroniczna , co o niej sądzicie ? co polecacie ? czyli ogólna dyskusja


lukasz_pro

Recommended Posts

6 godzin temu, Fandiscopolo napisał:

Jesli ktos ma ochote na ostrzejsze zabawy z dzwiekiem to polecam Vilgoć.

https://vilgoc.bandcamp.com/album/wstr-t-edit

Ostro, ale "grali", już tak w latach '80, jak zakłócali Radio Wolna Europa ;), czy jak kto woli:  "Radio Swarzędz" ;)
Zdecydowanie nie dla mnie... słuchanie "zakłóceń" na "falach krótkich"...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Potwierdzam wszystko, co napisano powyżej 😊

Z kolei chciałbym przybliżyć pewien mashup, w ramach odstresowania po trudach dnia. Od lat te produkcje bawią mnie i cieszą, może spodobają się innym. Spośród poniższych trzech każdy klip jest inny, najbardziej lubię nr 2. Ujęcia autentyczne 🤣

 

 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawa EP-ka w wykonaniu Higher Intelligence Agency - "Discatron".

Materiał dość zróżnicowany stylistycznie, świetna jakość nagrań, interesujące brzmienia, ale... No właśnie, ale. Bardzo lubię HIA, ale od czasu albumu "Freefloater" z '95r. odczuwam ciągły niedosyt. Wtedy poprzeczka została podniesiona tak wysoko, że po dziś dzień nie idzie jej przeskoczyć. Nie jest to wyłącznie moja opinia.

Najbardziej znane kawałki to 'Hubble' i 'Skank'

 

Ale mój Nr 1 z tego albumu to kwaśny Taz ❤️

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 18.03.2024 o 21:58, Profi napisał:

Ciekawa EP-ka w wykonaniu Higher Intelligence Agency - "Discatron".

Materiał dość zróżnicowany stylistycznie, świetna jakość nagrań, interesujące brzmienia, ale... No właśnie, ale. Bardzo lubię HIA, ale od czasu albumu "Freefloater" z '95r. odczuwam ciągły niedosyt. Wtedy poprzeczka została podniesiona tak wysoko, że po dziś dzień nie idzie jej przeskoczyć. Nie jest to wyłącznie moja opinia.

Najbardziej znane kawałki to 'Hubble' i 'Skank'

 

Ale mój Nr 1 z tego albumu to kwaśny Taz ❤️

 

''Taz'' od razu mi sie skojarzył z Plastikmanem, jakby Rysiek się zasłuchał ;)

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej. Tak sobie czytałem ostatnio ciekawy artykuł na temat ravena takim lokalnym portalu https://brzeziny24.pl/ https://brzeziny24.pl/rave-geneza-i-ewolucja-imprez-tanecznych/ Jak według Was ta muzyka ewoluowała ? Faktycznie kiedyś było tak, ze była traktowana jak taka subkultura. Dzisiaj myślę, że aż tak nie jest to już widoczne. No chyba, że patrzymy na festiwale takie jak Black Sensation w Holandii czy słynny Qlimax.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


 

7 godzin temu, MarekPijowczyk napisał:

Jak według Was ta muzyka ewoluowała ? Faktycznie kiedyś było tak, ze była traktowana jak taka subkultura. [...]

Ja na własne potrzeby sobie dzielę muzykę elektroniczną tak bardzo nie formalnie na "ambitną" i "masową".
Te festiwale, to zdecydowanie masówka, wręcz hurtowa, co widać na tych wydarzeniach, no i w sumie, co najważniejsze, słychać. Osobiście nie jestem w stanie wysłuchać tego dłużej, jak chwilę, by się zorientować, o czym mowa. A na takim festiwalu, to podejrzewam, że bez "odpowiednich dopalaczy", to się nie da przetrwać.

Elektronika "ambitna", to ta która jest o "czymś", coś "opowiada", pobudza wyobraźnię, w jakiś sposób otwiera umysł.
Oczywiście, to granica bardzo płynna ale taki wczesny Vangelis, Klaus Schulze, albo z innej strony współczesny wykonawcy, tacy jak np. Maciej Staniecki, Przemysław Rudź vs, to co można usłyszeć na takim Qlimax, to dwa skrajne bieguny.

I wiadomo, co łatwe, to nie angażuje specjalnie, jest łatwiej przyswajane przez tłumy, to co wymaga od słuchacza jakiegoś skupienia, zaangażowania trafia do mniejszych grup odbiorców.

Więc, czy muzyka elektroniczna się spopularyzowała, czy jest niszowa / subkulturowa? To, zależy których odmianach mówimy. Na Masowych imprezach trance, itp masz tłumy, na koncertach takich wykonawców, jak Konrad Kucz, Redshift, ARC, Daniel Bloom, to raczej nie uświadczysz tłumów, delikatnie mówiąc.
Bywałem na takich imprezach 2-3 dniowych, gdzie słuchaczy było koło 50 osób ;) "Elektroniczny Woodstock", "WEM", czy wczesne edycje CEMF.

...a kto, pamięta ZEFy, "Nocne Czekanie Na UFO", Góra Szybowcowa....?

Wspomnieć trzeba tu o JMJ, bo jego popularność to przynajmniej w latach '80/'90, bardziej widowiska, a nie sama muzyka. JMJ, swego czasu też był pewnym fenomenem, przed którym kroczyła komercja, podobnie, jak te holenderskie festiwale, gdzie, nie do końca ;) o muzykę chodzi.
Choć album Oxygene, sprzedał się jeszcze w roku wydania, w milionach ;) Inna rzecz, że muzyka elektroniczna, wtedy była nowym odkryciem. 

No, dobra, a jak już sobie tak rozważamy, to spójrzmy na taki Kraftwerk, w sumie, nie chcę nikogo tu urazić, ale chłopaki jechali na jedno kopyto, przez całe dekady, podmieniając często jedynie tytuły, lub i wtrącenia wokalne, dostosowując je do okoliczności / miejsca koncertu. Jednak na ich koncertach zawsze była spora frekwencja , choć chyba nigdy, jak na widowiskach JMJ, czy na takich festiwalach, typu "Sunrise".

Wniosek, nie ma prostej definicji, granica jest płynna, zależy, kto czego szuka...
Choć, ja osobiście tych festiwali trance nie wrzucam do worka "muzyka elektroniczna", bo nie definiuje jej, na podstawie użytego sprzętu, a raczej w kategoriach bardziej nieuchwytnych, co próbowałem nakrelić na początku wypowiedzi.

Edytowano przez Eltanianin
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 godziny temu, Eltanianin napisał:

No, dobra, a jak już sobie tak rozważamy, to spójrzmy na taki Kraftwerk, w sumie, nie chcę nikogo tu urazić, ale chłopaki jechali na jedno kopyto, przez całe dekady, podmieniając często jedynie tytuły, lub i wtrącenia wokalne, dostosowując je do okoliczności / miejsca koncertu.

 

Ty tak powaznie??

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 28.03.2024 o 21:20, Fandiscopolo napisał:

Ty tak powaznie??

Trochę się nasłuchałem, i na oglądałem ich.

Na początku, pierwsze kilka albumów ok, nowatorskie w tamtych latach.
Ale potem, to już "odcinanie kuponów", tworzenie coverów z samych siebie, Już takim sztandarowym utworem, przerabianym, w zależności od miejsca koncertowania, i okoliczności, to jest "Radio-Aktivität". Skądinąd bardzo, fajny i go lobie, ale wracam tylko wersji z 1991. Było jeszcze kilka takich "objazdowych" utworów, przerabianych i wydawanych potem w "nowym "albumie", ale tematu nie rozwinę, bo szybko, długie lata temu przestałem się, właśnie przez to, tym kwartetem interesować.
Mam płytę "The Mix", i to mi wystarcza.

Zresztą podobne zabiegi robił JMJ np "Souvenir for...", albo przerabiany "Oxygene", tudzież "Rendez - vous". Ten ostatni, to z płyty "Houston - Lyon" moim zdaniem najlepszy aranż.

Ja wiem, dla zagorzałego fana, danego wykonawcy, to może brzmieć jak "herezja", bo jest "zapatrzony", a raczej zasłuchany w swoich idoli... I, to zrozumiałe...

Kiedyś dobre 10 lat temu, albo dawniej nawet, było takie forum JMJ, (nie pamiętam nazwy), "wyznawców", bo po treściach tam zawartych i reakcjach na inne zdanie - ban , trudno ich inaczej nazwać ;), jak "sekta". ;)

Kraftwerk, (co pisałem od początku, że to tylko moje zdanie), szybko mnie znudził coverovaniem samego siebie, wszystko, na jedno kopyto... No ale...Mówię, rozumiem, to że ktoś być zapatrzony, choć, sam nie jestem zagorzałym fanem, żadnego wykonawcy, ja po prostu słucham muzyki. i ważniejsze dla mnie, jest, jak mi się podoba, od tego, kto, ją skomponował.

No, ale, na koniec...

...a "znam" jednego człowieka, który praktycznie, niczego innego oprócz Kraftwerk nie słucha... Też, tak można :)
Ale, tak naprawdę, ten Kraftwerk, to była tylko dygresja, więc nie ma o co kruszyć kop[ii, ktoś inny może mieć inne zdanie i git.
Są tacy, co słuchają tylko np. AC/DC ;) i wiedzą o nich wszystko, nawet, więcej, niż sami muzycy o sobie;)

Edytowano przez Eltanianin
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 27.03.2024 o 22:08, Eltanianin napisał:

No, dobra, a jak już sobie tak rozważamy, to spójrzmy na taki Kraftwerk, w sumie, nie chcę nikogo tu urazić, ale chłopaki jechali na jedno kopyto, przez całe dekady, podmieniając często jedynie tytuły, lub i wtrącenia wokalne, dostosowując je do okoliczności / miejsca koncertu.

Co Ty gadasz??? Kraftwerk o jedna z najbardziej powściągliwych gwiazd w historii muzyki. 8-11 płyt przez ponad 50 lat aktywności na scenie. To właśnie grupa, która gdy nie ma nic nowego do powiedzenia, to po prostu milczy. Oni nie robią pustych przebiegów. 

 

1974: Autobahn

1975: Radio-Aktivität (ang. Radio-Activity)

1977: Trans Europa Express (ang. Trans-Europe Express)

1978: Die Mensch-Maschine (ang. The Man-Machine)

1981: Computerwelt (ang. Computer World)

1986: Electric Cafe

1991: The Mix

2003: Tour de France Soundtracks

 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

57 minut temu, Kraft napisał:

Co Ty gadasz??? Kraftwerk o jedna z najbardziej powściągliwych gwiazd w historii muzyki. 8-11 płyt przez ponad 50 lat aktywności na scenie. To właśnie grupa, która gdy nie ma nic nowego do powiedzenia, to po prostu milczy. Oni nie robią pustych przebiegów. 

 

1974: Autobahn

1975: Radio-Aktivität (ang. Radio-Activity)

1977: Trans Europa Express (ang. Trans-Europe Express)

1978: Die Mensch-Maschine (ang. The Man-Machine)

1981: Computerwelt (ang. Computer World)

1986: Electric Cafe

1991: The Mix

2003: Tour de France Soundtracks

 

 

Tak, ale w między czasie, wychodziło wiele tych remasterów. Nie, wiem, jako, co, one wychodziły, pewnie koncerty, ale na przestrzeni  lat, co pojawiała się płyta, to po przesłuchaniu okazywało się, że to był ten sam materiał inaczej realizowany.
Faktycznie lata 86-2003 praktycznie nic nowego, (jedynie w 1991 roku składanka remixów, czyli też nic nowego np sławne "Radio-activity w wersji Czernobyl.), i potem po 91 ukazywały się znów, co najwyżej jakieś koncertówki, gdzie były covery utworów sprzed dekad, jedynie inaczej zrealizowane To w każdym razie mnie znużyło,  bo powodowało wrażenie powtarzalności, nieustannej powtarzalności. Potem chyba, już definitywnie ostatni Tour De France,  inny fakt, choć z naleciałościami sprzed lat.

Co, nie zmienia faktu, że zwłaszcza w latach '70, kwartet był nowatorski i czymś zapewne ciekawym. Sami przecież wymyślali i konstruowali swoje instrumenty, no bo "na rynku" jeszcze  nie było za wiele instrumentów elektronicznych, tak był minimoog, ale pewnie wtedy nie bardzo jeszcze osiągalny, więc postanowili sami sobie poradzić, tworząc swoje wynalazki.
Na pewno, pchnęli muzykę elektroniczną mocno do przodu, ale, takie odnoszę wrażenie, że zatrzymali się w swojej epoce, kiedy reszta poszła dalej.

Rozumiem i szanuje inne zdanie. :) i nie dam się pokroić za moje ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Eltanianin napisał:

Tak, ale w między czasie, wychodziło wiele tych remasterów. Nie, wiem, jako, co, one wychodziły, pewnie koncerty, ale na przestrzeni  lat, co pojawiała się płyta, to po przesłuchaniu okazywało się, że to był ten sam materiał inaczej realizowany.
;)

Rzucisz jakimiś tytułami, bo nie bardzo wiem o czym piszesz. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drummy były spoko to momentu, aż każdy występ(albo praktycznie każdy), nie został zakłócony przez MC i ich nawoływaniem do podniesienia rąk, podania nóżki czy innych podobnych gestów.

Szkoda, bo bardzo lubiłem się pobujać do tej muzyki, ale nie w takim akompaniamencie.

 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, S!N! napisał:

@Pitt39Zależy jaki Mc np. Harry Shotta zajebiście daje i leci cały czas, nie mam pojęcia jak on to robi, ale nie wyobrażam sobie seta bez niego.

Nie no spoko, nie mówię że komuś nie będzie się to podobać... mnie zwyczajnie zakłóca to odbiór i po x próbach dałem sobie spokój(choć za małolata człowiek się wytańczył i dalej uważam, że do świetny gatunek do parkietowych wygibasów)

Teraz rzadko słucham na rzecz innych dupotrzasków.

 

Takie z innej beczki; miejscówa kosa!.

Edytowano przez Pitt39
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Pitt39Bez Mc też się trafiają sety, oczywiście Cie w pełni rozumiem, człowiek posłuchałby sobie takiego zlepku bez rapu i często sam mam taką ochotę, ale jakby nie patrzeć to nieodłączną cześć tego przedstawienia, jeśli chodzi o występ live :) Mam trochę latek i do dziś kocham i uwielbiam drumy o/

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, S!N! napisał:

@Pitt39Bez Mc też się trafiają sety, oczywiście Cie w pełni rozumiem, człowiek posłuchałby sobie takiego zlepku bez rapu i często sam mam taką ochotę, ale jakby nie patrzeć to nieodłączną cześć tego przedstawienia, jeśli chodzi o występ live :) Mam trochę latek i do dziś kocham i uwielbiam drumy o/

Stare sety Noisia, Black Sun Empire, Teebee, Spor, Calyx ect... spokojnie można bez. Na żywo paru z nich słyszałem i dawali rade bez MC, z tym że to juz x lat temu było.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Pitt39Czyli bardziej atakowałaś sety neurofunkowe , ja jump up,ale oczywiście wszystkich co wymieniłeś też i serduszko dla każdego odłamu spod szyldu dnb, pamietam doskonale:

O jezuuuuuusie jaki to był numer i w sumie grany do dziś, wejście po rapowej części, petarda  😛

Edytowano przez S!N!
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

43 minuty temu, S!N! napisał:

@Pitt39Czyli bardziej atakowałaś sety neurofunkowe , ja jump up,ale oczywiście wszystkich co wymieniłeś też i serduszko dla każdego odłamu spod szyldu dnb, pamietam doskonale:

O jezuuuuuusie jaki to był numer i w sumie grany do dziś, wejście po rapowej części, petarda  😛

Lubie, lubie, fajny wał.

I tak, raczej neurofunky, technstepy... te odmiany o mocniejszym charakterze.

Na Jasperach pewnie to brzmi, z chęcią bym posłuchał.

Ogólnie te kolumny mają tendencje do znikania?. Słuchałem jade 20. Bas był pełny, gęsty, ale nie grało to miedzy nimi;lewa swoje, prawa swoje...ładnie, ale czegoś mi brakowało.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Pitt39W sumie te pylony, które miałem to wszystkie posiadały taką tendencję do znikania i grały szeroko. Hmmm to coś nie tak było z połączeniem Jadów, bądź ich ustawieniem, ostatnio jak byłem posłuchać vincentów to z ciekawości sobie je zapodałem i one grały jaśniej, niż Jasper i nie posiadały takiej masy na subwooferowym zejściu, bardziej grały tym wyższym uderzeniem, jak ktoś np. słucha instrumentów to powinien być zachwycony bo one wybrzmiewają pięknie, Słuchałem dość cicho i jak dla mnie brakowało wtedy powera i basu( nie wiem jak zagrają w pełni wygrzane czy będą męczące i jeszcze bardziej jaśniejsze czy bas się zwiększy i pokaże się ten dolny ...) ale sprzedawca poprosił mnie, abym mocno je podgłośnił i wtedy pokazały co potrafią bo grały koncertowo z mocnym kopem i szczerze napisze, że one są po prostu do tego stworzone, bardzo duża ściana soczystego dźwięku, akurat tak nie słucham, ale robiło to wrażenie (jeśli ktoś będzie je testował to nie bójcie się i dajcie do pieca, myślę, że niejednego zaskoczą ) Co do Jasperów to fakt, pełna magia, trzeba po prostu posłuchać , żeby się przekonać, jest coś w tym dźwięku magicznego i jak na tą chwilę nie znalazłem żadnego zastępstwa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wkleiłeś treść z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Only 75 emoji are allowed.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Poprzedni post został zachowany.   Wyczyść edytor.

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Utwórz nowe...