Skocz do zawartości

Czego słuchasz??


karp

Recommended Posts

No to teraz współcześnie, angielski elektro jazz, na perkusji Yussef Dayes. Płyta istnieje tylko wirtualnie (na pewno nie ma CD, bo już bym go miał, może winyl...).

Dygresja. Może ja coś źle słyszę ale jak to gram z wav'a pobranego z Bandcamp'a i z Tidala to różnica jest i koniec. Może niewielka ale na pewno większa niż za sprawą ...😜, nie będę kończył.  Słychać to zwłaszcza na najniższych basach, których tu jest od groma. A dodam, że Wav to 44,1/16, a Flac z Tidala to 48/24, więc zdaniem wielu niby lepszy, bo próbkowanie, bo głębia bitowa. Oba pliki grane z Roona przez ten sam transport i dac. Fakt, że istnieje tylko wydanie cyfrowe moim zdaniem wyklucza różne masteringi obu nagrań ale tylko na 99,9%😁.

Zrzutekranu2025-03-28193149.png.95110660a3b71c2ede161f692eea6d99.png

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

👂👂👂😎

wszystko co nam się zdaje, że widzimy lub słyszymy, nawet jeżeli obiektywnie nie istnieje, nie przestaje być nadal tym co widzimy i słyszymy. Nawet jeśli to szaleństwo. Tego nie da się zmierzyć, właśnie  tej przyczyny.

Edytowano przez fp74
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla tych co jazzu się boją - japoński samouk (!) Ryo Fukui, zwlaszcza "Scenery". Na sobotnie przygotowanie mentalne przed zakupami i sprzątaniem 😆.  I zastanawiam sie jak można zgubić jedno obi....? Ja prdl 😡.

20250329_084710.jpg.e10b50daf0bbae7159f33145bc9ec968.jpg

Jeszcze dodam jako ciekawostkę, że wydawnictwo We Release Jazz wchodzi w skład WRWTFWW Records czyli
We Release Whatever The Fuck We Want Records🤩🤣!!!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, fp74 napisał:

Jedna z najlepszych realizacji jakie słyszałem w ostatnim czasie.

Muzycznie też jest świetna 🙂 Mają na koncie jeszcze kilka dobrych albumów.

11 minut temu, fp74 napisał:

No dla mnie trochę przyciężkawa muza. Trochę tam Niemen poleciał do przodu, ja czasem nie nadążam 😵

Fakt, jest nieco awangardowo, ale klimat Requiem dla Van Gogha jest fantastyczny 😀

Uwielbiam takie odjazdy 😀

15 godzin temu, fp74 napisał:

Oni tu grają w jakims obłędzie,  w jakiejś muzycznej ekstazie. Co tu się wyprawia! Jakby ktoś mógł podkręcić dziś sobie mocno volume, to ja zachęcam.... Słychać tu zarazem potęgę rockowego grzmotu, jak i jazzową wirtuozerię całej piątki. 

Zdecydowanie, ze wszystkim co napisałeś trzeba się zgodzić. Wyprawia się tu więcej i mocniej niż w niejednym metalu 😀, ale są też piękne, spokojniejsze momenty, żeby złapać oddech 😉 Następną płytę oceniam trochę niżej, ale to oczywiście cały czas top.

Edytowano przez Adi777
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Rafał S napisał:

Lubię Love za wokal, piosenki i aranżacje. Z wykonawstwem instrumentalnym już trochę słabiej moim zdaniem. Brakowało tam gitarzysty na miarę Jormy Kaukonena, nie mówiąc już o Jerry'm. ;)

Love to generalnie nie do końca moja muzyczna bajka ale nie też tak odległa. Bardziej chodziło mi o samo nagranie, sposób jego prezentacji, pewnie mastering robiony w MoFi ale najbardziej chyba sposób nagrania. Podobne wrażenia mam gdy słucham np Plastic Ono Band Lennona albo Abbey Road ale tylko utwór Come Together, Curtis Mayfield - Live! , to z tych co tak od razu mi do głowy przychodzą. To jest takie granie bardzo bliskie, namacalne, dość mocno wytłumione, ja to nazywam w skrócie: studyjne 🤭. Z ostatnich rzeczy np Joan Armatrading ma tak nagraną płytę. Stylistycznie dla mnie na granicy akceptacji ale brzmi tak, że nie mogę przerwać słuchania.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27 minut temu, fp74 napisał:

Love to generalnie nie do końca moja muzyczna bajka ale nie też tak odległa. (...) Z ostatnich rzeczy np Joan Armatrading ma tak nagraną płytę. Stylistycznie dla mnie na granicy akceptacji ale brzmi tak, że nie mogę przerwać słuchania.

Ja lubię praktycznie wszystkie rockowe zespoły z przełomu lat 60-tych i 70-tych. Nawet te spoza I ligi bronią się brzmieniem i nie mam tu na myśli jakości dźwięku, tylko pewną naturalność i surowość wynikającą z ówczesnego podejścia do produkcji i z ograniczonej liczby gitarowych efektów. Wtedy instrumenty brzmiały tak uczciwie, że wybaczam muzykom ewentualne braki warsztatu, czy fantazji. 

Joan Armatrading mam tylko podwójną składankę Gold (A&M, 2005 r.). Nie pamiętam już dźwięku, dawno tego nie słuchałem, to bardziej muzyka mojej żony. Z nowszych rzeczy nie znam niczego, nie miałem nawet pojęcia, że pani wciąż jest aktywna. Sprawdziłem przed chwilą, że na swoich ostatnich płytach gra na kilku instrumentach i że pojawiają się tam programowane bębny. Więc raczej nie dla mnie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Płyta, której słucham od kilku dni. Szkoda, że DR nie jest wyższy, bo do samej produkcji i rejestracji nie mam zastrzeżeń. A muzyka to mój prywatny mainstream, mimo, że (wstyd przyznać) wykonawcę poznałem dopiero kilka lat temu i wciąż mam tylko ten jeden album. Będę kupował dalej.

Bruce Cockburn - "Breakfast In New Orleans, Dinner in Timbuktu" (1999 r.). Warto zwrócić uwagę na Lucindę Williams w chórkach (4 utwory) i - uwaga - Bena Rileya na bębnach (w kilku jazzujących kawałkach). Producentem jest Colin Linden - bardzo przeze mnie lubiany kanadyjski gitarzysta z kręgu roots / Americana, czyli muzyki pokrewnej temu, co na tej płycie. Tutaj prawie się on nie udziela jako instrumentalista. Gitary to niemal wyłącznie Bruce! :) 

Osoby rozpieszczone audiofilskimi realizacjami mogą czuć niedosyt jakości dźwięku, ale muzykę polecam z czystym sumieniem. :) 

@fp74, @maxredaktor, @Grzesiek202...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wkleiłeś treść z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Only 75 emoji are allowed.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Poprzedni post został zachowany.   Wyczyść edytor.

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Utwórz nowe...