Skocz do zawartości

Jak wyglądają fabryki audio?


Recommended Posts

Oj zdziwiłbyś się jak wyglądają w rzeczywistości nawet u nas zakłady znanych marek. Z racji swojej pracy w przeszłości miałem okazję odwiedzić różne zakłady z różnych branż od spożywczej po automotive i pewne obrazki są nie do odzobaczenia. Kilka lat pracowałem w Ceramika Paradyż, bez kryptoreklamy, znany producent płytek ceramicznych. Mieliśmy różne standardy, systemy jakości, ISO, Lean Manufacturing, 5S itd. Jeździłem też do Włoch, które to są największym na świecie producentem płytek, wyznacznikiem mody, designu i prestiżu. I co? Włoska fabryczka często w piwnicy, pracownicy to za przeproszeniem zgraja "ciapatych" klejąca mozaikę, dekoracje ceramiczne pracująca po kolana w syfie, połamanych płytkach, wszystko na zapałki i gumę do żucia połatane, żadnych standardów jakości - ale na kartonie made in Italy i przysłowiowy sąsiad chwali się potem, że ma włoskie lub hiszpańskie płytki. Już nie pracuję we wspomnianej firmie, ale ogólnie chcę powiedzieć, że nie ma co się wstydzić i bać polskich "kafelków" - jakościowo stoimy wyżej. U nas w Polsce gatunek pierwszy to gatunek pierwszy (bo jest i drugi i tzw PJ - poza jakością) , a we Włoszech jest gatunek "standard" czyli 80% pierwszego gatunku w kartonie a 20% dopuszczalne jest to co u nas idzie w gat.2 czy PJ. Mógłbym jeszcze kilka takich przykładów dać, ale off-top by się kolejny zrobił. Zaraz po studiach, pierwsza praca -  pracowałem jako projektant i programista, w firmie projektującej i wykonującej systemy automatyki przemysłowej. Oj żebyście widzieli nasze biuro projektantów czy warsztat, gdzie wykonywano te nasze projekty - partyzantka i kreatywność w zaaranżowaniu tych pomieszczeń level ekspert. Ale wchodząc na stronę www tej firmy dowiemy się, że pracują tu najwyższej klasy specjaliści, projektanci i ogólnie poziom projektów to NASA.

Edytowano przez Wito76
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, MarcKrawczyk napisał:

Tu jakby sterylniej…

Nie chcę nic mówić , ale coś mi się wydaje , że gdyby nie obowiązujące przepisy BHP ,to właściciele Dynaudio odpuścili by sobie tą generującą koszty sterylność.

Widziałem w Indiach szwalnie. Szyto między innymi dla Lacoste , lub ją podrabiano , nie wiem tego do dzisiaj. Ale jak to podróbki ,to są lepsze niż oryginał , dwie koszulki stamtąd służą mi 12 lat , a kupiona w Polsce oryginalna rozciągnęła się po roku. Panie pracowały w majtkach i stanikach , bo temperatura na hali sięgała 40 stopni. I teraz najciekawsze , żadna z maszyn do szycia nie miała wtyczki. Widać poszli w audiofilskości dalej niż my , wszak wiadomo , że najlepiej " brać " prąd " ze ściany" , a każdy wtyk degraduje ...... 😄 W przejściach między gęsto ustawionymi maszynami walały się przedłużacze i powtykane w nie gołe kable. Kurzu z bawełny było po kostki. Zwrócił moją uwagę gość w kącie. Obok niego stało ze dwadzieścia gaśnic. Ślady po ogniu widoczne na betonowej podłodze wszędzie. Można więc i tak.

@Wito76 wiem o czym mówisz. Byłem we Włoszech w dwóch " fabrykach " klamek. @MarcKrawczyk zapewniam Cię , że w tym Kinki nie mają się czego wstydzić. Te klameczki w Polsce pod szyldem włoskiego designu " chodzą " po 700-1500 zł.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 6.01.2023 o 14:46, Slawko69 napisał:

Kinki audio prawdziwa manufaktura zawsze marzyłem o ręcznie składanym sprzęcie😁

Ciekawe czy ten Chińczyk z końca "fabryki" wie co się tam produkuje...

Widząc fabrykę Kinki pierwsze co mi przyszło ma myśl to stodoła dwóch  głównych bohaterów "Rolników z Podlasia".  

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiecie co, jestem w branży CNC i siedzę w niej już ponad dwie dekady. Przemyślenia mam takie że - nie będąc w temacie - nie warto zwracać uwagi na burdel jaki panuje w tego typu zakładach. Owszem, na tym chińskim filmiku wygląda to potwornie, ale ja tu widzę kulturę pracy, przemyślane projekty, niezłe (co z tego że brudne) maszyny trzymające geometrię. No ja to widzę, inaczej patrzę jak Wy. Przy bramie elementy prawdopodobnie szykowane do kooperacji w celu piaskowania, szkiełkowania, anodowania itd. A jak to sobie inaczej wyobrażacie? To nie apteka. Można by było poświęcić kilka godzin i posprzątać przed nakręceniem tego filmiku. Postawili by kilka regałów, pozamiatali, ścierą oblecieli maszyny, może nawet ściany pomalowani. Co by to zmieniło? Nic, oprócz wrażenia na kimś spoza tej gałęzi produkcji.

Pracowałem w branży automotive - Thyssen Krupp. Niemcy otworzyli w Gdańsku oddział i w nowo wyremontowanej hali Gdańskiego Parku Naukowo Technologicznego stworzyli oddział implementując najlepsze rozwiązania jakie przez dekady ewaluowały w siedzibie w Bremie. Fajnie, czysto, procedury, pucowanie maszyn co tydzień przez pół zmiany. Ale kultury pracy niektórych pracowników nie można było tym zamaskować. Jeden zrobił kilka dzwonów, później maszyny warte miliony rozjeżdżały się wymiarami, terminy tak goniły że detale omijały kontrolę jakości a później to wszystko wracało z nowo budowanej fabryki w Meksyku czy Indiach bo był deadline i samolot czekał.

Teraz od ponad 12 lat pracuję w polskiej firmie, z polskim kapitałem, z własną cenioną marką. Istnieje od 1968r. Hale stoją też tak długo. I co? No brudno, mam skakać po drabinie i ścierać nalot poprodukcyjny z konstrukcji sufitu? Myć szyby które są 2 metry nad ziemią i na dodatek za kratami? Dbamy o krytyczne obszary, na maszyny dmuchamy i chuhamy. Nie, to nie ze ścierą pucowanie obudowy. Nie można przeskoczyć tego że wióry się gromadzą w każdym miejscu hali, że gdzieś się chłodziwo wyleje z maszyny, że gdzieś coś pryśnie. No tak to wyglada. Roboty mamy w cholerę, co jakiś czas planujemy pucowanie ale to jest ciągle gonitwa ze zleceniami i najzwyczajniej nie ma czasu na pierdoły i człowiek ogranicza się ze sprzątaniem do niezbędnego minimum.

A pierwsza moja praca... Obwody drukowane. Epizod chyba 4 lata trwał. Jeden z większych zakładów w Polsce. Przecież to było jakieś kuriozum. Miał przyjechać jakiś klient to cały zakład robił stop na kilka godzin a szef produkcji łaził po całym zakładzie niczym Gesslerowa z rękawiczką bawełnianą i szukał kurzu i podkładki by premię upierdzielić. Haha, teraz się śmieję, ale nie wtedy. Czasy trudne były (2000-2004)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, Butler napisał:

Przemyślenia mam takie że - nie będąc w temacie - nie warto zwracać uwagi na burdel jaki panuje w tego typu zakładach.

Jestem tego samego zdania. Swego czasu byłem kierownikiem produkcji w farbiarni. Robiliśmy materiały dla Wranglera , Lee , Bossa , Armaniego. Nie chcielibyście wiedzieć jak wyglądała hala , szyby w oknach , co się działo na hali jak spuszczane było ok. 50 000 l wody o temperaturze 80 st. jednocześnie 😁 Tak jak pisał @Butler , liczyła się jakość wykonania , a ta była najwyższa ,a nie wygląd hali produkcyjnej i stan bieli ścian.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Muszę dodać coś jeszcze. DOFAMA czyli Dolnośląska Fabryka Maszyn w której miałem przyjemność być robiła najlepsze barwiarki jakie widziałem i na jakich pracowałem. Pracowali tam naprawdę INŻYNIEROWIE z prawdziwego zdarzenia , fachowcy najwyższych lotów. Model BC-11 był nie do zajechania , prosta , niezawodna konstrukcja z prostą niezawodną szafą sterowniczą , gdzie modyfikacji programu mogła dokonać średnio inteligentna małpa. Tak powinna wyglądać maszyna " do pracy ". Ale potem jak powiało zachodem , to przecież polskie nie może być dobre. Kupiliśmy austriackie Theny , włoskie Thiesy i to była jedna wielka porażka. Rąbało się to to pięć razy w m-cu. Części zero , naszpikowane elektroniką pod korek , połowa asortymentu odpadła, bo okazało się , że maszyny nie pociągną , jedno wielkie nieporozumienie. A dzisiaj Thies wykupił Dofamę i ..... ta produkuje jedynie zbiorniki do barwiarek. można wykończyć , konkurencję w legalny sposób , jak widać można. 

Edytowano przez tomek4446
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat rzeka, przykłady można mnożyć do oporu. Z moich stron to taki ogromny zakład Gerlach - każdy miał lub ma sztućce, scyzoryk czy noże tej marki . Pamiętam jako dziecko, że w okolicy to w co drugim domu ktoś pracował w tym Gerlachu, około 5 tys pracowników. Później wiadomo przemiana ustrojowa, mega zwolnienia, restrukturyzacja itd, została garstka ludzi i większość hal albo stoi jako rudera albo ktoś to wynajmuje. Marka wciąż istnieje, wciąż robi się nakrycia stołowe plus garnki, patelnie (te ostatnie to brandowany chińczyk), ale popatrzeć na ten zakład i te ze 100ha budynków to obraz nędzy i rozpaczy. W środku wygląd hal nie zmienił się od PRLu, a produkty wciąż najwyższej jakości.  Wiadomo, rynek zalała chińszczyzna, różne dziwne marki na Ikei skończywszy i ciężko konkurować nawet bardzo dobrym produktem opartym na szwedzkiej stali. Wolimy kupić zestaw obiadowy sztućców za 8 stów czy w ikei za 250zł ?

Edytowano przez Wito76
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I tak i nie:) bo w dziadostwie i bałaganie da się pracować do pewnego stopnia rozwoju a potem niestety brakuje tej kropki nad i... Tym bardziej jeśli chodzi o przemysł specjalistyczny.

Elektronika; a no zakład Rega pełna kultura widać że dbają o ESD a china...

Z mojego podwórka; produkcja sprzętu medycznego tutaj nie przejdzie bałagan, brak norm, standardów, wytycznych, esd, warunków środowiskowych. To znaczy przejdzie ale bez certyfikatu FDA można sobie podziałać tylko na rynku europejskim a z tego się nie wyżyje.

W trzymaniu standardów mistrzami są firmy japońskie, często w Europie jesteśmy jeszcze bardzo bardzo daleko...

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, elektron6 napisał:

I tak i nie:) bo w dziadostwie i bałaganie da się pracować do pewnego stopnia rozwoju a potem niestety brakuje tej kropki nad i... Tym bardziej jeśli chodzi o przemysł specjalistyczny.

Kwestia co kto rozumie przez dziadostwo i bałagan. Dla mnie to niedbalstwo o przeglądy, korzystanie z najtańszych przyrządów, niezachowanie zadanych tolerancji, kłopot z wyszukaniem potrzebnych elementów, nieścisłości w dokumentacji itd.

Chodzi mi o to że zakład mechaniczny może wyglądać paskudnie bo jeśli zamawiam w kooperacji jakieś elementy i zostają one wykonane zgodnie z dokumentacją i w terminie to guzik mnie obchodzi że np. moje detale przed odbiorem stały na ziemi czy na jakimś gretingu. Jeśli będą porysowane - więcej tam nie wrócę. Jeśli operator wykonał niedbale projekt - więcej tam nie wrócę. Jeśli nieusunięte zostały graty i można się pokaleczyć biorąc detale do ręki - więcej tam nie wrócę. Jeśli wszystko pasuje to cała reszta jest nieistotna.

Cenię firmy które stawiają wysokie poprzeczki pod kątem sterylności, nowoczesności, ogólnie przyjętego efektu "wow". Pracowałem tak. Są środki, to inwestuje się w ten obszar żeby sobie pijar wyrobić. Klient wchodzi i aż zaniemówi, jest "kupiony". Ale wiem że często to jest przykrywka pozorów pod którymi kryją się problemy które w wielopoziomowych strukturach ciężko wyeliminować.

Był kiedyś taki program "Polak Potrafi". Ich ekipa zrealizowała ten materiał co poniżej. W tym kształcie firma wyglądała w 2004r. Robi wrażenie? No robi. Ale drugie dno pracy w tym obozie było przerażające. Certyfikaty, papiery, normy... Szefostwo miało fioła na tym punkcie. A w realu jeden wielki burdel i zakres pracy dla pracownika przekraczający jego możliwości fizyczne. Rotacja pracowników absurdalnie wysoka, nie dało się wytrzymać bez ziółek na uspokojenie.

Mam nadal tam znajomych, nic się nie zmieniło od tamtej pory. https://www.tstronic.eu/ i https://tspcb.pl/.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brak poszanowania pracownika może być w każdym zakładzie pracy od pięknej korporacji po małą firmę rodzinną.

Technologicznie jednak jest większe prawdopodobieństwo, iż kupa wyjdzie z zakładzie o niskich standardach pracy bez wdrożonych systemów jakości i o kiepskich wizerunku. Nikt poważny nie będzie chciał robić biznesu w pierwszej lepszej garazuwie. Co do produkcji elektroniki audio to jest produkcja powiedzmy średniej specjalizacji aczkolwiek na trwałość produktu będą wpływały takie aspekty jak poziom zabezpieczenia esd, warunki środowiskowe produkcji płyt głównych (temperatura, wilgotność),montaż, kalibracja, inspekcja finalna a tego na dłuższa metę nie da się zrobić dobrze w zakładzie o niskich standardach jakościowych.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, elektron6 napisał:

Co do produkcji elektroniki audio to jest produkcja powiedzmy średniej specjalizacji aczkolwiek na trwałość produktu będą wpływały takie aspekty jak poziom zabezpieczenia esd, warunki środowiskowe produkcji płyt głównych (temperatura, wilgotność),montaż, kalibracja, inspekcja finalna a tego na dłuższa metę nie da się zrobić dobrze w zakładzie o niskich standardach jakościowych.

Tomek , czytałeś wątki, gdzie ludziska płaczą czemu te klocki takie drogie ? To o czym piszesz powinno byś normą i w wielu zakładach jest ,ale .....to kosztuje. Wiadomo , że koszty przerzucane są na klienta. Na rynku jest konkurencja , nadchodzą ciężkie finansowo czasy. A w ciężkich czasach są dwa targety , ludzie zamożni i najbiedniejsi. Zawsze tych drugich jest najwięcej i aby dopasować cenę do ich możliwości w pierwszej kolejności ogranicza się koszty stałe. Widziałem już przenoszenie się firm do gorszych, ale tańszych hal , znikającą kontrolę jakości , zawsze parę groszy do przodu , wchodzenie w gorsze materiały itp. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadza się że tak jest dlatego też produkcja to jedno a cały sztab ludzi nadzorujących produkcję (mierzących KPI, koszty etc ) to druga strona medalu. Bez jednej ani drugiej grupy zakład nie może funkcjonować. Bez patrzenia na koszty wszystkich procesów też nie da się funkcjonować. Bez innowacyjności, wdrażania automatyzacji również, patrzenia jakość też nie da się sprawnie działać. Jakość nie może być pominięta bo może się okazać iż na 10 wyprodukowanych wzmacniaczy 8 odpada na poszczególnych etapach produkcji a i tak trzeba to naprawić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, elektron6 napisał:

Technologicznie jednak jest większe prawdopodobieństwo, iż kupa wyjdzie z zakładzie o niskich standardach pracy bez wdrożonych systemów jakości

Zgadza się. Ale to Co widzimy na filmiku Kinki Audio to niekoniecznie niskie standardy. Na pierwszy rzut oka - faktycznie można się przeżegnać. Ale jeśli oni w swojej produkcji zachowują kulturę techniczną a wyroby nie noszą znamion produkcji garażowej, to do czego mamy się czepiać? Bo motorower stoi w przejściu? Mają warunki jakie mają, i jeśli jest ktoś tam z kadry kierowniczej ogarnięty to bez problemu wszelkie normy jakościowe mają szansę być zachowane. To właśnie wyglancowana hala nie gwarantuje jakości bo elementem kluczowym są ludzie i warto o tym pamiętać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Elementem kluczowym są ludzie to fakt ale konkretnie w przypadku produkcji sprzętu audio proces jest bardzo istotny - głównym zagrożeniem co do jakości jest na przykład brak standardów ESD na poszczególnych etapach produkcji. A potem dziwimy się ze po 3 latach użytkowania wzmacniacz siadł procek.. tak bywa

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wkleiłeś treść z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Only 75 emoji are allowed.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Poprzedni post został zachowany.   Wyczyść edytor.

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Utwórz nowe...