Skocz do zawartości

Kraft

Uczestnik
  • Zawartość

    12 288
  • Dołączył

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Kraft

  1. Też obejrzałem wykład. Bardzo ciekawy. Czy jest dostępny w sieci na stałe? Jeśli tak, to może warto tu wkleić linka.
  2. Jesteś bardzo miły. Może kiedyś skorzystam, ale jeszcze nie teraz.
  3. Problem z manufakturami jest taki, że bardzo trudno coś pożyczyć na odsłuch. Nie mają kolumn na półce. Robią tylko pod konkretne zamówienie. Czasem coś tam jest na stanie, ale żeby to było akurat to, co nas interesuje, to już szóstka w totka. Niekoniecznie. Wysokotonowiec Oper zastosowano także w nowiutkich Pylonach Jasper, które są od nich dwa razy droższe. Raczej nie z oszczędności. Musi mieć po prostu parametry i brzmienie, na których konstruktorowi zależało. Tylko na ile różnice między R300 a R3 są zasługą udoskonalonych przetworników? Może to raczej lepsze strojenie. Bowers w nowej serii 600 nie zmienił nic oprócz pogrzebania w zwrotnicy i reklamuje nowy model, jako lepiej brzmiący (testerzy przytakują). A wiesz, że cieszę się. Tylko tą słuchaną na drugim zestawie. Tam mam zredukowane oczekiwania i nie dzielę włosa na czworo. Słucham na nim nawet więcej niż na głównym;) (wiem - perwersja i obrazoburstwo). Co do testów, to są męczące i czasochłonne, ale mają też duże walory edukacyjne. Nie uważam tego czasu za zmarnowany (przynajmniej nie za całkowicie zmarnowany;)
  4. No to jeszcze ogólniejsza refleksja, która mnie naszła po teście Oper. Każda z testowanych kolumn coś wnosi do mojego postrzegania audio. Niektóre wnoszą jednak więcej. Zmuszają wręcz do rewizji wcześniejszych poglądów. Tak jest z Operami. Przy okazji innych testów często zachwycałem się rozwiązaniami technicznymi, które producenci zastosowali w swoich najnowszych modelach. Wynikami badań, zapleczem naukowo-badawczym, stosowaniem nowatorskich rozwiązań. Dalej uważam, że to ciekawe i warto o tym wszystkim wiedzieć. To obowiązek hobbysty;). Tylko, co z tych nowinek technicznych wynika dla brzmienia. Producenci zapewniają, że bardzo wiele, ale ja mam kłopot, żeby ten zapowiadany progres usłyszeć u siebie w pokoju. Spójrzmy na Opery. Konstrukcja obudowy wspaniała, ale przetworniki wiekowe i wcale nie z najwyższej półki. Gdzie im tam to wynalazków materiałowo-konstrukcyjnych KEF-a, czy Bowersa. Układ głośników też klasyczny (choć aplikacja bardzo staranna). Znowu KEF ze swoim koncentrykiem wydaje się nie dawać takiej konstrukcji szans. A odsłuch? No właśnie. Słuchając Oper wcale nie czułem przewagi KEF-a w jego koronnej konkurencji, czyli stereofonii. Scena była maksymalnie szeroka, oderwanie dźwięku doskonałe, zgranie fazowe bez zarzutu. Jak już pisałem, może R3 w bezpośrednim porównaniu ujawniłyby jakieś swoje przewagi nad klasycznymi Operami w kwestii stereofonii. Z większego dystansu jednak tych przewag nie widzę. To gdzie ten obiecywany postęp? Jak tak pomyśleć, to wiele firm stosuje "wiekowe" rozwiązania głośnikowe. Dynaudio też przecież nie wymyśla przy każdej serii prochu na nowo. Dali również. Kilkunastoletnie (a nawet starsze) rozwiązania wciąż są uważane za wystarczająco dobre. Ciekawy jest też przypadek firmy Q Acoustics, wciąż młodej i budującej wizerunek na swojej nowoczesności. Od 14 lat, w kolejnych wprowadzanych seriach, firma stosuje praktycznie te same głośniki. Postęp deklaruje jedynie we udoskonaleniach konstrukcyjnych obudów (i w modniejszym wzornictwie). Jaki jest zatem ten rzeczywisty postęp w konstruowaniu głośników? Czy te ułamki procenta zniekształceń, których poprawę niektóre firmy deklarują, mają przełożenie na to, co słyszymy? Czy jednak wciąż bardziej liczy się umiejętne zestrojenie całości, a nie wyśrubowane parametry poszczególnych składników układanki (choć te zapewne nie przeszkadzają)? Wnioski z odsłuchu Oper zbliżone zatem do tych z testu Impulsów. Jak to możliwe, że gra tak dobrze? Przecież firma mała i bez zaplecza, którym mogą się pochwalić branżowi potentaci. A dźwiękiem im nie ustępuje (co najmniej).
  5. W takim razie to nie był dyfuzor, który jest bohaterem niniejszego tematu. Mój jest ze sklejki. Myślę, że powinieneś Bartku bardziej ważyć słowa. Skrytykowałeś konkretny typ dyfuzora sonixsound na podstawie oględzin innego produktu. To nie fair. Gdybym nie dopytał, Twoja krytyka już na wieki przylgnęłaby do tego produktu.
  6. Nie znam Klipschów, ale z powyższej dwójki żywiej grają Fyne. Mają bardziej wyrazistą górę i bardziej nabijający rytm bas. Za bardziej audiofilskie można uznać Diamondy, ale nie dostarczają tej porcji rozrywki, co Fyne.
  7. Które bym nie zabrał, to żałowałbym, że nie wziąłem tych drugich;)
  8. A fakty są takie (pokreślenie moje): "Dość nietypowo, najmniejsze wartości impedancji są osiągane przy nieistotnych częstotliwościach infrasonicznych (przy 10 Hz – 3,46 Ω ), ale jeśli ograniczymy rozważania do zakresu akustycznego, to minimum przesuwa się nieco wyżej (3,57 Ω przy 16 Hz). Typowe „siodło” w górnym basie (150 Hz) osiąga mniej wymagającą wartość 3,95 Ω. Maksymalny kąt fazy elektrycznej nieznacznie przekracza +51 stopni. Żadne z czterech jego maksimów nie zbiega się z małą wartością modułu impedancji (jest to zawsze około 9 Ω ). Tym samym Q750 nie powinny sprawić problemów żadnemu współczesnemu wzmacniaczowi – tym bardziej, że czułość napięciowa jest niezła. Można się nawet pokusić o podłączenie wzmacniacza lampowego o mocy 30 W przy 4 Ω." https://www.avtest.pl/zestawy-glosnikowe/item/767-kef-q750
  9. Czy to, co opisałeś, to na pewno synergia, a nie proste sumowanie? 1+1+1+1+1+1+1+1+1+1=10. Różnice między 1 a 10 rozpoznamy bez kłopotu nawet bez synergii.
  10. Raczej Q750, choć też górą nie szaleją.
  11. Więcej "ciepła basowego" mają Pylony. Jakbym miał wybierać, to mi się bardziej podoba bas Q750. Jeden z lepszych, jakie u siebie słuchałem (chyba zająłby drugie miejsce po Impulsach).
  12. Czas na podsumowanie testu Oper. No to jedziemy. Wsad technologiczny - 6/10 Sporo przetworników od uznanych producentów. Wprawdzie nie najnowocześniejszych, ale porządnych i aplikowanych w obecnie powstających konstrukcjach, nawet tych droższych. Do tego dobre terminale i okablowanie wewnętrzne oraz markowe elementy zwrotnicy, np. kondensatory Mundorfa. Cena kolumn, jednak wysoka, więc ilość punktów nie może być większa. Wzornictwo/wykonanie/detale - 10/10 Nad wzornictwem możemy dyskutować. Jednym ich klasyczny włoski styl a la Sonus faber przypadnie do gustu, innym, szukającym czegoś bardziej nowocześnie livestylowego, mniej. Za to solidność i jakość wykonania jest rewelacyjna. Pokażcie mi drugie kolumny za te pieniądze, które mają 5 cm przednią ściankę, do tego ze skomplikowanym profilowaniem, są obciągnięte skórą i mają panele z brzozowej, fornirowanej sklejki. I jeszcze solidne płozy i nie mnie solidne kolce jako podstawę. W tym punkcie Opery robią z konkurencji miazgę. Pokazują, jak inni nam skąpią luksusów. Do tego opisane cechy wykończenia nie są zapewne obojętne dla jakości otrzymywanego dźwięku. Balans tonalny - 9/10 Neutralny. I to jest chyba problem w opisywaniu tych kolumn. Nie ma punktów zaczepienia, by coś skrytykować, ale też wyróżnić. Brzmienie jest nasycone i ma odpowiednie podparcie na basie. Wysokie tony nie wychodzą przed szereg (choć nie do końca). Ja bym się nie obraził, jakby kolumny całościowo grały trochę lżej. Ostatnio coraz bardziej podoba mi się właśnie lekka prezentacji, z basem, który nigdy nie miesza na średnicy. Ale na tle np. Diamondów 25 Opery grają nie za ciężko – po prostu neutralnie. Stereo - 10/10 Tutaj spotkało mnie największe zaskoczenie. Ostatnio testowałem parę modeli kolumn z koncentrycznymi przetwornikami, ale także kilka innych, które ponoć aż kipią najnowszymi technologiami. I co? Opery pod względem efektów stereofonicznych wydają się dorównywać najlepszym koncentrykom, a resztę testowanych kolumn przewyższać. Rozmach jest imponujący. Dźwięki nie mają żadnych problemów z wychodzeniem daleko na boki i przed kolumny. Gdy trzeba usłyszymy także efekty dobiegające zza uszu. Przód, tył, góra - oderwanie muzyki od kolumn jest znakomite. Zgranie fazowe przetworników bez zarzutu. Naprawdę dobra robota. Może w bezpośrednim porównaniu koncentryk KEF-a ujawniłby jakąś swoją przewagę, np. w precyzji lokalizacji, ale tego nie mogę sprawdzić. Wrażenie ogólne rozmachu sceny na pewno jednak KEF-owi nie ustępuje. Jeśli się do czegoś przyczepić, to przejrzystości. Jest dobrze, ale na pewno można jeszcze lepiej. Dam jednak i tak 10. Za zaskoczenie, że z tak konwencjonalnej konstrukcji można wycisnąć tak dobry efekt. Bas - 7/10 Nie najgorszy, ale dużo zależy od konkretnego nagrania. Czasami najlepszy, jaki słyszałem. Barwny, przestrzenny, namacalny. Czasami zwyczajny, niczym szczególnym się nie wyróżniający. Potrafi mocniej uderzyć, ale tylko gdy trzeba - nie podkreśla rytmu cały czas. Raczej z tych mniej kłopotliwych w pomieszczeniu, z rzadka tylko dudniący. Potrafi nadać brzmieniu potęgi. Ma się wrażenie, że swoją jakość zawdzięcza solidnym obudowom, wydobywaniu się ciężkich skrzynek. Jakoś to czuć, ale nie potrafię tej myśli szerzej rozwinąć. Wokale/średnica – 8/10 Jest dobrze. Namacalnie i naturalnie. Ani nie za spokojnie, ani nie za nerwowo. Realistyczna neutralność. Głosy, instrumenty dęte, gitary, smyczki – wszystko brzmi bardzo przekonująco. Czasami oznacza to, że np. trąbka potrafi zabrzmieć przenikliwie. Nie ma miękkiej gry, ale ciągle jest niemęcząco, a jedynie angażująco. Dużo znowu zależy od konkretnego nagrania, ale czasem pojawiają się sybilanty. Możemy trafić na płytę, która będzie ich pozbawiona (oczywiście z wokalem, nie instrumentalną;), ale i na taką, gdzie zwrócą one naszą uwagę. Rewelacyjna namacalność chórków. Za to powietrza wokół wokalistów w centrum mogłoby być więcej. Wysokie/detaliczność - 9/10 Wysokie tony nie są wycofane, ale nie starają się też wyjść na pierwszy plan. Pozornie nie zwracają na siebie uwagi, ale jeśli się w nie wsłuchamy, to ujawnią bogactwo detali i wybrzmień. Są delikatne i wyrafinowane. Konstruktor poszedł inną drogą niż w testowanych ostatnio Fyne 501. Tam był akcent na efektowność kosztem subtelności. W Operach odwrotnie. Piękna, ale nieumalowana kobieta w tłumie. Niewprawne oko, może przeoczyć;) Muzykalność/komfort odsłuchu - 9/10 I znowu musi się pojawić słowo neutralność. Ani ciepłe kluchy, uśrednianie i wspomaganie słabszych nagrań, ani granie efektowne za wszelką cenę. Natarczywie nie jest, ale kimnąć się przy nich nie da. *z punktami nie szalałem, bo kolumny kosztują 9000 zł, mamy więc prawo dużo wymagać. Ogólnie. Opery były najtrudniejszymi do oceny kolumnami z jakimi się dotąd mierzyłem. Mocno różnicują nagrania. Jedne płyty brzmią rewelacyjnie, inne słabiej. Raz bas jest taki, raz inny. Raz stereofonia anihiluje ściany, innym razem słyszymy muzykę głównie między kolumnami. Ponoć to cecha wysokiej klasy kolumn. Trzeba to uwzględnić przy własnym odsłuchu próbnym.
  13. Musi być. Tradycja zobowiązuje;) Tylko miałem problemy z komputerem, więc sprawa się trochę opóźni, PS Żebym jeszcze wiedział, co napisać. Na jednej płycie grały tak, na innej inaczej. To jakie cyferki mam wpisać? Z najlepszej, z najgorszej, czy wyciągnąć średnią?
  14. Jak Opera, to opera. Na koniec testu posłuchałem więc muzyki operowej, ale także symfonicznej, kameralnej i trochę innych różności akustycznych. Płyty: VA "Audiophile Speaker Set-Up", VA "Classical Music 30 of the Best" i America "America" (dla sprawdzenia też gitar akustycznych). Opery zdecydowanie dobrze czują się w takim repertuarze. Procentuje rozmach stereofonii, naturalne barwy i namacalność. Znowu mam jednak problem, by ująć ich brzmienie w jakieś precyzyjniejsze ramy. Na przykład. Mimo, że kolumny wydają się grać delikatną górą, to trąbki, skrzypce, czy tenor wznoszący się na wysokie C, potrafią nas wprost przyszpilić do fotela. Przyszpilić, ale jednocześnie nie poranić uszu. Miejscami bywa ostro, ale pewnej granicy komfortu kolumny nie przekraczają. Niby więc jest łagodnie, ale gdy trzeba Opery potrafią przywalić czy zaświdrować, tak dołem, jak i górą. Brzmienie akustycznych instrumentów jest realistyczne i wciągające. Rewelacyjnie brzmią też śpiewy wielogłosowe. Tu zaobserwowałem dziwne zjawisko. Chórki czy dodatkowe wokale pojawiające się z bokach sceny brzmią zjawiskowo, przyćmiewając główny wokal w środku. Gdy jakiś głos pojawia się po bokach, nie sposób się nie uśmiechnąć, tak jest namacalny. Może to jakaś fluktuacja związana z akustyką mojego pomieszczenia, ale chórki w wykonaniu Oper są po prostu bombowe. Jedynie nie podobał mi się fortepian, co może jednak świadczyć o tym, że Opery oddają jego dźwięk całkiem przekonująco - ja po prostu nie przepadam za tym instrumentem;). Muzyka poważna zatem tak.
  15. Duńskie lepiej brzmi niż indonezyjskie, a skoro (spore) ziarenko prawdy w tym jest, to nie można firmie zarzucić, że bezczelnie kłamie. Z dwóch opcji wybrali tę, która im się wydawała lepiej trafiającą w przekonania klientów.
  16. Spoko. jak się uda, to będą kolejne testy. Nie podpalam się. Dobrze mieć jednak "z góry upatrzoną pozycję", jeśli kolejni aplikanci nie okażą się lepsi. Nie sprawdzałem ich z DSP. Na moje ucho nie potrzebują go, ale może rzeczywiście jeszcze pokombinuję.
  17. Miałeś u siebie Diamondy? Słuchałeś? Ja swoje kupiłem nówki sporo poniżej 5000 zł. Prawie wszystkie kolumny, które ostatnio słuchałem były więc od nich droższe. No i miazgi nie było. Często z przyjemnością powracałem po testach do Pylonów. Te od nich zdecydowanie lepsze, były też równocześnie zdecydowanie droższe. A jakoś wykonania, jak pisałeś, rewelacyjna. Aha, ostrzejszej muzy nie słucham, więc na temat, jak Diamondy sprawiają się w tym gatunku, nie mam zdania.
  18. Dzięki @pawel_luk1. Jak będzie możliwość, to postaram się z nimi zapoznać.
  19. To jeszcze o Impulsach. Tak się szczęśliwie dla mnie złożyło, że kolumny są nadal u mnie. Włączyłem sobie przed chwilą Lee Ritenour "A Twist of Motown" i nabrałem przekonania, że mógłbym z tymi kolumnami już pozostać. Słuchanie ich sprawia mi radość. Czy zatem są najlepsze ze wszystkich dotąd przesłuchanych? Niekoniecznie. Możemy wyodrębnić dowolny element brzmienia, a wskażę kolumnę (z testowanych), która prezentuje pod tym względem wyższy poziom. Może więc nie są we wszystkim wybitne, ale chociaż nie mają wad? Też nie. Pewne wady dostrzegam, ale jestem w stanie je zaakceptować, nie psują mi przyjemności odsłuchu. Obiektywnie (cokolwiek to znaczy w przypadku audio) najlepsze nie są. Ale mi słucha się na nich najprzyjemniej. Grają lekko, radośnie, choć niskiego zejścia basu też im przecież nie brakuje. Szkoda tylko, że przypadkiem (lub nie) są najdroższymi kolumnami, które u siebie miałem. To mi się już tak nie podoba - przekraczają założony budżet. Pozytyw jest taki - mam pewność, że jestem w stanie znaleźć dla siebie nowe kolumny. Nie jest tak, że wszystko wydaje mi się zbyt niedoskonałe. Dalsze testy będą ukierunkowane w najgorszym wypadku na znalezienie czegoś równie fajnego jak Lagune, tylko tańszego;) Ale jak się nie uda, to trudno. Trzeba będzie głębiej sięgnąć do portfela. Koordynaty punktu docelowego jednak już są. Nie powinienem się zatem zgubić. Prędzej, czy później do niego dotrę. PS Tylko dlaczego kolumny nazywają się "Lagune"? "Banana" byłoby bardziej adekwatne;)
  20. Kolumny bardzo fajne, więc jeśli model dystrybucji byłby bardziej otwarty, to tym lepiej dla klientów.
  21. Pod względem wykonawczym bez zarzutu. Nic się nie rozeszło, nie wypaczyło. Pod względem brzmieniowym trudno precyzyjnie odpowiedzieć. Mam ich trochę mało, więc spektakularnych zmian nie wnoszą. W akustyce to powierzchnia robi robotę. Jednak jako całość, wraz z resztą aranżacji akustycznej, działają. Bez aranżacji jest zdecydowanie gorzej. Nie żałuję zakupu.
  22. Opery już odesłane. Inny kurier, inne podejście do klienta. Ten nie miał oporów, by pomóc bliźniemu. Chwyciliśmy razem, 10 sekund (dosłownie) i po robocie. W weekend zamieszczę podsumowanie z bardzo odkrywczego testu tych kolumn.
×
×
  • Utwórz nowe...