Skocz do zawartości

Wito76

Uczestnik
  • Zawartość

    2 537
  • Dołączył

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Wito76

  1. To samo w kwestii Melodika, To co ten kabel robi z zestawem, w sensie jak zamula brzmienie, to szok i niedowierzanie. No chyba że do bardzo ostrych, nerwowych systemów ale tak normalnie to każdemu będę odradzał.
  2. Aż tak grubo to chyba nie jest . Ale zwyczajnie chętnie piątkę bym przybił i poznał "face". Można spróbować zorganizować jakąś akcję typu punkt 12:00 w sobotę chętni forumowicze spotykają się pod Pylonem czy jakimś innym stoiskiem - rok temu byli na parterze, w wejściu gdzie było sporo miejsca, stąd tak trochę nieprzypadkowo rzuciłem markę. Kilka minut, poznać się i buszujemy dalej.
  3. Wito76

    Magnat mr780

    Nie, w stereo zagra najmniej źle.
  4. Wito76

    Magnat mr780

    To co powiesz na mojego wykastrowanego DACa (zdjęcie sprzed chwili) - golas taki, bez obudowy, jakieś nieaudiofilsko rzucone kabelki, no bida na całego. I jeszcze fuj lampy w analogu.
  5. Wito76

    Magnat mr780

    Aaaa, teraz do mnie dotarło. Tu nie chodzi o nieprzyjemny zabieg kastracji, tylko że pojechałem po ulubionej marce Krafta czyli Marantz. To się nazywa audio-patriotyzm. Chwali się.
  6. Wito76

    Magnat mr780

    Zastanawiająca jest ta wrażliwość na słowo "wykastrowany".
  7. Tak jak napisałem, nie znam się. Często pojawia się słówko "niesłyszący", stąd uwaga mająca oddzielić tych z orzeczeniem i tych sarkastycznie tak nazywanych. Skończmy ten offtop
  8. Żeby nie było łapania za słówka, chodziło tylko i wyłącznie o słuch.
  9. Wito76

    Magnat mr780

    Dokładnie, miałem okazję posłuchać 15 minut tego NR1200 i kazałem go zabrać. Owszem 3 lata temu ale pamiętam wrażenia - dźwięk jasny, suchy, taki tranzystorowy w złym tego słowa znaczeniu. Płasko, bez ładnej barwy, odradzam zdecydowanie. Magnat przy nim zagrał jak arystokrata. No i podobno wnętrze tego marantz to wykastrowane do stereo jakieś kino domowe więc tym bardziej do odpuszczenia. Oczywiście posłuchać można, każdy ma inne oczekiwania.
  10. No widzisz, niezorientowany jestem w temacie - a to chyba dobrze świadczy .
  11. Szczerze mówiąc cholerny bałagan w tym wątku a z tego co zdązyłem się właśnie zorientować to jakiś Bachmut dział się tutaj przez weekend. Sporo chyba zostało też wycięte przez RoRo. Cofnąłem się ze 3 strony wstecz, ale nie widzę/nie znalazłem zapytania @Grzesiek202. Odeślę więc do działu Nasze Testy - tam na górze jest mój amatorski test kilkunastu IC, może coś podejdzie. Z tamtego testu moje podium to Fezz FAC01, Neotech 5220 i Atlas Equator Integra. Hehe, jak kable to zawsze podobny skład w dyskusji. A w przypadku "niesłyszących" (nie mówię o tych z orzeczeniem ZUS) to już raczej takie systemowe podejście. Kable są przezroczyste i nie mają żadnego wpływu, transporty grają identycznie, zasilanie nie ma znaczenia - i co tam jeszcze ślina na język przyniesie, bez właśnej próby sprawdzenia. Nie jestem oczywiście obiektywny i neutralny w wyrokowaniu i ocenianiu, ale "słyszący" raz słyszą a raz nie i to im się chwali. Nie jest to w każdym razie taka jednoznacznie zafiksowana, uparta postawa "nie bo nie".
  12. Dokładnie, czasem człowieka swędzą ręce. Pewnie czytałeś w sąsiednim wątku mój wpis o Arcamie, stąd to łapanie mnie za słówko . Jakbym nie miał tak daleko to wprosiłbym się na te BMN odsłuchy, może zakupy nawet.
  13. Sam siebie zacytuję z recenzji - może tak być jak piszesz. Jak nic się nie wydarzy to może jeszcze w tym roku zmienię. Cholera wie na co niestety.
  14. Temat ucichł na forum, było potestowane, były 3 recenzje i mniej więcej wiadomo co to za sprzęt. Ale ta cisza nie oznacza, że nic się nie działo. W lipcu nawiązałem kontakt z piszącym/ogłaszającym się tutaj kolegą Skopanyogródek i pogawędziliśmy trochę. Finał był taki, że w lipcu kupiłem od wspomnianego kolegi IrDaca. Na pytanie czemu sprzedaje, dowiedziałem się, że zaintrygowany naszymi recenzjami kupił IrDaca, ale okazał się jednak trochę rozczarowaniem i jednak słabszy jest od jego Ayona. Kupiłem, włączam i rzeczywiście szału nie ma. Na pewno nie zagrał tak fajnie jak ten egzemplarz co miałem w maju od nieobecnego już na forum kolegi J4Z. Skąd ta różnica? Tamten co testowaliśmy był z zasilaczem liniowym Tomanek a ten mój kupiony podłączony pod fabryczny impulsowy. Taki zwykły zasilacz 12V jak od dekodera Sat. Różnica duża jeśli nie gigantyczna. Na impulsowym brzmienie wyprane z emocji, z barwy, jakieś takie zamglone, no nie dziwię się że Skopanyogródek rozczarował się, granie porażka. Szybko kupiłem trafo dla napięcia 12V, obudowę, resztę miałem i złożyłem sobie ultraniskoszumowy zasilacz na LT3042. Wspominałem już gdzieś kiedyś, wysyłałem ten zasilacz na pomiary do Pawła z PD Creative (producenta super zasilaczy liniowych) - w pomiarach wyszedł super. Szumy na poziomie pojedynczych mikrowoltów, dużo lepsze wyniki niż Tomanek czy inne popularne na rynku. Arcam z tym moim zasilaczem oczywiście że zagrał dużo lepiej. Poprawa w każdym aspekcie. Ale... cały czas miałem wrażenie, że ten testowany zestaw od J4Z z jego Tomankiem zagrał mi lepiej. Konsternacja. Niby nieduża różnica ale jednak. Wszystko fajnie pięknie, ale czegoś, jakiejś kropki nad "i" mi zabrakło. Granie podobne, ale jednak z małym plusem dla zestawu z Tomankiem. Głupie wnioski, czyżby ten mój świetnie wypadający w pomiarach zasilacz coś bruździł? Szumy Tomanka to 70 mikroV a mój 8 mikroV (dla porównania impulsowy to z 1500). Irytujący temat. Efekt był taki, że w lipcu miałem na testach NOS DACa R2R na AD1865 od jednego forumowicza, posłuchałem , spodobało się no i poniosło mnie. Audio-nerwica wygrała i teraz we wrześniu, po różnych analizach, czytaniu forów, podpytywaniu speców od DACów wszedłem w temat R2R. Po weekendzie będę już składał do kupy i testował NOS DACa na kości AD1865 - część cyfrowa i przetwornik to mniej więcej AudioNote 3.X a analog lampowy SRPP wg projektu Łukasza Fikusa czyli Lampizatora. Chcąc kupić takie coś jako produkt gotowy od Audio Note a nie moje DIY to coś około 15-20k trzeba by wybulić. Zobaczymy, balonik napompowany, oczekiwania duże. Ale wracamy do Arcama. Zacząłem zamawiać części do wspomnianego DIY ale w międzyczasie wpadł mi w ręce akumulator żelowy 12V. Podłączyłem go do Arcama i... opad szczęki. Aż pożałowałem, że wpakowałem się w to ryzykowne DIY. No gra obłędnie. Poprawa w każdym aspekcie, zdecydowanie lepiej niż wszystkie warianty z rożnymi zasilaczami. Głębokie, sejsmiczne basisko, wokale, barwa, instrumenty, barwna kolorowa średnica. no nóżka chodzi. Aż chce się słuchać. Każdemu kto ma możliwość polecam podpięcie akumulatora do swojego sprzętu- to nie jest różnica "chyba trochę lepiej", to jest przepaść, wejście na zupełnie inny level. I ciekawostka, na tyle obudowy Arcama napisane jest, że potrzebuje 12V 1,5A. Budując zasilacz wziąłem te 1,5A pod uwagę, by nie brakło. Z ciekawości mając podłączony akumulator zrobiłem pomiar prądu i... bierze jedynie 0,27A. Super informacja w perspektywie korzystania z akumulatora. Mam taki 12Ah i rzeczywiście dobre 2 tygodnie już słucham bez ładowania. Skąd taka różnica 1,5A vs realnie 0,27A - a no raczej dlatego, że z tyłu jest wejście USB by zasilić stację dokującą Ipod od Apple, jest też wejście USB sygnałowe i pewnie stąd taka rezerwa wymagana dla zasilacza. Finał jest taki, że za chwilę będę mógł powiedzieć, że mam 3 DAC-i : lampowego NOS DACa na AD1865, Irdaca i jeszcze Toppinga. No coś z tych dwóch ostatnich pójdzie na sprzedaż, by odzyskać trochę zainwestowanych środków. Raczej to będzie Arcam z akumulatorem i/lub zasilaczem, zwyczajnie więcej $ za niego odzyskam. Szkoda mi bardzo będzie, bo teraz gra wybitnie i gdybym nie wszedł w temat nowego DACa to miałby u mnie dożywocie wraz z akumulatorem.
  15. Na sąsiednim forum, podobnie jak @Dedal brałem udział w konkursie organizowanym przez Audiomagic.pl - tydzień czasu miałem go u siebie. Recenzję pisałem 25 lipca, tuż po finałowym meczu siatkarskiej Ligi Narodów, pamiętacie może ten wygrany finał, stąd nawiązanie do niego w mojej recenzji. Zapraszam: Oglądaliście w ostatnią niedzielę finał siatkarskiej Ligi Narodów, mecz Polska – USA ? Na pewno. W trakcie meczu komentator kilkakrotnie zachwycał się naszym atakującym Kaczmarkiem mówiąc, że jest to zawodnik „który robi różnicę”. No to opowiem Wam o jeszcze jednym takim „zawodniku”. Narodowość – Chińczyk. Przedstawiam wam – oto on CAYIN iDAC 6 MK2. Czekałem na niego jak na pierwszą gwiazdkę w Wigilię. Przybył i już niosąc paczkę dało poczuć się, że to nie chuchro i jakaś wydmuszka. Czytając wcześniejsze recenzje można było wywnioskować, że jego odsłuchy to będzie uczta i jak już napisałem gdzieś wcześniej, być może najfajniejszy tydzień w roku. I rzeczywiście, otwarcie paczki, widok białych rękawiczek do uroczystego postawienia na moim ołtarzyku dają poczucie, że jesteś na meczu ligi mistrzów. Wygląda tak jak waży, bardzo solidnie, szlachetnie, kolorowy wyświetlacz i eleganckie pokrętło funkcyjne nadają mu powagi i budują respekt. Podłączamy więc do mojego systemu. Za źródło robi u mnie Raspberry Pi wraz z cenioną nakładką DigiOne Signature zasiloną czystym napięciem z akumulatorów. Interkonekty: cyfrowy coaxial Neotech NEI 3003 oraz analogowy Fezz FAC01. Wzmacniacz: lampowy Yaqin MS30L po solidnym upgrade (do testów użyte lampy TungSol, Mullard oraz radzieckie Voskhod), kolumny Monitor Audio. Pierwsze wrażenia. Nie sposób nie zatoczyć koła i nie powrócić do wstępu – nic innego nie przychodzi mi do głowy jak to, że jest to sprzęt, który robi różnicę. Kiedyś na początku swojej audio drogi, jak pewnie wielu z was, byłem kompletnym ignorantem, jeśli chodzi o przetworniki cyfrowo-analogowe. To przecież wzmacniacz i kolumny „grają” a DAC jest bo jest, bo musi być. Już dawno ten etap niewiedzy mam za sobą, ale Cayin pokazał mi, że dobry, porządny DAC jest w stanie zrobić nawet większą różnicę niż zmiana kolumn czy wzmacniacza. Nie sądziłem, że kiedyś napiszę tak z pozoru absurdalne zdania. No jak to, DAC zrobi rewolucję? Tak, zrobi, a przynajmniej Cayin to potrafi. Napiszę to głośno i wyraźnie, nie poznałem swojego sprzętu. Pierwszy raz chyba miałem takie wrażenie. Nowicjusze często po zakupie swojego pierwszego sprzętu piszą „odkrywam swoje utwory na nowo”. Miałem dokładnie te same wrażenia. Słuchałem kilka, kilkanaście może już DACów w swoim życiu i zawsze są jakieś różnice, to oczywiste i naturalne. Ale nigdy aż takie, tak zaskakująco wyraźne, tak nokautujące. Co zrobiło takie wrażenie? Ta zaskakująca czystość, klarowność, rozdzielczość i precyzja wybrzmień. Teraz wszyscy czytający wstają i biją brawo – należą się za to temu sprzętowi, skubaniec bardzo dobry jest w tym aspekcie. Nigdy nie miałem swojego systemu za jakiś ciemny, zamulony czy coś- z Cayinem okazało się, że jednak nieco informacji w dźwięku było gdzieś ukryte, zakamuflowane, schowane. One niby były, ale nie tak precyzyjnie podane. Poczułem się jakbym siedział gdzieś z tyłu sali i nagle przesiadłem się do pierwszych rzędów, tuż przed orkiestrę. Zamykając akapit, „pierwsze wrażenia” były mega zaskakujące. Brzmienie. Opisując kiedyś testowanego Arcama użyłem określenia, że dźwięk jest „wilgotny”. Co to w ogóle za słowo „wilgotny” – umówmy się przeciwieństwo do „suchy”. Proste, prawda? Na pewno nie powiem, że jest to brzmienie liniowe, równe, neutralne, że Cayin to mistrz równowagi. Jest ono barwne, lecz ciut podkręcone, jakby na sterydach, lekko efekciarskie rzekłbym. Można wypić kawę albo można strzelić sobie RedBulla – iDAC 6 to właśnie taki energetyk. Bas jest kolorowy, barwny i co niewiele sprzętów potrafi, bas jest słyszalny nie tylko w uszach, ale czujesz go jak buduje bryły w przestrzeni, czujesz go na klacie i w brzuchu. Masz wrażenie, że jego głębokość sięga aż do sąsiada. Nie zawsze jest mistrzem precyzji i sprężystości, czasem ma trochę zaokrągloną formę, ale ma coś w sobie, taką sejsmiczną przestrzeń. Daje świetną podstawę i tło dla reszty dźwięków. Średnica jest również nasycona, kolorowa i to co pisałem w „pierwszych wrażeniach” niezwykle rozdzielcza z mnóstwem informacji. Gdzieś na tym forum napisałem, że jeszcze nigdy nie słyszałem u siebie fajnie brzmiącej trąbki. Jak znajdę ten akapit, to dopiszę „nieaktualne”. Kilka dni temu wreszcie usłyszałem. Była ta prawdziwość, to świdrowanie w uszach, faktura. Naprawdę trudno się czepić czegoś w średnicy. Jest kompletna. Jest detalicznie, barwnie, z trójwymiarem, ze świetną sceną i precyzją źródeł pozornych. Wszystkie smaczki, werbelki, szuranie miotełek o talerze, nabieranie powietrza przez wokalistę – to wszystko jest, nic nie zostało ukryte przed słuchaczem. Jest mikrodynamika no i ta moja wilgoć. Struny gitary nie są sklejone tylko rozdzielczo słychać jakby każdą z osobna. Wokale… no mógłbym tak do emerytury zachwycać się – są mega fajne. Góra pasma. A jakże, detaliczna, precyzyjna, błyszcząca, na pewno jednak nie delikatna, stonowana i matowa. „Nie drze japy”, choć czasem zdarzy jej się, by przypomnieć o sobie, tu nie jest niestety idealnie. Biorę oczywiście poprawkę na fakt, że to nie sam DAC gra, jest przecież cała reszta systemu, która może bruździć i brudzić w tym paśmie. Owszem, jest relaks w brzmieniu ale od czasu do czasu odezwie się jakiś sybillant czy coś zakłuje. Były brawa, entuzjazm i pochwały to może teraz trochę hejtu, co? Parę dni temu pojawiło się w wątku trochę off-topu, o kobitkach, o makijażu, o fryzjerach itd. Cayin to właśnie taka kobitka z konkretnym makijażem. Jadąc dalej tą metaforą, to na pewno nie jest śliczna studentka, naturalnie piękna, coś tam najwyżej delikatnie umalowana. To raczej taka Doda, stawiająca na efekty specjalne. Słuchając Cayina czasem masz wrażenie, że to kino domowe – jest tak gęsto, że nie każdemu może to się spodobać. Miłośnicy klasycznego analogu, DACów drabinkowych R2R i tej ich harmonii i organiczności na pewno określili by Cayina, że gra efekciarsko i „po chińsku” a może i nawet drażniąco. Ja aż tak grubo nie pojechałbym, ale rzeczywiście bywały momenty, że tych emocji i bajerów dźwiękowych było za dużo. Jeszcze kilka zdań o funkcjonalnościach. Jak każdy szanujący się DAC, Cayin ma na pokładzie pełną gamę wejść cyfrowych i wyjść. Ja głównie korzystałem z coaxiala, ale oczywiście z ciekawości skorzystałem też z optyka (wyciągnąłem z szuflady z rok albo dłużej nie używanego, zawodnika rezerwowego Chromecast Audio). Tak jak spodziewałem się był progres, względem tego co wcześniej słyszałem i zapamiętałem. Podłączyłem też Cayina pod komputer kablem USB i system błyskawicznie go „znalazł” i potraktował jako kartę muzyczną. W tej konfiguracji iDAC grał z mini wzmacniaczem w klasie D z lampami w przedwzmacniaczu. Oj dużą różnicę zrobił w porównaniu z małym SMSL-em, którego na co dzień używa synek. Zupełnie inne granie, jak to się mawia koc spadł (którego to wcześniej przecież „nie było” :) ). Urządzenie posiada kilka filtrów do wyboru przez użytkownika. Jak zwykle różnice subtelne, lecz mi jakoś najbardziej przypadł do gustu tzw Hybrid. Fajnie, że są, można sobie coś zmienić czy zwyczajnie pobawić się, lubimy to przecież. No i najważniejsza rzecz, najważniejszy „bajer” tego DACa to tryby pracy: lampowy i tranzystorowy. Spodziewałem się większych różnic, niemniej jednak są one wyraźnie zauważalne. Podczas przejścia z tranzystora na lampy przez kilkanaście sekund mruga włącznik, sygnalizując wygrzewanie lamp i ich soft-start po czym dźwięk zanika na pół sekundy i cieszymy się graniem lampowym. Spotkaliśmy się w tym wątku chyba z obydwoma fanklubami – ja wolę tryb lampowy. Tu dla mnie jest więcej magii i granie jest mniej „sabrowe”, jest nieco łagodniej i masz wrażenie głębi, zwłaszcza w cichym odsłuchu świetnie to słychać. Na pewno nie brakuje dynamiki, choć owszem, jest ona ciut wyższa w „tranzystorze”. Każdy jednak musi wybrać sam, co bardziej mu się podoba. Podsumowując, bardzo ciekawy, bardzo atrakcyjnie grający DAC. Słuchałem różnych, od niedrogich „chińczyków”, poprzez Arcama, po choćby dziś grający u mnie, wypożyczony od kolegi wypasiony projekt R2R na kości AD1865 z analogiem lampowym. Na pewno Cayin wyróżnia się i to tak, że trudno go zapomnieć. Spośród wszystkich słuchanych DACów w mojej ocenie gra najefektowniej i to granie może się bardzo podobać. Na pewno nie spodoba się fanom R2R i tamtej miękkości i prawdziwego analogu jak to nazywają. Słuchasz go i „nóżka chodzi”, potrafi zaskoczyć tą swoją świeżością, rześkością grania i niespotykaną rozdzielczością. Spośród grona DACów, jakie grały w moim domu, ten był najbardziej precyzyjny i detaliczny. Czasem przekłada się to efekt wow, a czasem jest tego ciut za dużo i od czasu do czasu brakuje tego analogowego spokoju. Szkoda, że tak zaporowo kosztuje, bo na pewno znalazłbym dla niego miejsce na swoim ołtarzyku. To kolejny konkurs, w którym biorę udział i ten jest dla mnie wyjątkowy. Trochę sprowadził mnie na ziemię i pokazał ułomności mojego obecnego systemu. Wyznaczył mi kierunek i cele. Dziękuję Audiomagic.pl za możliwość przetestowania a chłopakom za fajne recenzje.
  16. Ooo, to i ja może dorzucę swoją recenzję. Też miałem przyjemność posłuchać tego klocka.
  17. Miało być o R2R a tu o amnezja jakaś dopadła piszących i piszemy o pamięci,
  18. Ciężki temat, tu nie ma mocnych. Wydaje mi się że radzę sobie z tym jakoś. Zmieniam coś i słyszę różnicę a to oznacza że pamiętałem to poprzednie granie. Ostatnio na sąsiednim forum brałem udział 4 w testach, takich konkursach "przetestuj i wygraj" - trzeba recenzję napisać testowanego sprzętu. No i tam na przykład wspomagałem się czasem robieniem krótkich notatek. Czasem jest kilka różnic, kilka rzeczy które uderzyły mnie wręcz i tak "zapamiętuję". Wiadomo że pamięć się zaciera i raczej nie rozpoznałbym wzmacniacza który miałem 3 lata temu spośród 3 różnych.
  19. Ooo, jednak DS wyparł R2R ? W wakacje miałem u siebie NOS Daca na AD1865. Wykonanie DIY, cyfra z przetwornikiem na chińskiej płytce i analog na lampach ECC88. Kolega sam, prototyp taki trochę zrobił - w sumie to wszystkie DIY są w pewnym sensie prototypem. Trochę po swojemu wymodził, inny rezystor konwersji pasywnej, inne kondensatory wyjściowe (olejowe Miflexy) niż w pierwotnym schemacie, trochę bajerów na arduino i takie tam. Granie namacalne, prawdziwe, ale trochę delikatne. Mi trochę zabrakło w tym graniu takiego pazura, takiego drajwu i energii. Może to wina tych olejowych kondensatorów (trochę spowalniają, kradną dynamikę w zamian oferując barwę), może lampy Valvo nie do końca tu pasowały. No i ogólnie trochę partyzantka ten projekt cały. Niemniej jednak ma w sobie coś to granie, "duszę" jakąś, na scenie "widać" muzyków i instrumenty, delta sigma które słuchałem a przynajmniej te popularne do 2k jakie większość tutaj ma, jakieś chińskie czy inne, nie potrafiła tego "live" zrobić. Tak czy siak wchodzę w bardzo podobny temat, ale już w taki sprawdzony projekt, za dwa tygodnie powinienem złożyć wszystko do kupy i raczej pochwalę się jak to gra. Takie skrzyżowanie AudioNote 3x z analogiem lampowych od Fikusa (Lamizatora). Zobaczymy. No i tego niech nam zazdroszczą tranzystorowcy . Jak sobie popatrzyłem na swoje lampy mocy i sterujące we wzmacniaczu to wychodzi, że mam 16 różnych wariantów grania. I rzeczywiście są to słyszalne sprawy, lampy ruskie, amerykańskie czy brytyjskie różnią się i można się bawić. W sumie Ameryki nie odkrywam.
  20. Fajny wątek i trochę zdechł. Pytanko do posiadaczy lub osób które odsłuchiwały urządzenia R2R (chodzi mi o zewnętrzne przetworniki, nie cedeki) - co wam się nie podobało w tym graniu. Zalety znamy, angażujące, autentyczne brzmienie, bez suchości i płaskości znanej z delta-sigma. A co wam przeszkadzało?
  21. Jak nic nie przeszkodzi, to tak jak w ubiegłym roku też się pojawię.
  22. No raczej, zwykły multimetr już tego nie zmierzy, tego rzędu to będą wartości. No raczej, jeszcze się taki nie urodził, który byłby w stanie to uslyszeć. Fizycznie niemożliwe. Może jakiś delfin albo nietoperz, choć też nie jestem pewien.
×
×
  • Utwórz nowe...