
Sandflyer
Uczestnik-
Zawartość
357 -
Dołączył
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Sandflyer
-
Przede wszystkim eksperyment kontrolowany - podłącz do wzmacniacza jakiekolwiek inne źródło - odtwarzacz CD, DVD - cokolwiek i zobacz czy też buczy. Wtedy będziesz wiedział, czy to wzmacniacz czy laptop. O ile mi wiadomo, przepuszczanie czystych sygnałów (nawet sinusów) nie jest zbyt zdrowe dla sprzętu.
-
He he. Ja bym do nich wrócił i pokazał paragony na kupiony sprzęt, żeby wiedzieli czego nie sprzedali, no i oczywiście wzmianka kierownikowi, że nie omieszkasz Ty i milion czytelników tego forum ostrzegać przed tym sklepem i omijać go z daleka. Jak są nieprzemakalni (a pewnie są), to pewnie niczego nie zmieni, ale zawsze satysfakcję można mieć. Z drugiej strony, jadąc ze Szczecina do Poznania i z powrotem trochę na wachę się wyda...
-
No, ja nie twierdzę, raczej snuję luźne przypuszczenia... Sprzęt do tłoczenia płyt raczej musiał być zachodni - wątpię, żeby ktoś w Bloku takie rzeczy potrafił robić. Wszystkie winyle miały ten sam standard (w sensie 33 obroty, 30 cm średnicy). Ja bym nie wnikał zbyt głęboko - jak gra, to gitara. Słuchaj demoludzkich na MF-ie i tyle... Różnice w produkcji, czy jakości nagrań też były olbrzymie. Niektóre polskie płyty były nie do słuchania. Inne nie ustępowały jakością dźwięku zachodnim.
-
Nie jestem i nigdy nie byłem posiadaczem kultowej MF, ale zastanawiam się, co masz na myśli mówiąc "dedykowana do odtwarzania płyt z dawnych demoludów" W moim odczuciu jedyne co łączy płyty z demoludów to to, że ich nic nie łączy Melodie zawsze były syfiaste. Eterny zawsze były b. dobre. Supraphony (ort. !) różne. Polskie Nagrania/ Muza raczej syfiaste, choć zdarzały się wyjątki. W jaki sposób wkładka może być dedykowana do jakiejś wytwórni? Tłoczenia tych wytwórni bywają różne. Głębokość rowka? Twardość samego winylu? Nie neguję Twojej tezy, ale nie bardzo widzę jak to możliwe. Zakładając, że te płyty są jakoś gorzej tłoczone, może eksponują taką, a nie inną część pasma, którą akurat MF ładnie przenosi?
-
Ale ostrożnie z tą tarczą polerską. Lekki nacisk, wolne obroty. Najlepiej spróbować gdzieś na spodzie talerza, czy/ jak działa.
-
Moderowanie pełni jeszcze jedną funkcję - reguluje dyskusję. Jest różnica (albo powinna być ) między debatą na sali konferencyjnej, a dyskusją przy stole u cioci na imieninach. A w kwestii "tolerancji", "swobody wypowiedzi" itp. dyrdymałów. Demokracja, to nie znaczy, że wszystko wolno. To nie znaczy, że jeśli coś nie jest nielegalne, to jest legalne. To wielka lekcja, która nam, Polakom, dość ciężko wchodzi do głowy. Jeśli przychodzisz do mojego domu, w którym proszę Cię, żebyś zdjął buty, to nie ograniczam Twojej "swobody", tylko u mnie w domu panują pewne zasady, których w imię dobrego wychowania powinieneś przestrzegać. [Dęte to trochę, ale co ja mogę poradzić, tak wyszło]
-
Otóż niekoniecznie. Każde forum może się kierować dowolnymi zasadami i być dowolnie moderowane wedle tych zasad. Znam fora, na których każdy, choćby najbardziej niewinny post nie na temat związany z tematyką forum, jest kasowany bezlitośnie. Na innych forach nietolerowane jest prowokowanie uczestników w imię bezsensownych dyskusji. Takie osoby dostają jedno ostrzeżenie, a jeśli to nie pomaga, bana w d... i do widzenia. Moderator nie ingeruje w odpowiedzi (chyba, że np. ktoś bezsensownie cytuje całą wypowiedź poprzednika, zamiast wybrać odpowiedni fragment). Przyznasz, że dwusetne pytanie o sprzęt audiofilski za dwieście złotych nie ma absolutnie nic wspólnego z wolnością słowa i myśli. Zgadzam się natomiast, że takie wątki powinny lądować w dziale "Porady" (jednym, nie kilkunastu) i niech tam sobie gniją ad mortem defecatam, ale przynajmniej nie będą kłuły mnie w oczy...
-
Jak ilość zastępuje jakość, czyli pogoń za liczbą...
topic odpisał Sandflyer na Bert w Nic o nas bez Was
Myślę, że problem leży w samej istocie tego, o czym głównie gada się na tym forum, mianowicie dźwięk (muzyka). Na forum np. fotograficznym, pomijając też monotematyczność (czy ten obiektyw nadaje się do..., co potrzebuję, żeby zacząć fotografować.......), dużo łatwiej jest wkleić zdjęcie, żeby ziulustrować problem/ pytanie. Na forum "dźwiękowym" wszystko trzeba opisać słowami, a to wymaga pewnego wysiłku piszącego... No i nawet jeśli ktoś w miarę precyzyjnie opisze problem, pozostaje kwestia interpretacji słów przez czytającego - "gramofon muli", "wzmacniacz brumi", "za mało basu". Za mało basu dla niektórych może być dużo za dużo dla innych. Jeszcze o monotematyczności - mnie osobiście bawią trochę pytania o skompletowanie sprzętu audiofilskiego za 500 zł. Widzę w nich niecierpliwość młodego człowieka, który chce mieć ten (w miarę) wymarzony dźwięk już dziś. Dlatego też właściwie niegdy nie biorę udziału w tych dyskusjach, bo ile razy można napisać "zaczekaj, uzbieraj więcej kasy, kup coś lepszego co Ci starczy na dłużej". W dzisiejszych szybkich czasach zbieranie kasy na jakiś sprzęt np. 2 lata prawie że nie mieści się w głowie. Poza tym ciepło się zrobiło - na rower i do lasu, a nie na kanapie ślęczeć! p.s. radi73 - gratuluję potomka. Jak sobie przypominam dłuuuugie godziny nocne wydeptując koleiny w podłodze chodząc z moją wte i wefte, bo się darła i słuchając "Missouri Sky" Methenego/ Hadena dla uspokojenia.... -
Moje ulubione albumy koncepcyjne to te, które z założenia nie są koncepcyjne Do "koncepcyjnych" nie zaliczałbym takich "ciągutek" jak Dzwonki Rurowe, czy "Tales from Topographic Oceans", bo machnąć pseudo-suitę na całą stronę zlepioną z kupy krótszych kawałków "każdy potrafi" (Dzwonki Rurowe są klasycznym tego przykładem). To taki żarcik. Nie denerwujcie się za bardzo Ale wracając do pierwszego zdania: Jest kilka płyt, które pomimo, że nie były nagrane jako koncepcyjne, to jednak słucha się ich od początku do końca jak jednej historii. Stanowią bardzo spójną całość. Moje ulubione, których nie jestem w stanie słuchać po kawałku: Friends of Mr Cairo (Jon & Vangelis) Exposure (Robert Fripp) Dark Side of the Moon (jakby oczywiste) Sgt. Pepper (też oczywiste) The Lamb Lies Down on Broadway (Genesis) Close to the Edge (Yes) - szczyt osiągnięć kompozytorskich tych panów. Cała płyta składa się na jedną, nierozłączną całość
-
Będąc w sklepie z przecinkiem natknąłem się na pokaźny stos reedycji płyt Maanamu, po 32 zet. Na pierwszy rzut oka jest tam wszystko (choć nie zauważyłem "Kminek dla Dziewczynek"). Wydane dość ładnie, w digipackach, ale bez żadnych bonusów. Czy ktoś już się pokusił? Jeśli tak, to jakie wrażenia? Z góry dzięki, sługa uniżony etc.
-
Mój kolega ma wzmacniacz i odtwarzacz Rotela (niestety nie pamiętam numerów - mają ok. 10 lat) i B&W CDM1 i gra to u niego bardzo przyzwoicie.
-
Odpowiedź 1: Na szczenięcym amplitunerku Sharpa i malutkich kolumienkach Infinity (takie z czarnym wysokotonowym, nie pamiętam jak to się nazywało - przełom lat 80 i 90) miałem włączony loudness i troszkę podbity bas. To były te kolumny: http://www.classic-hifi.net/product.php?id=630 Odpowiedź 2: Przez pewien czas mój zestaw składał się z Unitry WS-303 i Kolumn Tonsila "dwudziestek piątek". Wysokie miałem podkręcone na maksa, bas na jakąś jedynkę i włączony loudness (czyli, zdaje się, "kontur"), bo inaczej nie szło tego słuchać. Odpowiedź 3: Na wzmacniaczu Denona miałem gałki, ale był włączony guzik "direct". Odpowiedź 4: Na obecnym wzmacniaczu Advance Acoustic nie mogę nigdzie znaleźć tych cholernych gałek więc sobie dałem spokój.
-
Nie wiem, czy tego nie zauważyłem, czy dopisałeś to później. ad CD-R: każdy odtwarzacz CD czyta CD-Ry. Niektóre mogą mieć kłopoty z czytaniem badziewnych CDRów. Nie każdy odtwarzacz natomiast czyta CD-RW ad "pełnowymiarowy": Przemyśl to, bo ja nie znam odtwarzacza CD, na którym zmieści się jakikolwiek gramofon. Poza tym, odtwarzacz CD nie jest najlepszą podstawką na gramofon... Wiem, wiem - nie ma miejsca etc., ale zastanów się, czy jakoś inaczej nie można by klocków poustawiać.
-
No, wtedy już spokojnie można sobie wybudować dom z salą odsłuchową. Osobiście nie pogniewałbym się na "osiemset-jedynki".
-
Nic dodać, nic odjąć
-
Tu: http://reviews.cnet.com/digital-media-rece...7-32435005.html Recenzja raczej wzbudza entuzjazmu... Niestabilny, zasilanie padło, streaming nawet po kablu się rwie. Jako urządzenie wygląda fajnie, ale poczytałbym jeszcze o nim. Jako odtwarzacz CD do muzyki nie dałbym za niego trzech groszy. (Tzn. 505. Recenzja w linku dotyczy 510, ale piszą, że elektronika jest taka sama, oprócz napędu na płyty.)
-
Żaden znany mi odtwarzacz CD ani DVD nie odtwarza plików bezstratnych (FLAC, APE). Czy też masz na myśli jakiś multimedialny box lub komputer?
-
Wiesz, stara góralska maksyma brzmi: If it sounds too good to be true, it probably isn't.
-
Nagrywanie z radia
topic odpisał Sandflyer na mejson w Koncerty na żywo, audycje radiowe i telewizyjne
Nie dźwiękówki tylko karta z tunerem TV i tunerem FM http://officepc.pl/product_info.php?produc...9eeb8bef35cb2c5 Jeśli chodzi o nagrywanie z timerem, żaden problem: http://audacity.sourceforge.net/download/features-1.3-k.php -
Otóż to. Wizualnie sprzęt może być jak dupcia niemowlaka, ale przy intensywnej eksploatacji mechanizm może być, eee, wyeksploatowany. Osobiście nie lubię i boję się kupować używany sprzęt z ruchomymi częściami (CD, gramofon, magnetofon), chyba że bardzo dobrze znam właściciela. A nazywać CD-46 Marantza "top model", to chyba lekkie nadużycie...
-
Nagrywanie z radia
topic odpisał Sandflyer na mejson w Koncerty na żywo, audycje radiowe i telewizyjne
Co gorsza, ww. radiowa dwójka przez krótki czas miała bardzo dobrą jakość streamu. Teraz bardzo się pogorszyło. Ale mejson ma rację. Eksperymentowałem z przechwytem streamów, ale nawet przy niezłej jakości (np. 256 kbps) kompresja jest wyraźna. Poza tym dość niepewny jest mechanizm przechwytywania. Streamy potrafią się rwać, nawet przy niezłym łączu. Pomysły typu wewnętrzna karta z tunerem radiowym odradzam. Zakłócenia wewnątrz blaszaka są potworne. Oczywiście można postawić jakiś tuner gdzieś niedaleko kompa i nagrywać prosto na dysk. -
Nagrywanie z radia
topic odpisał Sandflyer na mejson w Koncerty na żywo, audycje radiowe i telewizyjne
Nie każ audiofilowi logicznie tłumaczyć się z przyczyn, dla których kupuje np. to: http://audio.com.pl/testy/accuphase-t-1000:10 Lepszy tuner i lepsze kable do niego mogę wytłumaczyć tak: Nawet przy ograniczonej jakości źródła chcę wydobyć maksimum tego, co jest, więc kupuję sprzęt, który ma np. jakieś układy redukcji zakłóceń, lepsze układy do strojenia częstotliwości - nie wiem. Rasowy audiofil odrzuci radio, bo jakość dźwięku jest dużo gorsza od płyty. Rasowy meloman słucha radia, żeby się czegoś dowiedzieć, czy żeby posłuchać transmisji koncertu, którego nie ma i nie będzie na płycie. Jeśli jednak przy okazji mogę wycisnąć z tego dźwięku odrobinę więcej - zrobię to, w granicach przyzwoitości. Swoją drogą, mój tuner to Fisher FM-915 Studio Standard (zdjęcie z netu, nie moje). Podłączony do wzmacniacza kablem Ixos 104. http://images33.fotosik.pl/89/e7fc8b9bd90e41c0.jpg Hy hy, właśnie widzę, że po stu postach awansowałem na "Audiofila" -
Klasycznym, klasycznym melomanem jest pewien mój znajomy. Jego wiedza muzyczna jest olbrzymia, kolekcja płyt pokaźna. Jednak słucha w większości płyt nagranych przed drugą wojną światową, a na dodatek na sprzęcie urągającym wszelkim standardom... Kiedy czasami mówię mu, że lubię sobie posłuchać płyty dla samego brzmienia orkiestry, patrzy na mnie jakbym się urwał z choinki. Słuch absolutny fakt, można wyćwiczyć. Nie wnikałem w szczegóły w pierwszej wypowiedzi. Zwróćcie uwagę, że słuch absolutny potrafi być przekleństwem, bo jeśli np. instrument jest niedostrojony (w sensie, że nie jest nastrojony dokładnie do np. A 440 Hz), to przeszkadza w odbiorze, gramofon, któremu troszkę siadają obroty - też źle. Powtarzam jednak - słuch absolutny nie ma nic wspólnego z talentem muzycznym. Dla muzyka, zwłaszcza dla śpiewaka, najważniejsze jest rozpoznawanie interwałów, czyli różnicy w wysokości dwóch sąsiadujących ze sobą dźwięków, a tego się uczy w podstawowej szkole muzycznej i jest to umiejętność tyle podstawowa, co bardzo łatwa do nauczenia - wystarczy zapamiętać jakim interwałem jest początek jakiegoś utworu. Np. początek nieśmiertelnego "Smoke on the Water" to duża tercja do góry, początek piątej symfonii Beethovena - mała tercja w dół itd. Jeśli ktoś bywa na koncertach muzyki wokalnej zobaczy, że śpiewacy często mają kamertony, które uderzają przed rozpoczęciem nowego utworu. Robią to po to, żeby wiedzieć, jak zaśpiewać pierwszą nutę. Potem już "idzie samo". Ktoś, kto ma słuch absolutny zapewne tego nie musi robić, ale na właściwie wszystkich koncertach wokalnych, na których bywałem, kamertony były w użyciu. A audiofile? Nie powiedziałbym, że termin ten jest "chorobowy". Oczywiście ci, co słuchają tylko i wyłącznie sprzętu i biadolą nad jakością nagranych płyt są "chorzy". Ale są też tacy jak ja, którzy niewątpliwie zwracają uwagę na jakość sprzętu, kabelki i inne takie tam, jednak w ograniczonym zakresie. Sprzęt wymieniłem w ciągu zeszłego roku, ale teraz spodziewam się, że starczy mi na dłuuuugo. Tzn. nie planuję żadnej wymiany, chyba że coś tfu tfu mi padnie (albo trafię szóstkę, ale to oczywiście inna sytuacja).
-
Nagrywanie z radia
topic odpisał Sandflyer na mejson w Koncerty na żywo, audycje radiowe i telewizyjne
Nie wiem, co robią tunery za "dziesiątki tysięcy" - pewnie są dla ludzi, którzy mają te dziesiątki tysięcy... Dawno temu, kiedy Polskie Radio nadawało jeszcze w starym zakresie, a niektóre stacje przerzuciły się już na "nowy" zakres (88-108), miałem 2 tunery - mojego Fischera i jakąś Unitrę, którą skądś zdobyłem na przeczekanie aż zlikwidują wreszcie stary zakres. Różnica w jakości dźwięku tej samej stacji (był okres przejściowy, kiedy nadawali w obu zakresach) pomiędzy Unitrą a Fischerem była kolosalna. Tak więc, nawet biorąc pod uwagę wadliwość źródła, elektronika musi jakąś różnicę robić. Przecież dobrze to wiemy. Myślę sobie też, że w Polsce jest dość specyficzna sytuacja, bo nie ma właściwie radia nadającego dobrą muzykę, w dobrej jakości. Radiowa "dwójka" jest niszowa. "Trójka" niewiele lepsza. Nie ma w Polsce np. radia jazzowego (a ś.p. Radio Jazz miało słabiutkie nadajniki). Cała reszta to komercyjna sieczka, gdzie jakość nadawanego sygnału jest ostatnią rzeczą, o którą martwią się właściciele. Ale przy dobrym sygnale jakość tego, co płynie z dwójki czy trójki naprawdę nie jest zła. Tam, gdzie jest czego słuchać, może warto inwestować w lepszy tuner. A "obrzędy" biorą się z tradycji. Z nagrywania płyt puszczanych przez Kaczkowskiego, Beksińskiego. Moim konikiem, jak już powiedziałem, jest nagrywanie transmisji koncertów - czy to muzyków, których lubię, czy też muzyki, która jest rzadko wykonywana, lub której w ogóle nie ma na płytach. Lubię uchwycić w nagraniu atmosferę grania na żywo - z nagrań wycinam głos redaktora, ale np. zostawiam wszystkie przerwy, strojenie instrumentów, oklaski przed, po itp. Staram się odtworzyć w nagraniu to, co słyszy człowiek siedzący na sali. * * * To i tak się zmieni, kiedy zacznie się nadawanie cyfrowe. Czy na lepsze - nie wiem. -
Nie wiemy, skąd jest gorat. Ze stolicy do Wrocławia i nazad jest pewnie 700 kilo, czyli lekko licząc trzeba dorzucić ze 300 zet na wachę (w takie mrozy).