Dzisiaj ciąg dalszy 🙂 Bitches Brew, a później A Tribute to Jack Johnson, i kolejne płyty. A jaki wyrok dla tych płyt, które słuchałem? Ciężko powiedzieć, bo Nefertiti słuchałem chyba dopiero drugi raz, Miles in the Sky też, natomiast z tych wszystkich słuchanych ostatnio płyt najbardziej lubię i cenię In the Silent Way.
Wydaje mi się jednak, że nieelektryczny Davis to nie jest mój ulubiony typ jazzu. Jasne, nie słuchałem wszystkich jego płyt, a do lat 50 nie chcę już wracać, ale to chyba nie do końca moja bajka. Owszem, Kind of Blue jest pięknym albumem, ale chyba każdemu się podoba 😉
Oczywiście te słuchane przeze mnie albumy Davisa są wysokiej próby, żeby nie było.