-
Zawartość
2 333 -
Dołączył
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Dzik
-
Oho, już się zaczyna to, o czym mówiłem kłamałem wcześniej - czyli wołanie moderacji na pomoc, żeby rozdała kary, zamknęła czasowo wątek i uratowała pozbawione argumentów teorie i opowieści o wielkiej różnicy. Na pewnych forach posty/tematy o słyszeniu różnicy są niezgodne z regulaminem, o ile osoba, która twierdzi, że słyszy różnicę nie przedstawi wiarygodnego dowodu. Nie żebym to sugerował tutaj, tak tylko mówię w ramach ciekawostki. Sugeruję jednak coś innego wszystkim "słyszącym". Przeprowadźcie obiektywne testy i zaprezentujcie wyniki, zamiast wykręcać się stwierdzeniami typu "wiem, co słyszę" (bo gucio wiecie) czy "nic nie muszę udowadniać". Jeżeli ktoś nie umie poddać się próbie i zweryfikować swoich twierdzeń, to jest wg mnie zwykłym tchórzem.
-
Już wcześniej mówiłeś, że dodałeś mnie do ignorowanych, a ja już wtedy przyjąłem to do infromacji. Nie musisz więc tego powtarzać i mi odpisywać, zwłaszcza że takie zachowanie nie wpisuje się w definicję "ignorowania" kogoś.
-
Szkoda, że to wszystko dzieje się tylko w twojej głowie :_). Zdecydowanie nie należy tak robić. Najpierw trzeba poczytać o psychoakustyce, żeby zrozumieć, co słyszymy, jak słyszymy i dlaczego, żeby nie wywalać pieniędzy w błoto.
-
Wg audiofila jedyny sposób to jeżdżenie po salonach, wypożyczanie różnych sprzętów, słuchanie doświadczonych i "osłuchanych", wyciąganie wniosków z nieudanych zakupów etc. Czasem takie podejście jest górnolotnie nazywane "doświadczaniem" lub "szukaniem swojego brzmienia" (niektórzy na tym forum już 20 lat go szukają!). Jest to jedyny sposób, bo "pomiary nie grają", "nigdy nie wiadomo, jak to u ciebie zagra", "wszystko może mieć znaczenie" i "każdy słyszy inaczej". Audiofilom podoba się takie ujęcie sprawy, bo daje im poczucie przynależności do szlachetnego grona. Jeśli chcesz do nich dołączyć, szary człowieku z budżetowymi głośnikami, to przed tobą długa, wyboista i kosztowna droga - musisz doświadczać, a kiedy już doświadczysz dużo i wespniesz się odpowiednio wysoko po piedestale, wówczas może drżącą ręką dosięgniesz choćby stóp najlepszych, którzy słuchają już kabli w cenie wzmacniacza (a w skrajnych przypadkach nawet samochodu). Nie martw się jednak, najlepsi będą w trakcie tej wspinaczki z tobą, doradzając ci ze szczytu piedestału i dzielić się z tobą swoim "osłuchaniem". Jeśli powyższe brzmi jak absurd, produkt ego starszych panów ze znamionami sekty, to dlatego, że tak właśnie jest. Czemu sekty? Bo sekty w bardzo podobny sposób wabią nowych członków i zaszczepiają w nich psychologiczne mechanizmy wypierania prawdy, która godzi w obraz świata kreowany przez sektę. Dlatego właśnie audiofile wypierają takie zjawiska jak autosugestia - fenomen dobrze znany nauce, udowodniony, a nawet zademonstrowany za pomocą przykładów w różnych dziedzinach życia, nie związanych kompletnie z audio. Na youtubie można znaleźć np. klip z któregoś odcinka MasterChefa, w którym Gordon Ramsay podał innym kucharzom atrapy wykwintnych dań (zrobione np. z mielonych parówek), na co nabrali się wszyscy, delektując się smakiem i komplementując dania. Ale przecież żona też słyszała i potwierdziła, co tu mi tu będziesz jakieś psychologiczne pierdolety opowiadał! Wiem, co słyszę! No ale zajmijmy się audiofilskimi "argumentami". "Pomiary nie grają" - waga nie waży, miarka nie mierzy. Pomiary nie grają, tylko opisują granie (performance) sprzętu audio. Trzeba jednak wiedzieć jak czytać pomiary, a audiofile nie wiedzą, bo nie chcą wiedzieć i z góry odrzucają ich wartość. Zrozumienie pomiarów nie jest jednak wcale trudne i nawet laik może się tego nauczyć, o ile nie ma zabetonowanej czaszki. Warto tę wiedzę przyswoić, by uniknąć tak kompromitujących stwierdzeń jak "Nikt nie zmierzy jak dźwięk odrywa się od głośników!" czy "Kto niby zmierzy, czy to zabrzmi naturalnie!?". "Nigdy nie wiadomo, jak to u ciebie zagra" - jak się już umie czytać pomiary i wie się coś o akustyce pomieszczeń, to wiadomo całkiem sporo i można dokonać świadomego zakupu na odległość, nie jeżdżąc do żadnego salonu. Oczywiście, nie da się w pełni wyobrazić sobie brzmienia głośników i wpływu na nie zawiłości akustycznych naszego pokoju, jednak akustyka pomieszczenia nie zamieni jednych głośników w zupełnie inne, niczym pod wpływem czarodziejskiej różdżki. "Trzeba być osłuchanym" - żeby być naprawdę osłuchanym, jak ludzie, którzy zajmują się krytycznym słuchaniem, trzeba mieć usystematyzowaną wiedzę, doświadczenie i punkt odniesienia. Punkt odniesienia jest ważny, bo daje słuchającemu możliwość porównania tego, co słyszymy z przykładem referencyjnym. Jeżdżenie po salonach i kupowanie nowych głośników czy wzmacniaczy to "doświadczenie", które nie przekłada się na ekspertyzę, choćbyś tak doświadczał 20 lat. Trzeba najpierw wiedzieć, co się robi, żeby faktycznie rozwijało to nasze kompetencje. Jednocześnie, żeby być dobrym słuchaczem wiedza o psychoakustyce jest niezbędna, a wg audiofilów to przecież "jakieś wymysły". "Wszystko może mieć znaczenie" - Nie, nie wszystko, np. kable nie mają, o ile nie są wadliwe albo uszkodzone. No ale jak ktoś zapycha braki wiedzy zabobonem, to kable SŁYSZY i podąża w kierunku fatamorgany, która podobnie jak grające kable jest iluzją. "Każdy słyszy inaczej" - Jeśli tak, to jaką wartość mają te wszystkie doświadczenia zdobyte w salonach czy poetyckie recenzje w magazynach, porównujące brzmienie basu do ust niewiasty o poranku? Przecież i tak każdy usłyszy co innego, więc nikt tu nie może być dla nikogo osłuchanym specem. Dlatego właśnie ważne jest wyrobienie sobie punktu odniesienia, zrozumienie, co buduje odbierany przez nas dźwięk, a także co wpływa na jego percepcję (psychoakustyka). Wtedy już sama analiza pomiarów głośnika może nam sporo powiedzieć o jego brzmieniu. Reasumując, bo już przydługi ten post, wszystko to jest tragikomiczne, bo przekłada się na zamęt, dezinformację i wprowadza w błąd początkujących hobbystów, którzy też zaczynają gonić króliczka pod wpływem "doświadczonych", którzy "20 lat szukają swojego brzmienia". Branża w tym pomaga, bo ma w tym interes, jako że łatwiej coś sprzedać głupiemu klientowi niż świadomemu i poinformowanemu. Poza tym ludzie biorą pieniądze za pisanie tych śmiesznych, homeryckich recenzji - jak za mało ludzi będzie je kupować, to ktoś nie kupi chleba.
-
Dzięki, bo to nie była literówka i zawsze uważałem, że to "jakoś". Jakoś teraz muszę z tym żyć.
-
radykał – zwolennik radykalizmu, osoba bezkompromisowa, o skrajnych poglądach [źródło] Zdecydowanie, radykalnym poglądem jest to, że przewód, kabel, może mieć wpływ na jakoś odtwarzanej muzyki - nie tylko przy braku naukowych dowodów na to, ale przy mnogości dowodów na tezę przeciwną. /// Tak Sanwig, radykałowie islamscy z dumą wysadzają się w powietrze za swojego boga, a ty z dumą jesteś gotów dostać bana za kable.
-
Ja sobie często robię podśmiechujki, ale jeszcze nigdy nikogo personalnie nie nazwałem frajerem, jełopem czy idiotą, a tym bardziej TomekN, który miał znacznie łagodniejszy ton wypowiedzi od mojego. Możesz sobie pisać nawet milion razy, ale co z tego, skoro w żaden sposób nie potwierdziłeś, że ta różnica nie była czysto subiektywna. W moim mieście swego czasu było wielkie poruszenie, bo na pewnej szybkie objawiła się... Matka Boska. Okazało się, że szyba była jedynie brudna benzyną. No i co? No i tacy ludzie jak ty pisaliby SETNY RAZ, że to była na serio Matka Boska i odrzuciliby wszystkie naukowe odkrycia na temat tego, w jaki sposób nasza psychika nadaje znaczenie kształtom (ktoś się kiedyś bawił w nadawanie kształtów chmurom – np. ta chmura przypomina to, tamta co innego?). Dlaczego byś to wszystko odrzucił? Bo chcesz wierzyć. Nie ma w tym NIC szczerego, jest w tym jedynie twoja potrzeba ucieczki w miłą fantazję.
-
Może obserwuję uważniej od ciebie? Bo powściągliwe wypowiedzi to widziałem raczej ze strony osób, które się wahają i same nie wiedzą, co myśleć, a nie radykałów jak wyżej. Wybiórczo, jeśli już.
-
Nie zaobserwowałem. Zaobserwowałem porady jaki kabel co zrobi i oburzenie, że ktoś śmie w tych tematach mówić, że kable nie grają zamiast albo doradzić, albo nic nie mówić.
-
Ależ oczywiście, że nie. Do sekty też przystępujesz całkowicie dobrowolnie, nikt cię namawia, to TWOJA decyzja. Tylko wystąpić z tej sekty trudno. Ale mówiąc bardziej na poważnie. Czemu nikt z kablarzy nie powie np. „Słuchaj, to kontrowersyjny temat, lepiej na razie kup zwykłe kable, a jak już uskładasz satysfakcjonujący system, to sobie testuj przewody”. Nie, zamiast tego padają porady typu „ten kabel przyciemni, ten rozjaśni”. Nawet tak ELEMENTARNEJ samoświadomości brakuje audiofilom. Gdybym ja wierzył w jakieś dziwne rzeczy, którym przeczy nauka, to bym był przynajmniej powściągliwy w tych sprawach. Audiofile, tymczasem, nie tylko nie są powściągliwi, nie tylko odrzucają wszystkie dowody jako „bzdury” (chociaż nie mają bladego pojęcia o tym, co nazywają bzdurą), ale jeszcze wciągają w to innych. Jakie jest usprawiedliwienie? „JA SŁYSZĘ”. Tak, to jest Deus Ex Machina. „Ja słyszę”. Ordynarne, prostackie wysranie się na naukę, testy i wszystko, co wiemy o psychoakustyce. Czym spowodowane? Potrzebą wiary w jakieś tajemnicze zjawiska. Fascynujące i tragiczne jednocześnie, że ludzie są zdolni do takiej mentalnej gimnastyki. No ale cóż, kiedyś wrzucaliśmy wybitnych naukowców do lochów, bo ich odkrycia obnażały zabobon.
-
Nie, porównałem próbę zwerbowania kogoś młodego do sekty do próby wciągnięcia kogoś początkującego (w audio) w kable.
-
Trzecia zasada dynamiki Newtona ma też zastosowanie do interakcji międzyludzkich. Dlatego właśnie w miarę wzmagania się oporu tzw. subiektywistów, wzmaga się reakcja tzw. obiektywistów. Ludzie nie są robotami i w pewnym momencie tracą cierpliwość, kiedy ta nie odnosi żadnego skutku i jedynie wzmaga drwiny. W tym wypadku drwiny z faktów, a nie fantastycznych teorii. Wyobraź sobie, że widzisz na ulicy, jak jakaś młoda osoba jest werbowana do Świętego Zakonu Wódki™. Po prostu poszedłbyś w swoją stronę, czy może odezwałoby się coś w tobie…tak, jakiś dziwny ryk. Ryk rebelii przeciw obłudzie. I spróbowałbyś zainterweniować. Każdy przyzwoity człowiek wg mnie ma taki naiwny i frajerski odruch: chce, aby prawda zwyciężyła zabobon, niesprawiedliwość, itd.
-
Nie, bo wg mnie wszystkie poprawnie skonstruowane i podłączone kable "grają" tak samo, o ile nie mówimy o jakiś ekstraordynaryjnych okolicznościach - jak cytowany w innym temacie ślepy test, w którym JEDEN złotouchy ekspert rozpoznał różnicę między dwoma kablami o długości 9 metrów (!), które drastycznie różniły się polem przekroju. Obstawiam więc albo niewłaściwe podłączenie, albo iluzję spowodowaną nastawieniem.
-
Mam osobę w rodzinie, która tak robi i nie daje sobie nic przetłumaczyć. Najśmieszniejsze jest to, że pierwszy padł modem, którego teraz nie chcą wymienić.
-
Niestety Rega był pierwszy, więc jeśli już to ty "z dumą" dostaniesz bana w drugiej kolejności. Lepiej jak widzą bożka w ludziach, którzy polecają jakieś super kable sprowadzane przez ebaya, a potem się okazuje, że "obcięło wysokie, całą energię i przestrzeń". SUPER PORADA. Gdyby było więcej takich ludzi jak użytkownik TomekN, który cierpliwie tłumaczył, że grające kable to audiovoodoo, to wielu początkujących użytkowników zaoszczędziłoby pieniądze, czas i nerwy. Mielibyśmy też mądrzejszą społeczność, a nie ludzi, którzy klepią się nawzajem po ramieniu i utwierdzają w bzdurnych teoriach.
-
Mhm, byłem tam i widziałem, kto dostał kaganiec, a kto nie dostał (chociaż powinien) i komu zależało na "uspokojeniu sytuacji", bo antykablarze "psują atmosferę" i odradzają nowym użytkownikom zabawę w wydawanie pieniędzy na grające kable. Sprytnie próbujesz to rozegrać i wkupić się w łaski moderacji, odwracając kota ogonem, chociaż ja w tym wypadku pisałem o zachowaniu samych użytkowników (a nie stronniczości), którzy prowokowali kary na innych, bo tylko w ten sposób mogli się odgryźć przy braku argumentów.
-
Wybronić przed czym? Mam w głębokim poważaniu obelgi pod moim adresem czy zgłaszanie moich postów. Za co niby TomekN dostał bana? Za samo polemizowanie z waszymi teoriami i domaganie się dowodów, chociaż nigdy nikogo wprost ordynarnie nie obraził, czego nie można powiedzieć o drugiej stronie. To nie był jedyny ban, a zamknięte tematy są faktem, więc nie ja tutaj kłamię.
-
Nie zamierzam nikogo zgłaszać i jeszcze mi się to nie zdarzyło - w przeciwieństwie do pewnej frakcji, która zawsze próbuje prowokować kary na użytkownikach, którzy mówią niepopularne rzeczy, żeby pozbyć się z forum niewygodnych treści (vide bany i pozamykane tematy). W każdym razie, idź sobie pod wiejską dyskotekę, jak chcesz rozmawiać na takim poziomie.
-
W gwoli ścisłości, dostałem bana za zrobienie sobie żartu z niepotwierdzonej historii w temacie o covid. W takim razie na złość uniemożliwię ci honorowe Seppuku i nie zgłoszę tego posta.
-
To miło, że odpowiednio dostosowujesz też swoją składnię i interpunkcję. Ten jakiś tam Amor z youtuba ma 20 lat doświadczenia w krytycznym słuchaniu i testowaniu w kontrolowanym środowisku, a to nie jedyne dziedziny, którymi się zajmował. Jest to poważana w środowisku audio osoba, którą posądzano nawet o konflikt interesów. No ale co tam jakiś Amor będzie tłumaczył facetowi, który słucha kabla, a psychoakustyka to dla niego jaskieś wymysły.
-
Dla mnie to bez znaczenia, ile kto wydał kasy, bo każdy, kto wierzy, że kabel (kabel!) poszerzy mu scenę albo rozjaśni dźwięk jest wg mnie przynajmniej wprowadzony w błąd, a jeśli się na dodatek o to wykłóca i wzbrania przed zderzeniem z dowodami (z miejsca je odrzucając jako „pierdolety”), to albo ma deficyty intelektualne, albo jakiś interes w tym, aby utrzymać audio-ezoteryczne bzdury przy życiu. Nie wiem, czy zauważyłeś, ale mamy XXI wiek i nie żyjemy już w czasach, kiedy źródłem wiedzy były tylko księgi przepisywane przez zakonników przy świecy. Od tego czasu wynaleziono ruchomą czcionkę i Internet, w którym udziela się dziś wielu inteligentnych ludzi, mających ciekawe rzeczy do powiedzenia. Jakie ma to więc znaczenie, skąd pochodzi cytowana informacja? Jak się nie ma pojęcia o danej problematyce, to używa się takich prostych trików (wincyj internetów, hahaha), żeby ochronić własną ignorancję. Przy okazji, może to wpływ emocji, ale po kimś, kto przeczytał tyle książek spodziewałbym się większej kultury języka. Równie dobrze można powiedzieć, że trzeba dojrzeć do jedzenia Gerbera.
-
Przecież kilka postów wyżej napisałem, że "nie wiem jaki masz kabel", a swoje autorytety wyznaczyłeś sam: Dzik się podnieca psychoakustyką i innymi pierdoletami myśląc że goście którzy wydają na sprzęt setki tysięcy nie znają takich zagadnień. Subtelnie sugerując, że ludzie obiektywnie nastawieni im zazdroszczą. Stwierdziłeś też, że nauka o percepcji dźwięku to "perdolety". Weź ty się chłopie lepiej dokształć, jakąś książkę przeczytaj czy coś, zamiast robić takią wiochę.
-
A co tu niby jest nietrafione? Ten mem to niemal słowo w słowo "argumenty" z tego tematu. BTW, nie używam FB.
-
W przeciwieństwie do ciebie nie oceniam czyichś kompetencji na podstawie zasobności portfela (czyt. ile wydał na wzmacniacz czy kabel) tylko na podstawie ich argumentów i pracy. No ale wiem, że fakty ci nie imponują tak jak zdjęcie pięknego, lśniącego sprzętu i anegdoty o wizytach w salonach.