-
Zawartość
2 333 -
Dołączył
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Dzik
-
Trafny komentarz: The cognitive dissonance amongst that cohort of audiophiles is insane. Some of these people are university educated and even have degrees in fields of science or even engineering specifically and still believe in audio wizardry. It just goes to show the degree of mental gymnastics one will go to to protect their ignorance and ego. And if it's not one of those two things, they are either selling you something or benefit in some direct or indirect way. PL Kognitywny dysonans tej kohorty audiofilów jest obłąkańczy. Niektórzy z tych ludzi są po uniwersytetach i mają wykształcenie w różnych dziedzinach nauki albo nawet konkretnie inżynierii, a ciągle wierzą w audio czarnoksięstwo. To tylko pokazuje do jakiego poziomu mentalnej gimnastyki człowiek może się posunąć, aby ochronić swoją ignorancję i ego. Jeśli to nie jedna z tych dwóch rzeczy, to albo próbują ci coś sprzedać, albo mają z tego inne bezpośrednie lub pośrednie korzyści.
-
To nie jest ideologia, to są ludzie! Ale rodzynkiem jest to, że podobno nie mierzy się rozkładu dźwięku po wyjściu z głośników i że nie da się zmierzyć, czy coś zabrzmi naturalnie (nikt tego nie robi, skandal!). I tacy ludzie doradzają innym w kwestii zakupów... Tragikomiczne.
-
Tak, przejrzałeś mnie. Piszę to wszystko, bo strasznie ci zazdroszczę - twoich pięknych kabli w szczególności (nie wiem co prawda co to za kable, ale nie wątpię, że pięknie grają i wyglądają). W każdym razie, z mojej strony koniec, bo głową zbrojonego betonu się nie przebije.
-
Bo nie znają i NIE CHCĄ znać, podobnie jak ty, bo świat iluzji jest dla nich ciekawszy. Jeśli ktoś, kto wydał ileś tam pieniędzy jest dla ciebie autorytetem, bo wydał ileś tam pieniędzy, a jednocześnie psychoakustyka to dla ciebie "pierdolety" to faktycznie nie ma pola do dyskusji. Miej jednak świadomość, że na taki stan umysłu jest potoczne określenie: beton.
-
Nie, kable w ogóle nie grają/modyfikują dźwięku, o ile mają prawidłową konstrukcję. Kable które coś rozjaśniają, poszerzają, lepiej kontrolują to tylko i wyłącznie subiektywna iluzja.
-
O tutaj: A czy głośniki wiernie przekażą "brzmienie blach" zależy od charakterystyki częstotliwościowej i poziomu zniekształceń.
-
Nikogo nie cytowałem, a takie sytuacje jak twoja anegdota z synem dają się jak najbardziej racjonalnie wyjaśnić, bo zdarzały się nawet w laboratoryjnych warunkach, zanim opracowano właściwą metodologię badań. Żeby jednak to zrozumieć trzeba chcieć i trochę poczytać, a nie kurczowo trzymać się bajek. Ksiądz by się tu przydał, żeby pokropił, bo grające kable to okultyzm pełną gębą.
-
Świetny mem, bardzo w punkt. A co do niezaszczepionych pracowników służby zdrowia, to do tej kategorii należą też pielęgniarki, położone i różni asystenci. Nawet jednak wśród lekarzy zdarzają się oryginalne jednostki z dziwnymi teoriami, bo samo formalne wykształcenie nie świadczy niestety o mądrości (vide głośna sprawa doktora Chazana). Podstawowym motorem wzbraniania się przed szczepieniem jest jednak irracjonalny strach. To jak strach przed rakiem przy jednoczesnym wzbranianiu się przed przejściem badań, bo pójście na badania to już zaangażowanie się w potencjalny problem i uznanie, że taki problem jest albo może być realny. Przeczekiwanie i marazm to próba wyparcia i podtrzymania poczucia, że problem może nas nie dotyczyć. Jak w bajce o strusiu, co to chowa głowę w piasek. Ludzie będą tak rozkminiać i podejrzewać, że "coś jest na rzeczy" aż przyjdzie kolejna fala. Będzie następny lockdown, czyli kolejny etap spisku, by pogrążyć światową gospodarkę.
-
Nigdy nie nazwę głupim człowieka, któremu brakuje wiedzy w jakiejś dziedzinie, nawet wiedzy podstawowej. Życie jest bowiem za krótkie, aby mieć choćby podstawową wiedzę w każdej dziedzinie. Głupi jest ten, kto się uczyć nie potrafi, a w szczególności ktoś, kto przed wiedzą ucieka w zabobony. Zastanawiam się, czemu po prostu nie poczytacie trochę o autosugestii i psychoakustyce, skoro już interesujecie się audio? Przestalibyście wtedy przytaczać te anegdoty o kumplach i żonach, którzy też słyszeli różnicę w kablach, bo zrozumielibyście, że te fenomeny nie są wcale takie łopatologiczne i nie ograniczają się do jednego podmiotu.
-
Wiara w grające kable to jak wiara w inne pozanaukowe zjawiska, które od dawien dawna mają swoją kategorię. Ta kategoria to tzw. wiedza tajemna, czyli ezoteryka - od grec. esoterikos, czyli przynależący do kręgu [wtajemniczonych]. No ale jak ktoś ma kabel za 18 000 USD sztuka - jak pewien redaktor Stereophile - to lepiej, żeby grał (a nawet tańczył). Tak, jak się jest bogatym, to edukacyjny wpływ bolesnej straty pieniędzy odpada.
-
Doceniamy jego potencjał, bo dysponujemy jakimś stuleciem badań na jego możliwościami. Obawiam się więc, że jest dokładnie odwrotnie – audiofile zdecydowanie przeceniają swoje możliwości. Nie umknęło oczywiście mojej uwadze, że zacytowałeś stereophile, czyli najbardziej radyklano-audiofilski magazyn. Czy ktoś widzi np. mikrofale? Nie? A może jednak, jak się bardzo, ale to bardzo skupi i doceni możliwości swoich oczu, a przede wszystkim zmieni kabel zasilający od mikrofali? Otóż nie zobaczy. Powtarzam po raz trzeci: nikt na świecie nie rozróżnił kabli w ślepym teście w normalnych warunkach (normalnych, czyli kable nie miały np. 9 metrów i nie różniły się znacznie polem przekroju). Już jednak same pomiary i pomiary różnicowe wykluczają możliwość detekcji różnicy, więc ślepe testy są nawet zbędne. Kable nie grają i są na to silne dowody. Dowodów przeciwnych nie ma.
-
Gdyby jakiegoś człowieka ze średniowiecza przenieść do naszych czasów i pokazać mu telefon albo samochód, to mógłby uznać, że to jakiś diabelski, magiczny twór i padłby na kolana, żeby się pomodlić i przegnać bezbożne pokusy. Z audiofilami jest dokładnie tak samo w odniesieniu do nauki i psychoakustyki. Nie ma w tym nic dziwnego, że ktoś słyszy różnicę, a ktoś obok (a nawet kilka osób) potwierdza, chociaż takiej różnicy obiektywnie nie ma i na ślepo nikt by kabli nie odróżnił.
-
Na szczęście nie tylko, bo strata pieniędzy też ma silną moc przekonywania i pomaga przestać słuchać audiofilskich porad. Nie ma żadnej dyskusji, jest gadanie w kółko. Z jednej strony są dowody, z drugiej zaklinanie rzeczywistości, "bo ja uważam".
-
Autosugestia. Poczytaj sobie o tym.
-
Nie ma w tej historii nic zaskakującego (bo podobnych jest cała masa na forach) i nic wskazującego na to, że między kablami były słyszalne różnice. Oczywiście nic zaskakującego dla kogoś, kto wie jak działa autosugestia. Potwtarzam, jak ktoś rozpozna kable na ślepo, to będzie pierwszą taką osobą na świecie.
-
Ludzie z dziesiątkami lat doświadczeń z dziedziny psychoakustyki i kontrolowanego testowania nie zgadzają się z twoim zdaniem. Poza tym bzdurność grających kabli potwierdzają już same pomiary kabli i testy różnicowe, które bezapelacyjnie wykluczają taką możliwość. PS No i pomijam oczywisty fakt, że ślepy test można wykonać przeskakując pomiędzy kablami bez przerw.
-
To fenomen psychoakustyczny, nie wynikający z właściwości samych kabli. Jeśli jednak jesteś przekonany, że to kabel, to zrób ślepy test i go gdzieś zamieść – wywołasz niemałą sensację, bo nikomu na świecie się to jeszcze nie udało. Kable zawsze przestają grać, kiedy słuchający nie wie, który kabel jest podpięty.
-
Żebyśmy się tylko dobrze zrozumieli: ja mówię o całkowitym wyłączaniu wzmacniacza, kiedy gaśnie kontrolka. Częste [całkowite] włączanie/wyłączanie jest niewskazane w przypadku każdej elektroniki.
-
Przy takim budżecie zainteresowałbym się Revel Concerta2 m16 – świetne głośniki ze zbalansowanym dźwiękiem. Nie jest to też kot w worku, bo dostępny jest ich test z pomiarami.
-
Nie grają, jeśli mają prawidłową konstrukcję, a takie można kupić w cenie poniżej 20 zł za metr. Są ciekawsze wiary niż w kable - np. wiara w Tarota, uroki, demony etc.
-
Po kiego grzyba sprowadzać jakieś kable z USA przez Ebaya, zamiast kupić „zwykłe” (czyt. nieaudiofilskie), miedziane na Allegro i mieć z głowy tak mało istotny element systemu? W każdym razie, mowa była wyżej o wyciąganiu wniosków z nieudanych zakupów - też mam kilka na koncie: 1. Polecane na forach, szeptanym marketingiem, święte graale. 2. Super kable, listwy filtrujące, inne bzdety. 3. Agresywnie reklamowane sprzęty z poetyckimi recenzjami „profesjonalnych recenzentów” z masą pozytywnych komentarzy zadowolonych klientów w internecie. 4. Polecany sprzęt z rynku wtórnego, który po miesiącu padł i okazało się, że naprawa przeniesie cenę zakupu. Dlatego nigdy już nie kupię sprzętu z niepewnego źródła i niepewnego sprzętu z pewnego źródła, dopóki nie zapoznam się z jego kompetentnym testem. Forumowi roztropkowie mogą powtarzać bzdety typu „nigdy nie wiadomo, jak to u ciebie zagra”, „trzeba jeździć, wypożyczać i słuchać, doświadczać <westchnięcie>”, „tu masz link do aukcji z super ofertą w przystępnej cenie” ile chcą, bo jestem już na to niewrażliwy (jak organizm na przebytą chorobę). Kable? Kupuję nieco solidniejsze od zwykłych - oczywiście miedziane. Bez LSD wszystkie grają tak samo, a właściwie to nie grają, bo kable nie grają, jeśli działają prawidłowo.
-
Wzmacniacza nie powinno się całowicie wyłączać (często) z innych powodów - bo takie działanie najszybciej zużywa komponenty. Z tego powodu wiele modeli wzmacniaczy ma wyłączniki w niewygodnych miejscach (z tyłu albo pod spodem). Oczywiście wzmacniacz nie zdechnie po kilunastu ani nawet kilkudziesięciu włączeniach/wyłączeniach, ale pod dłuższym czasie się to na nim odbije.
-
Będzie ok pod warunkiem, że nie wyłączasz całkowicie wzmacniacza, tylko jak nie słuchasz to przełączasz go w tryb standby (uśpienia).
-
MQA to wynalazek biznesowy, który po stronie konsumenta stwarza głównie problemy. Amir bronił samej technologii kodeka i był nawet cytowany w tym kontekście jako autorytet przez pewnego zażartego zwolennika grających kabli na tym forum (który w innych kwestiach porównuje Amira do guru sekty). Ja nie jestem inżynierem audio i nie czuję się kompetentny, żeby ten spór co do technicznych aspektów formatu ocenić, ale na pewno nie zgadzam się z samą polityką MQA.
-
Acha, czyli to przez kable "obcięło wysokie, całą energię i przestrzeń", no tak. No ale może muszą się wygrzać... Człowiek niedowierza i łapie się za głowe, kiedy czyta takie rzeczy.