Skocz do zawartości

Dzik

Banned
  • Zawartość

    2 333
  • Dołączył

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Dzik

  1. Saturacja poniżej 90 świadczy o niewydolności oddechowej i jest objawem covidu. Po szczepionkach takie objawy nie mają prawa wystąpić.
  2. Nic nie pisałem o wymienionych przez ciebie albumach, pisałem o Division Bell i to nie w kontekście mojego taty. Niemniej jednak, mam w kolekcji dobre wydania wszystkich albumów Pink Floyd.
  3. Bo ludzie to panikarze, co jest głównym powodem, dla którego zatkane są SORy. Ludzie tam biegają z przeziębieniem. Te „ciężkie objawy” to po prostu objawy grypopodobne, takie jak bóle mięśniowe, bóle głowy, gorączka, dreszcze, osłabienie. Nie są to groźne reakcje, bo wynikają z reakcji autoimmunologicznej organizmu, który reaguje tak, jakbyś był zarażony, chociaż nie jesteś. Ja przeleżałem jeden dzień pod kocem, a na drugi dzień wszystko wróciło do normy. Szczepionki nie są groźne.
  4. Na grające kable nie ma dowodów, na szkodliwość szczepionek też nie ma dowodów - masz tu cechę wspólną. Ale to jest kwestia emocjonalna, a nie dowodowa. Nie ważne, jakie dowody takiemu człowiekowi przedstawisz, bo i tak zawsze wycofa się rakiem do swoich świętych przekonań.
  5. Podane przeze mnie przykłady nie są wyselekcjonowane, tylko wybrane na wyrywki w trakcie porządków. Nie są to żadne „jednostki w morzu” – tak wygląda zdecydowana większość muzyki w obrocie. Jeśli ktoś nie wierzy w podane przeze mnie informacje, to zachęcam do własnych porównań. Żeby ocenić różnicę, musisz posłuchać różnych wydawnictw TYCH SAMYCH albumów, bo natknięcie się raz na jakiś czas na niespłaszczony album nie da ci odpowiedniego porównania. Gwarantuję ci, że różnica będzie wyraźna. Taki oto przykład różnych wydawnictw albumu z mojej kolekcji: Jeden (cena €174.99), Dwa (cena €15.00). Czemu ten sam album, na tym samym nośniku, na dodatek w gorszym stanie, jest droższy o prawie €160? Dlatego, że ludzie, którzy sprzedają te płyty dokładnie wiedzą, co się na nich znajduje i ustalają adekwatne ceny. Uważasz, że kiedyś muzyka nie mogła być lepsza, bo słuchano jej na gorszym sprzęcie...? Pomijam fakt, że z tym gorszym sprzętem to nie do końca prawda, bo dziś masa ludzi słucha muzyki na telefonach, laptopach i w samochodzie, a klasyczne wzmacniacze z dawnych lat mają ogromne wzięcie. Masz wpływ, bo możesz kupić wydanie tej płyty, które brzmi lepiej. Na teorie spiskowe nie ma dowodów, a Loudness War nie jest nawet teorią, tylko faktem, który każdy może sprawdzić. Za późno...
  6. Wiele osób z mojej rodziny jest już po szczepieniu. My ze znajomymi z roboty też się załapaliśmy i dostaliśmy telefon na 2 tygodnie przez planowanym szczepieniem, że zostało kilka dawek, więc jechaliśmy na gwałt do innego miasta, oderwani od prania, odkurzania i innych czynności. Krótko mówiąc, nie posłuchałem pani w Żabce, która z przejęciem w oczach mnie ostrzegała i zaklinała.
  7. Nie tylko ty.
  8. Tak, JESTEŚMY OKUAMYWANIII!!! Tylko kilku wybrańców z mediów społecznościowych i youtubowych lekarzy dotarło do prawdy. A, no i mam znajomego, który pracuje dla jednego z gigantów i opowiedział mi bardzo, BARDZO, ciekawą historię.
  9. Szczepionkowe teorie spiskowe są durne i każdy, kto w nie wierzy też jest durny. "Mam znajomego, który pracuje w X i powiedział mi w zaufaniu ciekawą rzecz..." - gdzie pracuje ten znajomy, co powiedział, jakie ma kompetencje? Jeżeli ktoś ufa w tajemnicze anegdoty, a nie ufa w twarde dane, to patrz pierwsze zdanie. Prewencyjne wycofanie szczepionki AstraZeneka w niektórych państwach, do czasu 100% wyjaśnienia kilku przypadków, świadczy raczej o wielkiej ostrożności, a nie na odwrót. Jak szczepi się w trybie pilnym miliony ludzi na całym świecie, to nawet z czysto statystycznego punktu widzenia jest mało prawdopodobne, aby ktoś na drugi dzień po szczepieniu nie umarł. Albo nie zaszedł w ciążę.
  10. Można uogólniać, bo społeczeństwo de facto jest uogólnieniem. Część ludzi to idioci, część to inteligenci, część jest pomiędzy, jednak koniec końców to uogólniony rezultat poczynań wszystkich wyżej wymienionych daje ostateczny rezultat. Zaliczanie się do czegoś to nie bycie czymś.
  11. Nikt nie jest społeczeństwem, bo społeczeństwo to byt zbiorowy, który ma wypadkową inteligencję.
  12. Mamy głupią władzę i głupie społeczeństwo. Inne państwa też mają głupie społeczeństwa, bo społeczeństwo jest co do zasady głupie, ale nie mają tak głupiej władzy, która mąci ludziom w głowach, podejmuje absurdalne decyzje i nie potrafi głupiego społeczeństwa zdyscyplinować. 1. Podczas pierwszej fali zakazano wejścia do lasu, a kiedy było znacznie gorzej otworzono szkoły, które są jednym z głównych ośrodków roznoszenia wirusa. 2. Nie wprowadzono stanu nadzwyczajnego pomimo ustawowych przesłanek, aby utrudnić ludziom dochodzenie odszkodowań (do czego Gowin wprost się przyznał w przypływie szczerości). Kasa poszła przecież na kiełbasę wyborczą, czyli socjal. 3. Pomimo odcięcia przedsiębiorców od źródła dochodów, nie zapewniono im realnej pomocy finansowej ani nawet nie zwolniono ich z danin. Nie zarabiasz, ale i tak masz płacić. 4. Przed wyborami ogłoszono koniec pandemii, chociaż każdy rozsądny człowiek wiedział, że to tylko krótka pauza. 5. Kiedy pauza się skończyła, zaczęto podejmować idiotyczne i nerwowe decyzje, jak np. zamknięcie cmentarzy na jeden dzień przed świętami, kiedy sprzedawcy wydali kupę kasy na towar, dzięki któremu zarabiają na cały rok. 6. Jest chaos ze szczepieniami. Ludzie kłócą się w kolejkach, część dojeżdża z daleka, duża część kombinuje i szczepi się poza kolejnością, część boi się zaszczepić, bo wierzy w teorie spiskowe. I tak dalej... Zrobiono ludziom mętlik w głowach, wprowadzano obostrzenia bez podstawy prawnej za pomocą konferencji prasowych. Zaczęły się szerzyć teorie spiskowe, przedsiębiorcy zaczęli się buntować, część zaczęła kombinować i np. wpuszczać ludzi do restauracji tylnym wejściem. Jednocześnie za nieprzestrzeganie obostrzeń nie ma żadnych realnych kar (bo nie ma podstawy prawnej!), więc ludzie mają to w dupach i tłoczą się w kolejkach z maskami pod brodą albo nosem. W tak zwanym między czasie, władza zajmuje się rozgrywkami partyjnymi, walką z UE, walką z aborcją (przez co ludzie wychodzą na ulicę), tuszowaniem afer Obajtków i innych. Głupota, głupota, jeszcze raz głupota.
  13. Skoro nic nie działa, to zostaje chyba tylko serwis.
  14. Nie wszyscy wiedzą, że to psucie muzyki, bo nie wszyscy wiedzą, że takie zjawisko ma miejsce. Wielu ludzi nie wie albo nie dowierza. Hahaha co? Że niby większość muzyki jest skompresowana? Jak to skompresowana, przecież słuchałem dzisiaj, świetna jakość, co ty za głupoty gadasz? Dość typowa reakcja. Tak między innymi zareagował mój tata, który miał konto na Tidalu i był święcie przekonany, że wie, co słyszy. Kiedy mu przyniosłem stare wersje jego ulubionych albumów (Rush, Pink Floyd, Whitesnake, Def Leppard i innych) i zaczął porównywać, to zamknął się w pokoju, słuchał i nie dowierzał. Inny przypadek to historia fana Eltona Johna, który stwierdził, że jego ulubiony artysta i w ogóle muzyka go nudzą. Nie umiał sobie znaleźć już nic, co by go na dłuższy czas przykuło, chociaż teoretycznie powinno mu się podobać. Odpowiedź? Tak, Loudness War. Wreszcie, ja też jeszcze kilka lat temu byłem nieświadomy skali problemu. Obiły mi się o uszy jakieś wyrywkowe informacje, ale nie przykładałem do tego większej wagi. Dopiero kiedy zdecydowałem się uporządkować i starannie skatalogować moją kolekcję muzyki, w której były różne wydania tych samych nagrań, zacząłem odsłuchiwać i porównywać. Przeżyłem niemały szok. ALE DLACZEGO TAK JEST!? Dlatego, że gdybyś całe życie jadł niesmaczne żarcie, to nie wiedziałbyś, że jest niesmaczne. Żeby dokonać obiektywnej oceny, musiałbyś mieć porównanie. Loudness War postępowało etapami, aż osiągnęło obecny, zatrważający poziom w latach dwutysięcznych. Wielu ludzi tego nie zauważyło, bo: - nie pamiętają, jak kiedyś brzmiała muzyka, - nie wiedzą, jak kiedyś brzmiała muzyka (są za młodzi), - mieli kiedyś bardzo słaby sprzęt albo nadal mają (kolorowe głośniki komputerowe Logitecha albo coś w ten deseń), - nie przejmują się jakością albo nie przywiązują wielkiej wagi do muzyki w swoim życiu, - wierzą w marketingowe slogany, - nie wierzą, że coś takiego może mieć miejsce i że tylu ludzi może o tym nie wiedzieć (mówię o zwykłych ludziach, a nie miłośnikach Hi-Fi), ... i tak dalej. Próbuję ludziom nieco otworzyć umysł tym tematem, bo sam kiedyś byłem w takiej sytuacji. Mogę otworzyć drzwi, ale przejść przez nie musisz już sam. To nie jest teoria spiskowa, tylko mierzalne, widzialne i słyszalne fakty.
  15. "Ile ludzi, tyle opinii" - to może przytocz te opinie. Nienaturalne spłaszczanie dźwięku i podnoszenie głośności do maximum to psucie dźwięku, dlatego nikt, kto jest fanem muzyki nie argumentuje ZA takimi praktykami. Jeżeli ty lubisz rzeczy zepsute i brzydkie to spoko, ale nie rozumiem, czemu krytykujesz ludzi, którzy mają inny gust. Kompresja nie jest bezpośrednio związana z próbkowaniem i głębią bitową, bo jest czymś nienaturalnym, co nie występuje w przyrodzie. Niską dynamikę będzie miał tylko słabej jakości dźwięk, który był za głośny dla niskiej jakości sprzętu rejestrującego dźwięk. W innych sytuacjach nawet bardzo słabej jakości nagrania mogą mieć dobrą dynamikę. To jest ponoć pierwsze w historii nagranie muzyki, wykonane przez Thomasa Edisona: Jaką to ma dynamikę - 4, 5, 7? Z ciekawości sprawdziłem - ma 14. Dzisiejsze albumy muzyczne mają dynamikę nawet na poziomie 6 i 4.
  16. Inne zamieszczone przeze mnie przykłady nie są wiele lepsze, a niektóre są wręcz gorsze (nie są aż tak przesterowane, ale jeszcze bardziej skompresowane). To partactwo nie jest winą inżynierów dźwięku, bo są do tego po prostu zmuszani. Jak któryś powie "Nie", to studio odpowie "Okej, tam są dzwi" i zatrudni kogoś innego. Tu masz wypowiedzi ludzi, którzy się tym zajmują - jeden mówi, że jest tym "zniesmaczony": Tak więc TAK, dźwięk jest celowo psuty i nie ma to nic wspólnego z audiofilami, kablami i ich super drogim sprzętem.
  17. Źle uważasz, bo re-mastery są często partactwem i wyglądają dokładnie tak, jak na filmiku, o którym powiedziałeś "to nie jest remastering". Niestetu często jest. Spójrz na to, SPÓJRZ: Takie re-mastery można kupić w sklepie, za prawdziwe pieniądze. Ja bym to zrobił lepiej.
  18. Tak, pisałem o tym wcześniej na przykładzie Pink Floyd - Division Bell, ale to są remastery na bazie oryginalnych taśm, które należą do rzadkości. Jeśli ktoś zadaje sobie trud, żeby re-masterować oryginalne nagranie, to raczej nie po to, aby spłaszczać dynamikę.
  19. Nie ma takiej muzyki. Re-mastering co do zasady zmniejsza dynamikę, a nie ją zwiększa. Wysoka wartość DR sama w sobie nie zawsze oznacza lepszą jakość, ale zdecydowanie częściej niż rzadziej tak właśnie jest, bo z reguły niskie DR wynika z kompresji, która jest działaniem nienaturalnym, które sprawia, że dźwięk staje się bardziej syntetyczny, płaski, fatygujący i nudny. Jest to zjawisko, które wynika żądzy pieniądza i nie jest ono podyktowane żadnymi korzyściami w odniesieniu do jakości dźwięku - jest dokładnie odwrotnie. Utworów z wysoką dynamiką też możesz słuchać głośno - wystarczy podgłośnić, lol.
  20. Link nie działa; działający link Ja też nie lubię lansowania się za pomocą sprzętu (vide moja sygnatura) czy dyskusji o kablach, ale różnicę między wersją skompresowaną a nieskompresowaną usłyszy każdy, nawet na budżetowym sprzęcie, o ile nie jest to jakiś totalny badziew. Muzyka jest psuta.
  21. Wrzuciłem ten filmik w pierwszym poście jako link. Na płycie kompaktowej znajdują się informacje na temat ścieżek dla odtwarzacza CD - liczba ścieżek, długość przerw między nimi itd. Są to czysto techniczne informacje, a nie informacje o tym, jak ma być odtwarzana muzyka. Muzykę można z płyty CD zripować ze 100% dokładnością i jej sobie słuchać na kompie albo odtworzyć w ulubionym programie. Koniec końców, CD jest jedynie nośnikiem cyfrowych danych, niczym więcej, dlatego nie ma żadnego wpływu na jakość dźwięku czy brzmienie.
  22. Wytłumaczę łopatologicznie. Zespół idzie do studia, gdzie każdy instrument jest nagrywany oddzielnie, jako odrębna ścieżka. Następnie te ścieżki są łączone w jedną, w procesie miksu. Miks jest ważny, bo inżynier dopasowuje głośność poszczególnych instrumentów tak, aby ze sobą współgrały, a także dokonuje innych modyfikacji, rozstawiając instrumenty na scenie stereo. Ostatnim etapem jest mastering, czyli szlifowanie zmiksowanych ścieżek. O tym etapie mówimy. Na pierwsze wydania trafiają oryginalne mastery, a kolejne re-mastery są co do zasady dalszymi modyfikacjami pierwszego masteru (czyli nie są tworzone na bazie oryginalnego nagrania jak oryginalny master). Oczywiście albumy na żywo nie przechodzą procesu miksu, ale idą od razu pod mastering. Logicznym więc jest, że z reguły najlepszej jakości są pierwsze, najmniej zmodyfikowane wydania - nie ważne, czy są na winylu, kasecie, płycie CD. Co do tego wszystkiego, o czym właśnie napisałem, mają twoje rozważania o "naturalnym dźwięku" czy rzekomych niedoskonałościach procesu tłoczenia płyt winylowych? Co do tego wszystkiego ma mój sprzęt audio?
  23. Założyłem oddzielny temat o omawianym zjawisku, gdzie zamieściłem pomiary, zrzuty ekranów, wypunktowałem oprogramowanie, jakiego użyłem oraz zamieściłem materiały, w których wypowiadają się lepiej obeznani ode mnie ludzie. Jeżeli uważasz, że brak mi "kompetencji", to odnieś się konkretnie do moich argumentów we właściwym wątku, bo emotkami czy definitywnymi stwierdzeniami z gatunku "nie znasz się!" nikomu nie zaimponujesz. Co ma do tego wszystkiego mój zestaw audio? Uważasz, że możesz mięc więcej racji, bo być może masz droższy zestaw? To też typowa dla audiofili "logika".
  24. Głupoty gadasz. Nie trzeba nawet liczyć, wystarczy spojrzeć na zrzuty ekranu, które zamieściłem - widać gołym okiem, w jakim stanie jest dźwięk (ściśnięty jak kiełbasa we flaku, czasem przesterowany, o czym informują czerwone linie). Jakieś informacje na płycie nie mają tu nic do rzeczy i nie wpływają na odtwarzany dźwięk, zresztą te pomiary są dokonywany na ripach płyt CD, które niczym się często nie różnią od plików FLAC, które można kupić w internecie (np. na Bandcamp). Sama płyta CD nie ma tu więc nic do rzeczy.
  25. To stawianie się w pozycji eksperta, który musi edukować plebs, jest dość typowe dla samozwańczych audiofili. Typowe jest też to, że tacy ludzie słyszą, że coś dzwoni, ale nie wiedzą, w którym kościele. Piszesz o rzeczach pobocznych do tematu kompresji i głośności, o którym masz nikłe pojęcie.
×
×
  • Utwórz nowe...