Skocz do zawartości

Czego słuchasz??


karp

Recommended Posts

3 godziny temu, Highlander_now napisał:

Dziś coś bardzo klasycznego. Jeżeli jeszcze nikt nie słuchał tego tu, dziś jest.

Keith Jarrett i koncert w Kolonii 24 stycznia 1975 roku.

obraz.png.85c3e3ebcd5e0f53483d5c4a3f809a7c.png

Wydanie hiszpańskie ECM z 1979 roku. Oczywiście winyl.

Podchodziłem do tej płyty kilkukrotnie zanim się nią zauroczyłem. Płyta - o której można by napisać książkę...

Zima. Godzina 23.30, piątek 24-go stycznia 1975r. Opera w Kolonii. 18-letnia studentka, Vera Brandes, organizuje najważniejszy koncert swojego życia. Nie tylko zresztą swojego. Ma to być jednocześnie pierwsze takie wydarzenie jazzowe w murach tejże Opery. Nieco wcześniej, niespełna 30-letni Keith Jarrett namawia Manfreda Eichera, 32-letniego wówczas szefa niedawno powstałej wytwórni ECM do szaleńczego i odważnego kroku: wydania jazzowego koncertu na fortepian solo. Trajektorie twórców i organizatorów mają przeciąć się tego wieczoru dając początek kilku muzycznym supernowym: "Keith Jarrett", "Manfred Eicher", "ECM", "The Köln Concert". Mało kto jednak wie, że pomyłka pracowników technicznych opery omal nie zniweczyła powstania dzieła będącego dzieckiem tego niezwykłego zbiegu okoliczności... Wówczas Keith Jarrett nie zostałby okrzyknięty "top pianist of his generation", Manferd Eicher nie wypłynąłby na szerokie wody jako jeden z najlepszych producentów jazzowych, ECM nie rozrosłaby się tak szybko i spektakularnie, a "The Köln Concert" nie sprzedałaby się w niemal 4 milionach egzemplarzy - jest to rekord, którego nie udało się jak dotąd pobić żadnemu jazzmanowi nagrywającemu solo... Pomyłka polegała na tym, że z magazynu Opery nie wydano zamówionego przez Jarretta koncertowego fortepianu Bösendorfer 290 Imperial a zamiast niego na scenę trafił znacznie mniejszy, nienadający się do przewidzianej roli Bösendorfer "baby grand piano". Błąd został odkryty za późno aby można go naprawić. Co gorsza, "baby grand piano" było w opłakanym stanie. Nawet pedały nie działały poprawnie! Jarrett ledwo dał się namówić na zagranie koncertu. Był zmęczony poprzednimi występami (był w trasie po Europie) i dodatkowo dokuczał mu ból pleców. Wszystko zaczęło zmieniać się w katastrofę...

Te i inne ciekawostki znaleźć można chociażby tutaj, w arcyciekawym dokumencie przybliżającym nieco klimat tamtego wieczoru. Ale również w niezliczonych artykułach opowiadających o kulisach tamtych wydarzeń. Enjoy!

https://www.bbc.co.uk/sounds/play/b0103z8j

Edytowano przez sonique
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki „polecajce” @Highlander_now po około dwóch latach jako takiej abstynencji znowu wpadłem w ciąg… I na razie nie wygląda na to abym miał z niego szybko wyleźć. Najpierw dyptyk „Last Dance” i „Jasmie”. Potem „The Köln Concert”. A na deser moja pierwsza kupiona wiele lat temu płyta CD z jego muzyką.

Keith Jarrett - Paris Concert

IMG_1242.jpeg.8280e5fdc796a302097070b40dc60a0c.jpeg
 

 

@Adi777, Joe Farrell Quartet - piękna płyta. Dzięki!

Edytowano przez sonique
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Bebop napisał:

Nogi same latajo. Polecam.

Aż miło popatrzeć. Też mam słabość do tego gatunku. :)

Jeśli lubisz swing w starym stylu, ale z bardziej współczesną jakością dźwięku, to polecam Ci wytwórnie płytowe Arbors i Nagel-Heyer. Tę drugą z grubsza do końca lat 90-tych, bo potem trochę się zmienił profil. Weterani swingu i młodsi adepci grający według najlepszych wzorców. Bez żadnych naleciałości popowych, rockabilly itp. Czyste granie niczym z epoki. Oczywiście poza tym, sporo takich rzeczy wydał Concord (np. Scotta Hamiltona czy Ruby Braffa), ale to jest łatwiej dostępne i przez to bardziej popularne.

Edytowano przez Rafał S
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Bebop napisał:

Lubicie taki funk? Prostota i artyzm w jednym. 

Piękne.

Oglądam właśnie drugi sezon Treme, więc jestem mocno w klimatach nowoorleańskich, również funkowych. The Meters - wspaniali muzycy, zwłaszcza sekcja rytmiczna, ale nie tylko. :) Ten duch wciąż żyje w NOLA. Z bębniarzy bardzo lubię Stantona Moore'a w różnych konfiguracjach muzycznych, np. wczesnym Galactic, czy w trio z Robertem Walterem i Willem Bernardem. W ogóle mam na półkach trochę muzyki stamtąd, zarówno tej bardziej znanej (Dr John, Allen Toussaint), jak i trochę mniej. Z Luizjany lubię chyba wszystko poza zydeco. :)

Edytowano przez Rafał S
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, Rafał S napisał:

Jeśli lubisz swing w starym stylu, ale z bardziej współczesną jakością dźwięku, to polecam Ci wytwórnie płytowe Arbors i Nagel-Heyer. Tę drugą z grubsza do końca lat 90-tych, bo potem trochę się zmienił profil. Weterani swingu i młodsi adepci grający według najlepszych wzorców. Bez żadnych naleciałości popowych, rockabilly itp. Czyste granie niczym z epoki. Oczywiście poza tym, sporo takich rzeczy wydał Concord (np. Scotta Hamiltona czy Ruby Braffa), ale to jest łatwiej dostępne i przez to bardziej popularne.

Dzięki za podpowiedź, dziś poszperam na Discogs i serwisach streamingowych. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wkleiłeś treść z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Only 75 emoji are allowed.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Poprzedni post został zachowany.   Wyczyść edytor.

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Utwórz nowe...