Skocz do zawartości

Coś o nas


Recommended Posts

6 minut temu, AudioTube napisał:

Plusem u mnie to zwiększona pewność siebie. 
Minusem mała pompa na klacie i kiepska rzeźba

 O czym piszesz?

9 minut temu, tomek4446 napisał:

Sam bym odpuścił , a z nim okazuje się  , że można. Po za tym kontrola toru ruchu i asekuracja na wolnych ciężarach

Heheh no można i tak choć ładować kasę tyle lat żeby ktoś mobilizował to nie wiem czy ma to sens. Przecież powinno to w krew wejść i tyle po takim czasie. Początkowo spoko można bo podpowie, pokaże jak ćwiczenia robić itd żeby się nie uszkodzić. 

Przy takim niedzielnym (niezawodowym) machaniu ciężarkami nie ma się co spinać, ważne żeby kondycja była, brzucho spalany i jest git ;). A rzeźba, sylwetka niestety panowie to 80% geny jest u nas masa wytrenowanych gości no ale jak Pan Bóg nie dał dobrej proporcji to jest jak jest ;). Mówię o naturalnej rzeźbie. Choć dla mnie najładniejsza muskulatura to komisy z dalekiego wschodu ;)

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obciążenie systemu nerwowego przy wolnych przysiadach i maxach/PR, skutkuje zwiększeniem odporności co w „normalnym”/codziennym życiu dodaje mi pewności. W podejmowaniu decyzji, kontaktach interpersonalnych, uważności.

Co do pompy to chyba jasne. 5 serii z odpoczynkiem co 10 minut to za dużo krwi nie napompuje.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę że koledzy na poważnie z ciężarkami.

Ja tylko robię 5 serii pompek, 6 serii na brzuch- w tym 2 deski - i 4 serię na nogi czyli przysiady. Raz lub 2 razy w tygodniu. Ten raz to mus. Nawet się zmuszam czasem.

Niestety z pleckami małe potyczki więc odpuściłem ciężary.

Jak narazie jestem zadowolony z kondycji. Tylko resztę brzuszka bym chętnie zlikwidował. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, PanKlor napisał:

Pilnować co i ile się je

Zgoda.

U mnie tylko w teorii. Na początku jakoś tam było. Potem trudno mi było, ponieważ brakowało systematyczności w „rachunkach”, liczeniu, pilnowaniu. Dostawałem „bólu” głowy. Myślenie mnie umęczyło.

Znalazłem inne rozwiązanie. Kosztowało mnie to wielu godzin nauki, grzebania w literaturze, kilka maili itp a gdy już okazało się, że „działa”, to życie stało się prostsze. 
 

14 minut temu, PanKlor napisał:

długie szybkie spacery.

Słyszałem, że to u niektórych działa. U mnie nie działa. Lubię wolne długie spacery, ponieważ lubię się przyglądać i obserwować. Chyba mnie to ubogaca.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie !

Jest nas tutaj trzech na obczyżnie od 45 dni . Dwóch trzydziestoparolatków i ja,nieuchronnie płynący w kierunku pięćdziesiątki . Jemy zwykle dwa razy dziennie-śniadanie i po pracy obiadokolację ,chyba ,że ktoś podjada w środku nocy , zdarza się 😀 . Jeden z kolegów w zeszłym roku 95 plus, pulpecik ,przeszedł jakiś czas temu na dietę-tylko mięso ,sery, warzywa , bardzo dużo tłuszczu ,i wszystko w dużej ilości,przyjechał o 25 kilogramów in minus odmieniony i jak do tej pory nic się nie zmienia 😀 . Drugi kolega był ,jest ,i będzie szczupły ,taki typ . No i ja przyjechałem z lekkim maćkiem i lekko podflaczały całościowo 😀 . Teraz śladu maćka nie ma ,muskuły zbite ,bo codziennie macham sobie lekką sztangą po pracy,a przed prysznicem . Wg mnie -jedzcie co chcecie ,ile potrzebujecie ,tylko ruszać się trzeba ! 😀

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, PanKlor napisał:

To jeszcze spacerki. No i wypadałoby mocno ograniczyć alko i ciastka ;) Nie mam problemów z nadwagą ale na wakacjach 2-3 piwa dziennie bo gorąco, dobre słodkie w hotelu i plus 4 kg po tygodniu mimo biegania 3 razy. 

Ale po tygodniu kolejnym spadnie na nowo waga ;) ja mam dziennie wahania na wadze 2 kg :)

16 minut temu, Nowy75 napisał:

Wg mnie -jedzcie co chcecie ,ile potrzebujecie ,tylko ruszać się trzeba

Po części racja, ale niestety jak mimo ruchu deficyt się przekroczy dupa będzie rosła ;). 

Ja jedząc 2700 średnio muszę w tygodniu 3 razy iść na siłownię plus 2-3 razy cardio takie dość przyzwoite (1.5-2 h). Do tego średnia ilość kroków w roku 9-10 tys. Trzeba przede wszystkim wiedzieć gdzie zero kaloryczne i się obserwować. Jak bondzioch rośnie trzeba ciąć, albo dokładać ruch i tyle proste zasady. To co jemy ma inne znaczenie. Czy przyjmę 2700 w cukrach w tłuszczach czy białku to ciągle te same kalorie, ale jakość przyjmowanych kalorii i proporcje węgli do białek o tłuszczu ma znaczenie na wielu płaszczyznach. Z chipsów i piegusków nie zbuduje się dobrej masy pod późniejszą rzeźbę. ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 minut temu, Nowy75 napisał:

Wg mnie -jedzcie co chcecie ,ile potrzebujecie ,tylko ruszać się trzeba ! 😀

Żeby naprawdę jeść co się chce i w dowolnych ilościach, trzeba się ruszać niesamowicie dużo. Wiem, bo żyłem tak jakieś 10 lat temu. Siłka 2-3 razy w tyg. + bieganie 2 razy w tyg. po 20+ kilometrów i szybkie marsze w pozostałe dni. Ważyłem 68 kg przy wzroście 178 cm. Potem z różnych powodów mocno ograniczyłem, a po kontuzji przerwałem treningi, a nawyki żywieniowe pozostały. Waga prawie nie drgnęła, natomiast sylwetka się pogorszyła, bo mięśnie były stopniowo zastępowane przez tłuszcz. To bardzo zwodnicze, bo tłuszcz jest przecież lekki, więc patrzenie na wagę nie ma sensu. Ale człowiek czuje się inaczej i ubrania inaczej leżą. ;)

Teraz próbuję wrócić do formy, trochę ćwiczę i ogólnie staram się ruszać, ale niestety nie umiem sobie odmawiać jedzenia. :(

Edytowano przez Rafał S
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, Wing0 napisał:

Z chipsów i piegusków nie zbuduje się dobrej masy pod późniejszą rzeźbę.

A z chałwy ? Da się , bo wiesz ...... :) 

1 kg. tkanki tłuszczowej to 7500 - 9000 kcal. Sprawa więc zbicia powinna być dziecinnie prosta. Znając swoje zero kaloryczne , czyli metabolizm spoczynkowy / u mnie 1858 kcal/ już możemy coś kombinować. Dokładamy aktywność i zapotrzebowane z nią kalorię / u mnie 3066 kcal/ redukujemy o 300 - 400 kcal , by organizm pozwolił na zbicie i już po m-cu pozbywamy się 1kg tłuszczu :) 

Michał oczywiście masz rację , że najważniejsze jest z czego są kalorie. Ja niby powinienem : B-149 g  ; T-99,66 g ; W-412,8 g. Jak się domyślasz tłuszcze i węglowodany to nie problem , ale zeżreć dziennie 150-160 g białka ,to już proste nie jest. Wspomagam się białkiem z Herbalife czy Olimpu . Co sobota / np. dzisiaj w deszczu :) /o 7 rano zasuwam na rowerku na ryneczek rolników , by nabyć prawdziwe jogurty , twarożki , sery , kozie , owcze , krowie. A jednak moim największym problemem są warzywa. Zieleniny nigdy nie kochałem. Ostatnio jakoś się przekonałem do warzyw z patelni , ale ponoć powinno się wchłaniać na surowo. 

Panowie jak tak sobie gaworzymy to wiecie , że jesteśmy w mniejszości. To znaczy każdy z kim rozmawiam tak w pracy jak i wśród znajomych w zasadach żywieniowych mniej lub bardziej się orientuje , ale wdrożenie w życie to już abstrakcja. W robocie cały czas słyszę od koleżanek , kurczę lato się zbliża / tak jak by zimą tłuszczyk nie przeszkadzał :) / , trzeba się za siebie wziąć . I ... nie dzieje się nic latami , te same drożdżóweczki lądują na talerzu codziennie ... bo do kawki :) 

Dlatego też muszę oficjalnie pochwalić się , że jutro minie żonie 2,5 roku chodzenia dwa razy w tygodniu na siłownię. Trener ten sam co ja. Mimo kilku schorzeń walczy i idzie bez względu na porę roku i pogodę. Robi to samo co ja łącznie z wyciskaniem na płaskiej , rozpiętkami , martwym ciągiem itd. Dostaje pochwały od innych trenerów na siłce , bo Panie to głównie okupują maszyny na tyłek i uda, a wolne ciężary to już raczej nie. Co wg. Was hamuje ludzi , przed zrobieniem / nie myśleniem o zrobieniu/ tego pierwszego kroku ?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Rega napisał:

Małżonce jest to zupełnie zbędne, przecież ma idealny wygląd.

Roman to co robi to nie dla wyglądu a dla zdrowia. I niech tak zostanie :)

Fajnie jest słuchać jak mówi , że bez problemu wchodzi na 4 piętro bez zadyszki , wchodzi i schodzi z zakupami na dość wysokie stopnie tramwaju , a przedtem był z tym problem. Czyli widzi , że ten czas na siłowni przekłada się na komfort codziennych czynności. I to jest piękne.

Edytowano przez tomek4446
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To wymówka każdej kobiety, ale jaki jest prawdziwy powód to Ty wiesz i ja i wszyscy - i niech tak zostanie😉.

PS. A ja już przestałem dbać o mój wygląd. Niedawno ktoś tu pisał o 8-10 tys kroków. Ja codziennie robie 18-24 tys, jem 2 posiłki dziennie, które mojemu wnukowi wystarczyłyby na 30 minut i ..... żadnych efektów. Przestałem się przejmowac. Uwarunkowań genetycznych się nie przeskoczy, poza tym mój wiek🤔 a z głodu nie mam zamiaru zejść przedwcześnie.

Edytowano przez Rega
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

34 minuty temu, tomek4446 napisał:

A z chałwy ? Da się , bo wiesz ......

Heheheh no a jak chałwę uwielbiam kurde mógłbym kilo zjeść ale skur jest kaloryczny ;)

37 minut temu, tomek4446 napisał:

Jak się domyślasz tłuszcze i węglowodany to nie problem , ale zeżreć dziennie 150-160 g białka

Ja właśnie nie mam problemu z białkiem, a ani razu izolaty w gębie nie miałem. Białka jest masa w jedzeniu. Kuraki, wołowina, ser biały, kefiry, skyry, teraz masa puddingów itd. ja dziennie pije kefir jem kostkę sera białego, codziennie mięcho, jajka czasem, jak chce mi się słodkiego to se walne pudding i leci białko. 

19 minut temu, Rega napisał:

Przestałem się przejmowac. Uwarunkowań genetycznych się nie przeskoczy, a z głodu nie mam zamiaru zejść przedwcześnie.

Roman powiem Ci że kolega mój tak samo kiedyś mówi że mało co je a brzucho rośnie, to nie jest tak niestety grzeszki nas gubią. Puszka browarku 200 kcal w weekend kolega nieraz 8-10 wypijał i bach 2000 czyli dodatkowy dzień jedzenia. 

Co do kroków 8-10 tys to zalecana ilość dla jak to mówią utrzymania zdrowia choć to trochę złudne. Wykonanie 10 tys kroków na pulsie spoczynkowym 70-80, a pulsie 120-140 to inne spalanie. U nas jest ziomek mistrz Polski kulturystyki z któregoś tam roku mówi że np u mnie te 130 pulsu to dopiero jest dobre spalanie, a obecnie wbicie tego to trzeba dowalić fes na rowerze czy orbitreku żeby wbić. 

Ja też często na geny zwałem ale to dość mało zależne jest. Geny mogą określić jak i gdzie nam się tkanka odkłada, a metabolizm faktycznie możemy mieć lepszy lub gorszy choć popracować nad nim można. 

Ja to żeby nie było pisze jako grubasek lubiący wypić, zjeść raz czy dwa razy w tygodniu kebaba (ale tylko kurczak ostry;). 

Siostra pracuje w sklepie dziennie też robi z 18-25 tys kroków i też problem z wagą, ale jak zaczęliśmy liczyć ile zjada a wydaje się niewiele to kurde jednak nie jest tak kolorowo. Czasem małe pierdoły dużo zmieniają np ja nie smaruje masłem nic, zamiast masła ketchup, musztarda i już 30-40 kcal mniej, wędlina chuda kolejne 30-4 kcal itd itd małe bzdury a dziennie 200 kcal ucieka. Na piwko 😆

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Te 18-24 tys to u mnie w pracy, gdzie puls mam w granicach 90-100. Ośmiu piw nie wypiłem nigdy w życiu. Cztery na dzień to mój rekord sprzed kilkunastu lat. Jeśli mi się zdarzy to max dwa. Wspomniana wcześniej chałwa - 1 batonik 100 g raz na pół roku. Wafelek Grześki - jeden na dwa dni. Kawa słodzona miodem - jedna dziennie. Warzywa i owoce codziennie rózne z przewagą zielonych. I ...... wszystko psu na budę. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja kocham nabiał, wpierdzielaj fileta, sera białego z dżemem na słodko i masz po temacie ;). Ewentualnie dobry jest też biały ser z warzywami w drobną kostkę ja chudy biorę i wlewam deko mleka żeby nie był suchy ;) papryki dużo w proszku i wypas 

Przed chwilą, Rega napisał:

Te 18-24 tys to u mnie w pracy, gdzie puls mam w granicach 90-100. Ośmiu piw nie wypiłem nigdy w życiu. Cztery na dzień to mój rekord sprzed kilkunastu lat. Jeśli mi się zdarzy to max dwa. Wspomniana wcześniej chałwa - 1 batonik 100 g raz na pół roku. Wafelek Grześki - jeden na dwa dni. Kawa słodzona miodem - jedna dziennie. Warzywa i owoce codziennie rózne z przewagą zielonych. I ...... wszystko psu na budę. 

Roman nie psu na budowę, bo zdrowiem się cieszysz w miarę jak wiem, to dzięki temu co jesz i dzięki tym krokom. Ja pisałem o koledze z pracy. Też właśnie mial problem i nagle jak zaczęliśmy liczyć wyszło że je jednak więcej niż się wydawało, do tego dochodziły piwka i bach. To jest na serio prosta matematyka. 

Jedynie czasem choroby deko to zaburzają ale też się nie oszuka tematu, jak się wkłada do pieca odpowiednią ilość kalorii to nie ma szans przytyć, ewentualnie woda się może zbierać, wyglądać jak opuchlizna ale schaby będą małe :). 

Napisz jak chcesz tu czy na PW co np wczoraj jadłeś tak że dwa dni przykładowe to zaraz Cię tu policzę 😆😆😆

Ps niestety z wiekiem też jest dużo gorzej bo zapotrzebowanie strasznie spada i metabolizm jednak deko spowalnia nie drastycznie ale jednak...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Proszę bardzo - śniadanie (z tym że nie codziennie, czasem jest tylko kawa) 1 kromka chleba z wędliną i sałatą. Kawa słodzona dwiema łyżeczkami miodu. Obiad - 1 gołąbek, bez ziemniaków i bez chleba. Ok 18 jedno piwo miodowe. 20.30 - jogurt jogobella duży + jeden pomidor i dwa plasterki chudej wędliny drobiowej. Tyle na cały dzień. Przez cały dzień łącznie ok 2 litry płynów, głównie soków owocowych lub napojów niegazowanych. Czy to aż tak duzo ? 

Oczywiście raz na jakiś czas zdarzają się wyskoki typu kawałek dobrego ciasta, ale nie częściej niż raz na dwa tygodnie lub jakiś fast food ale to już bardzo sporadycznie. Raz na miesiąc lub rzadziej.

Edytowano przez Rega
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Roman sorki ale przy takiej ilości kalorii to nie powinieneś mieć siły na nic... To jest grubo licząc z 800-1000 kalorii, na same czynności życiowe nie starcza... Nie jest to realne. Przelicz sobie kiedyś z ciekawości tydzień spisz na kartce dokładnie co jadłeś. Bo jak serio jesz kromkę chleba rano 30 g plus 2 łyżeczki miodu, piwo, jeden gołąbek (120-150g),  jogurt nawet duży i trochę warzyw to przy dłuższym takim żywieniu nie jesteś w stanie po prostu funkcjonować, dzieci w wieku 2-3 lat mają wyższe zapotrzebowanie na kalorie. 

 

Fakt że masz z ogromną ilość węglowodanów w diecie, białka praktycznie 0, tłuszczu też praktycznie 0 coś tam w gołąbku jest. Ale sama ilość kalorii jest wyjątkowo niską. Ale zapewne codziennie coś innego jesz to i pewnie białka czy tłuszczu coś wpadnie. 

Spróbuj te soki czy napoje na wodę zamienić i zjeść ze 3-4 jabłka/banany za to. I błonnika walnij do diety jelita żeby lepiej pracowały. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jest to co chciałeś - tyle zjadłem wczoraj. Nie jem codziennie tego samego. Ale ilościowo wypada podobnie. Czasem wieczorem dojdzie jedno jabłko lub pomarańcza, czasem coś bardziej konkretnego na obiad. Tak mam od wielu lat. Niektórzy się dziwią, ze przy takiej ilości powinienem dawno nie żyć. A ja jeszcze tyję. I nie czuję potrzeby jedzenia większych ilości. Jedyne co muszę to mieś pod ręką coś do picia. Jeśli tego brak to jestem chory. Zwykłą wodą nie ma szans abym zaspokoił pragnienie. Mogę wypić jednorazowo litr i dalej chce mi się pić. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wkleiłeś treść z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Only 75 emoji are allowed.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Poprzedni post został zachowany.   Wyczyść edytor.

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Utwórz nowe...